Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja i depresja oraz mój mąż - NIC NIE ROZUMIEM !


ku_ma

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 38 lat, od 18 lat jestem mężatką. Leczę się od maja br. Trafiłam do psychiatry po zwolnieniu z pracy (zwol. grupowe) jednak tak naprawdę powinnam trafić do niego na długo, długo wcześniej... Diagnoza: przewlekła, ostra nerwica + depresja. W sierpniu byłam na terapii indywidualnej, obecnie od października do czerwca 2010 jestem w terapii grupowej. Pewnie nie muszę Wam pisać przez jakie piekło przechodzę. Zmiany nastroju + emocje + totalna niemoc - to tylko wierzchołek góry lodowej. Jednak najbardziej nie mogę sobie poradzić z zachowaniem mojego męża. Przestał okazywać mi uczucia, zamknął się w sobie. Jak tylko wspomnę coś nt. choroby, albo terapii to od razu się "jeży". Wczoraj jak go zapytałam dlaczego tak reaguje, to odp., że dawniej jakoś radziłam sobie i wszystko się kleiło, a teraz odkąd jestem w terapii to się zmieniłam, ciągle płaczę i mazgaję. Zaczęłam mu tłumaczyć co czuję i że, nie rozumiem jego zachowania. Dałam mu do poczytania na "forum przeciwdepresji" porady dla rodzin osób chorych na D. czego robić nie wolno i jak można pomóc. Widzę jednak, że to nie zdaje rezultatu. Na wszystkie inne tematy rozmawia ze mną jakby nigdy nic, a gdy proszę o rozmowę na nasz temat albo rozmawia, ale widzę, że robi to wbrew sobie, albo wogóle nie rozmawia. Sprawia mu trudność nawet przytulenie mnie, nie mówiąc o czymś więcej......... Dodam, że na reszte rodziny też nie mogę liczyć. Kontakt z moją mamą praktycznie nie istnieje. Zadzwoniła dwa tyg. temu kiedy miałam "zły dzień" - powiedziałam jej, że nie mam sił żeby z nią rozmawiać więc się obraziła i nie dzwoni do dziś. Poza tym relacje z moją mamą są dalekie od poprawnych ( to jest zresztą główna przyczyna mojej D.). Tak więc zostaje sama z "tematem" zresztą tak jak całe życie gdy miałam jakiś problem to nie było to ważne bo ja przecież sobie poradzę ! Tak jak teraz nie dość, że sama potrzebuje pomocy to jeszcze cały czas myslę jak pomóc mojemu mężowi, żeby mnie wreszcie zrozumiał i otworzył się przede mną. Mam już tego wszystkiego dość !!!! I cały czas zastanawiam się co takiego robię, że najbliższe mi osoby odwracają się ode mnie w momentach kiedy najbardziej potrzebuje ich pomocy..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyglada na to ze to Twoj maz nie rozumie tej choroby i postanowil zachowac sie jak facet i po prostu zamknal sie w sobie. Moze namowilabys go wspolnie na wizyte u psychologa, zeby sobie z tym poradzil, byc moze jego tez przytlacza to ze teraz nie umiesz sobie poradzic z tym problemem a on nie wie jak Ci pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to skoro maz nie chce uznac Twojej choroby, odtzuca ją i tym samym siebie to niestety ale raczej tak bedzie dalej dopoki nie zrozumie ze swoim zachowaniem sprawia ze i Ty cierpisz i ze sie oddalacie od siebie. Sprobuj moze sie wybrac do innego psychologa na wizyte z mezem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to wszystko nie jest takie proste. Mamy dwuletnie bliźnięta. Na pomoc rodziców (jednych i drugich) nie mogę liczyć :-| więc jest problem kto zostanie z dziećmi. Żeby dostać się do innego psychologa muszę mieć skierowanie od psychiatry. A tam terminy pewnie na następny rok. A poza tym jeśli jestem już pod opieką tego psychologa to nie da mi skierowania do innego. I tak kółko się zamyka. Najlepiej byłoby gdydy mój m. poszedł po porade sam - też ze względu na to, że nie był by skrępowany moją obecnościĄ. Łatwiej otworzyć się samemu przed osobą obcą niż w towarzystwie osoby bliskiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do psychologa mozna isc bez skierowania, chyba ze u Was jest wymagane, natomiast w wiekszosci przychodni mozna isc prosto bez skierowania i darmowo. To sprobuj namowic meza by sam sie udal do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z doświadczenia wiem że osoba która nie miała depresji ani nerwicy nigdy tego nie zrozumie. tak było z moim mężem - kazał mi chodzić do lekarza itd. ale sam nie wiedział jak albo nie chciał sie w to bardzo angażowac jakimiś wielkimi dyskusjami, podejrzewam że sam był tym zmeczony i po prostu tego nie rozumiał.

 

to tak,jak nie można zrozumien bezpłodności posiadając dzieci, zakochania gdy nigdy się nie było zakochanym itd.

 

ta sprawa moze być cesciowo poza jego możliwościami zrozumienia.

 

 

poza tym może tez być tak że coś szwankuje w Waszym związku, własnie brak zrozumienia , wsparcia lub dialogu, i to teraz wychodzi.

 

myślę jednak że osoba bardzo bliska , mimo że nie rozumie depresji ani nerwicy, umie dac wsparcie (tak było z moją mamą, chociaz nerwiće to ona chyba rozumie bo sama ją miała).

 

może poszukaj innych osób które dadza/dają Ci wsparcie?

 

napisz jak się sprawy mają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej,

jestem po wizycie. Moja psycholożka jest otwarta na spotkanie z moim m. Tylko, że problem polega teraz na tym żeby to On chciał się z nią spotkać.

Na mojĄ MAMĘ to nie bardzo mogę liczyć tak jak już pisałam :cry: bo ona nawet jak tą pomoc już udziela to jej warunkach. Nerwicę to ona napewno ma, ale to nie znaczy że mnie zrozumie. Zresztą mam do niej wiele żalu za lata mojego dzieciństwa............ Niestety tego co zrobiła nie da się cofnąć a słowa przepraszam też od niej nie usłyszałam. No i teraz mój m. czuję się jak mała dziewczynka, która dostała następnego kopa... Mam już tego dość !!! Ile razy proszę Go żeby mnie przytulił a On mnie odtrąca to rozsypuje się na tysiące kawałków, za każdym razem na więcej i więcej. Boję się, że kiedyś już nie będę miała sił żeby się pozbierać. Przez to czuję się upokorzona i odarta z kobiecości.........

 

[Dodane po edycji:]

 

betty_boo - a jak jest teraz ? czy relacje między Wami się poprawiły ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz co, ja na Twoim miejscu nie oczekiwałabym wsparcia od ludzi, którzy Ci go nie dają (tzn. od mamy i męża). może jestem zawzięta czy coś w tym stylu ale zawsze jakoś tak sobie myślę że mam swoją godnośc i nie będę się prosić o to, żeby ktoś sie mną interesował albo mnie przytulał.

 

znajdz kogoś, kto naprawdę Cię rozumie i na kogo możesz liczyć!

 

nikt Ci nie robi żadnej łaski że z Tobą jest, nawet mąż.

 

a jakie są przyczyny tej depresji? może w tym związku coś jest nie tak?

 

jeśli chodzi o mojego męża, to owszem, po mojej depresji zmienił się ale myślę że głównie dlatego że to JA nie pozwalam sobie już dłużej wchodzić na głowę nie tylko jemu, ale i jego rodzinie. stałam się silniejsza i bardziej asertywna.

 

także pamiętaj - co Cię nie zabije to Cie wzmocni!

 

i nosek do góry, nie proś męża o łaskę ani uwagę, przyjdzie koza do woza. zadbaj o siebie fizycznie i psychicznie i to jemu wtedy zacznie zależeć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że masz rację i moja głowa też to wie tylko serce zrozumieć nie potrafi.........

Psycholog powiedziała mi dziś dokładnie to samo co Ty. Powiedziała też, że jego zachowanie można interpretować na trzy sposoby:

- jest chory

- nie jestem dla niego już atrakcyjna

- jest ktoś trzeci

Na wszystkie te pytania mój m. odpowiada przecząco, więc coś tu nie gra............

Zaleca wizytę w poradni małżeńskiej, ale to niestety raczej nie realne :( I znów walę głową w mur :evil:

 

betty_boo - jak długo trwało zanim doszłaś do siebie ?

 

[Dodane po edycji:]

 

Aaaaaaaaaaaa

przyczyną deprasji jest głównie moje dzieciństwo i relacje z moją mamą. Myślę jednak że za dużo brałam też na siebie różnych obowiązków.Zwolnienie z pracy i wiele innych.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ku_mo , jeszcze raz zachęcałabym Cię do nieutrzymywania bliskich kontaktów z mamą i poszukania osób które dają Ci prawdziwe wsparcie. napisz coś więcej czy masz kogoś takiego, może jakieś przyjaciółki, ktoś z dalszej rodziny na kogo mozesz liczyc?

 

jeśli chodzi o męża - widzę że bardzo się na nim skupiasz i martwisz jego zachowaniem. a może jest tak że on juz od dłuższego czasu się tak zachowywał ale Ty dopiero teraz to poczułaś i zauważyłas?

 

przypomnij też sobie czy kiedyś byłaś z nim bliżej psychicznie, może nigdy albo już bardzo dawno temu rozmawialiście ze sobą w taki sposób jak byś tego chciała?

 

ludzie się zmieniają i oddalają od siebie. niektórzy faceci nie lubią albo nie potrafią rozmawiać i wysłuchiwac jakichś wg. nich wydumanych problemów.

 

moze tez byc tak że Ty dzięki terapii jesteś juz na jakimś "wyższym" etapie i oczekujesz od niego czegoś w tym związku, o czym on nie ma pojęcia bo jest jeszcze na niższym poziomie, tak jak w gierce komputerowej:) i możliwe że te poziomy się już nie spotkają.

 

jak długo trwało zanim doszłam do siebie...? hmmm ... nie da sie tak jednoznacznie powiedziec. apogeum mojej nerwic-depresji przypadło jakoś na styczen i luty 2007 chociaż objawy miałam juz dużo wczesniej (wczesniej głównie fizyczne, a dopiero wtedy dołaczyły sie psychiczne, co mnie naprawde przestraszyło). zatem od lutego do sierpnia brałam leki (seroxat) i chodziłam na terapię.

 

dobrze czułam się już w zasadzie od kwietnia - maja bo przy lekach i terapii było z kazdym dniem coraz lepiej. pózniej zaczeła się wiosna, wakacje, było bardziej poztywnie i jakoś znowu sama zaczęłam sobie radzic, odzyskałam swoją wewnętrzną siłe.

 

jak chcesz to napisz do mnie na priv. napisz czy bierzesz tez leki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×