Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niska samoocena


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze od dzieciństwa byłem uczony, że aby być kimś trzeba mieć wykształcenie. Że trzeba być kimś, mieć zasrany papierek, że się jest lekarzem, inżynierem, itd. Że można być bezrobotnym po studiach i wtedy i tak jest się kimś. Jak się jest po szkole zawodowej, bez wykształcenia, a mimo to ma się jakąś pracę to i tak jesteś nikim. Jest się zwykłem robolem, którego nikt nie szanuje. Że jest się idiotą, z którym nie ma o czym porozmawiać - co najwyżej jak wypić jabola. Że każdy wie kim ma być. I co. Zachorowałem, oceny miałem dobre, ale zachowanie na koniec 8 klasy naganne. Marzenia o liceum wspólnie z kolegami z klasy poszły w p..u. Ojciec wybrał szkołę. Mi jakoś nie odpowiadała. Po pierwszym roku - "repeta". Później zaliczenia i klasa trzecia. Zawód, który został mi wybrany całkowicie mnie nie interesował. Przyszły objawy "somatyczne". Później myśli, że muszę na siłę to skończyć. Przyszła depresja. 3 próby samobójcze. Próbowałem na siłę wrócić. Nie udało się. Odczuwałem ogromny opór przed pójściem do szkoły. Więc przyszła szkoła eksternistyczna. Skończyłem ją z oporami. Bo co to za szkoła. Dla debili, którym się nie powiodło. (takie moje myślenie). Zacząłem się cieszyć, że to skończyłem. I niemożność podjęcia decyzji : jakie przedmioty na maturze. Co mam wybrać. Nikt nie chciał podjąć decyzji za mnie - a zawsze to robili. Co mam robić w życiu, co ubrać, co zjeść, z kim mogę się spotykać. No i wszystko wróciło. Wszystkie objawy somatyczne i do tego doszły lęki i uczucie odrealnienia. Mam problem z wyjściem gdzieś "dalej", a muszę zrobić szkołę policealną. A nienawidzę takich szkół - bo w mojej głowie one są dla "debili". Chcę zrobić maturę, ale myśl - w szkole dla dorosłych. I tak jesteś skończony. Nikt cię nie przyjmie na studia i nikt nie szanuje ludzi z takimi szkołami. Cała moja rodzina jest wykształcona, a ja mam wrażenie, że jestem potwornym tłukiem. Że jestem nikim. Nie wiem co mam robić - nic mnie nie cieszy. Ciocia & wuejk - lekarze. Matka - ekonomistka. Drugi wujek - oficer Wojska Polskiego (Pułkownik). Tylko ojciec taki sam przegrany człowiek jak ja. Po szkole zawodowej, chodzi do roboty bo musi, a jej nienawidzi.

Ja się tak cieszyłem, kiedy skończyłem Liceum Ekstrenistycznie. A przychodzi ojciec i cedzi - co to za szkoła. Dla debili. Sam bym ją skończył, a ty skończyłem ją tylko dlatego, że płaciłeś i dlatego z litości ci dali ją skończyć. A wiem, że się wtedy uczyłem.

To się wryło mi w głowie i nie mogę się tego pozbyć. Wszyscy w rodzinie wykształceni, a ja debil, który nie wie co robić.

Nigdy nie miałem dziewczyny, bo trzeba być kimś. Teraz boję się "zagać", bo jestem nikim. Co zrobi jak się dowie, że jestem tłukiem. Powie o kimś takim jak ja znajomym i zostanie wyśmiana i będzie jej przykro - takie myśli są cały czas.

Przez 3 lata było już praktycznie całkiem dobrze. Żadnych objawów. Aż przychodzi ojciec i mówi, że jesteś nikim, nie masz szkoły, nie masz przyszłości i skończysz w domu opieki. Czasem mam wrażenie, że sam te "nerwicowe & depresyjne" objawy wywołałem - bo nie wiem co robić dalej w życiu.

A jak będę chory to może rodzina to zaakceptuje i uzna, że skoro jestem chory, to mimo tego, że jestem nikim to można czasem zadzwonić i porozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak..

zajmij głowę czymś innym, rób to co przyjdzie ci na myśl, działaj, działaj... tylko że u mnie w domu chyba nikt na dobrą sprawę nie wierzy w jakąkolwiek chorobę. senność i ospałość, niemożność zrobienia czegokolwiek jest brana tylko i wyłącznie za zwykłe lenistwo.

ale do diabła, leń nie studiuje osiem lat, tylko po paru niepowodzeniach spada do pracy

lpotrafię przespać cały dzień a po dniu jeszcze i noc, i dalej bym spała, spała, spała. ponieważ jestem, traktowana jak leń, nikt nie cieszy się ze mną że zmyłam naczynia, że ogarnęłam mieszkanie - nikt. to obowiązek. no dobrze, trochę przesadzam, matka docenia i czasem powie że ładnie posprzątane - ale niech mnie złoży na jeden dzień, i czuję wtedy ogromną niechęć do czegokolwiek - nie umyję tych garnków i wanny, bo są dla mnie mount everestem - to słyszę wtedy o lenistwie i o tym że jestem pasożytem.

chyba faktycznie jestem, mam 27 lat i żadnego skończonego wykształcenia, regularnej pracy ani nic. z każdej roboty sama odchodzę po najwyżej miesiącu, bo mam dosyć rutyny - po 2-3 dniach odpoczynku zaczyna się inna "rutyna", snucie się po domu i znowu głupie naczynia czy odkurzenie urastają do rangi kłopotu.

podobno mam talent pisarski./ podobno, bo twierdzą tak ci którzy przeczytali kilka moich opowiadań. króciutkich, bo na większoą całość nie mam siły się zebrać rozpacz mnie ogarnia ale nie mam siły. nie jesxtem w stanie pisać mając przed sobą kartkę czy ekran z klawiaturą, a nikt jeszcze nie wymyślił sposobu na przetwarzanie na papiero prosto z głowy.

znalazłam to forum - i w twoim poście, krzysztofie, odnalazłam kawałek siebie. idę dalej, może znajdę następny kawałek.

przed półgodziną miałam ochotę zeżreć wszystkie nasenne jakie mam w domu i usnąć na długo. teraz trochę mi lepiej.

psychiatryczna zdiagnozował nerwicę - chciałabym uciec od problemów świata zewnętrznego do szpitala psychiatrycznego. cyklicznie wraca do mnie to pragnienie bo wyobrażam sobie że tam byłabym odizolowana od świata zewnętrznego i jego kłopotów. wiadomo, to wszystko tak fajnie nie wygląda, ale człowiek przynajmniej w tym myśleniu znajduje spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też tak zawsze myślałam... że musze się uczyć żeby być kimś. bo mój ojciec ma skończone dobre studia a matka ma tylko (albo AŻ) mature. to mi zawsze wydawało sie że ojciec jest lepszym człowiekiem - bo wykształcony. i katowałam się, katowałm przez kilka lat. żeby być najlepsza. w końcu nerwy nie wytzymały mi i poszło w nerwice, lęki, zaburzenia depresyjne. teraz przekonałam się, że nie trzeba mieć szkoły żeby być ,,kimś", że ktoś po zawodówce też może być ,,kimś". a co mi w tym pomogło? poznałam przyjaiela, który ma fantastycznych rodziców po... zawodówce:))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czlowiek jest zbyt zlozona istota, zeby o jego wartosci mogl zawsze decydowac wylaczne jeden konkretny aspekt. A juz z pewnoscia o tym czy jestesmy kims nie decyduje jedynie to jak dobrze radzimy sobie z nauka. Kazdy czlowiek ma w sobie cos, jakis talent, jakis dar. Jesli tylko zmusi sie do wysilku zeby go odkryc i wykorzystywac, to zawsze bedzie kims. Mozna byc kopaczem rowow (profesorem lopatologii stosowanej :D ) i jednoczesnie bys wartosciowym czlowiekiem. A mozna miec tytul profesora i zarazem byc ostatnim s.... Najgorzej jest zawsze kiedy jedni zakompleksieni mniej lub bardziej ludzie wmawiaja innym ze sa niczym, bo nie osiagneli tego czy tamtego.

Poza tym, przynajmniej moim zdaniem, o wartosci czlowieka nie swiadcza jedynie jego osiagniecia, ale przede wszystkim to, czy w ogole chce cos osiagnac. Tak dlugo jak czlowiek ma marzenia i dazy do ich realizacji, tak dlugo taki czlowiek jest cos wart. Moze wlasnie sama walka, ze slabosciami, przeciwnosciami, o to cos na czym nam naprawde zalezy, jest tym ostatecznym miernikiem wartosci...Bo tak naprawde nie osiagniecie celu jest najwazniejsze, ale droga, jaka trzeba przebyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie - WYPALONY ma zupełną rację. o tym czy człowiek jest wartościowy czy nie decyduje zupełnie coś innego. bo przecież można zrezygnować ze swoich ambicji (z wykształcenia) dla kogoś bliskiego, ukochanego z bardzo ważnych powodów. ale też chodzi o to, żeby to poczuć. ja zawsze to rozumiałam, wiedziałam że tak nie jest ale nie dopuszczałam tego do siebie, nie czułam tego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A przychodzi ojciec i cedzi - co to za szkoła. Dla debili. Sam bym ją skończył, a ty skończyłem ją tylko dlatego, że płaciłeś i dlatego z litości ci dali ją skończyć. A wiem, że się wtedy uczyłem.

No KrzysztofT-masz faktycznie wspaniałego ojca.Czytając to co piszesz,wcale się nie dziwię,że masz lęki i depresję.Przecież on Cię wręcz dołuje!!!Ja Ci powiem tak , ja skończyłam studia.I co z tego siedzę w tej nerwicy tak samo po uszy jak Ty.I mam wspaniałą koleżankę,która zawsze mi pomoże,i zawsze mam u niej ,,kromkę chleba''.Nawet zawodówki nie skończyła, a wolę ją bardziej niż zarozumiałe koleżanki po studiach. :D:D Wiesz nie trzeba być wykształconym, aby byc docenianym przez ludzi.A jeśli Ciebie nie doceniają...To zmień towarzystwo... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałam tłuczone do głowy podobne morale i wyrobiłam sobie podobne poglądy na temat tego jak należy oceniać ludzi. Któregoś dnia gdy mnie samej powinęła się noga na drodze świetlanej kariery i bycia "kimś" otworzyłam sobie oczy jak puste, bezsensowne i niesprawiedliwe były te "wartości" w które wieżyłam i które tak głeboko zakorzeniły się w społeczeństwie. Społeczeństwa nie zmienimy ale możemy zmienić siebie. Nawet gdy moja rodzina zaczęła się mnie wstydzić z powodu mojej porażki ja sama nie pozwoliłam nikomu się poniżyć. Nie czułam się gorsza od innych i nigdy nie pozwoliłam im się w ten sposób traktować. Małymi kroczkami dążyłam uparcie do celu który sobie wyznaczyłam i wiesz co? Osiągnęłam więcej niż mogłabym osiągnąć tą "stereotypową" drogą. Teraz ludzie którzy kiedyś śmiali się ze mnie nie mają odwagi spojrzeć mi w oczy bo zrzera ich zazdrość i wstyd. Możesz mi nie wierzyć ale łatwo jest odwrócić karty i stanąć po drugiej stronie - trzeba tylko odrzucić stereotypy i przestać myśleć o tym co pomyślą inni oraz o ich akceptacji.

 

O TYM KIM JESTEŚ NIE MÓWI "PAPIEREK" ANI WYKSZTAŁCENIE. Nie pozwól się innym zamknąć w stereotypach i przede wszystkim sam w nie nie brnij, nie osadzaj siebie w nich. Ciesz się swoimi osiagnięciami nawet jeśli dla innych są one nic nie warte. Rób to co czujesz że powinieneś nawet jeśli spotyka się to z krytyką ze strony innych.

 

Ludzie którzy uważają innych za gorszych tylko z powodu wykształcenia, pochodzenia lub majatku to dla mnie ŚMIECI!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A przychodzi ojciec i cedzi - co to za szkoła. Dla debili. Sam bym ją skończył, a ty skończyłem ją tylko dlatego, że płaciłeś i dlatego z litości ci dali ją skończyć. A wiem, że się wtedy uczyłem.

Wiesz nie trzeba być wykształconym, aby byc docenianym przez ludzi.A jeśli Ciebie nie doceniają...To zmień towarzystwo... :(

 

Towarzystwo można zmienić - rodziny zmienić nie można.

Jak wszystko było prawie ok, to na takie gadanie ojca "w głowie" włączała się myśl : "a mam cię w d..ie i te bzdury, które opowiadasz." Teraz niestety jakoś nie potrafię tego włączyć i wszystko biorę do siebie. Ech...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofT ja też nie mogę zmienić rodziny choć można się od niej odciąć. Ja jak wspomniałam odniosłam sukces co nie zmienia faktu że i tak zdarza się że ktoś walnie mi takiego tekstu bo ludzie często robia takie rzeczy właśnie z zawiści lub po prostu lubią sprawiać abyśmy czuli się nikim (przynajmniej moja rodzina). Ja też zawsze biorę sobie do serca gdy ktoś coś takiego powie i nawet reaguję emocjonalnie płaczem - a przecież wiem dobrze że to coś ktoś powiedział nie jest prawdą a mimo to w ten sposób reaguję...

 

Wyprowadzka od rodziców pomogła mi odnaleźć psychiczną równowagę. Może też powinienneś o tym pomyśleć. W końcu to że dani ludzie są naszymi rodzicami nie daje im prawa aby nas poniżać i niszczyć psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak wszystko było prawie ok, to na takie gadanie ojca "w głowie" włączała się myśl : "a mam cię w d..ie i te bzdury, które opowiadasz." Teraz niestety jakoś nie potrafię tego włączyć i wszystko biorę do siebie. Ech...

KrzysztofT-przykro mi to pisać,ale musisz to spowrotem włączyć,myśl mam cię w d...e jest bardzo dobra myslą w naszej chorobie.I tak trzymaj.Bo wiesz ja mam w szufladzie wiele świadectw z paskami i nie nadaja się nawet na papier toaletowy, bo z a t w a r d e.Ja mam 2 dzieci i wolę patrzeć jak córka jest szczęśliwa,chociaż w szkole niestety na świadectwie było parę 3 .Ja jestem człowiekiem wykształconym,i czy jestem bardziej z tego powodu szczęśliwsza??????Nie nie jestem mam nawet nerwicę pewnie dorobiłam się jej w tym ,,wyścigu szczurów'' :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofT, jak widzisz swiat podzielił się na intelektualistów i ludzi

mądrych. Z regóły [nie zawsze, na szczęscie] studia kończą intelektualiści

- są to młode głowy napakowane wiedzą, taką książkową gdzie być może

dany s tudent nocami z uczcueim szczerzej nienawiści zakówał materiał.

 

Generalnie na uczelniach uniwersyteckich wyczuć mozna atmosferę takiej

jakiejś pychy i wywyższania się. Bo jak juz masz mgr to wówczas możesz

się czuć maluczkim, przed "dr" i "prof" ....itd. Takie błędne koło wypełnione m. in.zazdrością, chytroscią.

 

Ludzią teraz barkuje takiej mądrości życiowej, brakuje takiego ciepła,

jakoś takie to nie modne.

 

W tym roku będę sie bronić....co z tego mam? Papier? Moja kolezanka,

skończyła technikum krawieckie wyjechała do anglii,kiedy ja dobierałam

nowiutki indeks . Przez ten czas, co ja poswięcałam szkole ona zdążyła

poznac trochę swiata, poznać nowych ludzi z różnych krajów - nauczyć się

ich i ...założyć rodzinę, ustatkować się.

 

A ja ...będe mieć papierek [o ile się obronię ;)].

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykształcenie... to nic nie warte.Mam wykształcenie, mam dobre kwalifikacje, więc mogłam bez problemu dać wypowiedzenie w mojej pracy, nie bojąc się, że znajdę nową. I co z tego? to wszystko jest nic nie warte, bo i tak czuję się sama i nieakceptowana i siedzę i płaczę.

Bo tak naprawdę liczy się akceptacja przez siebie i przez innych, skończone szkoły nic tu nie zmienią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KrzysztofieT, doskonale Cię rozumiem, moja głowa też mówi mi, że jestem nikim. A mam magistra, kilka zawodów, odnoszę sukcesy w pracy, mnie narzekam na brak pieniędzy. Widzisz, wydaje mi się ze nie ma znaczenia wykształcenie, papier, zdanie rodziny czy znajomych. Najważniejsze jest być KIMŚ dla siebie samego. Ja moje poczucie bycia KIMŚ dla siebie usiłuję obudzić przez robienie dobrych rzeczy. Jakichś takich drobnostek, które przynoszą radość. I wtedy moja glowa jakbty ciszej mówi, ze jestem nikim. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szczęścia:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Wykształcenie w sensie zdobywania kolejnych papierków, dyplomów, tytułów, certyfikatów to oczywiście nic nie znaczy i nic nie daje, choćby w tym sensie że ani człowiek od tego nie staje się mądrzejszy, ani nie ma się z tego większych pieniędzy. Pieniądze zależą od szczęścia i sprytu, a mądrość bierze się ze spotkań z mądrymi ludźmi, bezpośrednio lub przez książki, filmy itp.

2. Ja też się czasem dołuję, że nie jestem profesorem, prezesem, ministrem, dyrektorem czy biskupem, ale staram się tak nie myśleć, bo to nic nie daje, poza pogłębianiem depresji i nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesto mi powtarzano ze szkola jest wazna, ze trzeba duzo zrobic by cos osiagnac. Gorzej jak sie nie wie co sie chce robic w zyciu... kazdy sobie cos wmawia, taka juz jest ludzka natura. Myslimy ze cos pomozemy poprzez komplikowanie niektorych rzeczy. Gdy dojdziemy do wniosku ze tak nie jest znaczy to ze jestesmy wyleczeni... niektorych rzeczy nie mozna wyleczyc, oby to przeszlo ludzkosci wraz z selekcja naturalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że poniekąd szkoła jest ważna - umożliwia nam

"ćwiczenie" naszego umysłu,m.in. możemy ze sobą sią porozumiewać

używając większej

ilości słow niż tylko "k...", czy "ch..." itd.

 

Szkoła szkołą - ma swoje ułomności ....ale po obeznym MEN niewiele

można się....ale sorry, nie o tym miałam :-)

 

Jednak uczenie się tego co się lubi - to inna sprawa. Naprzykład jeśli

umiem malować - mam predyspozycje, to idąc do szkoły plastycznej

jestem happy. Wiadamo raz jest gorzej raz jest lepiej - każdy ma swoje

dni, ale robię to co lubię.

 

Natomiast dzisaj, juz nierobi się tego co się lubi, bo zmieniająca się

polityka myślenia idzie w kierunku - "robić to co się opłaca."

 

A zapomina się o tym, że jeśli lubisz robić to co robisz to masz

predyspozycje by być jednym z najlepszych...etc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne jasne... Szkoła to instytucja mająca na celu nauczenie Cię uległości i podporzadkowania, wyjałowienie indywidualizmu i zrównanie Cie z pospolitą masą z nakazem że masz myśleć jak oni i być takim samym (przepraszam za stwierdzenie) debilem. Jeżeli nie zintegrujesz się z grupą i nie zaczniesz pić, ćpać i uprawiać sex w wieku lat 13 to jesteś "społecznie nieprzystosowany" i potrzebna Ci pomoc.

 

Natomiast dzisaj, juz nierobi się tego co się lubi, bo zmieniająca się

polityka myślenia idzie w kierunku - "robić to co się opłaca."

To szczera prawda. Potem sie dziwią że wszyscy masowo idą na kierunki typu marketing lub informatyka bo w danym momencie jest takie zapotrzebowanie na rynku, a po skończeniu studiów umiejetności tych osób są żałosne więc i tak nikt ich nie zatrudnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mysle ze nie masz sie czym martwic ,niewazny jest papierek wazne jest co masz w glowie ale to jest prosto powiedziec , opisales ze rodzice za ciebie czesto podejmowali decyzje nie bylo w tym twojego zdania mysle ze w twojej podswiadomosci zapadly nie twoje z glembi serca sugestie gdy przyszło ci podejmowac swoje decyzje zauwazyles ze masz cos wmuwione ja bym ci radzil nie walczyc z tym, pierwsze te mysli zaakceptowac nie wypierac sie ich raczej nieprubuj na sile z tym walczyc .Ja doprowadzilem sie do roznych stanow bo prubowalem na sile przestawic tok myslenia a tamte mysli ,, zywcem pogrzebalem''.Ja w szkole doznalem tez ciezko przezywanych emocji ale skonczylem technikum i teraz wlasnie chodze do policealnej. Przez taka bzdure mozesz sie z biegiem czasu doprowadzic do wiekszych kompleksow a wtedy bedziesz sie chcial wrocic do tej fazy w ktorej teraz jestes ,wiec wybacz sobie lata w ktorych rodzice podejmowali za ciebie decyzje i przejmi sam nad tym kontrole , sam sobie tez nie radze z moimi myslami ,emocjami ale sprubuj moich rad może ktoras z nich ci sie przyda . powodzenia i pozdro ;););)

 

[ Dodano: Pią Wrz 22, 2006 11:14 pm ]

Ja mysle ze nie masz sie czym martwic ,niewazny jest papierek wazne jest co masz w glowie ale to jest prosto powiedziec. Opisales ze rodzice za ciebie czesto podejmowali decyzje , nie bylo w tym twojego zdania mysle ze w twojej podswiadomosci zapadly nie twoje z glembi serca sugestie gdy przyszło ci podejmowac swoje decyzje zauwazyles ze masz cos wmuwione ja bym ci radzil nie walczyc z tym, pierwsze te mysli zaakceptowac nie wypierac sie ich raczej nieprubuj na sile z tym walczyc .Ja doprowadzilem sie do roznych stanow bo prubowalem na sile przestawic tok myslenia a tamte mysli ,, zywcem pogrzebalem''.Ja w szkole doznalem tez ciezko przezywanych emocji ale skonczylem technikum i teraz wlasnie chodze do policealnej. Przez taka bzdure mozesz sie z biegiem czasu doprowadzic do wiekszych kompleksow a wtedy bedziesz sie chcial wrocic do tej fazy w ktorej teraz jestes ,wiec wybacz sobie lata w ktorych rodzice podejmowali za ciebie decyzje i przejmi sam nad tym kontrole , sam sobie tez nie radze z moimi myslami ,emocjami ale sprubuj moich rad może ktoras z nich ci sie przyda . powodzenia i pozdro ;););)

 

[ Dodano: Pią Wrz 22, 2006 11:15 pm ]

Ja mysle ze nie masz sie czym martwic ,niewazny jest papierek wazne jest co masz w glowie ale to jest prosto powiedziec. Opisales ze rodzice za ciebie czesto podejmowali decyzje , nie bylo w tym twojego zdania mysle ze w twojej podswiadomosci zapadly nie twoje z glembi serca sugestie gdy przyszło ci podejmowac swoje decyzje zauwazyles ze masz cos wmuwione ja bym ci radzil nie walczyc z tym, pierwsze te mysli zaakceptowac nie wypierac sie ich raczej nieprubuj na sile z tym walczyc .Ja doprowadzilem sie do roznych stanow bo prubowalem na sile przestawic tok myslenia a tamte mysli ,, zywcem pogrzebalem''.Ja w szkole doznalem tez ciezko przezywanych emocji ale skonczylem technikum i teraz wlasnie chodze do policealnej. Przez taka bzdure mozesz sie z biegiem czasu doprowadzic do wiekszych kompleksow a wtedy bedziesz sie chcial wrocic do tej fazy w ktorej teraz jestes ,wiec wybacz sobie lata w ktorych rodzice podejmowali za ciebie decyzje i przejmi sam nad tym kontrole , sam sobie tez nie radze z moimi myslami ,emocjami ale sprubuj moich rad może ktoras z nich ci sie przyda . powodzenia i pozdro ;););)

 

[ Dodano: Pią Wrz 22, 2006 11:18 pm ]

Ja mysle ze nie masz sie czym martwic ,niewazny jest papierek wazne jest co masz w glowie ale to jest prosto powiedziec. Opisales ze rodzice za ciebie czesto podejmowali decyzje , nie bylo w tym twojego zdania mysle ze w twojej podswiadomosci zapadly nie twoje z glembi serca sugestie gdy przyszło ci podejmowac swoje decyzje zauwazyles ze masz cos wmuwione ja bym ci radzil nie walczyc z tym, pierwsze te mysli zaakceptowac nie wypierac sie ich raczej nieprubuj na sile z tym walczyc .Ja doprowadzilem sie do roznych stanow bo prubowalem na sile przestawic tok myslenia a tamte mysli ,, zywcem pogrzebalem''.Ja w szkole doznalem tez ciezko przezywanych emocji ale skonczylem technikum i teraz wlasnie chodze do policealnej. Przez taka bzdure mozesz sie z biegiem czasu doprowadzic do wiekszych kompleksow a wtedy bedziesz sie chcial wrocic do tej fazy w ktorej teraz jestes ,wiec wybacz sobie lata w ktorych rodzice podejmowali za ciebie decyzje i przejmi sam nad tym kontrole , sam sobie tez niekiedy nie radze z wlasnymi myslami ,emocjami ale sprubuj moich rad może ktoras z nich ci sie przyda . powodzenia i pozdro ;););)

 

[ Dodano: Pią Wrz 22, 2006 11:19 pm ]

Jasne jasne... Szkoła to instytucja mająca na celu nauczenie Cię uległości i podporzadkowania, wyjałowienie indywidualizmu i zrównanie Cie z pospolitą masą z nakazem że masz myśleć jak oni i być takim samym (przepraszam za stwierdzenie) debilem. Jeżeli nie zintegrujesz się z grupą i nie zaczniesz pić, ćpać i uprawiać sex w wieku lat 13 to jesteś "społecznie nieprzystosowany" i potrzebna Ci pomoc.

 

Natomiast dzisaj, juz nierobi się tego co się lubi, bo zmieniająca się

polityka myślenia idzie w kierunku - "robić to co się opłaca."

To szczera prawda. Potem sie dziwią że wszyscy masowo idą na kierunki typu marketing lub informatyka bo w danym momencie jest takie zapotrzebowanie na rynku, a po skończeniu studiów umiejetności tych osób są żałosne więc i tak nikt ich nie zatrudnia.

 

Ja mysle ze nie masz sie czym martwic ,niewazny jest papierek wazne jest co masz w glowie ale to jest prosto powiedziec. Opisales ze rodzice za ciebie czesto podejmowali decyzje , nie bylo w tym twojego zdania mysle ze w twojej podswiadomosci zapadly nie twoje z glembi serca sugestie gdy przyszło ci podejmowac swoje decyzje zauwazyles ze masz cos wmuwione ja bym ci radzil nie walczyc z tym, pierwsze te mysli zaakceptowac nie wypierac sie ich raczej nieprubuj na sile z tym walczyc .Ja doprowadzilem sie do roznych stanow bo prubowalem na sile przestawic tok myslenia a tamte mysli ,, zywcem pogrzebalem''.Ja w szkole doznalem tez ciezko przezywanych emocji ale skonczylem technikum i teraz wlasnie chodze do policealnej. Przez taka bzdure mozesz sie z biegiem czasu doprowadzic do wiekszych kompleksow a wtedy bedziesz sie chcial wrocic do tej fazy w ktorej teraz jestes ,wiec wybacz sobie lata w ktorych rodzice podejmowali za ciebie decyzje i przejmi sam nad tym kontrole , sam sobie tez niekiedy nie radze z wlasnymi myslami ,emocjami ale sprubuj moich rad może ktoras z nich ci sie przyda . powodzenia i pozdro ;););)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

krzysztofT mnie na praktykach zawodowych wysmiewali ty to nikim jestes czlowiek bez szkoly jest nic nie wart totalny smiec staralem sie olewac ich ale mi tez to zostalo w glowie i teraz sie zastanawiam co by mi dala szkolachyba opustoszenie kieszeni ale ja tam mam teraz juz wieksze problemy zeby sie nie przejmowac

moge tylko poradzic ci ze zle slowo urzyte wobec ciebie jest malo wazne bo ty jestes wazniejszy i twoje marzenia i ambicje wiec staraj sie kroczyc wg twoich drog

 

[ Dodano: Czw Paź 05, 2006 10:14 pm ]

i miej te wlasna swiadomosc ze w oczach niektorych ludzi jestes gosc...na przyklad w moich...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 17 lat i czuję, że od jakiegoś czasu sytuacja wymyka się spod kontroli... Nie mogę na siebie patrzeć. Staram sie za wszelką cenę unikac luster, nienawidze się przeglądać... A jeśli już zajrze potrafię spędzić długi czas na zastanawianiu sie jaki jestem obleśny... Boję sie spotykać nowych ludzi, boję się bycia ocenionym. Najgorzej jest w szkole... Aż mnie ciarki przechodza gdy mam się wypowiedziec przed klasą. Wydaje mi sie, że wszyscy się na mnie gapią, wyśmiewają z mojego wyglądu... Nie wyobrażam sobie w tej sytuacji umówić się z dziewczyną...Mieliście kiedyś tak? Jak sobie z tym radziliście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze jeszcze raz. Chcialabym zeby mi ktos pomogl. Sama sobie nie daje rady. Nie potrafie juz przewidziec co za chwile zrobie, to beznadziejne.

 

Bardzo chcialabym przestac sie bac, ten lek wewnatrz mnie zabija. Strasznie sie mecze.

Potrzebuje z kims pogadac ale bardzo boje sie odrzucenia i nie zrozumienia.

Obwiniam sie za to, ze to wszystko wymyslam sobie z wlasnego lenistwa lub dla wygody :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem załamana.Nie wiem co robić. I wiem,że jestem jedną z wielu.Inni może i mają wieksze problemy ze sobą... Nie mam z kim nawet o tym porozmawiać.Wszyscy albo nie biorą mnie poważnie albo odsuwają się ode mnie,bo po co przebywać z kimś kto jak to określają tak się zadręcza.Nienawidzę siebie i nie potrafię normalnie zyć. Mam obsesję na swoim pukncie.Wydaję mi sie,że wszyscy mnie nienawidzą,kpią ze mnie;gdy tylko na mnie patrzą widzę jakim zerem jestem dla nich..Przy każdej rozmowie jestem kłębkiem nerwów.Mówie szybko,czasem się jąkam ...Wiem tylko,że nie można tak żyć...Nie mam sił...Praca z psychologami na nic się zdała,pogłębiła tylko moje poczucie własnej wartości,a w zasadzie jej brak.. Poprostu chyba tak już będzie zawsze....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Liz. Ja czuję się bardzo podobnie jak Ty jeśli chodzi o kontakty społeczne - gorsza, do niczego, nic mi się nie należy, a najlepiej, żebym zniknęła i nie przeszkadzała innym. Przez 4 miesiące byłam na oddziale leczenia nerwic i przez pewien czas naprawdę dobrze się czułam, więc może i Ty powinnaś tego spróbować? Przyjaciele i rodzina są bardzo ważni podczas leczenia, ale różnie to z nimi bywa jak widać. Przykre jest, że gdy jest wszystko OK i jesteśmy szczęśliwi, to koło nas jest ktoś kto chce się z nami cieszyć, a gdy jesteśmy nieszczęśliwi nasi "przyjaciele" się ulatniają. Tak już jest w życiu i wiem, że mogę tylko liczyć na siebie.

Pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×