Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oświecenie


Natla_Miness

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich.

 

Jako, że od jakiegoś czasu interesuję się medytacją, chciałem tu na forum poruszyć istotny temat, który niektórych, w tym i mnie, zajmuje.

Mówi się, że celem medytacji jest poznanie tej jednej rzeczy, która nie jest obiektem. Wyzbycie się przylegania do rzeczy i zobaczenie w sobie wyższego Ja.

Od dłuższego czasu mam poczucie braku "tej jednej rzeczy". Poczucie, że czas mija, a gdzieś tam jest ta jedna rzeczywistość, która nie przemija.

Nie będę za wiele opowiadał o sobie, bo nie chcę robić żadnej konfrontacji poglądów, ani nie próbuję uzyskać potwierdzenia tego co piszę.

 

Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Gdy człowiek myśli zawsze wyobraża sobie jakieś obiekty, rzeczy. Bardzo fascynujące i pociągające stało się dla mnie, że istnieje coś takiego, co rzeczą nie jest i stanowi kontrast dla tego co istnieje. Odpowiedź na pytanie, co by było gdybym nie istniał, albo co się dzieje po śmierci materialnej formy człowieka. Zarazem proste, ale i też absorbujące.

 

Bardzo inspiruje mnie Allan Watts. Czasem oglądam Eckharta Tolle na YT, po to by zobaczyć człowieka, który spędził 3 lata na ławce w parku, bo sam fakt istnienia dawał mu tyle radości, że nie potrzebował dążyć do jakiegoś przyszłego celu. To miły kontrast dla tych wszystkich ludzi, którzy wsadzają cię do szkoły i na każdym kroku cię oceniają jak szczura laboratoryjnego obiecując, że kiedyś będzie ten dzień, gdy będziemy w pełni sobą. Kiedyś... może po śmierci?

 

Za oświeconego się nie uważam, sam często wątpię, że jest to możliwe. Wchodzę wtedy w nurt naturalistyczny i materialistyczny.

Cierpię z powodu derealizacji i depersonalizacji, czasem tego nienawidzę, a czasem twierdzę, że tak właśnie powinno być i że to ten tzw. dar cierpienia.

 

PS. 100 pkt dla Allana Wattsa, nie znam go prywatnie, ale ma na prawdę błyskotliwe przemyślenia. Mówi o tym co tak oczywiste dla ludzi, że aż o tym zapomnieli i sobie tego nie uświadamiają. Jeśli ktoś zna jakiegoś filozofa/nauczyciela, który nie zasnął w marzeniach, a twardo stąpa po ziemi, wie co to przemysł, technologia i matematyka to proszę o napisanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to wynika, że tolle to jakiś guru leniwców i nierobów, pobieraczy zasiłków.

to twój punkt odniesienia, dziwnie podobny do powszechnie panującego wśród cebulaków

 

 

Fajnie się czyta Osho.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OD jakiegoś czasu? poraz pierwszy pisałeś o tym chyba z 3-4 lata temu. Tez sie kiedyś tym interesowałem i praktykowałem bardzo intensywnie.Raz nawet próbowałem olśnic sąsiada moją nową pasją,a on mi powiedział że czasem oświecenie jest wtedy kiedy wkońcu zrozumiesz, że musisz komuś przypierdolić :D a satori i droga do oświecenia jest czymś tak bardzo nie z naszego świata, ze jezeli człowiek nie urodził sie takim budda, oshą, ramaną maharishi ( mój ulubiony mistyk), czy naweet jezusem, to lepiej sie za to w ogóle nie brać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon Od czasów liceum. Wtedy zaczęła się derealizacja i moim największym pragnieniem, może też i dziś, był "powrót to rzeczywistości". Wtedy myślałem, że skoro czuję się jak we śnie, to logiczne że "przebudzenie" rozwiąże problem. Wpadłem w pułapkę, bo zwolnione z uwięzi ego od razu zaczęło sobie wyobrażać, jakich to sukcesów nie osiągnę, gdy będę oświecony. W końcu natrafiłem na słowa pewnego mnicha zen, który pisał, że: nie sztuka chodzić po wodzie, sztuka chodzić po ziemi.

 

Myślenie, że tylko jacyś ludzie z innego świata mogą to osiągnąć, wydaje mi się właśnie starym schematem myślowym, na zasadzie: zwycięzca może być tylko jeden. Ja podchodzę do tego racjonalnie, nie sądzę, że to daje jakieś boskie moce. Mówi się, że w medytacji mogą pojawić jakieś niespotykane zjawiska, ale nie są one celem i mogą nawet stanowić przeszkodę.

 

Kiedyś czytałem trochę różnych new'agowych dziwactw i bolało mnie, że jest taki podział na "zwykłych" wyjadaczy chleba i właśnie mistyków, którzy to niby mają lepsze życie, bo mają zagwarantowane różne rozkosze, przygody i nie czują się sami, bo "bóg" ich wybrał. Czułem, że to niesprawiedliwe.

 

Dla mnie rozróżnienie jest proste, unikać tych osób, które piszą o cudach, mocach, itd. bo to właśnie główna pokusa i zarazem przeszkoda. Eckhart też mnie czasem wkurza jak opowiada jak to niby dzięki jego radom wszelkie problemy znikną. Twierdzi też, że wyciszenie myśli zwiększa kreatywność i pomaga lepiej sobie radzić z problemami. Takie panaceum. A jak ktoś jest upośledzony umysłowo to mu medytacja nie pomoże, to oczywiste.

 

W coś trzeba wierzyć, ja w to miejsce wstawiłem wiarę w oświecenie. Pragmatyzm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osho właśnie jest dziwny.

Nie bardziej niż Ty :D

 

a satori i droga do oświecenia jest czymś tak bardzo nie z naszego świata, ze jezeli człowiek nie urodził sie takim budda, oshą, ramaną maharishi ( mój ulubiony mistyk), czy naweet jezusem, to lepiej sie za to w ogóle nie brać.

 

Budda nie urodził się Buddą,lecz został nim :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osho też czytałem. Może jeszcze kiedyś do niego zajrzę. Tylko najlepiej, żeby to nie było bierne przyswajanie jego idei, a rodzaj "partnerskiej" relacji. Ale do tego trzeba mieć własne poglądy. A skąd je brać? Rada ode mnie: matematyka jest dobra, bo to język przyrody, a zarazem rzecz neutralna światopoglądowo. Nikt nie zabija za kwadraty czy trójkąty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówi się, że w medytacji mogą pojawić jakieś niespotykane zjawiska, ale nie są one celem i mogą nawet stanowić przeszkodę.

 

Nie tylko przeszkodę, ale mogą być bardzo niebezpieczne dla takich osób jak my ;) sam sobie zrujnowałem nerwy, ale czego sie dowiedziałem to moje, szkoda ze za taką cene.

 

 

 

a satori i droga do oświecenia jest czymś tak bardzo nie z naszego świata, ze jezeli człowiek nie urodził sie takim budda, oshą, ramaną maharishi ( mój ulubiony mistyk), czy naweet jezusem, to lepiej sie za to w ogóle nie brać.

 

Budda nie urodził się Buddą,lecz został nim :uklon:

 

Wszystko jest buddą, a my sami zyjemy w nieswiadomosci kierowani egoumysłem, który wszystko przepuszcza przez filtr. w satori chodzi o to, żeby z tego wyskoczyć, z supremacji ego i zobaczyć prawdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, czemu Osho dziwny? no dla mnie koleś, który kupuje kilkaset rolexów i ponad sto luksusowych samochodów za kaskę swoich wyznawców z których stworzył sektę, wciskając im swój miałki frywolny zlepek różnych tradycji, jest troche dziwny.

 

Natla_Miness,

Eckhart Tolle kolejny duchowy biznesmen tylko w łagodniejszym mnie burzycielskim wydaniu - wykup aplikacje na ifona z dostępem do jego internetowej telewizji a dowiesz się, że jak wyciszysz myśli to problemy znikną, a on tymczasem opływa w luksusy.

 

Siedział na ławeczce, no i? To tylko opowieść, że tam siedział, skąd wiesz jak się czuł w środku?

Skąd wiesz, że wogóle tam siedział na tej ławeczce, a może ta historia została wykreowana w celach marketingowych? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, podoba mi się twój sceptycyzm. :-) Na tym polega manipulacja, że się nie wie, że jest zmanipulowanym. Więc wszystko przede mną.

 

Sprawa jest prosta, jedni uciekają od szarości życia w alkohol, inni w gry PC, a inni się karmią Osho i Eckhartem. Na jedno wychodzi, idę słuchać muzyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monk, rzecz, która nie jest rzeczą, trochę sprzeczność, ale chyba wiem o co chodzi, tylko wątpie, że jest to przeciwwaga czy jak to ująłeś kontrast dla egzystencji, raczej super egzystencja, a nazywanie tego nieegzystencją jest tzw. metodą negatywną, czyli biorącą poprawkę na ograniczenie ludzkiego języka i podchodzenie do zjawiska od strony tego czym to nie jest.

To się nazywa teologia negatywna. Bardzo często idzie to tak: to nie jest byt, to nie jest niebyt, to nie jest nie niebyt itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natla_Miness, no człowiek potrzebuje czegoś więcej niż widać na pierwszy rzut oka.

dlatego szuka jakiegoś zrozumienia, oświecenia, czegoś fundamentalnego i ja tego nie krytykuje sam tak robie, tylko gdyby mnie ktoś spytał to w stronę Osho ani Eckharta bym go nie kierował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reynevan, czemu Osho dziwny? no dla mnie koleś, który kupuje kilkaset rolexów i ponad sto luksusowych samochodów za kaskę swoich wyznawców z których stworzył sektę, wciskając im swój miałki frywolny zlepek różnych tradycji, jest troche dziwny.

uderz w stół, a nożyce się odezwą xd

ja myślę, że koleś miał nosa do interesu i zrobił to, na co mu pozwolił głupi motłoch

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dlaczego Tolle czy Osho mieliby nie korzystać z pieniędzy, przecież nadal muszą coś jesć i płacić podatki. Jedni z nich pieniadze mają, ale pewnie sie do nich nie przywiązują ,inni jeżdzą po świecie i budują aśramy ( lama ole nydahl), inni sie samodoskonalą (ken wilber- filozof, socjolog, psycholog,pisarz czy Jung-psychiatra, psycholog,naukowice)

 

Każdy z nich obrał troche inną drogę, ale jeżeli ktoś mi powie ze oni wszyscy ulegli jakiemus zbiorowemu złudzeni, ze te stany czy techniki stosowane od lat (setek czy nawet tysiecy) to jakies bzdury, no cóż, tak to bywa jak sie o czymś mówi, o czym nie ma sie bladego pojęcia. I jeszcze te prównania do autorytetów z plakatów :lol:

 

Osobiscie, tak jak jetodik, nie polecam obrania kierunku wyżej wymienionych osób, bo to wyższa szkoła jazdy, a jej poprzeczka leży gdzieś wysoko nad chmurami i wielu moze sobie krzywde zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle, ze taki Tolle nie czuł się urazony bedac porównanym do autorytetu z plakatu. W ogóle by nie zauważył porównania tylko zwrócił by uwagę na poglądy i historie osoby z plakatu. No bo przecież taki Kurt Cobain to żaden autorytet. Co w nim fajnego? To, ze fascynowal się buddyzmem i tworzył kojaca muzykę? Albo, ze był wrażliwy? Bez sensu.

Tak samo taki Keanu Reeves. Grał małego Budde oraz Neo w Matriksie. Do tego sam jest oazą opanowania i jest bardzo bezinteresownie człowiekiem.

 

Za to Osho i Tolle są lepsi. Są tak idealni, ze całe życie są oswieceni i nie popełniają żadnego błędu. Oni ńie muszą się już nawet uczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×