Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powtórka z wątpliwej rozrywki?


leptosomatyk

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

 

Ponad 5 lat temu (miałem 15 lat) zachorowałem na nerwicę natręctw. Żyłem w obsesji religii, grzechu, kary, lęku, piekła. W każdej najdrobniejszej czynności dopatrywałem się grzechu, musiałem ciągle się modlić, spowiadać itp. Gdy zostałem całkowicie owładnięty tym zaburzeniem, trafiłem do psychiatry i psychologa. Gdy zacząłem brać leki, rozmawiać z psychologiem i radzić się stale swojego kierownika duchowego, to nastąpiła szybka poprawa stanu oraz samopoczucia. Pół roku później wszelkie objawy ustąpiły, w znacznym stopniu pozbyłem się, też swojej chorobliwej i obezwładniającej nieśmiałości, lecz odwróciłem się od Boga i Kościoła, stając się ich głównym krytykiem. Myślałem, że jestem wolnym człowiekiem, psychiatra powiedział, że nie muszę już brać leków. Zakończyłem, też " współprace" z panią psycholog, przed którą wszystko zatajałem, nie ufałem jej i w sumie miałem gdzieś te spotkania. Stan się pogorszył gdy przestałem łykać leki. Pojawiły się lęki przed drżeniem rąk i utratą przytomności, czułem się gdzieś w głębi nieszczęśliwy i czułem, że coś jest ze mną nie tak. Dopiero w zeszłym roku zapisałem się na prawdziwą terapię, profesjonalną, którą potraktowałem bardzo poważnie. Jednak z sesji na sesje czułem się coraz gorzej, pojawiły się myśli samobójcze, stan beznadziei i bezsensu życia. Wystąpiła u mnie też tzw. triada depresyjna. Na dodatek zakochałem się , a raczej uzależniłem emocjonalnie od swojej terapeutki, ciągle o niej myśle, mam gdzieś innych ludzi, unikam ich, oprócz niej, wszystko mi się z nią kojarzy i sprowadza do jej osoby. Niestety powrócił tez potworny lęk przed piekłem, czuję się tak jak 5 lat temu. Totalny bezsens, totalna beznadzieja i totalna bezcelowość mojego życia. Wylazło wszystko z podświadomości przez tą terapie. Czuję, że znów sięgam dna!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może poszukać innej terapii i udać się ponownie do psychiatry. Sam wiesz jak się podciągnąć, bo już masz z tym doświadczenie. Z tamtą terapeutką musisz zerwać kontakt i skupić się na pomocy sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie uzależnienie emocjonalne jest dosyć powszechne. Siedzisz w gabinecie przez godzinę z jedyną chyba osobą na świecie, która Cię rozumie... ciężko tego emocjonalnie nie czuć w sposób podobny do zauroczenia. Myślę, że szczerość jest ważna w takim wypadku i warto o tym opowiedzieć bo to znowu nazbiera się w środku Ciebie i niczym dobrym się nie skończy. A sam widzisz że schemat się powtarza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leptosomatyk, cześć. Wypowiem się, bo też w pewnym czasie miałem natręctwa religijne. W czasie psychozy, bo niestety choruję na schizofrenię, głosy również straszyły mnie piekłem, miałem nawet pseudo-wizję, że trafiłem do piekła. Potem trafiłem do szpitala gdzie ciągnąłem wątek odrzucenia przez Boga, zachowywałem się też jakbym był opętany, stałem się agresywny, myślałem o sobie że jestem największym grzesznikiem świata. Potem dostałem lek neuroleptyczny i objawy minęły.

 

Po co o tym piszę, otóż gdy to przeszedłem byłem niemal pewny, że większość przypadków opętań, albo kontaktów z Bogiem to rodzaj schizofrenii. Sam to przeżyłem i rozpoznałem fałsz w tych głosach. Nie pomógł ksiądz, nie pomogła modlitwa, ani sakramenty, żadna spowiedź. To co mnie wybawiło z tej psychozy to leki psychotropowe. Przeszedłem koszmar, ale teraz mam argument prosto z ręki, że wiele treści religijnych to twory naszej psychiki.

 

Religia jest dobra póki pomaga człowiekowi funkcjonować, ale w twoim przypadku stała się destrukcyjna. To dobry moment na przyjęcie racjonalnego poglądu. Nie można walczyć z czymś co nie istnieje. Ale tak jak mówię, w religii od logiki bardziej liczy się intuicja. Ja po swoich przeżyciach wiem, że większość religijnych opowieści to bzdura.

 

Ale nie twierdzę, że masz zachorować na schizofrenię o tematyce religijnej żeby przestać się bać piekła. Polecam po prostu zapoznanie się z psychiatrią. Apokalipsa św. Jana to typowy tekst surrealistyczny. Mój tata choruje na schizofrenię i też się ma za proroka. I jego pomysły tego czym jest apokalipsa wcale nie odstaje jakościowo od tego co jest w Biblii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może poszukać innej terapii i udać się ponownie do psychiatry. Sam wiesz jak się podciągnąć, bo już masz z tym doświadczenie. Z tamtą terapeutką musisz zerwać kontakt i skupić się na pomocy sobie.

 

Nie chce drugi raz o tym wszystkim opowiadać i drugi raz tego przeżywać.Nikomu już nie zaufam. Dlatego nie zmienię terapeutki. Wiem, też, że będę ją porównywał do mojej obecnej terapeutki, oczywiście na nie korzyść dla nowej psycholog.

 

Żeby być szczęśliwym muszę mieć pełną kontrole nad swoim życiem. Wszystko musi mi się udawać. Muszę być człowiekiem sukcesu. Jak mi się coś udaję, to jestem nadczłowiekiem, jak nie udaję, to czuje się jak śmieć i kupa gówna. Nie akceptuję swoich słabości i niepowodzeń!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×