Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jest tu ktoś wyleczony?


czarna_magia

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 31 lat, nn odkąd pamiętam, czyli od okresu wczesnoszkolnego. Mając siedem, osiem lat miałam juz intensywne natręctwa. Z choroba żyję więc szmat czasu. Miałam lepsze i gorsze okresy choroby. Lepsze to takie, że po dwóch godzinach wieczornego sprawdzania kurków, klamek etc wreszcie szłam spać, lub po półgodzinie zmuszania sie do koncentracji (rozpraszanej jakimiś iracjonalnymi myślami typu 'mimo, że dziesięc razy to mu mówiłam pewnie i tak mnie dobrze nie zrozumiał') dałam radę przeczytac parę stron ksiązki. Okresy gorsze to dłonie poranione od tych klamek i kurków do krwi i spóźnianie sie do pracy, kompulsywne onanizmy i wiele innych. Do lekarza poszłam z tym dopiero 3 lata temu (! wiem, głupota, ale lepiej później niz w ogóle). Początkowo jakieś leki - SSRI, benzo, ale kompletnie sie u mnie nie sprawdziły. Po serotoninach miałąm zajebisty humor, ale natręctwa szalały, po benzo chodziłam jakby przyćpana, więc nawet nie umiałąm okreslić czy natręctwa występuja. Odstawiłam. Od 3 lat regularnie jednak chodzę na psychoterapię. I powolutku, krok po kroku, zaczął postępowac proces mojej poprawy. Praca była bardzo ciężka, gdyż na terapii miała miejsce głeboka wiwisekcja mojej psychiki, musiałam przerobic całe swoje dzieciństwo, wszystkie traumy, odkopać wyparte uczucia i ogarnąc cały chaos emocjonalny, który miałam w sobie. Proces ten był jak wspomniałąm powolny i długi, zmiany dokonywały sie stopniowo. Czasem były wręcz niezauważalne przeze mnie, gdyż koncetrowałąm się na pracy nad sobą, tzn na jakimś moim konkretnym uczuciu, mysli (np dajmy na to relacji z matką), a kiedy powoli dochodziłam do rozwiazania tego konkretnego problemu, z zaskoczeniem odkrywałam, że moje natręctwa spadły na sile, lub wykonuje je jako nabyty przez lata nawyk, lecz bez owego paskudnego wewnętrznego przymusu i napiecia. Zaczęłąm też duzo pracować nad samorozwojem, bardzo wzrosło moje poczucie włąsnej wartości i sprawczości, co adekwatnie obniżyło sporo mój poziom lęku. Cały czas pracuje nad sobą, odwiedzam psychologa. Natręctwa są wręcz niezauważalne, dziennie zajmują mi jakies 15 min tak po skumulowaniu. I to tylko czynności ( są nawykiem wieloletnim, czasem podświadomie więc je jeszzce powielam). Głowę mam czystą i spokojną. Czuję się ze soba tak cudownie, jestem zrelaksowana, po prostu odpoczywam w sobie. Mój komfort życia podniosł się do niewyobrażalnego dla mnie poziomu - potrafię spokojnie poczytać, porozmawiać bez przerywania komuś i powtarzania tego samego x razy, mówie wolno i spokojnie, umiem sie skoncentrować na czynnościach, zakręcic wodę i zwyczajnie iść spać, zamknać mieszkanie, schowac klucze i zwyczajnie wyjść z bloku. Jeszcze parę spraw mam do przerobienia, ale to co zrobiłam do tej pory jest dla mnie wielkim sukcesem. I mam pytanie - czy ktos z Was ma za sobą wieloletnie leczenie z efektami? Czy mieliście nawroty, jeżeli tak to czym spowodowane (jakimś wydarzeniem życiowym?). Czy komus się całkiem udało, lub w części choć? Czy po wyleczeniu pracujecie nad swoja kondycja psychiczną? Ja sie boję troche, na ile mój dobry stan obecny bedzie się miał do jakichs nowych okolicznosci zyciowych (typu nowa relacja, smierć ukochanego kotka ;) czy przeprowadzka w nowe miejsce).

Pozdrawiam! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Miałam straszne natrętne myśli po urodzeniu dziecka więc zaczełam brac ssri było źle, później jednak lepiej dało się z tym życ. Po 8 mies brania 1,5 tabletki zaczełam zmniejszac dawkę i chciałam wogóle skończyc. Strasznie przytyłam 20 kg nie umię na siebie patrzyc :( postanowiłam całkiem przestac brac. Teraz dokładnie mineły 3tyg odkąd nie biorę powiedziałam sobie zacznę chodzic na siłownie (zapisałam się ) i tu w sobote ... masakra cos strasznego taki powrót natrętnych myśli że szok :( nagle wieczoru przyszly straszliwe myśli, zaczełam się ich bac dostałam takich lęków że ciągle płakałam. Mineły 3 dni i czuję się dalej źle może myśli troszkę się zmniejszyły ale itak powracają nawet gdy idę spac :( rano też płakałam :( Mam dosc. Tyle cudownych chwil przezyłam teraz w ciagu tych 8 mies spędzając czas z dzieckiem i patrząc jak się rozwija a tu nagle przyszlo takie cos ze czuje się okropnie.. I jak teraz pomyślę że znowu mam brac i nigdy nie schudnę to mam dośc :( z drugiej strony sobie tylko powtarzam ze bede musiala to zrobic dla mojej córki bo ona jest dla mnie najwazniejsza..

 

Nie udało się niestety po odstawieniu leku jest strasznie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:) Też mam dziecko, ma już 10 lat. Dopóki nie zaczęłam zdrowieć, nie zdawałam sobie sprawy jaki moja choroba ma wpływ na mojego syna. Wszystkie przedmioty w domu, zabawki ustawiał równiutko symetrycznie, dokręcał na siłe krany, po wiele razy dopytywał się o plan na nastepny dzień, miał sztywno określone sposoby wykonywania jakichś czynności, bywał nerwowy, drażliwy. Niewiarygodne, jak bardzo przejął moją osobowość. Kiedy moje natręctwa malały na sile i w domu zaczął panować większy 'luz', np przedmioty leżały zwyczajnie odłozone, a nie ustawione geometrycznie co do milimetra jak to wczesniej było, moje dziecko chodziło po domu i 'prostowało' ulożenie tych rzeczy. Dla niego panował bałagan i chaos! Z czasem jednak tez sie rozluźnił i jego natręctwa równiez znikneły. Zmierzam do tego, że nasza osobowość ma strasznie duży wpływ na dziecięcą psychike i atmosfere w domu. Takie skrzywienie jak natręctwa trwac moze jak u mnie latami, szkoda męczyć dziecko i innych ludzi sobą. Warto zadbać o swoje zdrowie. Szczęsliwa mama to szczęsliwe dziecko :) Te myśli pojawily sie u Ciebie po porodzie, czy miałas juz je wcześniej i pojawienie sie dziecka je wywołało? U mnie zawsze było tak, że im większę sczęscie mnie w zyciu spotkało (dziecko, fajna praca, fajny facet) tym miałąm gorsze natręctwa i lęki (jakbym się bała to szzcęscie utracić). Ale mnie ssri jak i inne leki nie pomogły. Nie przejmuj się nadwagą, to pewnie nie tylko efekt leków, ale i niedawnej przecież ciąży. Z czasem możesz znaleźć sposób aby brać leki i kontrolowac wagę (moze zmiana diety + sport?). Kurcze, pomyśl ze to jednak dobra sprawa, skoro znasz lekarstwo na te złe myśli. Niektórym nic nie pomaga:( A byłaś moze ze sobą u psychologa? Nie daje efektu natychmiastowego, ale moze warto spróbować (masz przed sobą wiele lat macierzyństwa :) jest dla kogo sie starać) pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:) Też mam dziecko, ma już 10 lat. Dopóki nie zaczęłam zdrowieć, nie zdawałam sobie sprawy jaki moja choroba ma wpływ na mojego syna. Wszystkie przedmioty w domu, zabawki ustawiał równiutko symetrycznie, dokręcał na siłe krany, po wiele razy dopytywał się o plan na nastepny dzień, miał sztywno określone sposoby wykonywania jakichś czynności, bywał nerwowy, drażliwy. Niewiarygodne, jak bardzo przejął moją osobowość. Kiedy moje natręctwa malały na sile i w domu zaczął panować większy 'luz', np przedmioty leżały zwyczajnie odłozone, a nie ustawione geometrycznie co do milimetra jak to wczesniej było, moje dziecko chodziło po domu i 'prostowało' ulożenie tych rzeczy. Dla niego panował bałagan i chaos! Z czasem jednak tez sie rozluźnił i jego natręctwa równiez znikneły. Zmierzam do tego, że nasza osobowość ma strasznie duży wpływ na dziecięcą psychike i atmosfere w domu. Takie skrzywienie jak natręctwa trwac moze jak u mnie latami, szkoda męczyć dziecko i innych ludzi sobą. Warto zadbać o swoje zdrowie. Szczęsliwa mama to szczęsliwe dziecko :) Te myśli pojawily sie u Ciebie po porodzie, czy miałas juz je wcześniej i pojawienie sie dziecka je wywołało? U mnie zawsze było tak, że im większę sczęscie mnie w zyciu spotkało (dziecko, fajna praca, fajny facet) tym miałąm gorsze natręctwa i lęki (jakbym się bała to szzcęscie utracić). Ale mnie ssri jak i inne leki nie pomogły. Nie przejmuj się nadwagą, to pewnie nie tylko efekt leków, ale i niedawnej przecież ciąży. Z czasem możesz znaleźć sposób aby brać leki i kontrolowac wagę (moze zmiana diety + sport?). Kurcze, pomyśl ze to jednak dobra sprawa, skoro znasz lekarstwo na te złe myśli. Niektórym nic nie pomaga:( A byłaś moze ze sobą u psychologa? Nie daje efektu natychmiastowego, ale moze warto spróbować (masz przed sobą wiele lat macierzyństwa :) jest dla kogo sie starać) pozdrawiam cieplutko :)

 

 

 

Nie miałam prędzej takich myśli jestem łagodną cichą osobą a tu nagle po porodzie przyszły mi dziwne myśli że gdy trzymałam dziecko ze mam nim rzucic takie okropne mysli i po tych natrętnych myslach okropny strach ze to sie moze stac :( okropne to jest człowiek tak kocha swoje dziecko chciał miec dziecko i całą ciąże się cieszył a tu przychodzi takie cos. Chyba mnie spodkało najgorsze co może byc bo ból i cierpienie jest straszne :( Już bym wolała układac wszystko co do centymetra równo niż miec takie straszne myśli :(

 

Zrezygnowałam z leku przez to ze przytyłam tak strasznie ludzie co mnie znają i spotykają albo głupio dogadują , komentują ze brzydko wyglądam a byłam taka chuda. Nawet się śmieją ze mnie :( mam dosc

Myslalam ze przestanę brac dla swojego zdrowia bo i mialam problemy z zoładkiem to schudnę a tu jest tak zle ze bede musiala znowu zacząc brac :( Ale chcę tego bo chcę się cieszyc moją córką.

 

Także miałam natrętne mysli gdy brałam lek ale dało się z nimi życ.

 

Nie wiem czy biorąc ssri idzie wogóle schudnąc? jezeli tak to na mnie wpływa (tycie)

 

-- 16 paź 2013, 20:35 --

 

tak pomyślałam teraz to takich okropnych myśli prędzej nie miałam ale zawsze gdy sie stało coś albo coś źle zrobiłam to dręczyły mnie myśli o tym - następnego dnia mijały

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie. Może opowiem moją historię. Od małego byłem osobą dość wrażliwą, emocjonalną. Kiedy chodziłem do przedszkola zawsze miałem wiele lęków. Bałem się nowości, rzeczy nowych. Nowego towarzystwa, czy zostanę zaakceptowany. Bywały dni lepszy i dni gorsze. Nerwica Natręctw w największym natężeniu pojawiła sięu mnie na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum. Miałem wtedy takie natręctwa jak: częste mycie rąk - bardzo charakterystyczny objaw u wielu ludzi się podobno go spotyka, ponadto ciągłą włączanie i wyłączanie komputera. Lęk czy przypadkiem nie zablokowałem nikogo na gg. W szkole np. podczas sprawdzania obecność i jak doszło do mnie i powiedziałem ,,jestem'' to za chwilę myślę sobie: ,, kurcze a może mam nieobecność, może poniosę tego konsekwencje. Ponadto miałem natręctwa typu ,,czy on jest na mnie zły'' może zrobiłem mu/jej coś złego. Zwracałem uwagę na mimikę i myślę ,,coś krzywo się na mnie popatrzył'' może coś mu powiedziałem nie tak? Ponadto układałem klawiaturę równo z myszką, gdy ktoś mi ją zruszył odczuwałem stres i poddenerowanie, przysuwałem telewizor do tyłu. Pukałem po kilka razy w ścianę przed snem. I co ciekawe po okresie gimnazjum w liceum. Zaczęło się dziać coś pozytywnego. Zaczęło wszystko troszkę ustępować. Chodziłem do neurologa dziecięcego od 2 klasy podstawówki. Nie powiedziałem mu w gimnazjum o nerwicy natręctw bo nie się wtedy tym nie interesowałem. Ale potem w liceum zacząłem się interesować i powiedziałe w 3 liceum o tym neurologowi tym razem już dla dorosłych . W tym okresie natręctwa praktycznie zniknęły. Dostałem Escitalopram. Powiem tak nie brałem go zbyt długo także nie mogę się jakoś bardzo na jego temat wypowiadać dogłębnie ale jakoś nie szczególnie mi podchodził. Teraz mam 21 lat skończone. I jako tako nie mam natręctw. Myślę że warto szukać sobie pasji. Mieć coś co daje pozytywny napęd. Tylko broń Boże nie używki. Naturlana rzecz która będzie pozytywnym napędem. Np. zacząć biegać, uprawiać sport. Słuchać muzyki. Często jeżeli np. na coś się czeka to zwiększają się natręctwa dlatego warto wtedy poczytać książkę, porozwiązywać krzyżówki. Także można powiedzieć że już u mnie widać pozytywne efekty.

 

-- 01 lis 2013, 18:28 --

 

Także można by rzec że ogólnie nerwica lękowa. Potem nerwica natręctw. i Po okresie dojrzewania jakby samo się utaiło trochę. Myślę że w moim przypadku mogło to być związane jak i u każdego w okresie dojrzewania, z przebudową pewnych obszarów mózgu itp. Napewno też kwestie hormonalne doszły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej :) Czytam Ciebie i jakbym widziała siebie jeszzce sprzed niedawna! Miałam identycznie z wieloma sprawami. Ciągły niepokój, czy moje czynności na pewno zostały wykonane. Np po wysłaniu mejla wchodziłam do folderu 'wysłane' i sprawdzalam x razy, czy aby ów mejl na pewno poszedł. Miałąm ciągłe obawy, czy przekazując komus jakies informacje ten ktoś dobrze mnie zrozumiał. Starałam się być do bólu perfekcyjna w pracy. I też miałam przewrażliwione podejrzenia co do czyjegos spojrzenia, zachowania, tonu głosu. Strasznie przejmowałąm się emocjami innych kierowanych do mnie. Poza tym mase irracjonalnych lęków z kosmosu (ze zachoruję, umrę, nagle zepsuje mi sie komputer, własciciel mieszkania pojawi sie nagle i bez powodu wypowie mi umowe etc). Kurcze, tak patzrąc wstecz, to strasznie mi to ograniczało zycie, zabrało mozliwosc spokojnego doswiadczenia tylu fajnych chwil. A co do pasji to rewelacyjna rada i 100% racja :) Tylko ja wtedy, mając natręctwa mialam wielki problem z koncentracja i uwaznoscią i musialam miec na serio silne doznanie (seks, głośny koncert, poznanie całkiem nowej oosby) aby sie na nim skoncetrowac. Miałam olbrzymie problemy, aby usiąsc i przeczytac spokojnie pare stron ksiązki mimo, iż mnie skręcało z ciekawosci co do tresci. Ale to racja, pasja, coś, co wzbudza emocje potarfi byc silniejsze od natrectw, a w kazdym razie daje pewną ulgę. Najgorzej to pozwolic sobie na bezczynność.

A powiedz, widzisz teraz u siebie zależność między natrectwami, a jakimis sytuacjami zyciowymi? Twój stan tak samoistnie sie poprawia i utrzymuje? Czy są momenty nawrotu (nawet krókie epizody)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz to jest tak że mam czasami takie natręctwa może zabrzmi do dość dziwnie ale pozytywne. Np. bardzo podoba mi się jakaś piosenka i potrafie kilka razy przeciągnąć na ten sam moment piosenki bo powoduje to u mnie podekscytowanie i czasami wręcz ciarki. Tiki nerwowe czasem lekkie mam ale to jest peściora w porównaniu z tym co było. Wiesz mam w pamięci wiele pozytywnych rzeczy kiedy o nich pomyśle dostaje powera. Pozytywnego powera i wiem że wszystko pójdzie dobrze. Naprawde jak wspominam coś co jest dla mnie przyjemne to od razu wyrywam się z lenistwa. A fakt nerwica natręctw niszczy koncentracje bo człowiek traci czas na realizowanie tych swoich no nazwijmy to rytuałów.

 

-- 01 lis 2013, 23:11 --

 

U mnie był też problem szybkiego przywiązywania się do ludzi, nawet rzeczy.

 

-- 01 lis 2013, 23:25 --

 

Wiesz nadal mam niechęć do zmian. Silne przywiązanie do czegoś. Nie wiem co za to odpowiada. Są ludzie którzy lubią dużo zmieniać ja nigdy nie lubiłem, nadal nie lubie ale jest i tak z tym lepiej jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niechęć do zmian to jakby małe poczucie bezpieczeństwa. Ale to moze kwestia osobowosci tez, ja z kolei kocham zmiany, nowości. Całkiem nowe sytuacje zawsze były u mnie wolne od natręctw, brak bylo czasu na wytworzenie się rytuałów. A co do muzy, to chyba nie natrectwa, a raczej cos na kształt takiego fajnego, ludzkiego jarania się czymś :) Ja nie potrafię sobie odmówic sluchania i przez dzien cały kawałka, który mnie urzekł. A ciary to mam dosłownie fizyczne po niektórych bitach :) Nie kazda powtarzalnosc to natręctwo lękowe. Tak samo jak wspomnienia, sentymenty.

Ciesze się, ze sie fajnie czujesz, pozdrawiam! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, też tak myślałem że to nie jest rodzaj natręctw. Bo jednak słowo ,,natręctwa'' ma kontekst negatywny. A z tymi zmianami to jest tak że wiesz zależy też o jakie chodzi zmiany. No fakt napewno jest to powiązane z osobowością. Im więcej zajęć tym lepiej bo jak człowiek siedzi to wtedy bardziej natręctwa nabierały ( przynajmniej u mnie na sile).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyleczona ze złudzeń

 

 

aż tak źle? napiszesz coś o tym? ( ja jednak daje sobie szansę i nadzieję ;)

 

-- 02 lis 2013, 22:37 --

 

Dokładnie, też tak myślałem że to nie jest rodzaj natręctw. Bo jednak słowo ,,natręctwa'' ma kontekst negatywny. A z tymi zmianami to jest tak że wiesz zależy też o jakie chodzi zmiany. No fakt napewno jest to powiązane z osobowością. Im więcej zajęć tym lepiej bo jak człowiek siedzi to wtedy bardziej natręctwa nabierały ( przynajmniej u mnie na sile).

 

Masz w zupełności rację. Jednak gdy ja miałam gorsze okresy choroby nie potrafiłam skoncentrowac się nawet na ulubionych czynnosciach, jak pisałam wcześniej. Zauwazylam jednak u siebie pewną zależnosc, mianowicie najlepiej funkcjonowałam (najmniejsze natręctwa), gdy w moim zyciu działo sie coś intensywnego, co mnie mocno doswiadczało emocjonalnie. Były to pozytywne, jak i bolesne sytuacje, chodzi o to, że mocno je przeżywałam. Jak narodziny dziecka, zakochanie, romans, rozstanie, stres związany z nowa pracą itp. Najgorzej było, gdy w moim zyciu nic sie nie działo i panowała pustka emocjonalna. Wtedy czułam taką próznię w sobie więc koncentrowalam się nad swiatem zewnętrznym - ustawiając, sprawdzając, powtarzając. Dlatego teraz jestem strasznie szczęsliwa, bo od 2 lat własnie mam w zyciu ową 'pustke', zyje sobie bardzo spokojnie, wręcz nudnie, nie mma zadnej relacji która by mi dostarczała wrażen i w takim momencie zycia osiągnęłam świetny stan psychiczny. Bardzo uzdrawiająca i rozwijająca samotność, bo nareszcie potrafie odczytać cos w sobie, poczuc siebie. Samoswiadomosc bardzo wzrosla, przez co patrzę jakby w siebie, nie muszę przenosic uwagi na rzeczywistosc obok (czyli nie ustawiam, nie sprawdzam, nie mam lęków co kto mysli o mnie, bo sama wiem jaka jestem). Uzdrowienie to dotrzec do siebie.

Pisałes, że u Ciebie przyczyna mogły byc hormony czy przemiany obszarów mózgu zwiazane z dojrzewaniem. Z tymi hormonami to ciekawe. Jakie by to bylo dla mnie proste uzdrawiąjąc cialo, uzdrowic jednoczesnie psychikę. Powiedz, widzisz poprawę samoistną wraz z wiekiem tylko? pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apropo zakochania. Ono świetnie moim zdaniem może leczyć nerwicę natręctw. Bo jet to swojego rodzaju pozytywna chemia.

 

Nie zgodzę się. Co ma zakochanie do NN? Zakochanie nie powoduje, że coś co spowodowało NN przestaje istnieć. Mi na pewno nie pomogło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam natręctwa,ale z racji schizofreni. Całkowicie mi przeszło.

Sprawdzałam porfel i domumenty po 100 razy jak gdzieś jechałam. Jak widziałam to musiałam dotkąć inaczej się nie liczyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie czasami w sytuacjach podekscytowania lub stresujących występują tiki ruchowe. Czy nasilenie ich w sytuacji podekscytowania może świadczyć o zwiększonej transmisji dopaminergicznej w pewnych obszarach? W okresie jak miałem nerwicę natrectw też miałem coś takiego. Dark Passenger zgadza się sorki, masz rację. Ja potem też się zacząłem zastanawiać nad tym co napisałem i doszedłem do wniosku że ma się to jak piernik do przysłowiowego wiatraka. Zakochanie zwiększa dopaminę w korze przedczołowej? a endorfiny mają tutaj coś ,, do gadania''?

 

-- 03 lis 2013, 22:45 --

 

z drugiej strony myślę że zakochanie może też w pewnym sensie w niektórych przypadkach stać się obsesją i w sumie paradoksalnie zaostrzyć chorobę. W moim przypadku w 6 klasie też niby tak było. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coz, o ile pamietam to nerwicowe wkretki mialem juz od malego (nawet jak mialem 5 lat), mimo tego, ze moje dziecinstwo bylo bogate i mialem wielu znajomych. Potem zas sie zamknalem na wiele, wiele lat i teraz dopiero lize te rany spowodowane zamknieciem sie w sobie i przed swiatem, czyli wracam do zycia towarzyskiego.

Dobra, ale wrocmy do tematu: w wieku 5 lat pamietam, ze mialem jakies jazdy, ze moze stac sie cos zlego i pamietam, jak sobie powtarzalem w kolko: "nic zlego sie nie stanie". I rzeczywiscie nic sie nie stalo, a natrectwa przeszly. Potem sie pojawily na krotki czas w formie obrazania Boga w myslach, ale i to ustapilo.

Nastepnie byl spokoj na wiele, wiele lat. Zdarzaly sie oczywiscie jakies pojedyncze przypadki, gdzie analizowalem przez dlugi czas co zrobilem zle, dlaczego ktos mnie przezywa, itp, ale jakos nie przyklejalem sobie latki nerwicowca. To dopiero nadeszlo pozniej.

Jakies 4 lata temu pamietam, ze bylem chory, przez co tydzien mnie nie bylo w szkole. I nie pamietam skad mi sie to wzielo, ale zaczalem analizowac, czy nie jestem gejem. Mialem jakies ostre wkrety, ktore doprowadzaly mnie nawet do tego, ze plakalem. Skonczylo sie wraz z momentem, gdy po chorobie poszedlem do szkoly.

Rok temu we wrzesniu postanowilem zdrzemnac sie w dzien. Na moje nieszczescie przysnil mi sie jakis sen o tresci homoseksualnej. Zamartwialem sie w nieskonczonosc dlaczego mi sie przysnil i pamietam, ze analizowalem czy mnie podniecil ten sen. Takie sny sa czeste dla dojrzewania, ale gdy sie o tym dowiedzialem to bylo za pozno. Wkretki o gejostwie wrocily z tak potworna sila, ze przewagarowalem duza czesc roku szkolnego, bo nie mialem sily chodzic na lekcje.

Sytuacja terazniejsza jest taka, ze tych wkretek mam coraz mniej. Zauwazylem tez taka prawidlowosc, ze im bardziej mysle obsesyjnie o kobietach tym wiecej mam natretnych mysli o gejostwie. Aktualnie chodze na terapie i musze przyznac, ze wszystko zmierza w dobrym kierunku ;). Wierze, ze sie wylecze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już trzeci rok w trakcie leczenia (terapia + leki) i mogę już w miarę sprawnie funkcjonować. Nie jest różowo, ale jestem w stanie studiować i pracować, utrzymywać jakieś kontakty z innymi (może nie super bliskie, ale to już nie wynika z nerwicy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi przez chorobę posypała się wizja świata. Wszystko w co wierzyłem jednego dnia stało się fikcją. Zacząłem czytać książki, pytać, myśleć samemu i jakoś powoli nie czuję się ogłupiony przez życie. Ale choroba nadal się czai, derealizacja (przywykłem), lekki stres po traumatycznych przeżyciach, zmęczenie. Nie wiem na ile więc to kwestia wyleczenia, a na ile zbudowania życia na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko - Zakochanie oczywiście nie wyleczy nn ani niczego innego, ale w moim przypadku, jako silne doznanie powodowało chwilową ulgę. To czysto subiektywna sytucja, ale tu kazdy pisze przeciez własnie o sobie.

 

Dark Passenger - No ja tez miałam okresy długoletnich miłosci, potem rozstań i nowych miłosci i razem z kolejami losu nieodłaczne nn. Przeprowadzałam sie cztery razy, miałam rózne okolicznosci w zyciu i nn w róznym nasileniu, ale zawsze towarzyszyło. Więc ani zakochanie, ani zaden człowiek czy nowe miejsce nie uleczą, trza to zrobic w sobie samemu. Ale jednak bardzo miło wspominam okresy zakochania czy podobnego podekscytowania, gdyz wtedy choc na chwilę coś bylo mocnienjsze od moich natrectw i chorych mysli.

 

kasiątko - Też to miałam, tylko ja jeszzce sprawdzałąm w drodze. A i tak sie wszędzie spóźniałam.

 

Kitex120 - pieprzyc dopamine i endorfiny, ich nie czujesz ani nie widzisz, nie masz nad nimi kontroli. Lepiej obserwować siebie i szukać na siebie sposobu, niż dokonywać neuroanalizy mózgu ;)

 

Masked_Man - Hej :) Ciekawe, ze u Ciebie choroba miała momenty występowania, a potem przechodziła. Widzisz u siebie jakąś zaleznosc z tym związaną? A jak długo juz na terapii? Pomaga Ci sama terapia, czy wspomagasz sie czyms jeszcze? Ja ze seksem miaałm względny spokój. Jestem bi, ale naturalnie to przyjełam. Miałąm tylko takie natrętne przymusowe onanizmy, pozbawione paradokslanie jakiejkolwiek tresci erotycznej.

 

vifi - hej :) ciesze się, oby do przodu.

 

monk.2000 - jak to 'wizja świata'? Napisz coś więcej. Hm... Co do czytania, pytania i myslenia, to powiem Ci od siebie, że ja jestem ateistką. I w momencie, kiedy miałam te pomylone mysli typu 'jak nie odłozysz tego w ten sposób, to stanie sie cos zlego', to próbowalam sobie racjonalizowac: nie wierzysz w Boga, horoskopy, czarnego kota itp, a dajesz się rzadzic takim myślom w swojej głowie. Oczywiście nie pomagało, czasem tylko na chwile krótką. Ale absurd mojego zachowania zmuszał mnie do robienia czegos ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger, lepiej tak nie pisać, bo wygląda zbyt interesująco. :mrgreen: a ktoś może nie mieć szczescia.

terapia self-help grzybami i kwasem, jak niektórzy wymyślają, to dość *kontrowersyjny* pomysl. 8)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie nigdy mnie do narkotyków czy fajek nie ciągneło, ale LSD z chęcią bym spróbowała, czy raczej wypróbowała na sobie jakby zorganizowali jakieś badania na ludziach w polandzie. Jest dużo skuteczniejszym lekiem na choroby/zaburzenia psychiczne niż nasze wszelkie psychotropy razem wzięte.

Ale pewnie do takich badań nigdy nie dojdzie, bo firmy farmaceutyczne straciłyby klientele i z czego by czerpali zyski.

 

Chyba, że dane mi bedzie zamieszkać w Szwajcarii 8)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, pod okiem specjalistów to można sobie experymentować. :mrgreen: Mi znany jest przypadek, że gościowi przez bad trip grzyby wywineły na wierch psychozę, a wcześniej nie miał żadnych widocznych odchyłów. Ogólnie dużo ludzi ode mnie z miasta poryło się różnymi gównami, dlatego zrobiłem się mniej cyniczny na tym punkcie. :mrgreen:

No i zdarzają się (długo)trwałe zmiany organiczne w mózgu (HPPD), chociaż nie został odkryty ich przebieg. Znane mi to jest z otoczenia, a o złośliwych przypadkach dużo się naczytałem od użytkowników "nieszkodliwych" psychedelików:

http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://en.wikipedia.org/wiki/Hallucinogen_persisting_perception_disorder&prev=/search%3Fq%3Dhppd%26client%3Dfirefox-a%26hs%3DMV8%26rls%3Dorg.mozilla:pl:official

 

-- 04 lis 2013, 23:30 --

 

zima, jest w pdf, jak chcesz, to poszukam, może mam jeszcze na 2 kompie :pirate:

250 zl

pincet 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, no prosze Cię? :lol: w necie znjadziesz ją w 5 sekund ;)

 

-- 04 lis 2013, 22:35 --

 

NieznanySprawca, ja tu nie mam na myśli ćpunów, którzy sobie ciągną grzybki i inne narkotyki dla własnej próznosci,bo chcą mieć stany rodem Buddy przezywającego Nirvane w stanie lewitacji, a branie LSD w dawce leczniczej, a taka dawka jest stosunkowo mała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×