Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

Od 10lat choruję na nerwicę natręctw i nerwicę lękową. Nie pamiętam od kiedy miałam natręctwa. Kilka lat temu było lepiej, ale i tak miałam natręctwa. 4lata temu nerwica powróciła. Miałam różne objawy fizyczne, niepokój, że je dostanę, ataki paniki. Chodziłam do psychiatry, ale bałam się zażywać leki przeciwdepresyjne, ponieważ w każdej ulotce działaniem niepożądanym były wymioty, a mam emetofobię. Na terapię chodzę co 5miesięcy, bo częściej się nie da. Miesiąc temu czułam się dobrze fizycznie i psychicznie. Około 3tygodnie temu zaczęłam mieć myśli obrażające Boga. Bałam się ich, ale przeczytałam, że nie są one grzechem, bo mam nerwicę natręctw. Za chwilę przeszło mi przez myśl, że nienawidzę Boga i poczułam się tak jakby to była prawda. A to nie jest prawda, bo kocham Boga. Dwa dni temu dowiedziałam się z innego forum, że pewnie to nie była nienawiść tylko złość, a ja ją błędnie zinterpretowałam. Najgorsze jest jednak to, co teraz sobie wmówiłam. Wmówiłam sobie, że cieszę się, że Pan Jezus umarł na krzyżu i że się cieszę, gdy myślę o drodze krzyżowej. Wstyd jest mi o tym pisać, ale przecież nie czuję w ten sposób. Jednocześnie mam wrażenie, że tak czuję i boję się, że to prawda. Nie umiem już myśleć o niczym innym, na niczym się skoncentrować. Czy to możliwe, żeby przez nerwicę natręctw mieć uczucia tak sprzeczne ze samym sobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, jedna sesja co 4-5 miesięcy. Chyba, że tylko w tej przychodni, do której chodzę.

Może i Bóg nie obrazi się na mnie za te myśli, które nie są moje, ale te uczucia? Boję się, że naprawdę czuję nienawiść do Boga albo że naprawdę myślę w ten sposób o męce Chrystusa. Mimo że w rzeczywistości tak nie czuję. Nie wiem, czy przez strach, że mogę coś takiego czuć, właśnie to czuję. Miałam już kiedyś sprzeczne uczucia, ale nie dotyczyły one Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uczucia to nie postawy, a postawy są czymś, co wybieramy świadomie. Na jeden temat można mieć wiele sprzecznych uczuć i przepływających myśli, liczy się to, co jest stałą, naszym świadomym wysiłkiem.

Poza tym wiem z doświadczenia, że NN robi zamęt nie tylko w myślach ale i w uczuciach - to znaczy ma się wrażenie uczuć, które potwierdzają natręctwa (albo z jakiś przelotnych stanów robi się wielką sprawę, żeby potwierdzić natręctwa, ale to lęk). Naturalnie uczucia, myśli płyną swoim strumieniem i nikt nie ogląda ich klatka po klatce, tylko przyjmujemy jakąś wypadkową. W nerwicy natręctw się to robi i to prowadzi do absurdów, bo się rozdrapuje każdy impuls.

Na pocieszenie powiem, że mi w szkole średniej przechodziło przez myśl, że "podobają" mi się obozy koncentracyjne - bo temat mnie ciekawi, więc może jestem ukrytą nazistką - a wtedy nie miałam jeszcze nerwicy, później miałam natręctwo, że jestem alkoholiczką i mam ochotę na alkohol (czułam tę ochotę) i że kocham kogoś, kogo nie kocham (wydawało mi się niekiedy, że czuję tę "miłość").

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy, że te uczucia są normalne przez nerwicę? Że je sobie tylko wmówiłam, że są spowodowane lękiem? Normalnie nigdy taka myśl nie przeszłaby mi przez myśl. Boję się teraz, że zostanę wiecznie potępiona, tylko z drugiej strony-jeżeli naprawdę nie myślę w ten sposób? Poza tym bardzo mnie to męczy, bardziej niż te wszystkie nudności, bóle żołądka, ataki paniki. Modlę się nawet, by znowu mieć dolegliwości psychiczne i spokój od tych myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdarzają się przy nerwicy natręctw i to jest ciężkie, we mnie budziło potworny lęk, aż przejrzałam je - że to iluzja, produkowana przez nerwicę.

 

Poza tym myślę, że każdy człowiek ma czasem myśli psychopatyczne, łamiące jakieś tabu, sprzeczne z nim - na zasadzie impulsu, który się pojawia w głowie. Na przykład "A niech moja matka umrze". Tylko że zwykle każdy reaguje na to mniej więcej : "O czym ja myślę, chyba mnie poj..., mamo, kocham cię" i zapomina o tym. Jeżeli ktoś zacznie drążyć (a może naprawdę tego chcę, może jestem złym człowiekiem, agresywnym, w końcu w przedszkolu pobiłam Radka łopatką, w do mamy nie dzwoniłam już cały tydzień), czuje lęk przed tą myślą (więc ona coraz częściej wraca) - zaczyna się nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie powinnam się przejmować, że mam takie uczucia? Boję się, że już zostałam potępiona i nie mam prawa się modlić, a po śmierci pójdę do piekła.

Nie wiem jak mam sobie radzić z tymi myślami. Udało mi się nie przejmować bólami żołądka, nudnościami, udało mi się przezwyciężyć ataki paniki, ale nie wiem jak mam sobie radzić z tymi myślami. Najbliższą sesję w terapii mam dopiero 28 maja. Nie wiem co mam robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, cześć. Swój temat.

Pomyśl sobie, że św. Faustyna kiedy przeżywała tzw. "noce wiary" też odczuwała nienawiść do Boga, a było to spowodowane, sam nie wiem czym, ale faktem jest, że pomimo takich faktów została uznana za świętą. A Kościół jest nieomylny w sprawach wiary więc poszła do nieba.

 

Mówię ci o tym, choć sam podchodzę do życia przez pryzmat filozofii, a nie religii. Ale jak wierzysz, to możesz sobie jakieś wyjaśnienie znaleźć.

 

Jednak moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem na takie lęki jest przyjęcie racjonalnego podejścia, tłumaczenie lęków zasadami działania psychiki a nie jakoś działalnością Szatana czy grzechem. Skoro jesteś wierząca to raczej nie chcesz tak myśleć. Dodam że dla mnie wyleczeniem z lęku przed Szatanem/potępieniem/karą/opętaniem/etc. było właśnie uświadomienie pewnych faktów i chłodne podejście bez angażowania emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że masz terapię dopiero w maju, nie dałoby się wykombinować czegoś wcześniej?

Poczytaj sobie może inne wątki na forum związane z nerwicą natręctw - zobaczysz, że Twój problem jest typowy i może będziesz się mniej bać.

Pewnie nie dasz rady się całkiem nie przejmować, ale na ile możesz próbuj i tłumacz sobie, że te myśli nie są Tobą, że się biorą z lęku, rozchwiania, że to nerwica.

Myśli o potępieniu to zwyczajna pokusa diabelska, powinnaś to odrzucać, bo Cię niszczą - i powie Ci to każdy mądry ksiądz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren-Nie da się wcześniej iść na terapię :( Właśnie przed chwilą dzwoniłam i próbowałam się umówić wcześniej, ale nic z tego. Przeglądam tematy innych chorych na NN na forum. Nie wiem do końca jak odrzucać te myśli, czy w ogóle mi się to uda. Chciałabym znowu spokojnie usiąść i myśleć o przyjemnych rzeczach bez lęku.

monk.2000-jak udało Ci się podejść do tej kwestii chłodno i bez angażowania emocji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk-Ale ja wierzę w Boga i dlatego bolą mnie te myśli. Jesteś niewierzący, więc trudno będzie Ci mnie zrozumieć.

refren-ale jak ignorować te myśli? Jeżeli przyjdą, to co? Zacząć myśleć o czymś innym? Wyśmiać je? Powiedzieć ''to nie moje myśli''? A może zrobić coś jeszcze innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi powiedzieć, coś co Cię najbardziej uspokaja. Te myśli będą jeszcze się pojawiać i odchodzić, ale nic z nich nie wynika - ani że jesteś potępiona, ani że naprawdę chcesz czegoś złego czy że obrażasz Boga.

Mi pomaga coś jak "nie akceptuję tej myśli, nie przyjmuję jej, odrzucam". Ale nie chodzi o walkę, żeby nie pomyśleć, tylko jak już myśl się pojawi, to wyrażam potem swój stosunek do niej, który jest moim świadomym wyborem. Coś jak oficjalne stanowisko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren-Czyli po takiej myśli powiedzieć sobie ''nie przyjmuję tej myśli'', nie analizować jej i zająć się czymś przyjemnym, tak? Znasz może też jakiś sposób, by zacząć naturalnie myśleć o czymś innym? Bo od 3tygodni moją naturalną myślą jest strach przed tymi myślami i odczuciami.

Jak bardzo chciałabym teraz mieć te objawy, co jeszcze 2miesiące temu. Narzekałam, że bolał mnie żołądek, ale teraz chciałabym mieć z powrotem te wszystkie objawy, ale nie te myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno mi powiedzieć, jak zacząć myśleć o czymś innym, może znaleźć jakieś zajęcie, które jest przyjemne i niezbyt wymaga skupienia? Czasem po prostu leżałam przed telewizorem, na początku nie mogłam się skoncentrować, bo mnie męczyły obsesje, aż zaczynało do mnie coraz więcej docierać z programu, filmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92,

Uświadom sobie, że to tylko myśli. One nie są groźne, po prostu jeden z objawów. Musisz sobie "stanąć obok siebie" i na spokojnie wytłumaczyć, że to tylko myśli, w dodatku niechciane. Nie obwiniaj się za nie. Nie ma co z nimi walczyć, bo je tylko nasilisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy normalne jest też uczucie, że tak naprawdę się myśli. Boję się pomyśleć o Bogu, pomodlić się, bo wydaje mi się, że poczuję do Niego nienawiść. Jest to totalnym absurdem, ale mam takie uczucie. Minęło ono 2dni temu wieczorem, gdy dostałam lekkiego ataku paniki i przeczytałam na innym forum, że to przez nerwicę. Uspokoiłam się, ale wczoraj do południa to uczucie wróciło i trwa aż do teraz. Poza tym jest jeszcze drugie uczucie. Wmówiłam sobie, że cieszę się z tego, że Pan Jezus zmarł na krzyżu. To nie jest prawdą, ale gdy sobie pomyślę o Jego męce, to nie wydaje mi się(tak myślę, że tylko mi się wydaje), że chcę się uśmiechnąć i że nie czuję współczucia. Przecież to mnie nie bawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś miałem myśli obrażające Boga i nie tylko obrażające. Wyglądało to tak, że wieczorem miałem myśli, że muszę zmówić modlitwę, bo jak nie zmówię, to na następny dzień wydarzy się coś złego. A gdy następnego dnia coś mi w czymś nie poszło, to miałem myśli obrażające Boga. Potem mi to przeszło.

Najdziwniejsze jest to, że myśli miałem pomimo, że jestem osobą niewierzącą.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy normalne jest też uczucie, że tak naprawdę się myśli. Boję się pomyśleć o Bogu, pomodlić się, bo wydaje mi się, że poczuję do Niego nienawiść. Jest to totalnym absurdem, ale mam takie uczucie.

 

 

Możesz czuć przez chwilę nienawiść (czy może Ci się tak wydawać, bo jak dla mnie, to trudno te dwie rzeczy rozróżnić, czy się czuje, czy się tak wydaje), to się zdarza w natręctwach. To o niczym nie przesądza, to tylko chwilowy stan, impuls albo iluzja. Boisz się tego, więc to się pojawia, wywołane lękiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale myśli to tylko myśli. Da się je jakoś przeżyć, bo jest pewność, że to nie ja tylko nerwica. Gorzej z tymi uczuciami. Czy może być tak, że aż tak boję się, że to są moje prawdziwe uczucia, że je odczuwam w taki sposób? Dodam, że gdy nie czułam niepokoju, nie miałam tych uczuć. Czułam, że kochałam Boga.

mark123-Jak można obwiniać Boga, jeżeli się w Niego nie wierzy, czyli uważa się, że Go nie ma? Też chorujesz na NN?

refren-Kilka miesięcy temu, gdy nie miałam jeszcze tych myśli i uczuć, często bolał mnie żołądek lub miałam nudności. Gdy zajęłam się czymś innym, to mijało. Gdy tylko o tym pomyślałam-wracało. I miałam te objawy, gdy się ich bałam i ich nie chciałam, więc może teraz mam tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, pisałam już, uczucia też mogą być natrętne (albo iluzje uczuć), są związane z natrętnymi myślami. To wszystko nerwica. Miałam tak wiele razy. Jest w tym coś z autosugestii.

Kochać Boga to postawa, którą się wybiera, a nie każda pojedyncza myśl, impuls, uczucie (a u Ciebie to w dodatku objawy nerwicy).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A z tym, co myślę o męce Chrystusa? Że aż chcę się uśmiechnąć, jednocześnie tego nie chcąc i nie myśląc, że to zabawne? Też może to być przez nerwicę? Dodam, że mam to uczucie w chwili niepokoju, gdy byłam spokojna nie myślałam tak. Chyba, że to przez świadomość, że należy zachować powagę i uśmiechanie się byłoby niestosowne. Po prostu boję się, że może jestem opętana albo chora na coś gorszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam narzucające się przekleństwa, których nie chciałam. Jakieś natrętne obrazy. Trudno jest z takimi rzeczami walczyć.

Moja siostra zaczeła słyszeć głosy związane z wiarą w stylu: - pójdziesz do piekła, czekamy na ciebie, przez Ciebie będzie koniec swiata, przekleństwa, krzyki, trzaski. Dużo się modliła w tym czasie a im bardziej tym gorzej było.

 

Byłam z nią u egzorcysty, u księdza i u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×