Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zrobmy sobie terapie grupową..zamiast mowic, o objawach...


potegapodswiadomosci

Rekomendowane odpowiedzi

Zrobmy sobie terapie grupową..zamiast mowic, o objawach...mowmy o tym co nam pomagało (nawet wg rad psychoatrow, czy psychoterapuetow) w wyjsciu z nerwicy.Leki oki rozumiem, powinno sie je czasem brac, ale chodzi mi o taka autoterapie.Slyszałam, ze natrectwa , szczegolnie natretne mysli,ktorych nie chcemy zaczepiajace o agresje , biora sie z tłumienia emocji i tłumiena tez gniewu i złosci w sobie.Prawdopodobnie w dziecinstwie, albo karcono nas gdy zrobilismy cos zle zbyt mocno, albo nie wiem, nie pozwalano okazywac emocji gniewu, bo zaraz balismy sie ze rodzice przestana nas kochac.U mnie było tak, ze panowała wieczna atmosfera niepokoju i lęku, przed ojcem alkoholikiem, ktory gdy wracał do domu nie wiadomo było co mu przyjdzie do głowy, a bywal agresywny i niemiły.Wyzywał czesto bardzo znecacał sie psychicznie nad rodzina moja, matka nad nami.Nawet po pijanemy, był do tego stopnia wredny , ze probował nas rodzenstwo podburzac przeciwko sobie.Wychodziło mu to nawet, co powodowało w nas frustracje jeszcze wieksza, bo ne dosc, ze nie dogadywalismy sie z rodzicami, to bylismy skłoceni miedzy sobą.Jednak, ojciec, sam mogł byc wsciekły, niezadowolony i chamski, ale nam dzieciom, nie pozwolana wyładowowywac emocji, musielismy milczesc, jak przysłowiowie myszy pod miotła, inaczej byly kary, szantaze emocjonalne.No i ja te lęki i stresy z rodzinyych klotni chyba nigdzie nie wyladowałam, gdzies tkwia we mnie!WIEM WIEM, POWIECIE, IDZ DO PSYCHOTERAPEUTY on ci pomoze, ale wiem, ze wazna jest tez AUTOTERAPIA jesli nie najwazniejsza:) , bo jesli sami nie zechcemy sobie pomoc, to kto nam pomoze?

ZASTANAWIAM SIE , MOZE MI ODPOWIECIE, JEST WAS TU DUZO DOSWIADCZONYCH PRZEZ ZYCIE I PRZEZ NERWICE LUDZI..? W JAKI SPOSOB TE EMOCJE , TEN GNIEW SłUMIONY MAM Z SIEBIE WYRZUCIC,bo prawodpodobnie on powoduje natrectwa mysli(agresywne mysli, ktorych nei chce a ktore powoduje lęk)??

SAMO USWIADOMIENIE SOBIE ICH mi nie pomogło?wiec co mam z nimi tymi lekami i tlumionymi emocjamu i gniewem zrobic, skoro juz sobie to uswiadomiłam, a jeszcze mam natrectwa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też mam ojca alkoholika... Sporo już przeżyłam, choć mam dopiero 18 lat... Myślę że każdy jest inny i na pewno nie wszystkim pomaga to samo. Mnie np pomaga sport i taniec, wyżywam się robiąc brzuszki, ćwiczenia, skacząc na skakance i tańcząc :) Lubie kiedy wokół mnie jest ład i porządek, dziś w nocy nie mogłam zasnąć, więc zrobiłam generalne porządki w swoim pokoju... przynajmniej nie myślałam o tym że nie mogę spać, tylko miałam jakieś zajęcie, no i efekt jest piorunujący :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no włąsnie o to mi chodziło:)mi tez pomaga wysiłek fizyczny, ale to nie sprawia, ze moje tłumione emocje nagle znikaja one gdzies we mnie głeboko są i chyba najlepsza terapia jest po porstu pogodzenie sie, ze juz we mnie chyba one zostana i zaakcpetowanie ich?chociaz to cholernie trudne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałem podobne problemy z ojcem. Wyprowadziłem się z domu jednak mimo wszystko dalej czułem się jak śmieć, jakbym nie miał szans na normalne życie. Przed świętami przypadkowo natrafiłem na książkę "TOKSYCZNI RODZICE" Susan Forward. POLECAM!!! dzięki niej wreszcie UWOLNIŁEM się od ojca!! tego nie da się opisać jak zmieniło się moje nastawienie do życia! wreszcie pierwszy raz od kilku lat poczułem się szczęśliwy!! jeszcze mam nerwicę natręctw ale jest coraz lepiej. Dzięki tej książce wreszcie wyrzuciłem z siebie cały gniew i tłumione emocje. Przestałem się miotać i uwierzyłem w siebie!

Polecam jeszcze "100 sekretów ludzi szczęśliwych" David Niven.

Przeczytajcie koniecznie te dwie książki! Naprawdę warto!

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wystarczy sobie uświadomić. Trzeba jeszcze te emocje przeżyć. A co masz na myśli, mówiąc, że sobie uświadomiłas? W żadnym razie się do nich nie przyzwyczajaj!

 

Z doświadczenia w terapii wiem, że nie wystarczy WIEDZIEĆ, skąd jest problem. Nie wystarczy wiedzieć i rozumieć. Nie potrafie tego opisać słowami. Moja sytuacja była podobna do Waszych wyżej opisanych. Pamiętam, przez jakie etapy przechodziałam na terapii. Najpierw nie wierzyłam w to, co mówiła terapeutka. Potem wierzyłam, ale nie byłam do tego przekonana. Potem już zaczynało do mnie dochodzić: wiedziałam co i jak, ale nie czułam tego. A potem przychodził jakiś przełom. Ja złość uświadomioną czułam jako coś we mnie, coś fizycznego, taka jakby zbita kula we mnie siedziała i czekala, aż się wydostanie. I jakoś to się stało.

 

Mówisz o autoterapii. Jasne, ze tak, bez własnego zaangażowania żadna terapia nie ma sensu. Ale jednak nie jesteśmy specjalistami , żeby samemu się leczyć. To terapeuta powinien prowadzić terapie i kierować Tobą, zeby wszystko szło w dobrym kierunku. Czasem wystarczy jedno zdanie terapeuty i nagle coś Ci świta, coś się dzieje. Trafia do Ciebie coś i zmienia Twój pogląd, podejście do czegoś.

 

Ale widzę, że jesteś na dobrej drodze! To już coś, że sie wie, skąd się ma nerwice:))) Brawo:)

 

Powodzenia:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wystarczy sobie uświadomić. Trzeba jeszcze te emocje przeżyć. A co masz na myśli, mówiąc, że sobie uświadomiłas? W żadnym razie się do nich nie przyzwyczajaj!

 

Z doświadczenia w terapii wiem, że nie wystarczy WIEDZIEĆ, skąd jest problem. Nie wystarczy wiedzieć i rozumieć. Nie potrafie tego opisać słowami. Moja sytuacja była podobna do Waszych wyżej opisanych. Pamiętam, przez jakie etapy przechodziałam na terapii. Najpierw nie wierzyłam w to, co mówiła terapeutka. Potem wierzyłam, ale nie byłam do tego przekonana. Potem już zaczynało do mnie dochodzić: wiedziałam co i jak, ale nie czułam tego. A potem przychodził jakiś przełom. Ja złość uświadomioną czułam jako coś we mnie, coś fizycznego, taka jakby zbita kula we mnie siedziała i czekala, aż się wydostanie. I jakoś to się stało.

 

Mówisz o autoterapii. Jasne, ze tak, bez własnego zaangażowania żadna terapia nie ma sensu. Ale jednak nie jesteśmy specjalistami , żeby samemu się leczyć. To terapeuta powinien prowadzić terapie i kierować Tobą, zeby wszystko szło w dobrym kierunku. Czasem wystarczy jedno zdanie terapeuty i nagle coś Ci świta, coś się dzieje. Trafia do Ciebie coś i zmienia Twój pogląd, podejście do czegoś.

 

Ale widzę, że jesteś na dobrej drodze! To już coś, że sie wie, skąd się ma nerwice:))) Brawo:)

 

Powodzenia:)

 

Dokładnie tak samo z terapią mam. Nie wierze, później jednak coraz bardziej mnie to dotyczy i nastepuje przelom. Ale radze pamietać, że nie tlyko z tlumionych emocji i konfliktow sie nerwica bierze, ale tez z zaburzenia osobowości. Np. z lękliwej bądz też anankastycznej ale to stwierdza psychiatra.

 

Co do autoterapii to sami sobie nie zrobicie, potrzeba terapeuty, co najwyżej można się podzielić doświadczeniami :)

 

Potęgapodświadomości tak swoją droga chodzisz na terapie? (z czystej ciekawości :))

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ka_Po mam dokładnie to samo ze skrajności w skrajność, albo jestem bardzo zadowolony a za chwilę jestem zły i mam jakiś atak paniki. Mi na nerwice bardzo pomaga jakieś zajęcie i kontakt z ludźmi. Bardzo mi też pomaga muzyka, bez której nie mógł bym żyć. Warto też sobie uświadamiać, że to nerwica natręctw, przypominać to sobie, chociaż czasami mnie to nie przekonuje jak mam nasilone natręctwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hustawki emocjonalne czy nawet zgromadzenie wielu emocji naraz jest czyms normalnym w nerwicy. Tym bardziej skoro to normalne to musicie to zakceptowac na chwile obecna i dac sobie duzo czasu na prace nad soba. Z czasem bedzie coraz lepiej :) a jesli nastapi moment kryzysowy to nic... momenty kryzysowe w leczeniu sa nieuniknione i to tez etap leczenia, takze wytrwalosci :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak uważam Mafju:) Mi terapeutka mówi, ze takie stany kiepskie, kryzysy, lęki, w sensie, kiedy jest no naprawde kiepsko, są potrzebne, bo one o czymś świadczą. Wtedy zawsze to analizujemy i coś z tego wychodzi. W tym czasie można dużo zauważyć. A leki np. hamują emocje i wyciszają je, więc w pewnym sensie troche terapie utrudniają. Ja czasem mam wrażenie, ze terapeutka się cieszy, jak mi jest źle:) To wtedy interesuje i od razu drąży problem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznaję, że moje doświadczenia z terapią są inne. Nigdy nie czułam abym czemuś tam nie wierzyła, musiała się przekonać i w końcu pomogło.

Owszem w wyniku terapii dowiedziałam się czegoś o samej sobie, o tym co prawdopodonie wywołuje natrętne myśli, lęki. Dowiedziałam się jak pewne sytuacje z przeszłości na mnie wpłynęły itp. Jednak sama ta wiedza to za bardzo mi nie pomogła. Ogólnie to te spotkania reczej mnie tylko uspokajają, chociaż też nie na długo. Czasem zastanawiam się co chciała mi przekazać terapeutka i w rezultacie to wywołuje we mnie nowe obsesje.

Również zgadzam się z tym co napisał mafju, że nerwica też zależy od rodzaju osobowości. A właściwie nie tyle zależy, ale osoby z określoną osobowością mają większe skłonności aby zachorować. Lekarz mi poweidział, że mam przesadne skłonności do perfekcyjności w niektórych dziedzinach, chcęć kontrolowania wszystkiego i widzenia w określonym porządku, zaś nie dopilnowanie tej perfekcyjności też przyczynia się u mnie do pojawiana się natręctw.

A co do autoterapii, to czytałam że jakiś tam profesor psychiatrii uważa, iż tego rodzaju terapia jest pomocna w całym procesie leczenia. Podobno też napisał książkę, gdzie opisuje kolejne kroki jakie chory powinien wykonać w ramach autoterapii.

Uważam też, że aby wyleczyć się ze zranień z dzeciństwa dobrze jest poczytać książkę, którą tu polecał napoleon "TOSKYCZNI RODZICE". W uleczeniu się od złych emocji wywołanych zranieniami z dzieciństwa ważne są następujące etapy: uświadomienie sobie, kto i w jaki sposób nas skrzywdził, potem pozwolenie sobie i odczuwanie wszystkich złych emocji: jak gniew na tą osobę, złość, pretensje, żal. Następny etap to czas na użalanie się nad sobą, nad tym jak bardzo jestem zraniony i nieszczęśliwy, aż w końcu dochodzi się do ostatniego etapu WYBACZENIA i tym samym uwolnienia się od przeszłości, stwarzając możliwość zbudowania danej relacji w nowy sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×