Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy leki z grupy SSRI poprawiły Wam niski nastrój??


Gość miko84

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, szybkie pytanie i prosze o w miare treściwe odpowiedzi...ciekawi mnie to bo ludzie biorą te leki, piszą, że zmniejszają lęki itd, ale czy podniosły komuś niski nastrój, czy raczej uchroniły go przed jego spadkami? Pytam w sumie bo brałem już wszystkie SSRI i żaden nie podniósł mi nastroju tylko minimalnie uchrania mnie przed jego spadkami...a człowiek chciałby trochę więcej...dzięki za odpowiedzi. Aha jak piszecie że podniósł nastrój to napiszcie od razu jaki lek i jaka dawka i po jakim czasie zadziałał w tej materii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To zależy jaką przyjąć definicję dla obniżonego, normalnego i podwyższonego nastroju. Myślę, że taki schemat obrazuje to w miarę oględnie:

 

hmmoe.png

 

Oczekiwanie, ze SSRI w znacznym stopniu podwyższają nastrój jest nierealistyczne, aczkolwiek z pewnego punktu widzenia uzasadnione. Myślę, że bardziej doprowadzają do stabilizacji i wyrównania nastroju, aniżeli do pożądanych stanów euforycznych i ekstazy. Tu bardziej by się sprawdził inhibitor dopaminy i noradrenaliny, a nie serotoniny. No i jest jeszcze jeden szkopuł - serotonina jest hormonem niezbędnym do snu. Nie muszę chyba nadmieniać o dość powszechnym skutku ubocznym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i tym sposobem Mad_Scientist zamknął temat :D

 

zgadzam się w zupełności - dotychczas SSRI stabilizowały mi nastrój na określonym, niezbyt wysokim poziomie, w sam raz - żeby zbytnio się nie emocjonować... w takiej "zobojętniałej otoczce" łatwiej brnąć przez życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety te leki raczej malo komu poprawiaja nastroj w sposob bezposredni. Gdzies czytalem i nie wiem na jakiej podstawie bylo to wnioskowane, ze SSRI wyraznie poprawiaja nastroj ok 20 % ludzi co i tak wydaje mi sie malo realistyczne, bo wtedy takich ludzi byloby mnostwo, a jakos naprawde pozytywnych wpisow jest stosunkowo malo.

 

Mysle, ze leki te poprzez lekkie wyciszenie, uspokojenie i lajtowe dzialanie zobojetniajace moga czasami posrednio poprawic nastroj do poziomu normalnego.

 

Ja niestety nie doswiadczylem zobojetnienia, a przydaloby sie.

 

 

Miko - wydaje mi sie, ze po przerobieniu tylu lekow pozostaje proba "zabawy" w wysokie dawki i ewentualnie komba.

 

Byc moze terapia, chociaz nie wiem...niektorym osobom pomaga swiadomosc pewnych rzeczy....Jednak wiekszosc osob wie co i jak nawet bez terapii i ta swiadomosc nic im nie pomaga :bezradny: ...

 

Po prostu wadliwe dzialanie mozgu i tyle. Przykre to bardzo, ale niestety prawdziwe :evil: ..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, tak jak myślałem, nie wygląda to różowo... problem w tym że ja nie oczekuję stanów euforycznych i ekstazy, mój nastrój jest tak kiepski, że nawet nigdy takich stanów nie odczułem, w życiu. Może mam już taka biologiczną budowę.

 

Mad_Scientist problem w tym, że leki noradrenalinowe i dopaminowe, a brałem agonistów dopaminy, wellbutrin a nawet metylofenidat nie poprawiają mi nastroju...jest tylko głupie nakręcenie i pobudzenie oraz ogólna nerwowość....

 

To nie jest też takie czarne na jakie wygląda...bo czytałem sporo wypowiedzi na zagranicznych forach ludzi biorących SSRI i sporo miało podwyższenie nastroju...ogólnie przyjęte jest, że serotonina to dobry nastrój. Problem albo i błogosławieństwo przy ssri jest taki, że nie ma tu tych skoków serotoniny które podobno odpowiadają za hipomanię i znaczne podwyższenie nastroju...ale nie ma też spadków serotoniny które objawiają się jego obniżeniem....

 

Wydaje mi się, że Zenonek ma rację i pozostaje mi śrubować paroksetynę dawkowo......

 

Ja bym mój stan na dziś określił między depresją a apatią, a powiedzcie, że nawet na SSRI to bardzo mały efekt? Wydaje mi się, że moja depresja pod kątem biologicznym jest bardzo głęboka i zmiany potrzebują dużo więcej czasu.

 

No nic, zostaje na SSRI, bo dają mi inne plusy, jak więcej energii, lepszy sen, mniejszy lęk, mniejsza wrażliwość.

 

PS. Jak myślicie, wysoka dawka silnego leku jakim jest paroksetyna powoduje, że serotonina między synapsami jest na wyższym poziomie, czy jest pewien stopień nasycenia przestrzeni międzysynaptycznej której nie da się przeskoczyć?

 

PS2. Co do komba to rozpatrze dodanie mirtazapiny lub amitryptyliny ale one taaaaak zamulają a ja tego nie znoszę... :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moze sproboj tak jak Michuj dodac Anafranil ? W jego przypadku sam Paro tez cudow nie zwojowal w sumie (z tego co pisal to mozna przyjac , ze cos tam pomagal oczywiscie, ale co najwyzej na dst) a dodanie Anafranilu znacznie spotegowalo dzialanie antydepresyjne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co anafranil, to już bym wolał amitryptyline. Znam trochę działanie tych leków. Pozatym nie chce łączyć dwóch leków silnie działających na wychwyt serotoniny, bo wolałbym już zwiększyć dawkę paro. No a Michuj i tak zszedł z paro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zupełnie to samo odczucie...lek ustabilizowal mnie na poziomie wielkiego smutku...ataki histerii mam duzo rzadsze, jestem zobojetniala, dotykam nie swiata ale szyby za którą jest...jestem smutna ale wyciszona i bardziej spokojna...cześciej zapadam sie w siebie...i moze tak ma byc .... z dwojga złego...nie wiem... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak podnoszą samopoczucie i to wyraźnie. A mieszanka z TLPD to już prawdziwa kosa. Pzdr.

 

-- 08 lip 2011, 19:31 --

 

A po wenlafaksynie to było na zasadzie - od zera do bohatera ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miko, wydaje mi się że za bardzo kombinujesz. Jeżeli nie masz pomysłu na leczenie i jest coraz gorzej to połóż się do szpitala. U mnie ssri działają i z reguły już po 2mcach zmniejszam dawki. Co ciekawe najlepiej się czuję przy małych dawkach 50mg/3 dni setaloftu. Jeśli chodzi o paro to nie ładowałbym się w ten syf.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj kurde poprawiłeś mi nastrój, hehe.

 

Pasman mój stan nie jest tak zły bym miał się kłaść do szpitala. Pozatym mam o lekarzach leczących na takich oddziałach jak najbardziej złe zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie te leki wywołują zobojętnienie na sytuacje stresowe. Zwyczajnie się niczym nie przejmuję. Po zmianie z Esci na Citronil bywam bardziej senna. A nastrój? Wydaje mi się, że na poprawę nastroju leki nie wpłyną. Bo jak mogą wpłynąć jak człowiek ma np. kłopoty w kwestii materialnej i nie wie jak przeżyć miesiąc i co dać dzieciom jeść, albo np. kłopoty w sferze uczuciowej? Tego nie rozwiąze żaden lek ale wygrana w totka to z pewnością :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak podnoszą samopoczucie i to wyraźnie. A mieszanka z TLPD to już prawdziwa kosa. Pzdr.

 

-- 08 lip 2011, 19:31 --

 

A po wenlafaksynie to było na zasadzie - od zera do bohatera ;)

 

 

No jak widac Michuj nalezy do tych ktorym leki podnosza nastroj, wiec jakby nie patrzec jest szczescie w nieszczesciu...w porownaniu do wiekszosci ludzi gdzie ciezko nawet o stabilizacje a co dopiero mowic o zwyzce humoru :pirate: ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję większą pewność siebie, motywację, znika zaniżona samoocena i głównie przez to tak działa.

Chyba jestem ulubionym typem pacjenta każdego psychiatry. Łyka wszystko co nowe z zadowolenie i aż mu się uszy trzęsą xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podpisuje sie pod wszystkim co bylo do tej pory. ssri = stabilizacja, minimalne podniesenie nastroju, natomiast przy dlugim braniu ssri pojawia sie delikatna anhedonia, spada libido, uczucie zobojetnienia. i znowu sie pogarsza. esci 10mg + fluanxol 1mg to dla mnie najlepsze polaczenie (nienawidze noradr, a to combo dziala na sero i dopamine mniej wiecej rownowaznie). ale choc to zabrzmi trywialnie leki sa tylko odskocznia do lepszego zycia. mialem okazje brac udzial w terapii behawioralnej (nie uwazam tego za wsytdliwe, jestem od kilku lat bokserem, trenuje tez kolarstwo). dobry psycholog rozpozna PRZYCZNY problemu, i dopiero polaczenie farmakoterapii z dobrym zrozumieniem samego siebie pozwala osiagnac szczescie - dobra prace, kochajaca kobiete, relacje z otoczeniem.

 

same leki nie naprawia w dlugim terminie niczego uwierz mi, tez poza TLPD przerobilem juz prawie wszystko, ostatnio wychodze CIEZKA PRACA jednak na prosta.

 

to tylko moje zdanie. pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek77 ale dobrze wiesz, że stres zaburza wydzielanie serotoniny, że zmiejsza się hipokamp, że receptory serotoniny się upregulują (5-ht2a/c i autoreceptory 5-ht1a), to wszystko jest naukowo udowodnione, więc normalne, że przy depresji podstawą jest albo zadziałanie na receptory serotoniny albo zahamowanie jej wychwytu przez SSRI. Jest badanie które stwierdza, że stosowane długo leki z grupy SSRI uwrażliwiają receptory dopaminy D2. Z kolei długotrwałe przyjmowanie SSRI powoduje downregulacje 5-ht2c co powoduje większe uwalnianie dopaminy. A agonizm 5-ht1a i 5-ht2a przez serotonine powoduje uwalnianie dopaminy/serotoniny i oksytocyny. SSRI (jak i inne leki antydepresyjne) powodują zahamowanie atropii hipokampu spowodowanej stresem.

 

Jestem zdania, że niektóre organizmy są gorzej przystosowane do stresu (np mój) i na pewno mają zaburzoną transmisję serotoniny oraz rozregulowane jej receptory. W takich przypadkach dobre i zdrowie jest stosowanie długotrwałe leków z grupy SSRI. Z kolei nie jestem za tym by stosować długotrwale leki działające na układ noradrenalinowy. Jest ostatnio badanie, że leki noradrenalinowe stosowane dłużej sprzyjają stanom zapalnym. Ale rozumiem, że są osoby którym tej noradrenaliny brakuje - ja na pewno do nich nie należę.

 

A co do nastroju to w porozumieniu z oczytanymi osobami z zagranicznego forum doszliśmy do wniosku, że w moim przypadku dobre będzie dołożenie leku antycholinerigcznego, bo same SSRI mogą przy wysokiej acetylocholinie (a na pewno mam) nie dać poprawy nastroju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zupełnie to samo odczucie...lek ustabilizowal mnie na poziomie wielkiego smutku...ataki histerii mam duzo rzadsze, jestem zobojetniala, dotykam nie swiata ale szyby za którą jest...jestem smutna ale wyciszona i bardziej spokojna...cześciej zapadam sie w siebie...i moze tak ma byc .... z dwojga złego...nie wiem... :(

 

mam podobnie...

ale do radości to mi daleko.

swój stan nazwałabym stabilną depresją.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×