Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia telefoniczna


Kiya

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem, czy to podchodzi pod nerwicę lękową - strasznie boję się rozmów przez telefon. Przez pracę i byłego chłopaka trochę się z tym oswoiłam, ale i tak wciąż jak mam gdzieś zadzwonić momentalnie boli mnie brzuch tak bardzo, że aż mnie mdli, serce wali mocniej, po prostu się boję. Czego? Na dobrą sprawę niczego. Bo co jest strasznego w telefonie do klienta z informacją, że jego zamówienie jest gotowe do odebrania?

 

Piszcie, jeśli też tak macie, miło wiedzieć, że jest nas więcej :) Dodam, że u mnie pod ten "lęk" podchodzą też domofony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam podobnie. Bardzo rzadko do kogoś telefonuje, boję się dzwonić a jak już dzwonie to robię to tak żeby nikt nie stał obok nie słyszał co mówię. Będąc na stażu dawno temu musiałem dzwonić do jakiś szkół, urzędów strasznie mnie to stresowało zarówno przed jak i w czasie rozmowy. Zdarzało mi się dzwoniąc "stracić głowę" a dzwoniąc w sprawach urzędowych często mam ochotę po rozmowie rozwalić telefon o ścianę gdy coś nie poszło tak jak chciałem. Dlatego możliwie unikam telefonów, najlepiej chciałbym wszystko przez internet załatwić. Strach przed rozmowami telefonicznymi to częsty objaw fobii społecznej. Ja domofonu w domu nie mam ale też się boje gdy mam z niego skorzystać zwłaszcza wobec obcej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, ja chyba też to mam, w stopniu lekkim. Przez prawie 2 lata pracowałam na słuchawkach na tzw. rozmowach wychodzących i zawsze miałam jakieś opory, ale jak rozmowa miło przebiegała to nawet to lubiłam, zwłaszcza ze starszymi facetami, gorzej ja mnie opieprzali, ale to było rzadkością. Ponoć mam predyspozycje m.in. głosowe i pod względem charakteru do wykonywania tego typu zawodu. Teraz po kilkuletniej przerwie boję się wrócić to takiej pracy, ale jak nie będę miała wyjścia, no cóż trzeba będzie się przełamać i podjąć wyzwanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya,

Ja tak mam dostaje takieg paralizu i czuje lęk tak wielki ,ze czasem ie wykonuje ważnego telefonu masakra jakaś, bardziej mnie to przeraża niz rozmowa w 4oczy na zywo, Komunikatory internetowe pod to nie podchodzą, z odbieraniem tez , ale duzo mniejszy a jak sama mam wykonać telefon to umieram i panicznie sie boje, czuję nawet dyskomfort jak sie umawiam z kimś a telefon,ze zadzwonię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałem ten problem. Rozwiązał się w momencie kiedy odbierałem ich naprawdę sporo (kilkanaście/dziesiąt dziennie od obcych ludzi - kwestia własnej działalności gospodarczej) i wpadło w rutynę.

Więc jak widać kwestia oswojenia się z fobią, skutecznie ją zwalczy - i to chyba dotyczy każdego lęku. Stopniowe wystawianie się na czynnik stresogenny eliminuję lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie mówiłem tego psychiatrze ale wiem że to nie jest normalne, choć większość fobików społecznych to ma. Jedyny plus to że dużo kasy na telefony nie wydaję, mam na kartę i nigdy i tak nie wykorzystuję całego doładowania. Czasami mnie się ludzie pytają czemu skypa nie mam ale ta forma komunikacji by mnie już przerosła nie dość że słychać to jeszcze widać i domownicy by mogli patrzeć z kim i o czym gadam co całkowicie zaburzyło mi moją prywatność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

Kamer w komunikatorach nie cierpie, ale sama rozmowa przez komunikator np. rozmową przez słuchawki mnie nie przeraża, jak odbieram telefon to tęz sie plącze czasami i nie potrafie powiedziec tego co bym chciała, dyskomfort mniejszy niz przy dzwonieniu samemu , ale sie gubię takze i czesto nie potrafie poprowadzic rozmowy jak bym chciała. Co dziwne wole gdzieś pójśc czy pojechać i poorozmawiac w 4 oczy tez stres , ale duzo mnieuszy niz przy telefonach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie dość że słychać to jeszcze widać i domownicy by mogli patrzeć z kim i o czym gadam co całkowicie zaburzyło mi moją prywatność.

 

Tak :D Chciaż teraz juz nie mam jako takich domowników, więc teoretycznie mogłabym spróbować, kto wie, kto wie :) A z tym wydawaniem pieniędzy na telefony - tak, też się z tego cieszę ;) Z drugiej strony zaś nie mogę liczyć na telefon od operatora, bo żadna taryfa mi nie odpowiada...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam problem aż nazbyt dobrze. Do tego stopnia, że nie posiadałem własnej komórki do prawie końca roku ubiegłego:) Nawiasem mówiąc, bardzo sobie ten rodzaj prywatności ceniłem. Poza tym, kłopotliwym jest (i zawsze dla mnie było) też rozmawianie z kimś "przez szybę" np. w przychodni w rejestracji (do tego ludzie stojący z tyłu w kolejce. Brrr! ;)). W pracy nie kiwam na powitanie osobom oddzielonym ode mnie właśnie szybą, a w przypadku gdy, powiedzmy, jakiś znajomy, bądź sąsiad przejeżdża obok mnie samochodem, również nie zwracam na niego uwagi. Towarzyszy mi także dość specyficzny rodzaj lęku przed wszelkiej maści komunikatorami. W zasadzie przestałem kontaktować się tą drogą ze znajomymi już dawno temu. Wracając jednak do telefonów, w pewnym momencie zacząłem zastanawiać się nad tym irracjonalnym z pozoru lękiem i pomyślałem sobie, że skoro nie będę pewnie w stanie go opanować, warto by choć czasami zrobić mu na przekór i wykonać właśnie jakiś telefon do nieznanej sobie osoby (mam tu na myśli sytuacje głównie oficjalne). Z czasem zaczyna iść coraz łatwiej;) Paradoksalnie jest to o wiele łatwiejsze niż zadzwonić do kogoś, kogo znam od lat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated, Ty to dopiero masz to skrajnie rozwinięte :o Też nie lubię rozmawiać przez szybę, ale żeby nawet nie kiwnąć? I bać się wszystkich komunikatorów? To mnie teraz zaskoczyłeś.

 

Atalia, tak, "po prostu zadzwonić", jak ja nienawidzę tego słyszeć :D Też wolę jeździć i załatwiać (choćby to miało być tylko spytanie o coś pani w okienku) niż dzwonić. Mam przez to problem z rejestrowaniem się do lekarza, gdy jestem chora...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atalia, tak, "po prostu zadzwonić", jak ja nienawidzę tego słyszeć :D Też wolę jeździć i załatwiać (choćby to miało być tylko spytanie o coś pani w okienku) niż dzwonić. Mam przez to problem z rejestrowaniem się do lekarza, gdy jestem chora...

Kiya, tak, też mam największy problem z lekarzami :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated, Ty to dopiero masz to skrajnie rozwinięte :o Też nie lubię rozmawiać przez szybę, ale żeby nawet nie kiwnąć? I bać się wszystkich komunikatorów? To mnie teraz zaskoczyłeś.

Nie jest tak znowu najgorzej! ;). Stopniowo przestaję się tym wszystkim przejmować. A co tam, niech wiedzą, że mają do czynienia ze "świrem" ;). Ja natomiast zamierzam zachowywać się w sposób jak najbardziej dla mnie naturalny. Wbrew pozorom taka postawa wiele tutaj ułatwia. Zdaję sobie sprawę z faktu, że posiadam pewne ułomności, w związku z czym jeśli zdarzy mi wypaść nieco odmiennie od oczekiwań innych, zbytnio się tym nie przejmuję. Pewne drobne potknięcia mam niejako wkalkulowane w swoje postępowanie i w przypadku kontaktu bezpośredniego potrafię je w miarę szybko i sprawnie skorygować (dużo zależy tutaj od aktualnego nastroju). Kiedy w grę wchodzi rozmowa telefoniczna, jest to już znacznie trudniejsze do opanowania. No a wspomniane wcześniej właśnie komunikatory, czy chociażby takie pisanie na forum, szkoda gadać :(. Chyba największym problemem jest świadomość, że tego rodzaju wypowiedź pozostaje i jeżeli pozwolę sobie w jej trakcie na chociażby zwykłą literówkę, będzie ona miała charakter trwały. Aż wstyd przyznać, ale spora część postów, które tutaj zamieściłem, tych będących próbą nawiązania "bezpośredniego" kontaktu z pozostałymi użytkownikami, została napisana pod wpływem alkoholu :oops:.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż wstyd przyznać, ale spora część postów, które tutaj zamieściłem, tych będących próbą nawiązania "bezpośredniego" kontaktu z pozostałymi użytkownikami, została napisana pod wpływem alkoholu :oops:.

Alienated, żaden wstyd, się mówi "cóż" i tyle ;)

Ty pod wpływem alko, inni czego innego, a choćby emocji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stopniowo przestaję się tym wszystkim przejmować. A co tam, niech wiedzą, że mają do czynienia ze "świrem" ;)

 

Tak, wychodzę z podobnego założenia. M. in. dlatego nie pytałam w temacie jak z tym sobie radzić (zwłaszcza, że w sumie to wiem) i nie pisałam "o-boże-co-ja-mam-zrobić-jestem-taka-pokrzywdzona!". Traktuję to (jak i wiele innych swoich odchyłów) jako cechę dodającą mi oryginalności i uroku ;) Po prostu byłam ciekawa ilu nas jest ;)

 

Ja z kolei miałam przez długi czas opory przed grami sieciowymi - właśnie dlatego, że bałam się co o mnie pomyślą ci wszyscy ludzie widząc, że coś mi nie wychodzi, że nie potrafię korzystać z czatu w grze, itp...

 

Literówek też nie toleruję, pół biedy u kogoś (choć też), ale u siebie... Uch.

 

No i podpisuję się pod Atalią :) Emocje, używki, jeden czort. Ja akurat piję baaardzoo rzadko, ale wtedy czuję się bardziej "sobą" niż na trzeźwo i zawsze dziwiło mnie, że inni mają wręcz przeciwnie... Tylko nam nie wpadnij w alkoholizm!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stopniowo przestaję się tym wszystkim przejmować. A co tam, niech wiedzą, że mają do czynienia ze "świrem" ;)

 

Tak, wychodzę z podobnego założenia. M. in. dlatego nie pytałam w temacie jak z tym sobie radzić (zwłaszcza, że w sumie to wiem) i nie pisałam "o-boże-co-ja-mam-zrobić-jestem-taka-pokrzywdzona!". Traktuję to (jak i wiele innych swoich odchyłów) jako cechę dodającą mi oryginalności i uroku ;) Po prostu byłam ciekawa ilu nas jest ;)

No proszę! Aż miło przeczytać, że istnieje oprócz mnie ktoś kto nie próbuje za wszelką cenę naprawiać czegoś co jest po prostu jakie jest ;). Z tym trzeba nauczyć się jakoś żyć, bo usiłować zmieniać w celu upodobnienia się do innych (tych lepiej przystosowanych), z mojego punktu widzenia, mija się z celem. Kiedy był jeszcze na takie zabawy czas, nie znalazł się nikt skłonny wyciągnąć do mnie pomocnej dłoni :(. A teraz? Co ja mogę? Przyjmuję rzeczywistość w jej najbardziej naturalnej formie (przynajmniej w sensie zaburzonej osobowości). Zupełnie oddzielny problem stanowią tutaj konsekwencje, do jakich doprowadził kompletny brak zainteresowania ze strony psychologów, kiedy mogli oni coś jeszcze w tej materii zdziałać. No ale kiedyś wszystko wyglądało zupełnie inaczej ;).

Tylko nam nie wpadnij w alkoholizm!

Bez obaw :smile:. Również piję stosunkowo rzadko (średnio raz na tydzień). Podstawowym problemem jest tutaj fakt, że ostatnio po spożyciu nawet niewielkiej ilości alkoholu, zupełnie zawiesza mi się intelekt (to co jeszcze z niego pozostało). Doszło do tego, że nawet w trakcie imprez nie potrafię się odnaleźć wśród towarzystwa, ponieważ kiedy wszyscy już się dobrze bawią, mnie nie chce się nawet gęby otwierać :bezradny:.

Aż wstyd przyznać, ale spora część postów, które tutaj zamieściłem, tych będących próbą nawiązania "bezpośredniego" kontaktu z pozostałymi użytkownikami, została napisana pod wpływem alkoholu :oops:.

Alienated, żaden wstyd, się mówi "cóż" i tyle ;)

Ty pod wpływem alko, inni czego innego, a choćby emocji :)

No właśnie. Sęk jednak w tym, że o ile ta metoda świetnie sprawdzała się w przeszłości, teraz nagle zaczyna zawodzić (patrz wyżej). W każdym razie dzięki za słowa otuchy! ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez obaw :smile:. Również piję stosunkowo rzadko (średnio raz na tydzień)

 

Raz na tydzień to w moim pojęciu często... Ale to pewnie ja jestem dziwna... Poprzez "bardzo rzadko" rozumiem raczej czas liczony w miesiącach, ewentualnie tygodniach jak się akurat trafi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bez obaw :smile:. Również piję stosunkowo rzadko (średnio raz na tydzień)

 

Raz na tydzień to w moim pojęciu często... Ale to pewnie ja jestem dziwna... Poprzez "bardzo rzadko" rozumiem raczej czas liczony w miesiącach, ewentualnie tygodniach jak się akurat trafi...

Taki "system" wymuszony jest niejako przez rozkład obowiązków ;). Przychodzi czas, że trzeba w jakiś sposób odreagować i na ogół wybiera się tę najprostszą metodę ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taki "system" wymuszony jest niejako przez rozkład obowiązków ;). Przychodzi czas, że trzeba w jakiś sposób odreagować i na ogół wybiera się tę najprostszą metodę ;).

 

Jest to dla mnie wielce niezrozumiałe... Jakoś alkohol nigdy nawet nie kojarzył mi się z odreagowywaniem... A pomyśl ile w ten sposób oszczędzam pieniędzy! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×