Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja nerwica...błagam o pomoc!


leon21

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

U mnie nerwica (nie wiem czy lękowa, zakwalifikowano ją jako zaburzenie adaptacyjne, jakby co to proszę admina o przeniesienie tematu) objawia się głównie tym, że zamartwiam się, że żadna fajna kobieta mnie nie zechce. Studiuję na III roku prawa, i autentycznie myślę o tym NON-STOP. I ciągle nie mogę się pozbyć wrażenia, że im będę bardziej atrakcyjny, i przede wszystkim kasiasty to wtedy taka kobieta mnie zechce.

Kiedyś jak nie rozpatrywałem tego w takich kategoriach (liceum, nie interesowałem się dziewczynami itp. i miałem oparcie w rodzicach) to generalnie nie bałem się żadnych problemów, porażki przyjmowałem spokojnie, ewentualnie się powkurzałem i mi przeszło. Miałem duży zapał, uczyłem się działałem...

Przyszły studia, ojciec mnie olał, dziewczyna dała kosza i przyszły lęki...Strasznie. Ledwo przez wakacje po maturze doszedłem na tyle żeby chodzić na studia. Były kolejne kosze i kolejne lęki...

Zawsze rozpatruje to wszystko w takich kategoriach

 

1. Muszę być bogaty inaczej będę w końcu odrzucony

2. Muszę mieć mało problemów (!!!) bo ludzie o wielu problemach nie są lubiani przez fajne kobiety

3. Nie ma szans, żebym miał fajną dziewczynę, bo skoro ona jest fajna, a jest wielu facetów lepszych ode mnie to wybierze w końcu tych lepszych! (tak mi mówi logika).

4. Muszę być zajebisty, inteligentny, zawsze zaradny, bez słabości - w przeciwnym razie nie ma szans na fajną kobietę...

 

I te myśli napadają mnie dosłownie non-stop i to napędza lęk. Nie same problemy, czy fakt czy sobie dam radę czy nie( nawet jak nie dam to przeżyje to), ale ten kurewski lęk, że miłość to jest ciągłe spełnianie czyiś potrzeb i kto lepiej je spełni będzie partnerem.

 

No i pogląd że mężczyzna prawdziwy to super silny samiec alfa nieustraszony i w ogóle superman...Męczę się już z tym 2,5 roku choć poprawa jest bo przynajmniej nie siada mi tak nastrój że szok...Od razu udałem się na terapię ind i grupową.

 

A to daje objawy wegetatywne...i utrudnia codzienne życie, mam zmniejszoną aktywność i lęk w sumie się zwiększa (bo na tle innych wypadam znacznie gorzej)...

 

Wie ktoś jak zmienić takie myślenie? Czuję, że muszę tak myśleć...wewnętrzny przymus.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz zdać sobie sprawę, że nie potrzebujesz dziewczyny ;) A już na pewno nie jako symbol sukcesu czy trofeum (musi być fajna no i łatwo ją stracić bo leci głównie na to co masz). Jak podchodzisz do tego jak do wyścigu, a nawet jak do serii wyścigów to nie masz szans, tak jak żaden sportowiec nie ma szans na zwycięstwo za każdym razem na przestrzeni wielu lat. Przy tak postawionej poprzeczce staje się to obsesją. Nie chciałbym być z kimś tylko z powodu ściśle określonych warunków. Nie kocha się za coś, ale mimo wszystko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie nie jest tak, że ja muszę mieć. Nigdy nie szukałem, tylko jeśli się jakaś gdzieś pojawi. Nic na siłę. Niemniej w głowie cały czas mi to gra. I to moje dążenie do ideału...Ale to chyba wyraz braku szacunku i zaufania do samego siebie.

Dzięki za odpowiedź!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema Leon,

widzę że życie "trochę" poskładało Ci psychikę. Same wysokie wymagania, miałeś wysoko poprzeczkę i w pewnym momencie po prostu nie wytrzymałeś ... Współczuje. Dobrze zrobiłeś, że poszedłeś od razu na terapię. Wierzymy w Ciebie, nie Ty jeden borykasz się z tymi problemami. Uwierz, że my faceci mamy prawo też "źle się poczuć". Sam mam lęki, które faktycznie sam sobie zafundowałem i trzeba będzie z tym sobie poradzić.... pozdro i szybkiego powrotu do zdrowia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wsparcie...

Niestety w dzieciństwie, nigdy nie byłem wspierany, zawsze nic nie umiałem zrobić, byłem wyręczany, porównywano mnie do innych, nigdy nikt nie powiedział, że wierzy we mnie, Ojciec mówił, że bez niego to zginę.Teraz jak ktoś mi to mówi to trudno mi w to uwierzyć, a nawet jeśli to daje mi to pozytywnego kopa, ale nie może być tak, że moja samoocena jest uzależniona od oceny innych.

 

Co więcej, gdzie byłem w szkole,pracy, na uczelni mam bardzo dobrą opinię i ludzie twierdzą, że wszystko ok ze mną. Ale ja tego NIE CZUJĘ...mogę brać na rozum ale wewnętrzny głos (wewnętrzny krytyk?) cały czas mnie prześladuje i nie mogę się temu sprzeciwić...Czasami mam wrażenie, że to jakaś emocjonalna rana, której nie da się usunąć...

 

Na serio wiem, że daje sobie radę z życiem, ale poczucie wartości mi leci w dół i mam doła...

 

Ten kto mi powie jak to wyleczyć, to go chyba ozłocę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza część postu to tak jakbyś mój życiorys czytał .... "zostaw bo popsujesz, lepiej ja to zrobię" "nie przeszkadzaj, lepiej się zajmij czymś innym".... Ja się też od tego nie uzależniam ale pomimo wszystko to zostaje w psychice, niby jest wszystko dobrze i cacy. Tylko, że w pewnym momencie przy udziale stresu jestem jak bezbronny chłopiec. Niby to przełamuję "dasz radę" ( jesteś lepszy niż bob budowniczy) itp. a tu bramka numer 3 i zonk.... Cały czas jedna myśl odbija się w głowie i masz wrażenie, że świat się wali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie...I dlatego pytam się czy to jest w ogóle możliwe do usunięcia. Bo jeśli nie to w ogóle szkoda czasu psychologa i mojego i muszę po prostu zaakceptować to że będą się stare komunikaty w głowie odzywały...

 

Chociaż w sumie terapia sukcesywnie daje efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon21, spróbuj może terapii grupowej,myślę że mogłaby pomóc w Twoim przypadku.

Musisz sobie po prostu uświadomić, ze nikt nie jest idealny i że kobiety nie szukają ideałów...bo ideały nie istnieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leon nie rezygnuj z terapii !!! Pod żadnym pozorem tego nie rób... przez lata nasza podświadomość kształtowała się w taki a nie inny sposób... Wypaczony... Tego nie leczy się jedną magiczną tabletką. Na to potrzeba czasu i wytrwałość. Z tego można się wyleczyć tak samo jak z przeziębienia. Wszystko zależy od nas samych. Sam widzisz że terapia daje efekty. Tylko, że jak cierpimy to wydaje się, że to cała wieczność.

Ja nie mam zamiaru dalej męczyć się z nerwicą. W poniedziałek mam umówioną wizytę i będę grzecznie brał leki. Chce by było jak dawniej BA teraz będzie lepiej. Pozbędę się tego bagażu emocjonalnego i mam zamiar być szczęśliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem na grupowej DDA. Trwała rok.

 

Tak jak mówię, najgorsze jest ten mus bycia idealnym i to nawet nie tylko o kobiety chodzi...w ogóle wśród innych ludzi też czuję ten przymus.

A to dążenie do idealności ma raczej charakter taki, że obawiam się innych samców :D, bo jest ich wielu i wielu z nich są lepszymi, więc mój status jest zagrożony.

Wierzę, że mi to pomoże...będę chodził do skutku a leczę się już 2,5 roku. Mam nadzieję że to gdzieś półmetek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ładne problemy się widzę utworzyły. Ciężka sprawa ale trzeba z tym walczyć bo żyć to się nie da. (znaczy tak w pełni normalnie funkcjonować) Tak z ciekawości zapytam: gdzie masz te napady? Jak jesteś w towarzystwie innych osób czy raczej jak zostajesz sam ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam napadów. Po prostu żyję w nieokreślonym niepokoju, a powiedziałbym, że właśnie w towarzystwie jest wszystko ok i nie mam żadnych problemów z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi i nawet z kobietami! Żadnej nieśmiałości itp.

 

Ja po prostu cały czas się boję, że coś mi w życiu się nie uda i przez to będę opuszczony(tak jak niespodziewanie opuścił mnie mój ojciec). I ciągle sądzę, że tylko idealność zapewni mi poczucie bezpieczeństwa...Sam jak to czytam to nie wierzę, że tak piszę, ale seryjnie, nie mogę tego w głowie przestawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, to masz w ten sposób. Ja się też dobrze czuję w towarzystwie, problem jest gdy jestem przy rodzicach/rodzeństwie i gdy zostaję sam wieczorem... Wtedy nie potrafię poradzić sobie z myślami, cały czas odbija mi się jedna myśl, że zawiodłem, że całe życie popsułem itp. uciekam do kompa, albo głęboko oddycham byle tylko się wyciszyć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mam bardzo podobnie. Czuje lęk przed krytyką i oceną najbliższych. Wśród obcych nie ma tego problemu. Ale ciągle boje się o swoją przyszłość. Nie mam mieszkania swojego, kasy i nerwicę w głowie. To mnie tylko bardziej nakręca...I tak od 2,5 roku z tym że na samym początku miałem obniżony strasznie nastrój a teraz jest "tylko" napięcie i lęk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przy mamie i siostrach nie potrafię wysiedzieć, jestem poddenerwowany i po prostu muszę wyjść na chwilę, potem wracam głęboko oddycham i próbuję z tym jakoś walczyć. Wczoraj tak długo siedziałem aż się uspokoiło. Tak nie jest zawsze, ale myślę że to jest związane ze stresem przed spotkaniem z psychologiem (podświadomym oczywiście). Dzisiaj na zajęciach mnie szarpało do około drugiej popołudniu. Straszny lęk ale dałem radę (widocznie leki). Teraz cieszę się z tych chwil spokoju, cisza w głowie i komfort psychiczny, teraz każda taka chwila to jest najszczęśliwsza chwila w życiu. Dzisiaj 20.00 spotkanie z panią psycholog i mam nadzieje, że już dzisiaj trochę się ta sprawa rozjaśni...

A co do lęku o przyszłość to też mnie męczy, w zasadzie to jak miałem napady to myślałem, że całe życie już mam skopane itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psycholog mi kiedyś powiedział, że nerwica może być właśnie efektem zbyt dużych oczekiwań od życia i od innych. Zbyt dużym rozwarstwieniem między ja prawdziwym a ja idealnym.

 

Często mam tak, że myślę jaki to powinienem być cudowny. Po prostu nie wiem jak to jest być akceptowanym bez powodu. Tylko za coś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To co mówił pan/i psycholog ma sens, to oni są specjalistami i trzeba im wierzyć bo w tym nasza szansa na powrót do normalności. Ja wczoraj byłem u pani psycholog na pierwszej wizycie i ulżyło mi, kamień z serca. Dobrze było tak z kimś pogadać, wyżalić się, powiedzieć co gnębi i zostać zrozumianym. Teraz będzie już tylko lepiej i cały czas do przodu

 

Ja myślę, że znajdziesz sobie kogoś kto pokocha Cię bez względu na wszystko, można być akceptowanym nawet bez jakiś wielkich osiągnięć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×