Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lękowcy nie palcie marihuany...


bardziej_plejer

Rekomendowane odpowiedzi

...ja ostatnio wpadlem na taki pomysl. W zasadzie nie wiem sam czemu.

Palilem 13 lat temu i mi to po prostu zaszkodzilo - mialem paranoje, wpadlem

w depresje, ogromne leki i na tej podstawie stworzylem negatywny obraz siebie,

ktory funkcjonowal przez ostatnie lata (dokladnie 13 lat).

 

No i wlasnie ostatnio tj. 3 dni temu przycisnelo mnie by sobie zaszkodzic ponownie.

Spalilem sie doslownie na amen. Po 5 minutach euforii i smiechu wpadlem w panike,

ze serce wali mi jak oszalale i ze zaraz umre. Stracilem po prostu kontrole nad sytuacja,

poniewaz bylem tak skopcony, ze o pamieci krotkotrwalej moglem tylko pomarzyc.

W tym stanie wytrzymalem 5 godzin, po czym juz w stanie na pol normalnym zasnalem

po kolejnych 3 godzinach. Spalem 2 godziny. Nastepnego dnia tez mi bylo srednio.

I to srednio utrzymuje sie do dzis... chociaz widze drobna poprawe. A juz na pewno

jest lepiej niz 13 lat temu.

 

Tak jak poprzednio mam teraz derealizacje. Nie wszystko co robie wydaje sie prawdziwe.

Tzn. robie wszystko to samo, co przed tym ekstremalnym lekiem, ale tetno mam przyspieszone

i caly czas wydaje mi sie, ze zwariowalem, ze to juz nigdy nie minie i cala reszta lekow z tym zwiazanych.

 

Z doswiadczenia swojego i innych wiem, ze to minie, co mnie uspokaja... natomiast teraz

umysl wedruje mi po tak roznych czarnych scenariuszach, ze czasem po prostu nie moge.

 

Dlatego, jesli masz leki, niepokoje lub w ogole nerwice lekowa, to przestrzegam przed marihuana,

bo ona wyostrza to, co w osobowosci jest najsilniejsze. W moim wypadku jest to lek i nic na to nie da sie poradzic.

Swiat jest fajniejszy na trzezwo ;) i kontakt z rzeczywistoscia tez jest super! :) Oby wrocil jak najszybciej :)

 

Pozdr.

 

PS. Dla ciekawostki napisze, ze palilem z kolega, ktory mial swietny humor.

Ja lezalem pod kocem z tetnem 120, pelen przerazenia, mierzylem sobie temperature co chwila,

mowilem mu, ze jedziemy do szpitala i ze umieram, a on zarzadzal cala sytuacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest szkodliwe, zgadzam sie z Toba...

I sam do konca nie wiem (naprawde nie wiem) dlaczego to zrobilem.

 

Moze chcialem polaczyc sie na chwile z moimi lekami?

Obecnie czuje sie juz dobrze... nic mi nie jest. Derealizacja minela.

Dziwna historia.

 

Ale - jeszcze raz przestrzegam - broncie sie nogami i rekoma przed takimi pomyslami! :silence::hide:

 

Pozdr. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj zagiął bym cie ot choćby lekiem o nazwie Prialt który ma 10000 razy silniejsze działanie przeciwbólowe od morfiny!!!

 

masz do niego dostęp?

 

Ponieważ liczba pacjentów z przewlekłym bólem wymagających znieczulenia dokanałowego(wstrzykiwania leków przeciwbólowych bezpośrednio do kanału kręgowego) jest niska, gdyż chorobytakie występują rzadko, w dniu 9 lipca 2001 r. preparat Prialt uznano za „lek sierocy” (lek stosowanyw rzadkich chorobach).

Lek jest dostępny wyłącznie na receptę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam dostepu choc bardzo bym chciał,juz od ok roku wiem o istnieniu tego leku ,mojej mamie zapewne by przyniusł ulge w cierpieniu,ale dostep do niego jest równie trudny a moze nawet trudniejszy niz chocby do Sativexu który tez ma silne działanie przeciwbólowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam tak. W obliczu mojej ustepujacej co raz mocniej derealizacji

i powolnym powrocie do 'normalnosci' napisze krotko: NIE MA NIC FAJNIEJSZEGO NIZ RZECZYWISTOSC.

 

Wszelkie srodki ja deformujace powoduja, ze zycie nie upraszcza sie a jeszcze bardziej komplikuje.

Cele staja sie bardziej odlegle, a marzenia nieosiagalne. Lepiej sobie radzic z problemami niz od nich

uciekac. I nawet lepiej radzic sobie z lekiem, niz od niego uciekac w inny 'pseudoswiat'.

 

Wiem, ze to wcale nie jest latwe, ale terapia i mocne samozaparcie i kombinowanie umyslem w dobra strone przywraca normalnosc.

Czego i sobie i Wam wszystkim zycze :) :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem leki to koniecznosc , człowiek jest istotą biologiczna i czasem modyfikacja choroby przez zabiegi stricte psychologiczne okazuja sie nieskuteczna,konieczna staje sie interwencja biochemiczna w postaci okreslonych leków.

 

Leki owszem (smieszna zbieznosc slow - leki i leki), dobrane przez specjaliste, ale wszelkie inne specyfiki odpadaja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat to zupełnie nic nowego. Mieliśmy już wałkowane na forum, bo niektórzy młodzi pojawiają się tu z nerwicą właśnie po paleniu marihuany, która jako czynnik spustowy wydobywa na wierzch tego typu zaburzenia. Sam jestem tego przykładem, cierpię już prawie 2 lata.

Dodatkowo na logikę człowiek może się domyślić, że jeżeli jego wyobraźnia płata mu figle na trzeźwo i się boi, to co dopiero będzie kiedy zapalisz i Twoja wyobraźnia dostanie jeszcze mocniejszego kopa? Marihuana pogłębia stany, czyli wpędź się w panikę od myślenia po niej, to zobaczysz dopiero atak paniki. Sam właśnie dostałem na zjaraniu ataku. Jazda jak tzw "Bad Trip", nie polecam lękowcom ani depresantom bawić się w jakiekolwiek używki ( nawet alkohol, po którym może być ciężko z panowaniem emocjami ), ale próby na własną rękę. Niektórzy piszą, że po alko czują się ok. Ja mam odwrotnie.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marihuana nie jest bezpośrednią przyczyną nerwicy, ale przyczynia się do jej ujawnienia w naszym organizmie. Sam zacząłem mieć kłopoty z nerwicą właśnie przez marihuanę. Paliłem kilka dobrych lat - była dla mnie kulturalną używką w przeciwieństwie do np alkoholu. Lubiłem palić ze znajomymi, lubiłem palić sam, oglądać po niej filmy, tv, spacerować po lesie i podziwiać świat, aż pewnego nieszczęśliwego wieczoru dziwnie się nakręciłem nie wiadomo dlaczego, straciłem czucie w lewej ręce , pogotowie etc. Ogólnie nic przyjemnego, jednakże po tym zdarzeniu nic złego się ze mną nie działo - funkcjonowałem normalnie po pierwszym szoku z tym związanym, aż skusiłem się zapalić po raz drugi no i mi zostało... nerwica ujawniła się w 100% i walczę z nią od trzech lat, pozostał jakiś wewnętrzny lęk przed marihuaną, przed jej zapachem itd. Nie obwiniam marihuany za to co się stało, ale wiem że już jej nie zapalę dla własnego dobra. Pozostał jakiś żal że nie mogę palić nie z własnej woli a z przymusu, ale kierując się racjonalną drogą myślenia wybieram życie bez nerwicy, a co za tym idzie także bez palenia.

Odnośnie alkoholu - pierwszy rok z nerwicą to były nieustanne imprezy alkoholowe, gdyż nic innego mi nie pozostało, potem włączyl się jakiś lęk przed alkoholem także i w chwili obecnej piję tylko na weselach oraz lampkę wina od czasu do czasu wieczorem w domu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten temat to zupełnie nic nowego. Mieliśmy już wałkowane na forum, bo niektórzy młodzi pojawiają się tu z nerwicą właśnie po paleniu marihuany, która jako czynnik spustowy wydobywa na wierzch tego typu zaburzenia. Sam jestem tego przykładem, cierpię już prawie 2 lata.

Dodatkowo na logikę człowiek może się domyślić, że jeżeli jego wyobraźnia płata mu figle na trzeźwo i się boi, to co dopiero będzie kiedy zapalisz i Twoja wyobraźnia dostanie jeszcze mocniejszego kopa? Marihuana pogłębia stany, czyli wpędź się w panikę od myślenia po niej, to zobaczysz dopiero atak paniki. Sam właśnie dostałem na zjaraniu ataku. Jazda jak tzw "Bad Trip", nie polecam lękowcom ani depresantom bawić się w jakiekolwiek używki ( nawet alkohol, po którym może być ciężko z panowaniem emocjami ), ale próby na własną rękę. Niektórzy piszą, że po alko czują się ok. Ja mam odwrotnie.

 

Pozdrawiam.

 

hehe, mam podobnie :) choc szczerze ci powiem, ze mimo paranoi, czuje sie jakos bardziej soba...

po alkoholu tez mi czasem odbija. czesto mam kompletny spadek wlasnej wartosci.

 

wydaje mi sie, ze albo jestem osobowoscia lekliwa albo schizoidalna. zyje w jakims polswiecie fantazji (tu jest bezpiecznie daleko od leku),

normalnie pracuje (ciekawe jak to wyglada z zewnatrz ;) ), studiuje psychologie spoleczna (ktora troche redukuje lek ;) ), utrzymuje sie itp. ale np. w zwiazkach miedzyludzkich jestem slaby... a damsko-meskich to juz po prostu mam same leki (po ostatnim rozstaniu juz mi pewnie tak zostanie - zero ufnosci).

 

trzym sie.

pozdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój psycholog twierdzi, że dla nerwicowców marihuana i jej podobne w działaniu specyfiki to najgorsze co mogą sobie zafundować. Z praktyki na oddziale szpitalnym mój psycholog pamięta, że większość fałszywych zawałów serca i innych palpitacji serca spowodowane było właśnie paleniem marihuany przez osoby chorujące na nerwicę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×