Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna kontra reszta świata.


Gość magdalenabmw

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Moja fobia społeczna zaczeła się rozrastać do rozmiarów których nawet ja nie mogłam przewidzieć.

Zaczynam już 'bać się' mojego faceta- choć lekko, ale to i tak mnie przeraża, na myśl o wizycie moich rodziców zaczynam wymiotować itd Boję się jechać do marketu, gdziekolwiek. Siedzę w domu.

 

I tu jest problem. Leki zacznę brać w tym tygodniu. Dopiero zacznę terapię (zapisać się idę w tym tygodniu, ale nie wiem na kiedy dostanę termin).

 

Jak wiadomo nie od dziś - czy to leki, czy to terapia nie działają od razu.

 

A mi zaczyna się sesja na studiach. Na samą myśl o wizycie mojej na Uczelni dostaję drgawek i mdłości.

 

 

 

Jest coś co możecie mi doradzić w tej sytuacji? Jak mogę sobie pomóc?

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie troszkę sie tego benzo obawiam Linko, przez te cholerne Święta i tak już dużo go jadłam ostatnio :/

Poza tym zauważam że już potrzebuję dawki nie 0,25 czy 0,5mg tylko 1mg, a to niepokojący objaw.

 

Zresztą benzo działa mi dość dobrze na lęki, uspokaja ale jakoś tak z tą fobią społeczną średnio sobie radzi.

Bądz co bądz nie mam wyjścia chyba :/

Idę w tym tygodniu do psychiatry, zobaczymy co mi przepisze.

 

Obawiam sie też troszkę tego że na tych nowych lekach będę sie okropnie czuć na początku, a jak tu wtedy sesję ogarnąć?

 

Dlatego zastanawiałam sie czy sama sobie jakoś mogę pomóc w tym ciężkim czasie.

 

Znacie może jakieś dobre treningi uczące oddechu itp? Albo jakieś sztuczki relaksacyjne?

 

Co za debil wogóle wymyślił te sesje :evil:

 

p.s. Sesję zaczynam w najbliższy piątek . Jest zajebiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A Lindena próbowałaś? Jest wiele metod ale działają kiedy się do nich przyłoży, szczególnie ta. Pomogła mi na pewno nieco się opanować, chociaż każdy kto ją zna przyzna, że nie stosuję jej w 100%, dlaczego? Bo przeglądam to forum. Niestety on twierdzi, że nie należy angażować się w dyskusje na ten temat, bo nigdy nie zapomnisz o tym bagnie i zawsze będziesz się identyfikować ze środowiskiem ludzi naznaczonych tą chorobą a stad już niedaleka droga do odnowienia fazy w sprzyjających życiowych warunkach ;) Po prostu nie pozwalasz sobie o tym zapomnieć. Może dlatego nie ma tu ludzi w pełni zdrowych. No ale to tylko hipoteza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebeltech- Hmm wiesz co, można powiedzieć że ja tą tezę obaliłam. Ponad rok temu przez pół roku nie miałam żadnych objawów nerwicy. Akurat wyprowadziłam sie na swoje i zaczełam studia- stwierdziłam że jestem zdrowa. Nie miałam naprawdę żadnych objawów. Nie wchodziłam na forum. Zapomniałam o nerwicy. Niestety- jedna sytuacja stresowa i mega atak, wszystko wróciło!

 

Gdzie mogę znaleść metodę tego Lindena?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam sie też troszkę tego że na tych nowych lekach będę sie okropnie czuć na początku, a jak tu wtedy sesję ogarnąć?

 

Dlatego zastanawiałam sie czy sama sobie jakoś mogę pomóc w tym ciężkim czasie.

 

Znacie może jakieś dobre treningi uczące oddechu itp? Albo jakieś sztuczki relaksacyjne?

 

Co za debil wogóle wymyślił te sesje :evil:

 

p.s. Sesję zaczynam w najbliższy piątek . Jest zajebiście.

 

 

Racja Magda, kto wymyślił sesję :x Ja zaliczenia mam za sobą, a egzamy w drugiej połowie stycznia - już się denerwuję :(

Moim zdaniem nie powinnaś się za dużo faszerować lekami w czasie sesji, zwłaszcza nowymi, gdyż organizm potrzebuje trochę czasu na przyzwyczajenie się do nich, a z tego co tu czytam objawy przyzwyczajania się nie są miłe i mogą Ci jeszcze bardziej utrudnić naukę, ale decyzja oczywiście należy do Ciebie no i psychiatry, sama wiesz jak się czujesz...

Ja także mam fobię społeczną, ale w dużym stopniu udało mi się ją opanować. Poprzez konfrontację z sytuacjami, gdzie muszę wychodzić, jeździć, przebywać z ludźmi. Robię to na siłę, na przekór samej sobie. Wydawało mi się to niemożliwe, a jednak... w dużym stopniu pokonałam swój lęk. Nie czuję się wprawdzie komfortowo wśród ludzi, ale nie mam ataków paniki, nie chcę uciekać, itp. Jakoś daję radę. Po prostu pomyślałam sobie: "Trudno, najwyżej zejdę z tego świata jeśli Bóg tak chce. Co ma być to będzie". Trzeba się pogodzić ze swoim lękiem, wtedy łatwiej się go znosi i objawy nie są tak silne, a często w ogóle ustępują.

Samymi lekami nic nie zdziałasz, musisz się konfrontować za wszelką cenę z takimi sytuacjami stresowymi, najpierw będzie bardzo ciężko, ale przyzwyczaisz się i będzie coraz lepiej. Najgorsze jest unikanie choć w naszym przypadku - nerwicowców - oczywiste i logiczne.

A jesteś pewna, że to "tylko" fobia społeczna? Nie masz ogólnie lęku, niechęci przed bliskością?

Nie znam treningów oddechowych, ale wiem, że na pewno trzeba oddychać brzuchem a nie klatką piersiową - wtedy oddech jest o wiele stabilniejszy, zapobiega często napadom, uczuciu duszenia się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesteś pewna, że to "tylko" fobia społeczna? Nie masz ogólnie lęku, niechęci przed bliskością?

Nie znam treningów oddechowych, ale wiem, że na pewno trzeba oddychać brzuchem a nie klatką piersiową - wtedy oddech jest o wiele stabilniejszy, zapobiega często napadom, uczuciu duszenia się...

 

 

Nie, absolutnie nie boję się bliskości a niektórą wręcz uwielbiam :twisted: hehe

Mam pewność że to tylko fobia społeczna, bo nie boję się przemówień publicznych, jestem pewna siebie w kontaktach z ludzmi - psychicznych i fizycznych, nie mam tabu i mogę rozmawiać o wszystkich nawet z obcymi, ale czuję strach przed spotykaniem się z ludzmi tak ze muszę z nimi przebywać - jesli mijam ich tylko na ulicy to jest okej.

Ale jak mam np iść do szkoły i siedzieć tam z ludzmi- to jest problem.

 

p.s. A to nie jest tak ze oddychanie brzuchem może prowadzić do hiperwentylacji organizmu? Ze trzeba oddychac przeponą? Może sie mylę, nie wiem. Ale tak mi sie wydaje.

 

Już brałam leki na stałe i od pierwszej dawki czułam sie lepiej, ale nie wiem co teraz dostanę.

 

I mam zagadkę- czy zaczynać brać leki i zaczynać terapię akurat jak zacznę sesję w szkole?

Hmm widziałam jakieś treningi na mp3 po polsku, muszę chyba tego spróbować i nauczyć sie oddechu. Nic innego mi nie przychodzi na myśl.

 

 

No i chyba benzo będzie konieczne...

 

buziaki :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi psychoterapeutka kazała oddychać brzuchem w czasie ataków lęku, bo właśnie w ten sposób oddycha się przeponą, tak powiedziała :P Zresztą pamiętam z zajęć chóru, pani mówiła, by przeponą oddychać (czyli brzuchem :P )

Gdy oddycha się klatką piersiową to nasz oddech jest płytki, krótki i jest jeszcze gorsze wrażenie duszenia się.

Faktycznie u mnie to działa. Wcześniej odddychałam klatą, mój oddech był płytki, szybki, a od kiedy oddycham brzuszkem jest o wiele lepiej i się uspokajam :mrgreen:

Z psychoterapią nie ma co czekać Magda, nawet sesja nie jest dobrym argumentem do jej przesunięcia w czasie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie namawiam byś sie poddała ale magdalenabmw, jak juz nie będziesz dawała rady to zawsze możesz starać się o urlop zdrowotny (nawet w trakcie trwania semestru) na uczelni. czasami lepiej odpuścisz zdrowie najważniejsze byłem na oddziale dziennym leczenia nerwic i zaburzeń osobowości to był cięrzki okres w moim życiu jestem pewien że jak by doszła mi do tego praca albo szkoła tym nie wyrobił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hutch- ja studiuję na uczelni prywatnej więc nie wiem czy mi przysługuje taki urlop i czy przez jego trwanie bym nie musiała płacic.. Nie chcę brać urlopu bo chcę czym szybciej te studia skończyć i mieć spokój, a tak wezmę urlop ale będę pół rokuczy rok dłużej sie męczyła potem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

porada dnia!

 

magda, podziwiam ze chcesz "wziac sie w garsc" i wszystko zamknac niz sie meczyc, ja chyba nie mam sily. niestety mnie dopada prokrastynacja coraz gorsza. doslownie przesypiam cale dnie byle nie robic nic, jednoczenie panikuje ze nic nie robie.

 

 

Ja na razie jestem na takim samym etapie jak Ty. Dlatego chcę przerwać ten łańcuch zanim zatracę się do końca.

Chcę zacząć intensywne leczenie, jednakże nie wiem czy uda mi sie to połączyć z tą sesją.

I wogóle jak dać radę tam chodzić i siedzieć tam wśród ludzi (którzy dodatkowo mnie nie lubią)...

 

Jedna wielka porażka.

 

Urlopu nie chcę brać, to jak przegrana bez walki, najwyżej nie zaliczę sesji i mnie wypier**lą albo cofną... A branie urlopu to takie cofnięcie się na własne życzenie, a ja chcę skończyc to jak najszybciej, pociesza mnie że za rok już koniec prawie będzie!

 

Najlepsze jest to że mam strasznie dużo nieobecności i jakieś zaległości, w dodatku muszę sobie załatwić papier że odbyłam praktyki w hotelu... Ku**... ciekawe skąd ja to wyczaruję..

 

[Dodane po edycji:]

 

p.s. Powiem Wam, że gdyby nie to że jak bym teraz rzuciła szkołę to musiała bym oddać moim rodzicom 6tys zł, to bym tą szkołę w pizdu rzuciła bo nawet moi rodzice mówią że ona mi do niczego w życiu sie nie przyda :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcę zacząć intensywne leczenie, jednakże nie wiem czy uda mi sie to połączyć z tą sesją.

I wogóle jak dać radę tam chodzić i siedzieć tam wśród ludzi (którzy dodatkowo mnie nie lubią)...

evil:

 

Magda a skąd wiesz, że Cię nie lubią? Powiedzieli Ci to? Dali Ci to jakoś odczuć? Czy może sama to sobie powtarzasz? Mogę się mylić, ale dam Ci przykład jeśli chodzi o mnie - to była moja strategia, by unikać ludzi: że oni mnie tam nie chcą, nie lubią mnie. I nie wynikało to jedynie z mojej fobii społecznej, ale też z tego, że sama uwielbiałam się nad sobą pastwić, wmawiać sobie jaka to ja jestem beznadziejna (a to forma autoagresji), bądź przeciwnie - składać na innych, że to wszystko ich wina (agresja pośrednia skierowana na innych). Ja mam jak wyszło w czasie psychoterapii problemy z emocjami, a nerwica to u mnie teraz taki malutki dodatek (dobre i to :P ) :?

Radzę Ci, byś poszła jak najszybciej mimo wszystko na psychoterapię, bo dzięki niej uświadomisz sobie bardzo wiele rzeczy. I pewnie jak większość (nie mówię że wszyscy) z nas przestaniesz koncentrować się na objawach nerwicy, a zajmiesz swoimi uczuciami, emocjami, tym co Cię boli naprawdę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joasiu- wiem że mnie nie lubią bo ostatnio pokłóciłam się na forum z ludzmi którzy udawali moich dobrych kolegów/koleżanki i napisali mi wprost co o mnie myślą- wiadomo że jak jeden zacznie to reszta też pisze bo może stopić sie z tłumem. Skąd kłotnia? Napisałam jednej dziewczynie (z którą nigdy sie nie lubiłyśmy) aby przestała mnie pouczać publicznie bo to wkurzające(a robiła to ciągle!) i grupa staneła za nią (córka sekretarki na naszej uczelni, zawsze może w papierkach coś dopisać i 'pomóc' :evil: ). Także jeśli ktoś mnie wyzywa od dz*, s* i pustaków to wg mnie nie przepada za mną :smile: Ogólnie mam ich w dupie, bo po co mi tacy fałszywi znajomi, ale smutno trochę jak nie ma sie do kogo gęby otworzyć...

Z drugiej strony może i lepiej, jak będę mieć atak to nikt sie nie będzie pytał czemu wychodzę, i tak każdy mnie olewa.

 

Donkey-ja naprawdę chcę skończyć jak najwczesiej, wiem że jak bym wzieła teraz urlop to bym myslała ciągle tylko o tym, że rok dłużej będę tam siedzieć a mogła bym już mieć spokój :(

 

[Dodane po edycji:]

 

Linko - chciałam, ale oni mają kartę podatkową i nie mogą brać praktykantów bo nie zatrudniają ludzi :( Hmm no coś poszukam po znajomych.. Ale ciężko znaleść kogoś kto ma swój hotel :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Madziu... :? Olej ich, ważniejsze jest Twoje zdrowie, skoro zachowują się jak dzieci to nie warto o nich myśleć, przejmować się nimi. Z Twoich różnych wcześniejszych postów daje się odczuć, że masz kochającego chłopaka, fajnych rodziców, jakichś bliższych znajomych na pewno też, więc nie warto się przejmować tamtymi, choć zdaję sobie sprawę z tego, że tak jak napisałaś dobrze jest móc otworzyć chociaż czasem paszczę do kogoś na uczelni. Ale jestem pewna, że ktoś taki się znajdzie, niemożliwe, żeby wszyscy wzięli stronę tamtej dziewczyny.

Co do wzbraniania się przed wzięciem dziekanki to Cię jak najbardziej rozumiem, sama pomimo grzybicy ogólnoustr., nerwicy i problemów z emocjami robię wszystko, by jakoś ciągnąć dalej studia, bo wiem, że gdybym je przerwała to na nic by się zdało moje leczenie - cały czas myślałabym tylko o tym, że je zawiesiłam. I bym żałowała, zarzucała to sobie itp. Jeśli się da to nie trzeba rezygnować z normalnego życia. Ktoś tu kiedyś na forum mądrze napisał, że nie można się koncentrować jedynie na samym leczeniu, gdyż można się w tym zatracić, to do niczego nie prowadzi. Trzeba się leczyć, ale przy tym starać się normalnie żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro Oni Ciebie wyzywaja to widac jak nieszczera byla ta przyjazn. Za takimi ludzmi nie warto plakac i sie przejmowac.

Ja na uczelni tez nie mam przyjaciol - po prostiu ide i sie skupiam na tym co wykladowcy mowia- i same plusy to ma , przynajmniej zawsze wiem o co chodzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam teraz po prostu wyjścia jak zaliczyć tą sesję jakimś cudem.. Dzisiaj wyczytałam coś o tabletkach Lupuli i herbacie z Szyszek chmielu, ponoć super uspokaja i odpręża. A znajomych mam gdzieś, to ma swoje plusy- osoba z fobią społeczną wprost marzy o spotkaniach i gadaniu ze znajomymi :mrgreen:;) Lepiej mi będzie siedzieć samotnie, jak sie żle poczuję to sie ulotnię.. i nikt nie zauważy...

 

A Wy też macie deficyty punktów na studiach? Bo u nas za każdy przedmiot jest ileś tam punktów (od 1 do 5) i ogólnie na semestr jest 30pkt, a trzeba mieć 25pkt aby na luzie przejść na kolejny semestr, a można mieć i mniej ale wtedy trzeba podanie napisac. I potem te zaległości trzeba zaliczyć do końca semestru następnego, ale w praktyce to jest do końca 5tego semestru :smile: I to jest fajne bo zawsze te kilka przedmiotów można olać i zostawić na póżniej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uuu ale macie lipę :roll::P

W sumie mi to odkładanie na dobre niezbyt wychodzi, bo zostawiłam to na ostatnią chwilę i przez to mam teraz dwa przedmioty do zaliczenia z poprzedniego jeszcze semestru -ruski i niemiecki :///

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja czytając Wasze wypowiedzi jestem godna podziwu - każda z Was robi wszystko bo żyć normalnie. Studia .. Dawno temu wydawało mi się, że to tak oczywisty kolejny krok w moim życiu. Cóż, nie skończyłam nawet liceum. Uciekałam gdzie tylko się dało, by być jak najdalej od szkoły. Dlatego dla mnie to co robicie to spore osiągnięcie i uśmiecham się na myśl, że choć wszyscy jesteśmy w kiepskim stanie, to jednak każdy z nas ma wybór. Jedni robią wszystko, by funkcjonować jak inni i to jest sposób na poradzenie sobie z chorobą, inni z kolei robią wszystko, by być jak najdalej od "normalności" i to jest ich "sposób". Gratuluję niesamowitych wyborów.

 

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×