Skocz do zawartości
Nerwica.com

boję się


dorii

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich serdecznie....

Jak u pewnie u wielu z Was stwierdzono u mnie nerwice lękową. Chce poznać jakies sposoby radzenia sobie z konkretnymi objawami, jak to zrobić żeby one nie były tak dołujące. Może mi pomożecie, chociaż wiem że wiele z nas jej potrzebuje. Może zaczne od moich objawów...

Wiec... od około roku czasu pojawiają mi się przed oczami pewne sceny, które znam dobrze jednak nigdy sie nie wydarzyły, nie umiem też nikomu opowiedziec co dokładnie tam widze... ostatnio ciągle mam wrażenie że nie wroce do siebie spowrotem, że to sie nie skonczy. W tych scenach nie ma też nikogo z osob które fizycznie znam, jednak tam mam wrazenie ze to inne jakby moje zycie z innymi ludzmi w innym miejscu. Trwa to chwile i zaraz sie traci mi sprzed oczu, ale pojawia sie w róznych momentach... W pracy, na studiach, a najczesciej w domu jak siedze sama, czego nienawidze! Ogólnie nie brzmi to tak strasznie ale najgorsze w tym wszystkim jest uczucie w trakcie trwania tego i chwile pozniej. Mam uczucie jakby parzyła mnie cała twarz z przodu, uszy, i jakbym wlala w siebie wrzątek bo tak samo parzy mnie w środku w klatce piersiowej, momentalnie sie tak slabo czuje i od razu w momencie moge się rozplakac. Dzisiaj gdy kąpalam się w wannie mnie to spotkało, w domu był tylko facet od mojej mamy, ale czulam jakbym nie umiala sie zbyt ruszyc i musze go zawolac zeby byl kolo mnie bo w razie czego boje sie ze nie skonczy mi sie to uczucie i jakby nie wroce do siebie, jestem jednak podczas tej sytuacji zawsze swiadoma tego co dzieje sie naokolo mnie, jednak ostatnio gdy w pracy przy wystawianiu faktury znalazlam sie w takiej sytuacji nie moglam sie odezwac i polknąc sliny, wtedy troche dziwnie to z boku musialo wygladac bo kolezanka sie mnie pytala co sie ze mna dzieje. Mojemu chłopakowi juz tylko mówie "znowu" i on juz wie o co chodzi, jednak nie moze mi pomoc. Ostatnio myśle gorzej to przeżywam bo podczas tego myśle ze skoczyłabym z okna byle tylko tego nie czuc, choc wiem ze raczej bym tego nie zrobiła. Byłam u psychiatry jakies dwa tyg temu. Polecił mi dwa rodzaje tabletek: visken i citronil. Mam brac po pol rano i wieczorem, ale boje sie troche brac tabletki. Mowil tez ze rusza jakby taka grupa wsparcia dla takich osob podobnych niby do mnie, chociaz do tej pory jak z kims gadam to nikt tak nie mial. Jest to podobno na zasadzie rozmow o tym pod okiem terapeuty. Wiecie cokolwiek na ten temat prosze podzielcie się. Ja nie moge już naprawde znieść tego uczucia. Przeszkadza mi to bardzo. Mam bardzo kiepska pamięc i nie moge się uczyc a teraz w sobote mam 3 egzaminy. Nie umiem, nie wiem nic... Mama mowi ze cos podobnego mialam gdy bylam mała, nagle zaczynalam krzyczec ze sie boje... Moze to sie bierze z cieżkiego dziecinstwa, gdzie ostatnio czesto myśle że brakuje mi ojca, zazdroszcze innym. Moj ojciec to alkoholik, z którym nie mam kontaku a który duzo nerwow napsuł, średnio co drugi dzien bywala u mnie policja, były sądy itp. teraz w miare się uspokoilo bo sie wyprowadzil ale wiem ze to nie koniec zatargu z nim. Piszcie jeśli chcecie się podzieliś i pogadać, licze że tu mnie ktos zrozumie, bo narazie jak komuś o tym mowie proboją mi wmowic powod tego ktory jest akurat bez sensu i niemożliwy. Dzięki Dorota

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Rozumiem Cię doskonale, chociaż każdy z nas w inny sposób odczuwa swoje lęki, ale wiem jakie one mogą byc dokuczliwe...chodze na terapię do psychologa od 2 miesięcy, a od trzech tygodni biorę Sertagen 50mg i Xydroksyzyne 3x1, ale i tak mam lęki...(nie wspomne o tym że też boje sie tych leków ale sama nie dawałam sobie zupełnie rady...mój mąż cały tydzień jest poza domem... psychiatra z psycholog mówia że mam nerwice lękową...,że ona pojawiła się z powodu wyjazdu mojego męża, ale to był punkt kulminacyjny, bo gromadziło się to od paru lat... boję sie sama zostac z dzieckiem w domu(3latka), cały czas mam wrażenie, że cos mi jest, np. kłuie w klatce, pocenie się, uczucie gorąca wraz z uczuciem zimna, kołatanie serca,uczucie, że nie moge oddychać, przełknąć śliny, ciężka głowa, pesymizm...

Jak czytam wypoiedzi i to co mówia lekaże, to że trzeba zmienić punkt myślenia na pozytywny, zacząć żyć tu i teraz a nie przeszłością, ani przyszłością, ja cały czas myślę, że coś się stanie mi mojej rodzinie, nie umiem sobie poradzić z uczuciem złego samopoczucia... chcę być normalna i szczęśliwa, wiem że muszę starać sie zmieniać swoje myślenie ALE JAK TO ZROBIĆ!!!!!!

Pozytywne myślenie i zajęcia pomagaja mi ale jak ktos mnie zmobilizuje np. moja mama, bo tak samej to ciężko...

_________________

Każda chwila jest tylko jedna i szybko przemija... nie pozwól by przemineły wszystkie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, wszystkim fajnie się mówi:"włącz pozytywne myślenie... , znajdz sobie pasję..." Ale to nie jest takie proste. Ja właśnie przed momentem miałam to cholerne uczucie i to momentalnie wykańcza i bardzo daje w kość. Nie jest to takie proste... Wiem, ze najlepiej nie byc samemu, Tobie pewnie tez... Co mąż o tym wszystkim sądzi? Rozumie Cię, może będzie mógł będzie częsciej w domu? Ja nie powiem bo czasami mi się włącza pozytywne myslenie, ale w momencie kiedy to cos mi sie pojawi to mam serdecznie wszystkiego dość, nie moge się skupić, niczym zając... Jest mi lepiej jak sie wygadam, kiedy czuje ze ktos wie o tym, i troche wesprze a nie ocenia i nie mądruję się bo często tacy ludzie nie mają o niczym zielonego pojecia. Narazie licze ze troche to forum mi pomoże coś zrozumiec itraktować to inczej. Może Tobie też?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja właśnie siedzę w pracy i usiłuje się skupić...czasem nawet wychodzi...i ciągle mam uczucia, że nie jestem sobą i to mnie dobija :( a mój mążą niby mówi, że rozumie mnie ale chyba nie do końca, bo jak się rozpłacze to mówi czego znowy beczysz przeciez jestem... albo ciągle chce żebym coś robiła nawet jak czytam książkę to sie złości... :( Ale ja wierzę, że pokonamuy to paskudztwo...ja też mam nadzieje że to forum mi pomoże... głowa do góry damy radę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mefi ja z tym płaczem to mam po prostu to samo z moją mamą :D Ja widzi ze płaczę to od razu: a Ty znowu beczysz :D

Jeśli Twój mąż tak mówi "Czemu Ty beczysz" to może powiedz mu, że musisz się wypłakać, że tak Ci lepiej albo porozmawiaj z nim o tym wszystkim, jak siebie w tym widzisz. On może przestanie tak mówisz, a Ty się wyżalisz ;) ...ja też mam bardzo często nagłe ataki płaczu, i to po prostu wyrzucenie emocji. Dobrze, że to wychodzi... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ja przez to czasami się boję z kimś o czymś gadac, bo taki płaczek ze mnie że szok, ale mój chłopak o tym juz wie, na szczęście mi tak nie gada, bo myśle że nie jest to zbyt wporządku. Płaczesz bo inaczej nie umiesz odreagować. Ja nikomu nie życze źle, ale czasami osobon którym wydaję się że to takie proste przydałoby się choć raz czuć to co my czujemy a z czym kompletnie sobie nie radzimy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świete słowa...dzięki za wsparcie :smile: Mój mąż wraca dzisiaj do domu i mam nadzieję, że będzie lepiej...

Dorii a jesli chodzi o twojego tate to spróbuj mu wybaczyc a zobaczysz że będzie Ci lepiej...mój też był alkoholikiem tylko, że nie żyje już od 7 lat...ja w dzieciństwie też przez to cierpiałam, ale jak zaczynam się cofać do dzieciństwa i wybaczać sobie jako dziecko a także mojemu tacier to robi mi sie lepiej :smile:

 

Miło mi sie z Toba rozmawia...pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... u mnie w domu było tak: moja siostra zawsze była córeczką tatusia a na nią pierwszą podniósł ręke. Ona go tak nienawidzi ze szok. Ja zawsze jak on na drugi dzien po awanturze siedzial tak sam w domu to do niego poszlam bo mi go bylo zal ze tak sam siedzi, ale gnój widać nie doceniał nic akiego. On pochodzi z wielkopolski i ma duze rodzenstwo, z czego jego siostry są w wieku mojej babci (mamy mamy), wszyscy bardzo za nim tesknią a on sie do nich nie odzywa, bo mu ambicja nie pozwoli... W zeszłym roku był pogrzeb jednej jego siostry, która prawdopodobnie popelniła samobójstwo i powiadomilam go tym, na tuz po wyjsciu ze cmentarza przy jego najstarszej siostrze tak go opieprzyłam że własnie olewa całą rodzine i przypomina sobie o niej jak sie stracą z tego świata, wybuchłam takim płaczem , że nie mogłam wytrzymac, przytulił mnie i już go więcej od tego czasu nie widzialam. Tylko raz dzwonił, czy nie przyszło do niego coś z sądu znowu. I to było tyle. Ja ogólnie chyba mu wybaczyłam, ale wiem że to nie koniec z nim zatargów. Ostatnio wlasnie tylko żałuje że nie mam normalnej rodziny i moja rodzina przy tym nie ma spokojnego życia. Mam nadzieję, że to wszystko się jakoś skończy kiedys. Mnie też milo sie rozmawia i ciesze sie że tu trafiłam, bo wkońcu moge rozmawiać z osobami z którymi wiele mnie łączy. Dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Venus ja starałam się z nim rozmawiać tłumaczyć to wszystko...ale on chyba nie chce tego przyjąć tak do końca i zeozumieć :( jak go nie ma w domu to strasznie cierpię ja jestem bardzo z nim związana emocjonalnie i jak wyjechał to to paskudztwo mnie dopadło...a to że płaczemy to chyba tak jak pisałaś musi tak być żeby z nas to wyłaziło :smile:

 

Dorii ułoży się napewno tylko musimy wszyscy w to wierzyć :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w tych moich scenach widze jako normalna rzeczywistosc, tylko jestem ja i tak jakby zupelnie inni ludzi w roznych sytuacjach, nie ma w tym nic fantastycznego i moze to wlasnie dlatego jest takie przerazajace bo ja nie wiem chwilami co jest naprawde a co nie, mimo ze niby jestem swiadoma jak w tym momencie ktos do mnie gada czy cos...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ide znowu do lekarza 9.02, moze cos to jeszcze da. Mam nadzieje że to nic groznego ale napewno bardzo wykanczajacego. Dzisiaj mnie tak serce bolało mocno, nie wiem czy po tych tabletkach... W pracy czasami skupic sie nie da. Sadzicie ze ma w moim przypadku terapia grupowa jakiś sens??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dorii, ogólnie to powinnaś uczestniczyć w terapii zwanej psychoanalizą. Nie potrafię powiedzieć, czy terapia grupowa ma dla Ciebie sens, bo nigdy w takowej nie uczestniczyłem. Jeśli masz wybór brać udział w terapii albo nie brać, to oczywiście weź ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mam nadzieje, jak teraz pójde to poinformuję go że chciałabym wziac udział w takim czymś, zobaczymy... Narazie wiem, ze im wiecej zaczynam czytac o tych tabletkach tymbardziej mnie one przerażają, nie spodziewałam się że przy przerwaniu brania ich takie są problemy, co wyczytałam tu na forum... Zaczynam żałować ze zaczełam je brac... a Mam tez skoki cisnienia: raz wysokie raz nisskie, a kolega który tam się troche zna na medycynie mówi że mam za wielkie różnice między tą pierwszą liczbą, a drugą, niestety nie wiem jak się to fachowo nazywa, i nie wiem czy to wlaśnie tez nie przez tabletki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×