Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emocje w nerwicy...


kukubara

Rekomendowane odpowiedzi

Witam was ponownie zastanawiam sie i mysle ze najgorsza rzecza ktora mnie spotkala to swiadoma izolacja odrzucilam znajomych zaczynam nawet watpic w milosc najblizszych osob tak trudno mi zaufac komus a zdrugiej strony bardzo potrzebuje pewnosci i zaufania w moim zyciu nic juz nie rozumiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie ja probowalam sie otworzyc ostatnio bylo mi juz tak zle ze musialam i co nastepne rozczarowanie spodziewalam sie zrozumienia w moim leku i przerazeniu a uslyszalam WEZ SIE W GARSC nie dobrze mi sie robi jak bym mogla to bym wystapila w telewizji i wykrzyczala wszystkie moje zale no zlosc mnie ogarnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też sie odizolowałaem od świata.Rzadko wychodze z domu prawie wogle sie nie spotykam ze znajomymi.I wszystko przez moją chorobe przez którą straciłem znajomych i życie towarzyskie.Zostało mi jak narazie szkoła...tam moge sie spotkać z rówieśnikami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica ta cholera strasznie oddziela od świata. MIałam to samo, oderwanie od przyjaciół, w ogóle od społeczeństwa. Odkąd zaczęłam brać leki ( 2 tygodnie), od pierwszego dnia, chyba dzięki pozytywnej sugestii zaczęłam wychodzić i robić dosłownie wszystko, wiecie ile spraw może się nagromadzić przez pół roku... Ale gdy pierwsza euforia minęła ( bo trwała jakieś 10 dni) to już nie jestem taka pewna siebie. Wciąż biorę lek, który niby dopiero teraz zaczyna działać, ale ja czuję, że nerwy wciąż są we mnie. Chcoiaż powiem jedno, jestem dumna ze zmian , które wprowadziłam, wychodzę , staram się o pracę ( rozmowy, jakieś ... straszne egzaminy przed przyjęciem...) może to niezalecane , taki stres, ale ,żę tak powiem już to p... , bo ileż można. Nie jest łatwo żyć w tej bańce mydlanej,w odcięciu od wszystkiego i wszystkich. Ale kiedy już mozna wychodzić i ta cała masa spraw cię zalewa... ma się ochotę wrócić czasem do skorupki... tak mam własnie dziś... Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest bardzo ciezkie, ale trzeba próbować się przełamywać. wiele ray nie wyjdzie, bedzie atak leku itd. no ale nie mozna sie zupełnie izolować.

Miałam takie okresy ze do windy wejsc nie mogłam a codopiero gdzies dalej pojechac ale sie przełamywałam no i jakos prowadze w miare normalne zycie.Chode na wydział, na imprezy, do pubu itd. no i jezdze sama na terapie (45 minut jazdy tramwajem to dla mnie wyczyn :D )Czesto czuje sie zle, ale staram sie nie załamywać.

 

Właśnie musze sama jechac na spotakenie do centrum :( wiec trzymajcie kciuki.

 

Badzcie dzielni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie jak Wy straciłam zanjomych przez chorobe. Nikt z nich nie wie , że choruję! Myślę, że chyba by mnie nie zrozumieli, a nie chciałabym tez od nich usłyszec okresleń typu CZYM TY SIĘ DENERWUJESZ, WSZYSTKO JEST OK, WEŹ SIĘ W GARŚĆ itp. O moich problemach wie tylko mój chłopak i to chyba dzeki niemu jeszcze jakos funkcjonuję! A co do znajomych, to bardzo mi brakuje kontaktu z ludźmi! Z jednej strony brakuje, a z drugiej nie mam ochoty słuchac o ich osiagnięciach, o tym co robią. jestem chyba zazdrosna i zła, że mnie to omija. Ja sie jedynie mogę pochwalic tym, że sama poszłam do miasta, albo wystałam godzine w Kościele!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nawet za dużo wypowiedziałem się o izolacji na tym forum i nie będe się powtarzał. Ale tylko pytanko... skoro straciliście kumplostwo z powodu choroby, to powiedzcie mi co to za przyjaciele????

Nauczcie się korzystać z "szukaj", błagam was!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda, przyjaciele nie opuszczaja nas nawet podczas choroby. Ja przez chorobe również straciłem wielu znajomych, ale otworzyło mi to oczy, na to kto naprawde jest wart mojej znajomości. Za to poznałem wielu nowych ludzi w realu i oczywiście w internecie was na forum...... :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc... Nie wiem co się od niedawna ze mną dzieję... :shock: Ostatnio w czasie dołków mam napady skrajnego optymizmu... i włącza mi się jakaś śmiechawka nawet :roll: . Poprostu w momentach kiedy zawsze pojawiały się mega-czarne myśli, teraz do głowy wpadają mi jakieś śmieszne sytuacje, albo hasła typu "ja wam jeszcze pokaże" :lol::lol: Albo wogóle poprostu zaczynam się śmiać i nawet nie wiem z czego...

Nie wiem co jest grane! Nie biore już od dawna żadnych leków... :shock:

 

Ludzie, błagam powiedzcie że też tak macie.. ja jeszcze nie chce być zdrowy :(:(;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

reirei, słuchaj, mam to samo! czasem ogarnia mnie nie tyle fala optymizmu, co jakiś szleńczy diaboliczny napad śmiechu i dobrego humoru. moja koleżanka uważa, że wyglądam wtedy jak psychopatka ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Już nawet przywykłam do tego,bo to w sumie fajna rzecz.. :D Czasem mam zwykłą "głupawkę" a innym razem napady śmiechu. Mój kumpel mówi,że to przez te syfskie prochy. Może i ma rację,ale ja i tak przypuszczam,ze to bardziej kwestia charakteru;)..

 

 

Aaaa.. Na forum przeczytałam,ze takie akcje moga być objawem stanów maniakalnych! :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedys byłam pesymistką jak się cieszyłam ledwo było po mnie widac ze jestem szczesliwa..wiecznie zamyslona poważna. Od momentu kiedy cierpię na nerwice poznaję siebie..ucze sie wyrażać emocje ..nie tłumić ich. I teraz jak jestem zła to okrutni krzycze jak smutna to płacze az mnie sąsiedzi słysza a jak jestem zadowolona to mam taka głupawkę ze wygladam jakby mi piatej klepki brakowało. Lubię sie taką bo potrafię lepiej wyrazi ć siebie samą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

melissaa, tak jak pisałem - nie chodzi mi o stany maniakalno-depresyjne, które następują po sobie, tylko taki misz-masz, 2 w jednym, spadam w dół, dół i się śmieję :lol::lol::lol:

 

Ostatnio nawet nadchodzący atak w autobusie obróciłam w żart i wszystko przeszło.
No właśnie! o takie jazdy mi chodziło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×