Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Heledore napisał:

Nie są jeszcze natrętne, przykre. Wręcz przeciwnie.

 

Oby takie pozostały... a najlepiej, żeby poszły sobie w cholerę.

 

4 godziny temu, takie_tam napisał:

Jestem strasznie zmęczony, a dzisiaj jeszcze brakuje mi miasta rodzinnego.

 

Zmęczenie fizyczne czy psychiczne?

 

Moje póki co ucichły. Oby jak najdłużej.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, karanfil napisał:

 

Dlaczego?

Życie trudna sprawa. Tak się wydaje że jest raczej easy, a tymczasem wszystko trzeba " musieć chcieć" robic. Nie ma wyboru, jeszcze nie teraz. 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, needsomesleep napisał:

Życie trudna sprawa. Tak się wydaje że jest raczej easy, a tymczasem wszystko trzeba " musieć chcieć" robic. Nie ma wyboru, jeszcze nie teraz. 

To nagłe pogorszenie samopoczucia? Rozmawiałaś o tym ze specjalistą? Masz wsparcie w kimś z najbliższego otoczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, karanfil napisał:

To nagłe pogorszenie samopoczucia? Rozmawiałaś o tym ze specjalistą? Masz wsparcie w kimś z najbliższego otoczenia?

 Nagłe, co jakiś czas mam takie tąpnięcie. Kiedyś będzie trzęsienie ziemi.. 

Nie rozmawiam o tym ze specjalistami bo by wysłali na psychiatry. Z terapeuta mam jutro powiem mu zawsze mówię ale to nic nie zmienia. Tak czy inaczej spoko że chociaż jemu mogę mówić wszystko dosłownie. 

 

Mam wsparcie, tylko że oni również ciężko maja i to jest takie oparcie bez podparcia.. Ja powinnam ich wspierać, co robię ale chciałabym lepiej i nie umiem. Błędne koło zmartwień, smutku, żalu w naszej rodzinie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, needsomesleep napisał:

Nie rozmawiam o tym ze specjalistami bo by wysłali na psychiatry. Z terapeuta mam jutro powiem mu zawsze mówię ale to nic nie zmienia. Tak czy inaczej spoko że chociaż jemu mogę mówić wszystko dosłownie. 

 

Czego obawiasz się w wizycie u psychiatry?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, karanfil napisał:

 

Czego obawiasz się w wizycie u psychiatry?

Skierowania do szpitala psychiatrycznego mimo mojego sprzeciwu. Myśli S. Dość silne nie realizowane ale co psychiatra może zapewnić że się nie ubije? To wzywa karetkę i tyle gadania. Także nie chce, bo nie szukam sensacji i usypiania jeszcze. Niestety trafiam tylko na takich co tylko kierowali na szpital, i mam uraz. Ogólnie rozumiem bo jak pisałam nikt nie ręczy że mysli nie zrealizuje. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, needsomesleep napisał:

Myśli S. Dość silne nie realizowane ale co psychiatra może zapewnić że się nie ubije? To wzywa karetkę i tyle gadania.

 

To nie jest regułą. Powinnaś rozmawiać choćby i z terapeutą na temat myśli s. i swoich obaw odnośnie hospitalizacji. Też się tego bałam, a koniec końców nie czekała na mnie karetka pod gabinetem. Nikt nie zapewni tego, że się nie zabijesz i specjaliści mają tego świadomość, ale nie wysyłają (a przynajmniej nie powinni wysyłać) z marszu każdego pacjent z ms do szpitala. Zwłaszcza, że myśli myślom nierówne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, karanfil napisał:

 

To nie jest regułą. Powinnaś rozmawiać choćby i z terapeutą na temat myśli s. i swoich obaw odnośnie hospitalizacji. Też się tego bałam, a koniec końców nie czekała na mnie karetka pod gabinetem. Nikt nie zapewni tego, że się nie zabijesz i specjaliści mają tego świadomość, ale nie wysyłają (a przynajmniej nie powinni wysyłać) z marszu każdego pacjent z ms do szpitala. Zwłaszcza, że myśli myślom nierówne.

Terapeuta wie, psychiatrzy nie. 

Myślę że to starczy. 

Jak coś to uspie się samodzielnie zomirenem przespie i zawsze po nim świat lepszy ale to tylko gdy już serio.. będzie niedobrze. 

 

Zawsze u psychiatry czuję się jak niedorozwoj, co nie powiem obracają przeciw mnie. Tzn. Nie twierdzę że jazdy taki jest ale prawie każdy którego miałam nieprzyjemność spotkać. 

Zniszczyli mi życie mocniej niż miało być zniszczone. Oni, bo oni zapewniali że leki pomogą i muszę brac. 

 

Tylko terapi potrzebuje ale jeszcze innej niż mam, nie leków i zamknięcia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, needsomesleep napisał:

Tylko terapi potrzebuje ale jeszcze innej niż mam, nie leków i zamknięcia. 

To dobrze, że wiesz, czego potrzebujesz.

Ja trafiłam na psychiatrę, która chciała ze mną rozmawiać o moich ms. Ale jeśli Ty się na tym przejechałaś i jeśli tacy specjaliści nie budzą Twojego zaufania, to jest to zrozumiałe. Dobrze, jeśli możesz o tym porozmawiać z terapeutą. Bo ja myślę, że to co jest Ci potrzebne, to szczera rozmowa o Twoich ms. Z kimś odpowiedzialnym. O tym, dlaczego właściwie myślisz o tak radykalnym czynie? Czy jest coś, żebyś mogła sobie pomóc? I jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, to znaczy, że trzyma Cię jakaś nadzieja. Że aktualny stan się zmieni. Tak zgaduję... porozmawiaj o tym z psychologiem. Zakomunikuj mu, że potrzebujesz szczerej rozmowy o tym, a nie tylko wspomnij, że tak jest. Niech Cię pyta, wypytuje, nie bójcie się tego tematu. Może sama coś odkryjesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.10.2019 o 13:04, Aurora88 napisał:

To dobrze, że wiesz, czego potrzebujesz.

Ja trafiłam na psychiatrę, która chciała ze mną rozmawiać o moich ms. Ale jeśli Ty się na tym przejechałaś i jeśli tacy specjaliści nie budzą Twojego zaufania, to jest to zrozumiałe. Dobrze, jeśli możesz o tym porozmawiać z terapeutą. Bo ja myślę, że to co jest Ci potrzebne, to szczera rozmowa o Twoich ms. Z kimś odpowiedzialnym. O tym, dlaczego właściwie myślisz o tak radykalnym czynie? Czy jest coś, żebyś mogła sobie pomóc? I jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, to znaczy, że trzyma Cię jakaś nadzieja. Że aktualny stan się zmieni. Tak zgaduję... porozmawiaj o tym z psychologiem. Zakomunikuj mu, że potrzebujesz szczerej rozmowy o tym, a nie tylko wspomnij, że tak jest. Niech Cię pyta, wypytuje, nie bójcie się tego tematu. Może sama coś odkryjesz.

Proste i skomplikowane, ale mam zamiar głębiej wejść w temat z terapeutą. Widzę że chce mi pomóc, jest naprawdę inny niż inni. Czuję się że go zawiode bo ten stan jest chyba nie do pokonania. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, needsomesleep napisał:

Proste i skomplikowane, ale mam zamiar głębiej wejść w temat z terapeutą. Widzę że chce mi pomóc, jest naprawdę inny niż inni. Czuję się że go zawiode bo ten stan jest chyba nie do pokonania. 

Tak się może wydawać, ale każdy kto z tego wyszedł Ci powie, że da się to pokonać... bo z tego wyszli. Ja miałam wrażenie, że jest to czysto fizyczne, to pragnienie unicestwienia się, że jest poza moją kontrolą. A okazało się, że wcale nie. Że potrzebna jest terapia, rozmowy, samorozwój. Może ten olejek jakoś Ci pomoże. Pisałaś, ze jest po nim lepiej? 🙂 

To dobrze, że jest ten terapeuta. To bardzo ważne, mieć kogoś zaufanego, z kim można szczerze porozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Aurora88 napisał:

Tak się może wydawać, ale każdy kto z tego wyszedł Ci powie, że da się to pokonać... bo z tego wyszli. Ja miałam wrażenie, że jest to czysto fizyczne, to pragnienie unicestwienia się, że jest poza moją kontrolą. A okazało się, że wcale nie. Że potrzebna jest terapia, rozmowy, samorozwój. Może ten olejek jakoś Ci pomoże. Pisałaś, ze jest po nim lepiej? 🙂 

To dobrze, że jest ten terapeuta. To bardzo ważne, mieć kogoś zaufanego, z kim można szczerze porozmawiać.

Olejek pomaga, tylko nie na bezsensownosc i tą "śmierć we mnie". Czuję się bardzo martwa mimo że idzie mi coraz lepiej z wszystkim. Jakiś paradoks, chociaż może jednak będzie lepiej niż gorzej w końcu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, needsomesleep napisał:

Olejek pomaga, tylko nie na bezsensownosc i tą "śmierć we mnie". Czuję się bardzo martwa mimo że idzie mi coraz lepiej z wszystkim. Jakiś paradoks, chociaż może jednak będzie lepiej niż gorzej w końcu. 

No to mam nadzieję, że będzie dalej szło lepiej, wierzę w to 🙂 Pisz tutaj, co tam u Ciebie, jak masz jakieś myśli i wątpliwości, to się nimi dziel.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też czasem myślę, że dobrze byłoby umrzeć. Sen to takie "legalne samobójstwo", wymyślone przez przyrodę. Zawsze z radością kładę się o 20-22 do łóżka, zasłaniam rolety i zamykam oko. Jaka ulga, wszystko znika.

 

Musi być na prawdę źle, żeby się wydawało, że śmierć pomoże. Naturalnie człowiek walczy na przetrwanie, ucieka od śmierci. 

 

Kiedyś to sobie tak tłumaczyłem, jak film jest kiepski do go wyłączasz, jak ktoś gada głupoty to mu zwracasz uwagę. Ale żyć? Żyć trzeba i nie dyskutuj. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, naftan_limes napisał:

Też czasem myślę, że dobrze byłoby umrzeć. Sen to takie "legalne samobójstwo", wymyślone przez przyrodę. Zawsze z radością kładę się o 20-22 do łóżka, zasłaniam rolety i zamykam oko. Jaka ulga, wszystko znika.

 

Musi być na prawdę źle, żeby się wydawało, że śmierć pomoże. Naturalnie człowiek walczy na przetrwanie, ucieka od śmierci. 

 

Kiedyś to sobie tak tłumaczyłem, jak film jest kiepski do go wyłączasz, jak ktoś gada głupoty to mu zwracasz uwagę. Ale żyć? Żyć trzeba i nie dyskutuj. :P

O też mam takie przemyślenia. Nawet całkiem takie same 😛 eh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.10.2019 o 23:01, shira123 napisał:

ja ciebie swietnie rozumiem needsomesleep

tez czasem czuje się martwa mimo iż zewnętrznie radze sobie doskonale...

emocje najtrudniej zmienic

 

tez dziś miałam przelotne myśli s.ale niegroźne.

obejrzałam Jokera...bbb.smutny film...

Najgorsze lub najdziwniejsze jest to uczucie, gdy jest normalnie dzień po dniu, nic wielkiego już się nie dzieje, wstajesz. Robisz to co trzeba, i ciągle czujesz "gdy tylko się oderwiesz od czynności" poczucie, uczucie że jakby już nic nigdzie nie czekało na mnie, nic nie sprawiało czegoś że poczuje sens inny niż głód, zmęczenie które zaspokoje, brak zaspokojonej jakiejś tajemniczej potrzeby. Ciągle szukam, testuje, sprawdzam. I wszystko niby jest ok, ale nadal nie to. Taka bezdenna pustka, jakieś uszkodzenie ośrodka bytu tak zwe to. Niemożność ułożenia swojej egzystencji adekwatnie do czasu i miejsca. Dziwne to, i nie wiem już czasmi co odpowiadać na pytanie co mi jest? Co czuje? Bo są momenty te zwłaszcza złe że ja nie wiem jak się czuje, co czuję i czemu jednak jakoś się tak czuję "rozbita" i nie wiem jak wytłumaczyć to uczucie. Skomplikowane..  Wiem. A tak poza tym czas nadal leci, ludzie żyją a we mnie czas się zatrzymał choć idzie do przodu jednocześnie się cofajac. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, needsomesleep napisał:

Najgorsze lub najdziwniejsze jest to uczucie, gdy jest normalnie dzień po dniu, nic wielkiego już się nie dzieje, wstajesz. Robisz to co trzeba, i ciągle czujesz "gdy tylko się oderwiesz od czynności" poczucie, uczucie że jakby już nic nigdzie nie czekało na mnie, nic nie sprawiało czegoś że poczuje sens inny niż głód, zmęczenie które zaspokoje, brak zaspokojonej jakiejś tajemniczej potrzeby. Ciągle szukam, testuje, sprawdzam. I wszystko niby jest ok, ale nadal nie to. Taka bezdenna pustka, jakieś uszkodzenie ośrodka bytu tak zwe to. Niemożność ułożenia swojej egzystencji adekwatnie do czasu i miejsca. Dziwne to, i nie wiem już czasmi co odpowiadać na pytanie co mi jest? Co czuje? Bo są momenty te zwłaszcza złe że ja nie wiem jak się czuje, co czuję i czemu jednak jakoś się tak czuję "rozbita" i nie wiem jak wytłumaczyć to uczucie. Skomplikowane..  Wiem. A tak poza tym czas nadal leci, ludzie żyją a we mnie czas się zatrzymał choć idzie do przodu jednocześnie się cofajac. 

z ust mi to wyjelas...

 

a ludzie nie rozumieją co mi jest, nawet ja sama tego nie rozumiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Aurora88 napisał:

No to mam nadzieję, że będzie dalej szło lepiej, wierzę w to 🙂 Pisz tutaj, co tam u Ciebie, jak masz jakieś myśli i wątpliwości, to się nimi dziel.

 

 

Dzięki ja również się staram wierzyć. 

Aktualnie spełniłam pragnienie posiadania fioletowego ombre na włosach. Jest fajne, zauważyłam że łatwiej mi żyć gdy nie jestem taką "sobą". Mam fioletowe soczewki, też nosić będę. I w ogóle kocham fioletowy i wszystko chce fioletowe w różnych odcieniach fioletu. 

 

Tak poza tym moim dziwnym światem który kreuje sobie, boję się cieszyć często. Bo jakoś mam poczucie że nie powinnam bo zaraz się skończy, jest to schemat z dzieciństwa. Gdy za głośno "czyli wesoło i radośnie" bawiłam się z dziećmi na podwórku przychodzili tacy chłopcy i mnie bili, poniżali zaś w domu gdy za głośno się bawiłam radośnie, ojciec wrzeszczal i bił za to że za głośno i rozwalamy zabawki z siostrami. To dzisiejsza rozkmina. A pojawiła mi się po terapi bo było dość emocjonalnie pierwszy raz, o ojcu i t p. O tym jak zepsół mi wszystko po kolei. Eh. 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, needsomesleep napisał:

Taka bezdenna pustka, jakieś uszkodzenie ośrodka bytu tak zwe to.

 

Uszkodzenie ośrodka bytu. Określenie trafione w punkt.

 

U mnie spokój, nie słychać nawet szumu morza w oddali. Tak cholernie chcę żyć, bardziej niż kiedykolwiek, wbrew całemu bajzlowi w głowie. Działać i być, tu i teraz, bo nikt mi nie da pewności, jakie będzie jutro i czy będzie jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, shira123 napisał:

z ust mi to wyjelas...

 

a ludzie nie rozumieją co mi jest, nawet ja sama tego nie rozumiem...

Moim zdaniem jest to też zamrożenie. 

 

hmm czasami czyli co kilka dni ale przeważnie nagle, bez zapowiedzi mam odrzut. Tak sobie muszę wszystko nazywać po mojemu bo inaczej się gubię, i oczywiście jest on zauważalny przez innych. Jest to nagły stan odrzutu świadomości (wypieram jakby to że istnieje, brak mnie we mnie), gdy nie wiem właśnie co czuje i robie się strasznie zmęczona, senna, myślenie za mgłą jakąś i często wtedy np. na ślepo idę przez ulicę, mam wszystko gdzieś. Czuję się za szybą, tekst mówiony do mnie nie dociera, bliscy jak akurat są ze mną dziwią się pytają co jest, czy mi słabo. (pytali, teraz wiedzą że mam odrzut) i patrzą czy aby nie narażam się na coś. Gorzej gdy idę sama, wtedy próbuje znaleźć instrukcje w komórce co robić teraz. Czytam że mam szukać gdzieś miejsca w ludziach aby usiąść, nie ruszać się. Kiedyś nie miałam taktyki bałam się że niecelowo się właduje pod samochód, czy cokolwiek. Wtedy robię się dziwnie taka hmm bezwolna.. 

 

Dobrze że już rzadziej to coś mam, podobno to derealizacja? No nie wiem, dla mnie był to naprawdę chory stan. Mijał po około od 10min do 3h. Czasami trwał kilka dni lecz w lekkiej formie, nie narażalam się wtedy na niebezpieczeństwo ale byłam jak jakaś kłoda, bez wyrazu bez niczego. Aż omijałam lustra i wszystko, marzę wtedy sobie o burce, hijabie i myślę sobie chyba bym mogła być muzulmanką xd. 

 

No ale to mija... Czy masz taki stan? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×