Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Zmagam się z tą pokusą już tak długo, że zastanawiam się, jaki to ma sens - życie od jednego do drugiego epizodu, gdy koniec to jedyne marzenie, jakie mam. Jest ktoś, kto może powiedzieć, że w końcu w pewnym wieku to pokonał? Że ta chęć unicestwienia się przechodzi z czasem, z czymś innym, z czym...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pieśń_wędrowna,

o ile życie jest bezsensowne, czyli jesteśmy tylko przypadkiem, który czeka ostateczna zagłada, mówiącą bryłą mięsa z naddatkiem zdolności poznawczych poprzez które jesteśmy dodatkowo podatni na nieprawdopodobne cierpienia, a zazwyczaj znój by tą bryłę mięsa utrzymać, to trudno nie chcieć zniknąć o ile ktoś nie ma lajtowego życia, urodzony milioner jak paris hilton...

choć i tacy ludzie muszą ćpać aby się z życiem uporać czy w inne dziwactwa popadać.

 

ale ale, jeśli, i tu jest druga opcja, jest w tym wszystkim coś po zaksięgowaniu czego życie nabiera sensu to sprawa inna, mnie osobiście Stanislava Grofa lektura wydźwignęła odrobine z tego ponurego pierwszego poglądu i zamierzam wypróbować sobie jego terapię holotropową, 23 grudnia pierwsza sesja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie każdy potrafi walczyc z dziwactwami, jak to określasz. Jak walczysz od 8 lat z depresją to albo się wyleczysz, albo bedziesz inaczej gadal. Jak ktoś walczy z tym przekleństwem to wie. łatwo jest mowic "badz spokojny, nic sie nie dzieje' . Tylko ze nikt nie wie przez co przechodze, jakie masz myslu. Osoba, ktora uspakaja tylko przez 45 minut (psycholog) , a pozostałe 23 godziny to czlowiek walczy sam ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoba, ktora uspakaja tylko przez 45 minut (psycholog) , a pozostałe 23 godziny to czlowiek walczy sam ze sobą.

 

o to, to :( i co będzie jak terapia się skończy, bijcie mnie laciem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia terapią a mózg nie odbiera. Dzisiaj dowiedziałem się, że NFZ przeznacza 30 godzin na wizyty u psychologa. (po jedną godzinę), a potem trzeba ustawić się w kolejkę do psychologa i czekać około ROK . Terapia w ich mniemaniu pomaga po 30 spotkaniach, a co dalej ? Człowiek ma się położyć do trumny? Bo łatwiej można wygrać z czymś, co jest, a z myślami człowiek z myślami samobójczymi oraz z depresją nie wygra. Bo myśli powracają, niczym bumerang. Kwestia mojego przypadku - 30 godzin czy tam spotkań - jak kto woli, nie jest wystarczająca. A jak bylem u lekarza rodzinnego, powiedział mi, że mam iść do psychologa, bo moje złe samopoczucie to wina nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30, lul, to chyba na szybki wyjazd z traumy, ponoć krótkoterminowa zdaje egzamin w takich wypadkach, średnioterminowa to ok 90 spotkań, to chyba takie konieczne minimum przy utrwalonych zaburzeniach lękowych, no poznawczo-behawioralna jest krótsza i niby skuteczna, ale wg mnie na wieloletnią depre z nerwicą zaliczenie takiej długofalowo nie pomoże. jak już rozgrzebywać psychę, to na całego i do końca, a nie liznąć pseudopomocy hmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśli tak mi się kotłują w głowie, że nie mogę się na niczym skupić. Dobrze że jestem w pracy. Ale przecież z niej wyjdę i co wtedy?

Jestem zmęczona, bardzo. Nie mam już w sobie nadziei. Ile razy można próbować?

Nie chcę już nic, wszystko co miałam było albo kłamstwem albo smutną iluzją. Nie chcę się znowu rozczarowywać, czekać, tęsknić, płakać, myśleć.

Na ten moment się poddaję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Mam dokladnie tak samo, najgorzej jak brak juz nadziei, ze cokolwiek sie zmieni, bo wszystkiego sie juz probowalo, aby sobie pomoc..

 

ala1983, czyli pisząc tego posta masz na myśli, że półroczny pobyt w Obrzycach i kontynuowanie terapii w trybie ambulatoryjnym (bo chodzisz już chyba przeszło 2 lata) niewiele zmieniło w twoim odbiorze świata i samopoczuciu ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Mam dokladnie tak samo, najgorzej jak brak juz nadziei, ze cokolwiek sie zmieni, bo wszystkiego sie juz probowalo, aby sobie pomoc..

 

ala1983, czyli pisząc tego posta masz na myśli, że półroczny pobyt w Obrzycach i kontynuowanie terapii w trybie ambulatoryjnym (bo chodzisz już chyba przeszło 2 lata) niewiele zmieniło w twoim odbiorze świata i samopoczuciu ?

Zalezy jak na to spojrzec - lekow nie biore, a to istotna roznica, na lekach objawy zawsze beda mniejsze. Przed szpitalem funkcjonowanie na trzezwo bylo dla mnie nie do pomyslenia i nie do zrobienia. Wiec pod tym wzgledem cos sie zmienilo na plus, ale tylko pod tym.

Odbior swiata i samopoczucie.. czy ja wiem.. teraz zycie mnie bardziej boli, tyle tylko, ze widze, ze moge sama, bez sztucznego wspomagania.

I czuje, ze cos tam w glowie namieszala ta chemiczna wieloletnia ingerencja, czegos takiego jak np. derealizacja wczesniej nigdy nie doswiadczylam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×