Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadmierne objadanie się


Sorrow

Rekomendowane odpowiedzi

Zadziwiające, jak łatwo można ten problem ukryć nawet jak się z kimś mieszka. Szczególnie, że po mnie nie widać, nie mam problemu z nadwagą. To dlatego, że na codzień prawie nic nie jem - częściowo ze strachu, że jak już włożę coś do ust, nie będę umiała przerwać, i znowu w efekcie będzie ból.

A ból bywa mocny. Mam ochotę wziąć nóż i wyciąć sobie żołądek, żeby tego nie czuć. W ustach smak kwasu, który samoczynnie podniósł się do gardła. Ale pasek czekolady i plasterek szynki jeszcze wejdzie. Mam ochotę wymiotować, ale nie lubię tego więc się powstrzymuję - zamiast tego wciskam w siebie batona. Nie sprawia to żadnej przyjemności, ponieważ nawet smaku już nie czuję. Jogurt o smaku kwasów żołądkowych... Jedzenie jest obrzydliwością, nie jest lekiem na zły humor. To już uzależnienie. Ten ser trochę śmierdzi, chyba jest zepsuty... co z tego. Am.

Suplementy diety oraz produkty spożywcze zmniejszające łaknienie na tą przypadłość zupełnie nie pomagają, ponieważ nie jest o zwyczajny apetyt ani głód, tylko problem psychiczny. Mam wiele zachowań kompulsywnych. Powinnam się na to leczyć, ale mam tyle innych problemów do omówienia ze swoją znachorką, że nie wiem, czy kiedykolwiek dojdziemy do tego tematu.

Raz się obżeram, raz głoduję przez kilka dni. Problemy zdrowotne są oczywistością, ostatnio hormony mi padły. Nie przeszkadza mi to za bardzo, tylko osteoporozy się boję.

Staram się nie mieć w domu za dużo jedzenia, ale co to daje? Tak jak dzisiaj, specjalnie zbieram się, maluję, idę do tesco, wiedząc jaki ból mnie przez to czeka. Nie mam nad tym kontroli. Wydaję 40zł na żarcie którego następnego dnia już nie będzie, którego smaku prawie nie poczuję.

 

I tak już jakieś 10 lat.

 

Mam pytanie do osób, które już nad tym pracują, chodzą na terapię. Jak to wygląda? Co Wam mówią psychologowie i w jaki sposób z tym walczycie? Może jeśli to opiszecie, inni będą mogli skorzystać z Waszego doświadczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko tyle?? To malutko :( Ja umiem jeść do wymiotów, zwymiotować i opychać się dalej do bólu ;/ Zastanawiam się czy istnieje taka dawka czekolady po której się umiera ;/ Zresztą nie tylko czekolada.... Wszystko łącznie z surowym makaronem..... Nienawidzę siebie za to. Nie wiem czemu jem. Ten głód jest nie do pokonania. Czuje już tylko nienawiść i obrzydzenie. Tyje w zastraszającym tempie. Kiedyś nie musiałam jeść.... Teraz jestem w ciągu jak alkoholik :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uzależnienie od autoagresji, sposób w jaki to robimy jest raczej drugoplanowy. Próbujemy się zniszczyć, upodlić i ukarać, przekonać o własnej bezwartościowości. Ale mamy do tego powody, przynajmniej ja mam.

 

Lody, 2 duże batony, litr slodkiego napoju

Prawda, malutko. Chyba, że masz aż tak mały żołądek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, od ok. roku także mierzę się z tym problemem. Zaczęło się od niewinnej diety i chęci pozbycia się paru kilo, skończyło się na tym, że jedzenie stało się moją obsesją. Odliczanie do momentu kiedy znowu będę mogła coś zjeść podczas spotkania z innymi ludzi, wpychanie na siłę słodkiego i słonego na zmianę, następne wstyd i obietnica poprawy "od jutra". Na dzień dzisiejszy czuję się wolniejsza niż miesiąc temu, myślę, że jestem na dobrej drodze do wyjścia z problemu.

Jak to się stało?

Zaczęłam od rozmowy ze swoim chłopakiem, po niej mój problem z objadaniem stał się tak jakby realniejszy. Jednak nie polega to na zamykaniu mi lodówki czy wyliczaniu co jeść - pamiętajcie, że to wszystko siedzi w waszej psychice. Pierwszym krokiem jaki podjęłam po tej rozmowie i który do tej pory wdrażam w życie jest próba zmiany myślenia na temat jedzenia. Kiedy na myśl o wyjściu z domu zapychałam się na zapas ze strachu, że potem nie zjem, tak teraz staram się przemówić sobie do rozsądku, że przecież nic się nie stanie jak poczuję się trochę głodna. Bo czemu by było?

Drugą sprawą jest próba znalezienia sobie zajęcia, w przypadku objadania się najlepiej wybrać sport. I wcale nie mówię tutaj o morderczych godzinach biegania. Ja póki co ćwiczę ok. 20 minut po 3 dni w tygodniu. Zajmuję sobie ręce, na jakiś czas mam poczucie przejęcia kontroli nad swoim ciałem i umysłem. Wykluczcie raczej zajęcia typu oglądanie telewizji.

Na koniec tego posta, który może kogoś z Was zmotywuje do walki, dodam że przede mną (i Wami też jak będziecie mieć tyle siły w sobie żeby próbować :) pewnie tysiące prób, wzlotów i upadków, ponieważ jak z każdą chorobą psychiczną (tak, odżywienia zaburzenia to choroby psychiczne) potrzeba jest dużo cierpliwości i nadziei.

Powodzenia, czekam na Wasze odpowiedzi i informacje o tym jak sobie radzicie. Motywujmy się nawzajem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

osoby które się objadają tyją w zastraszającym tempie, u mnie na terapii jest dużo bardzo grubych ludzi i ja też jestem gruba :lol:

 

Niekoniecznie, dużo zależy od organizmu, niektórzy mają taki metabolizm, że kilka razy dziennie chodzą do łazienki i nawet jak jedzą codziennie kebaby to nie widać tego po nich. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×