Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lękowcy nie palcie marihuany...


bardziej_plejer

Rekomendowane odpowiedzi

zaqzax prawdę pisze. Jazdy parano-lękowe maja po tym nawet całkiem zdrowi ludzie. Z lękiem napadowym już w ogóle należy sobie odpuścić trawę. Bardzo uzależniająca substancja. W sumie ze wszystkich narkotyków, jakie zażywałem, uzależniłem się jedynie od trawy. Nie było czegoś takiego jak "odstawienie", ale potrzeba zapalenia i bycia na haju była niesamowicie silna. Gdy nie byłem upalony, to czułem jak bym w ogóle nie potrafił niczego właściwie przeżywać - dopiero po zapaleniu czułem, że potrafię się cieszyć, a moje emocje są właściwe. Paliłem przez jakieś cztery lata praktycznie dzień w dzień. W końcu, nabawiłem się przez palenie paranoi i potrzeba palenia sama minęła, bo co to za przyjemność z palenia skoro co któraś z kolei jazda była "krzywa" - nieprzyjemna i/lub paranoidalna. Znam osoby, które potrafią jakoś bardziej racjonalnie niż ja podejść do palenia i robią to jedynie raz na jakiś czas, ale szczerze mówiąc, choć dobrze znam ten stan, po jaraniu "z zewnątrz" dla mnie wyglądają czasami po prostu głupio. Śmieją się z byle czego i takie tam, a czasami się "blokują", mają krzywe jazdy i nie wiem po co to robią i ryzykują, skoro efekty palenia nie za każdym razem są przyjemne i nieraz hamują i ograniczają towarzysko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, to mój pierwszy post na forum :)

Autor tematu ma absolutną rację. U mnie właśnie tym "zapalnikiem" była trawa. Zapaliłem kiedyś b. dawno, potem nie miałem styczności, aż do poprzednich wakacji. Zapaliłem raz i wszystko było super, potem za drugim razem miałem bad tripa i to dość ekstremalnego, bo przez jakieś 10h wydawało mi się, że zaraz umrę. Serce waliło mi jak młotem, miałem wrażenie, że wszędzie są ludzie (było to podczas wyjazdu), miałem też bardzo charakterystyczny objaw dla mojej późniejszej nerwicy, tj. stan, w którym wydaje mi się, że będę za moment wymiotował/że zemdleję. Takie dziwne mrowienie, które przemieszcza się od wnętrza klatki piersiowej przez przełyk, aż do ust. Byłem wykończony, ale kiedy się położyłem i już zasypiałem to miałem wrażenie, że dosłownie "wpadam w otchłań" i już się nie obudzę, że umrę. Jedno z najgorszych przeżyć w moim życiu. Po tej sytuacji już nie paliłem, a po około miesiącu ni z tego ni z owego wysąpił u mnie atak paniki podczas podróży pociągiem. Znowu te same objawy, myślałem, że będę wymiotował, albo że zasłabnę, bałem się kompromitacji w oczach innych, a to napędzało jeszcze bardziej mój strach. Starałem się przezwyciężyć to głęboko oddychając, to z kolei doprowadziło do hiperwentylacji. Z dnia na dzień z zupełnie zdrowego młodego człowieka stałem się wrakiem. Bałem się wyjść do supermarketu, wsiąść do autobusu, wyjść do miasta, zrobić cokolwiek w jakimś miejscu publicznym, głównie ze względu na to, że bałem się, że "zeświruję" i skompromituję się. Jak już próbowałem się przełamać to kończyło się tym, że wybiegałem np. ze sklepu żeby zaczerpnąć powietrza i czuć się w miarę bezpiecznie. Niedługo potem udałem się na konsultację psychiatryczną i dostałem leki. Teraz po ponad pół roku nie mam już takich napadów paniki, żeby mnie aż "zatykało", czasem pojawiają się delikatne objawy, ale zazwyczaj radzę sobie z nimi nawet bez doraźnego przyjmowania jednego z leków, który został mi przypisany na taką okoliczność.

Dla osób, które mają podobne objawy mogę poradzić, żeby zawsze w głowie układały sobie w razie czego "drogę ucieczki" z danego miejsca, tj. dla spokoju psychicznego dobrze jest rozejrzeć się gdzie jest wyjście, albo toaleta, uspokajając się, że w razie czego zawsze można wyjść nie wzbudzając rewelacji.

 

Wracając do trawy, to w po około 3 miesiącach od rozpoczęcia terapii (kiedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że to marihuana jest powodem moich problemów) zapaliłem ze znajomymi, w zupełnie przyjaznych warunkach, we własnym domu, więc myślałem, że nic strasznego stać się nie może, jednakże pomimo wypalenia niewielkiej ilości, tętno podskoczyło mi niesamowicie, myślałem, że za moment umrę, dostając ataku serca, na szczęście po około 2 godzinach wszystkie objawy minęły.

 

Podsumowując, nie polecam próbowania, jeśli ktoś jeszcze nie próbował. Chwila hipotetycznej "fazy" nie jest warta późniejszych wielomiesięcznych terapii. Gdybym wiedział, że niewinny joint z kumplami może tak drastycznie odmienić moje życie to nigdy przenigdy bym nie zapalił. Trochę się rozpisałem, ale po raz pierwszy w sposób tak kompleksowy dzielę się z kimś moimi przeżyciami. Pozdrawiam wytrwałych, którzy przeczytali całość ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc

Mam takie pytanie do obeznanych w temacie. Zajaralem raz trawe i dostalem tzw bad tripa. Po nim mam derealizacje, ktora stopniowo ustepuje wiec z tym jestem dobrej mysli ale jest cos jeszcze. Mam takie cos, ze co jakis czas mam taka schize, jakby mysli mi lataly w glowie. Takie nasylanie. Bardzo pogorszylo sie to po antydepresancie parogenie. Wiec odstawilem go(swoja droga bardzo mi szybko zmniejszyl derealizacje) Mialem uczucie jakbym mial jakas migawke w glowie. Psychiatra trwierdzi, ze trawa pobudzila mi receptory w jakis czesciach mozgu i teraz co jakis czas lubia sobie poszalec. Mial ktos moze tak z palacych? Minelo mu to?

 

pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracając do trawy, to w po około 3 miesiącach od rozpoczęcia terapii (kiedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, że to marihuana jest powodem moich problemów) zapaliłem ze znajomymi, w zupełnie przyjaznych warunkach, we własnym domu, więc myślałem, że nic strasznego stać się nie może, jednakże pomimo wypalenia niewielkiej ilości, tętno podskoczyło mi niesamowicie, myślałem, że za moment umrę, dostając ataku serca, na szczęście po około 2 godzinach wszystkie objawy minęły.

 

Totalnie nie rozumiem Twojej decyzji o ponownym zapaleniu skoro nigdy Cię nie spotkało po tym nic miłego. Chciałeś być bardziej kul towarzyski czy jak?

 

Mam takie cos, ze co jakis czas mam taka schize, jakby mysli mi lataly w glowie. Mialem uczucie jakbym mial jakas migawke w glowie. Mial ktos moze tak z palacych? Minelo mu to?

 

Nie. To już zostaje na zawsze. Na myśli w głowie trochę pomaga intensywna jazda na rowerze i gra w badmingtona, ale obawiam się, że to już dożywotni problem, który można co najwyżej załagodzić, ale nigdy nie wyleczyć w pełni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do autora.

Palenie ziółka jest dla ludzie zdrowych psychicznie.

A że ty paliłeś 13 lat,to już to kiepsko widzę.

Trzeba robić sobie przerwy,bo ten kto ich nie robi szybko traci nerwy.

Akcje typu szybkie tętno,psychozy są możliwe u ludzi z zaburzeniami nerwicowymi.

 

Nie palcie maryji janiny magdaleny bo to może tylko zaszkodzić!

Na psychoterapie odwykową!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paliłam cala szkole średnią, 4 razy w tyg.

odbilo sie to na moim zdrowiu

nie polecam

 

 

oj ... nie dobrze mieć słabą psyche ... znam ludzi , którzy jarają cały czas od +10 lat i dobrze funkcjonują tj . praca ,deska , sport , browar i od czasu do czasu jakaś baba na rowerze . Jedyny minus to jest brak możliwości dogadania się z kobietami , bo jakoś nikt z nich sobie z żadną życia nie ułożył , ale z tego co się orientuję to mój ziomek miał nerwice , kurzył do tego dzień w dzień chodził na jakąś terapię , przepisali mu psychotropy ale to nie pomagało więc odstawił psychotropy , jarał dalej , nie wychodził z domu przez jakieś 0,5 roku ale już wrócił do żywych , bo można go spotkać w weekend na piwku w barze lub parku :uklon:

 

-- 14 cze 2011, 01:58 --

 

paliłam cala szkole średnią, 4 razy w tyg.

odbilo sie to na moim zdrowiu

nie polecam

Wybaczcie , że nie edytuję swojej poprzedniej wypowiedzi , ale chyba już mój czas minął , gdyż nie mogłem tego co poniżej dołączyć do uprzedniego :arrow::idea::bezradny:

A tak nawiasem to pozdrawiam wszystkich twardo twierdzących , że od trawy można się uzależnić

Fakt faktem ... człowiek może uzależnić się praktycznie od wszystkiego ... począwszy od kawy poprzez granie na gitarze , na drugiej osobie kończąc . Znam jednak jedną anegdotę obrazującą ten problem , mianowicie:

Przychodzi koleś na spotkanie byłych narkomanów , staje na środku i mówi jestem Marian , uzależniony od trawy , ciężko mi z tym...

nagle z drugiej strony sali słychać " a ciągnąłeś kiedyś za jointa ?"

Taka głupotka , ale doskonale obrazuje , że tak naprawdę w przypadku jarania wszystko siedzi w naszej głowie i to od nas zależy jak do tego podchodzimy. Kiedy siadam w fotelu i odpalam jointa wcale nie staje się obojętny na rzeczywistość , moje problemy nie znikają tak jak ktoś to wcześniej powiedział , lub bynajmniej tak to odebrałem . Spalony zasiadam za inną perspektywą , nabieram dystansu do tego co mnie otacza analizując na spokojnie sytuację , w której się znajduję ... oczywiście nie jestem zwolennikiem ciągłego , 24- godzinnego chodzenia z zaprutymi gałami , gdyż wtedy faktem może stać się twierdzenie mówiące , że łatwo się lata , ale trudno wraca.

W każdym razie gdy ktoś jakimś tam sposobem "dorobił" się nerwicy lękowej a wcześniej miał sporadycznie lub nie miał kontaktu z jaraniem ...to nie polecam mu eksperymentowania . Nie polecam z tego względu , gdyż doskonale zdaję sobie sprawę z autosugestii jaką człowiek włada co mogę poprzeć własnym przykładem .

Jak ktoś potrafi okiełznać własny umysł , jest dojrzały psychicznie i w pełni poczytalny mając ochotę na jointa i odpędzając tą myśl od siebie z niego rezygnuje MOIM zdaniem robi sobie więcej krzywdy niż pożytku.

Chyba za bardzo się rozpisałem ... w każdym razie ładnie przywitałem się wczorajszego dnia na forum tak więc udzieliłem się w tej oto wypowiedzi , jeśli kogoś uraziłem , zniesmaczyłem to gorąco zapraszam do dyskusji . Peace and Love :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neb, chodzi o to, że trawa uzależnia "tylko" psychicznie, a nie fizycznie jak np. opiaty, przez które często się ląduje na ulicy. Ale to nie zmienia faktu, że tak jak napisałeś - uzależnić się można od wszystkiego.

 

BTW. (do moderatorów), można połączyć te kilka wątków o marihuanie w tym dziale, bo w poprzednim temacie już się trochę rozpisałem, a się okazało, że wcześniej było kilka innych, ktoś potem je odkopał i dyskusja jest porozrzucana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KeFaS,

 

Fakt,tylko psychicznie ;p

Braknie THC w układzie to braknie chęć do życia.

Ale zbyt często dilerzy dokładają chemicznych śmieci do ziółek,właściwie to jest najgorsze.

Od substancji zawartych w topach można isę uzależnić fizycznie.

Nigdy niema pewności czy palenie jest czyste czy nie ;p

Ważne zeby dawało dobrego jazza ;p

U mnie rozdział zamknięty,loty bez maryjane mam bez jarania.

Nerwica robi swoje,czasem ukojenie czasem paranoje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marcol13, akurat w takie mity nie ma co wierzyć, bo nikomu by się nie opłacało dokładać droższych substancji do taniej zieleni :P A jak jakiś idiota czymś to nasączy to od razu straci klientów i dostanie wpier... (kiedyś w USA ktoś zaczął eksperymentować z PCP i od tego się zaczęło, ale to rzadkość, bo szybko widać, że coś jest nie tak) Jedyne co jest na porządku dziennym to nasączanie wodą z cukrem, bo to skutecznie zwiększa masę produktu, ale jak się ma dobre kontakty to ma się i dobry towar, a najlepiej własne krzaczki hodować na własny użytek ;)

Poza tym, oprócz THC w zielonym jest jeszcze wiele kannabinoidów, które działają tak jak mają działać, samo THC jest w sumie beznadziejne :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trawę, to jeszcze zrozumiem, ale k***a klej wąchać?!

Wszystkie substancje zażywane regularnie (czasem też nieregularnie) mogą spowodować wiele powikłań psychicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To było 10 lat temu, byłem młody i głupi cóż mogę więcej powiedzieć. Maryśkę paliłem ostatni raz 2 miechy temu i definitywnie więcej tego g... nie tknę, mam po niej takie "schizy" że szkoda gadać. Tak właśnie próbuję "rozkminić" skąd mi się to wszystko wzięło i wychodzi na to, że od tej marihuany mi się tak pop%@#% we łbie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uzytkownik, a co w Tym takiego szokującego? Wiesz ile ludzi (szczególnie na zachodzie) odurza się GBL-em, który jest zwykłym rozpuszczalnikiem? Jest to bardzo popularna "klubowa" używka, bo GHB jest nielegalne (jednak też popularne), a GBL jest do niego metabolizowany w organizmie. Poza tym, jest to jedna z substancji zawartych w niektórych alkoholach w niskim stężeniu.

 

qqq88, marihuana, jak każda inna używka, nie jest dla każdego, więc w skrajnych przypadkach może powodować różne zaburzenia, tak jak wszystko inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To było 10 lat temu, byłem młody i głupi cóż mogę więcej powiedzieć. Maryśkę paliłem ostatni raz 2 miechy temu i definitywnie więcej tego g... nie tknę, mam po niej takie "schizy" że szkoda gadać. Tak właśnie próbuję "rozkminić" skąd mi się to wszystko wzięło i wychodzi na to, że od tej marihuany mi się tak pop%@#% we łbie...

Ile i jak często paliłeś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc to nie wiem, ale ogólnie nie paliłem dużo, 1 raz paliłem w gimnazjum no i w tym okresie było tego na pewno kilkadziesiąt razy, po prostu nie pamiętam ile i jak często, to było dawno temu, ale jestem przekonany, że dzięki temu właśnie mam nerwicę i fobię. Właśnie gdy chodziłem do gimnazjum zacząłem mieć nerwicę i fobie. Po gimnazjum była przerwa kilkuletnia. Później czasami się zdarzyło, ale było to tylko sporadycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama substancja ma na to mały wpływ, raczej bardziej to co robisz pod jej wpływem to co myślisz, emocje, itp. Dlatego najważniejszy przy paleniu jest klimat, jak się chowasz gdzieś po piwnicach, żeby tylko rodzice nie zobaczyli to nie ma sensu ogólnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paliłem ok. 8 lat. Dużo, kilka razy dziennie. Sposób wychowania dzieci przez mojego ojca, palenie trawki spotęgowały różne objawy od lęków do nerwicy. Od 9 miesiecy nie pale. Rzuciłem wszystkie używki i nałogi.

 

 

ODRADZAM PALENIE TRAWY! Nawet od czasu do czasu. Sam uczę się czerpać przyjemność i radość z życia "na sucho" bez trawy czy %. Czasami czuje się dziwnie bo przyzwyczajenie i uzależnienie zostaje na całe życie no ale DA SIĘ !!!!

 

Kiedyś też BYŁEM tego zdania, że trawa nie uzależnia. Pamiętam słowa kiedy mówiłem kumplom, że to lekarstwo na wszystko :) raj dla umysłu..

 

ZMIENIŁEM zdanie, nigdy nie zapale, nie zażyje ŻADNEGO narkotyku! Widzę swoich kumpli, którzy dalej palą. Wiem, że mają swoje zdanie o trawce i go szybko nie zmienią. Też takie miałem. Widzę w jakim stanie są jak nie zapalą.. Widze siebie sprzed niespełna roku.

 

Pracuje nad sobą z psychoterapeutką i widze naprawde kolosalną różnice. Wymaga to czasu ale powoli wracam do "świata żywych". Mimo czasami przykrych objawów nerwicy (drżenie mięśni) wiem, że jestem na dobrej drodze i wiem co dobre. Widze więcej i tego też Wam życze!

 

Na koniec dodam, że nie zabraniam nikomu palić. Nie mam takiego obowiązku. Sam widze "po latach" jakie gratisy dostałem od dilera chodząc codziennie po kolejnego jointa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, cieszę się w takim razie skoro to miłe :) Opisuje tu część mojego życia, pozytywne i te mniej wesołe chwile kiedy jako zbuntowany, nieświadomy konsekwencji nastolatek próbowałem zapomnieć i stłumić swoje emocje narkotykami czy alkoholem.

 

 

Dodam jeszcze, że podczas pierwszych kilku spotkań na psychoterapii NIE BRAŁEM nawet pod uwage tego, że trawką można się tak załatwić. Przez tyle lat wmawiałem sobie, że palenie jej ma tylko pozytywne strony. Nie dostrzegałem żadnych minusów. Podejrzewam, że nawet gdyby mi ktoś powiedział, że to zło to bym się zaśmiał. Tak to wyglądało.

 

Przez wiele lat miałem tak bardzo zawężoną świadomość. Na szczęście moje życie nabiera ostatnio koloru czego i Wam życze :) pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antek85, Jesteś świadomy, są efekty... dlatego się cieszę.

A możesz jeszcze powiedzieć w jakim nurcie masz psychoterapię? I z jaką częstotliwością na nią uczęszczasz?

Tak z ciekawości pytam.

Bo moja jest w nurcie psychodynamicznym i chodzę na nią od 22 miesięcy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest to terapia behawioralno-poznawcza. Chodzę na nią od dziewięciu miesięcy.

 

 

Każde spotkanie z psychoterapeutką wpływa na mnie pozytywnie. Czasami to chciałbym chodzić codziennie :) Rozmawiamy o wszystkim, o tym czego się boje, w jakich miejscach oraz sytuacjach czuje lęk i co mnie cieszy. Z każdego spotkania wychodzę pozytywnie naładowany :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×