Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lękowcy nie palcie marihuany...


bardziej_plejer

Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałem podobne lęki ( bicie serca, pocące się ręce, natłok myśli, myśli, że umrę) kiedyś po wypiciu 1l Tigera.

To stosunkowo dużo i mało, ale na mnie kofeina tak działa, że dostaje mega szybkiego tętna i w ogóle myślałem, że się wykończę.

Przez 2 godziny się tak męczyłem, a potem było coraz lepiej.

Po marichuanie nigdy nie zauważyłem takich objawów, ale jak ktoś ma problemy natury lękowej to wkręci mu się tzw. "bad trip" .

Tak samo jest po grzybach i innym gównie.

 

Bad trip (ang. zła podróż) - określenie na przerażające lub trudne doświadczenia po zażyciu substancji psychoaktywnej, głównie psychodelików. Przejawia się jako halucynacje, urojenia oraz napady lękowe różnego stopnia. Według Timothy Learyego zwykle dotyka użytkowników substancji odurzającej, którzy nie mają wiele doświadczeń z nią związanych oraz jest spowodowane przez nieodpowiednie set and setting lub przez ogólne napięcie emocjonalne.

 

żródło : wikipedia.org

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak się czujecie po Alko? Ale nie w trakcie picia lecz następnego dnia , bo ja przezywam koszmar nie typu kaca z bólem głowy i nudnosciami lecz coś jak jakiś stan powiązany z jaką psychoza alkocholowa mimo ze niemam problemu z alkoholem ale z moimi kochanymi nerwami to następny dzień jest jednym wielkim koszmarek począwszy od

- ciągłych zawrotów głowy

-zaburzeń wzroku

- derealizacji

-lęków o życie

-jestem tak rozbity ze kanapki sobie nie mogę zrobić bo nie wiem za co się chwycić za masło czy za chleb.

 

O dziwo nie mam nudności ani bólu głowy i apetyt mam w miare dobrynawet pragnienie mie nie męczy.

 

Ale to po ostrej imprezie podkreślam jeszcze raz ze nie mam problemu z alkoholem bynajmniej nie na chwile obecną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, a ja sie tak zastanawiam, ze moze to przez to jak zostalismy wychowani.

Moze to podswiadome obwinianie sie: "ale sie zcpalem", "ale sie schlalem"... powoduje

takie poczucie winy, ze ja siedze z nerwica a ty z kolei wkrecasz sobie psychoze...

Moze to jest nerwicowa wkretka, bo np. Ojciec albo Matka nam kiedys nagadali

"nie pij, nie pal, bo umrzesz i bedziesz zly"...?

 

Nie namawiam absolutnie do jednego ani drugiego, bo i jedno i drugie po prostu SZKODZI.

 

A odpowiadajac na Twoje pytanie... ja nastepnego dnia jestem totalnie glupi.

Absolutnie wszystko mi wisi, jednego mejla z 5 zdan czytam pol godziny...

Zawsze wtedy mowie "sorry, mam kaca, jestem glupi i nie wiem co sie dzieje...".

Ale tak bylo kiedys. Obecnie boje sie pic :-/ bo boje sie, ze sie uzaleznie :-D nawet po jednym piwie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jeszcze co jest dziwne, to to, ze na wszystkich stronach o marihuanie pisza:

Marihuana zmniejsza bol, lek i niepokoj...

 

:silence::nono::blabla: JASNE...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiesz też testowałem z marichuaną amfetaminą i alkoholem przy swojej nerwicy kosztem dnia następnego i powiem ci ze i powiem ze swojego doświadczenia ze po amfetaminie oraz po alkoholu to wszystko mija nic mi nie dolega żadnych lęków nie mam pod wpływem.

 

Lecz po marichuanie a konkretniej po skunie jest jazda i to nie za przyjemna plusem jest tylko to ze jak sobie zapale to następnego dnia czuje się po prostu zmęczony a po alkoholu jest koszmar :time:

 

[Dodane po edycji:]

 

A i jeszcze jedno kiedyś gdy jeszcze nie miałem problemu z objawami nerwicy , to gdy zapaliłem sobie od czasu do czasu to ogarniał mnie lęk dlatego również paliłem sporadycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam taki problem, że na mnie zielsko w ogóle nie działa :shock: nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje xD umiem się zaciągać, palę (paliłam?) papierosy, a skręty biorę ze sprawdzonego źródła.

więc się zastanawiam co ze mną jest nie tak :mrgreen: nie żebym jakoś szczególnie nad tym ubolewała, ale to jednak dziwne. z mocniejszymi używkami nie eksperymentuję, za bardzo boję się reakcji mojego popiep*****go układu nerwowego.

a alkohol lubię, ściślej mówiąc, lubię stan upojenia alkoholowego. udaje mi się wtedy trochę wyluzować i zapomnieć o nerwicy. oczywiście, wszystko z umiarem. zwłaszcza jak się bierze leki (ja już moje odstawiłam, więc akurat tym nie muszę się już przejmować). ataki paniki pojawiają się wówczas nie częściej i nie rzadziej niż na trzeźwo. także u mnie z tym jest w porządku :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lepiej nie kombinuj z zielskiem, bo sie nabawisz jeszcze jakiegos gowna jak ja...

wiesz, niektore rzeczy czyhaja tylko, zeby w nas uderzyc, wiec po co im pomagac? ;)

 

alkohol rzeczywiscie troche rozluznia (ma dzialanie przeciwlekowe - stad tylu alkoholikow...),

ale zbyt czesto nie ma co pic, bo najzwyczajniej w swiecie mozna sie uzaleznic...

 

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapaliłam marychę 2 razy w życiu.3 tygodnie później ujawniła się moja nerwica...Nie uważam,żeby był to zbieg okoliczności.

Z tego typu rzeczy spróbowałam dwóch typów i żałuję bardzo,że mnie w ogóle podkusiło.Odkąd zdiagnozowano u mnie nerwicę,"nie bawię się w ten sposób".A z alkoholem też bardzo ostrożnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapaliłam marychę 2 razy w życiu.3 tygodnie później ujawniła się moja nerwica...Nie uważam,żeby był to zbieg okoliczności.
oczywiście że to mogło mieć związek. mnie psychoterapeutka na początku wywiadu pytała czy miałam kontakt z takimi substancjami, ale akurat u mnie nie miało to związku bo zaczęłam "mieć kontakt" dopiero parę miesięcy PO ujawnieniu się choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnych rzeczy próbowałem, ale marycha to wg mnie jedno z większych ścierw pod tym względem. Wylądowałem kiedyś w szpitalu z "zawałem" po zielsku. I to nie był jakiś wkręt, który się instalował i skończył w taki sposób, ale nagłe uderzenie piorunem, które sprawiło, że dostałem w 1 s takiego ataku paniki, że przesada. Nigdy tak się nie bałem, ludzie palący ze mną byli przerażeni moim stanem. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy było strasznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różnych rzeczy próbowałem, ale marycha to wg mnie jedno z większych ścierw pod tym względem. Wylądowałem kiedyś w szpitalu z "zawałem" po zielsku. I to nie był jakiś wkręt, który się instalował i skończył w taki sposób, ale nagłe uderzenie piorunem, które sprawiło, że dostałem w 1 s takiego ataku paniki, że przesada. Nigdy tak się nie bałem, ludzie palący ze mną byli przerażeni moim stanem. Dziś się z tego śmieję, ale wtedy było strasznie.

 

Mialem dokladnie tak samo i niech to bedzie przestroga dla innych!

 

[Dodane po edycji:]

 

A ja kiedyś czytałam, że marychę przepisuje się w USA chorym na depresję. Nie mam nerwicy i kusi mnie żeby zapalic..

 

Ja wlasnie siegnalem po nia bedac w depresji (po stracie kogos bliskiego, rozstaniu)... wypalilem za duzo (dzis doszukuje sie w tym dzialania autodestrukcyjnego) i moj stan depresyjny tylko sie poglebil. Dostalem totalnego ataku paniki, ktory trwal 4 godziny. Myslalem, ze umieram i jednoczesnie chcialem umrzec, bo nie bylem w stanie tego zniesc... ale udalo sie i zdecydowanie przestrzegam. Jakby na to nie patrzec, to jest to substancja psychoaktywna i modyfikuje chemie mozgu. Ja wole w takie rzeczy nie ingerowac. Lepiej korzystac z tego co juz mamy, czyli np. przez wysilek fizyczny doprowadzic swoj organizm do wytwarzania endorfin ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki autorowi tematu że to napisał.

Wszystko zrozumiałem... paliłem gandzie jakies 3 tygodnie temu a przez ten czas co jakiś czas mam dziwne myśli, myślałem już że już po mnie , że moje życie się zmieni bo jestem psyhiczny, że bede potrzebował sesji u psychologów leków itp.

Podejrzewałem u siebie juz wszystkie choroby psychiczne. Wszystko co przeczytałem w necie potrafiłem sobie wkręcić że to mam.

Jak poczytałem o schizofrani idąc miastem wkrecałem sobie ze mysle że wszyscy ludzie o mnie mowią i wiedzą ze jestem chory.

Jednak ogarnąłem się i juz jest lepiej. Właśniedziś to wszystko sie działo. To już druga taka akcja że znowu mam napad dziwnych mysli i nie moge sie zebrać w całość. Za pierwszym razem 3 dni po spaleniu marihuany miałem wrażenie że gadam ze swoim sumieniem, bogiem i nie mogłem zasnąć przez to. Miałem wrażenie że jestem psychicznie chory...

Teraz bardzo żałuje że postanowiłem wgl zapalić...

bo to juz 2 raz mam tak że cały dzień chodzę przestraszony i nie wiem czy to będzie wracało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak ci bylo po samym zapaleniu?

miales jakies leki,strach czy euforie?

 

mi to wszystko o czym pisze powoli mija, w trzecim miesiacu. pierwsze dwa byly naprawde ciezkie tj.ciagle karanie siebie za to co sobie zrobilem i wmawianie sobie,ze zwariowalem. prawda jest taka,ze to tylko mysli... mysli powoduja,ze sie boimy niewiadomoczego...

 

ale tak jak pisze,mija trzeci miesiac i po pierwsze prawie juz nie pamietam tamtej schizy(madry ten mozg jest,ze zapomina;)) a po drugie nie mam juz albo mam,ale w mniejszym stopniu te posrane mysli. zielsko to nie zabawa dla mnie i innym tez nie polecam;)

 

ps.jesli bedziesz sie zadreczal,to wymysl sobie jakies miejsce,o ktorym bedziesz myslal,gdy cie najdzie np.plaza,polana,jakies przyjemne miejsce z wakacji-to pomaga.no i cierpliwosci-daj glowie czas,by mogla wrocic do rownowagi;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie po zapaleniu czułem się normalnie, nie miałem jakiś lęków...

3 dni potem miałem chyba flash back i nie mogłem zasnąć miałem wrażenie że mowi do mnie Bóg, albo sumienie. Przechodziły mi straszne myśli, nie mogłem się skupić, myślałem że już koniec, że zwariowałóem..

minęło jakies 3 tygodnie a wczoraj cały dzień olęku.. wszystko co przeczytałem o jakiejś chorobie w internecie zaraz sobie wmawiałem... byłem pewny że mam schizofrenie. Dzisiaj wstałem z kołoczącym sercem i znów z tą obawą. Ale jak narazie myśle racjonalnie i oprócz lekkich motyli w brzuchu chyba czuje się lepiej.

Narazie nie mam zamiaru mówić o tym rodzicom bo myśle że poprostu zapomnę i po wszystkim. że z czasem to minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Ja powiem Ci ziomeczku ze da rade palic marihuane w trakcie tej choroby, aczkolwiek trzeba zaczynac od małych dawek nawet mniej niz pół "lufki" i najlepiej w lolkach.Trzeba tez myslec o tym, ze wiesz dobrze ze to choroba psychiczna i ze masz na nią serdecznie wy***ne(przepraszam za wulgaryzmy ^^).Ja 4 mc-e temu przezywałem koszmary z nerwicą lękową i nerwicą serca :shock: Tyle ze ja miałem jeszcze na początku codziennie ze umieram bałem sie różnych hałasów pisków itp i czułem sie jakbym byl w snie jakims.Wczesniej ze 2 miesiące temu jak zapalilem tak samo miałem jak ty (serce wali i nie obeszlo sie bez szpitala), ale nie byłem na to jeszcze gotowy psychicznie.Wczoraj zapalilem wlasnie w takich mini dawkach, pozniej troszke zwiekszylem i gitara.Ale nie będe jarac dzien w dzien jak kiedys bo uwierzcie ze to moze pogłębic naszą chorobe.Heh trzymajcie sie i duzo nie palcie.Pozdro :papa:

 

[Dodane po edycji:]

 

dzięki autorowi tematu że to napisał.

Wszystko zrozumiałem... paliłem gandzie jakies 3 tygodnie temu a przez ten czas co jakiś czas mam dziwne myśli, myślałem już że już po mnie , że moje życie się zmieni bo jestem psyhiczny, że bede potrzebował sesji u psychologów leków itp.

Podejrzewałem u siebie juz wszystkie choroby psychiczne. Wszystko co przeczytałem w necie potrafiłem sobie wkręcić że to mam.

Jak poczytałem o schizofrani idąc miastem wkrecałem sobie ze mysle że wszyscy ludzie o mnie mowią i wiedzą ze jestem chory.

Jednak ogarnąłem się i juz jest lepiej. Właśniedziś to wszystko sie działo. To już druga taka akcja że znowu mam napad dziwnych mysli i nie moge sie zebrać w całość. Za pierwszym razem 3 dni po spaleniu marihuany miałem wrażenie że gadam ze swoim sumieniem, bogiem i nie mogłem zasnąć przez to. Miałem wrażenie że jestem psychicznie chory...

Teraz bardzo żałuje że postanowiłem wgl zapalić...

bo to juz 2 raz mam tak że cały dzień chodzę przestraszony i nie wiem czy to będzie wracało.

 

 

 

Heh, nerwica lękowa połączona z nerwicą natręctw.Powinienes udac sie do psychiatry nie do psychologa(chyba ze będzie naprawde dobry).Ja jade na psychoterapie za tydzien i mam nadzieje ze spierd*le od tego całego "matrixa".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla lapiacych paranoje po zapaleniu, jak i tych ktorzy poglebili sobie nerwice lekowa:

http://www.intus.ehost.pl/forum/viewforum.php?f=5

 

Na forum (forum dla uzaleznionych / rzucajacych marihuane) mozna znalezc

troche przydatnych informacji o objawach osob, ktore "miewaja podobne stany" po paleniu.

 

...ale jesli ktos to czyta i jest wlasnie w stanie lekowym i lapie paranoje, ze

zostanie mu tak na zawsze, to polecam wylaczyc komputer i nie czytac

tego wszystkiego. Potrzeba naprawde ochlonac, bo czytanie tylko nakreca.

W sensie jesli akurat ma sie "atak leku", to organizm a w tym mozg szuka

wszedzie potwierdzenia swojego stanu i pisze mozliwie najczarniejsze scenariusze

od utraty kontroli poprzez szalenstwo a na schizofrenii i smierci konczac :)

 

Na pocieszenie napisze, ze po 5 miesiacach od moich przygod z mj, jest prawie ok ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem które jest poparte tym że paliłem trawe, jest tak że marihuana stwarza 2 zagrożenia,

u osób głównie z depresją (bez lęków i napięć, niepokoju) - ryzyko bardzo szybkiego i silnego uzależnienia

psychicznego, bo to likwiduje glowny objaw bezsensu wszystkiego, wszystko wydaje sie cudowne i interesujace,

jest pełen luz i gitara, ale musimy zażywać ją dalej i coraz większe ilości a potem po ewentualnym odstawieniu

pojawiają się objawy abstynencyjne - czyli to co było przed paleniem pomnożone x50 co trwa przynajmniej miesiąc

a najczęściej kilka miesięcy - koszmarna męczarnia, a ciężko jest zapanować nad tym nałogiem a długotrwałe palenie

u osób zdrowych po odstawieniu pododuje spore problemy, zaś osób zaburzonych takich jak my - to jest wręcz koszmar,

który może przypominać odstawienie benzodiazepin branych w wielkich dawkach przez kilka miesięcy.

zaś u osób które poza depresją mają uciążliwy lęk wolnopłynący, nerwice, silny lęk napadowy to sytuacja wygląda

inaczej, podczas palenia mogą wystąpić totalne paranoje, lęk sięga zenitu, zaś atak lękowy przybiera formy ekstremalne,

często występują nawet psychozy, taki stan to naprawdę koszmar, na szczęscie po takim jednorazowym eksperymencie

objawy nie utrzymują się długo ale może nastąpić ogólne nasilenie objawów lęku uogólnionego na jakiś czas i pojawić

się w psychice jakaś kompletnie nieracjonalna schiza która może nas dopadać co jakiś czas.

 

co do zaburzeń psychicznych i zażywania marihuany (lub innych kanabinoidów) wiem dużo i mógłbym sporo napisać

ale wstrzymam się, chyba że ktoś będzie nalegał.

 

bardzo ostrzegam lękowców, nerwicowców, osoby z niepokojem i napięciem lub silną depresją przed paleniem tego,

bo to można sobie zrobić niezłą krzywdę, po czym można bardzo żałować tego zażywania do takiego stopnia

że dałoby się całą swoją kasę tylko za to by cofnąć się w czasie sprzed palenia.

 

u osób z lekką lub średnią depresją które wyleczyły zaburzenia lękowe i zminimalizowały nerwice, zapalenie raz

na jakiś czas - np. małą ilość ze 2 góra 3 razy w miesiącu to może być nieszkodliwe - niestety wymagana jest

silna wola bo po takich "pięknych lotach" ciężko się oprzeć przed ponownym spróbowaniem, może wystąpić

na tyle silne pragnienie psychiczne że depresja może się powiększyć, a jak się zacznie palić częściej to bardzo

łatwo nawrócić sobie wyleczone zaburzenia lękowe w dużo gorszej formie.

 

więc generalnie bardzo przestrzegam, bo to moim zdaniem robi z psychiki większą siekę niż alkohol jeśli chodzi o osoby zaburzone.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy film, przechodzę coś podobnego do bohatera tego filmu, też kiedyś zjarałem za dużo, i moje stany lękowe się pogorszyły, i oczywiście postrzeganie rzeczywistości marne... A teraz dla mnie życie z nerwicą stało się dla mnie czymś, z czym staram się pogodzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×