Skocz do zawartości
Nerwica.com

ofiara gwaltu


Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, Lilith napisał:

a co z mentalną śmiercią? Ze zdewastowaniem życia drugiej osobie?

Powinien tego mężczyznę spotkać taki sam los jaki spotkał kobietę, którą skrzywdził.

 

Śmierć za śmierć. Tortury za tortury. 

Wyrok adekwatny do popełnionego czynu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Lilith napisał:

Dobra, nieważne - to i tak tylko czyste spekulacje.

 

Jak się czujecie?

Myśle, że podjęłaś bardzo ważny temat. Niestety widze, że ciężko nam coś jest napisać. Czytając Twoje wypowiedzi na temat katów, wyczuwam dużo złości i może to trochę blokuje(to tylko moje zdanie) Ja jeszcze nie potrafię powiedzieć co chciałabym żeby zrobić z taką osobą. Czytając ten artykuł czułam lęk i wręcz chciałam ich bronić, że przecież nic wielkiego sie nie stało. Ale po kilku sekundach zrozumiałam, że mój lęk jest na tyle silny, że mówienie o gwałcie, o tym człowieku mocno się wycofuję a wręcz mówie, że nic się nie stało. 

Chciałabym poczuć złość, frustrację, gniew, poczuć płacz, który daje mi ulgę. Niestety na to musze jeszcze chwile poczekać aż rozbije mur.

 

Samopoczucie nawet w miarę ok.

A u Ciebie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Disappear jak teraz u Ciebie? 

Czemu czuje, że to co robisz jest bez sensu? 
 

W dniu 28.11.2020 o 01:09, Disappear napisał:

 To taki stan, kiedy żałuję, że nie mogę się zabić. 

To tylko momenty zwątpienia. Bardzo dobrze, że istnieje hamulec, który nie pozwala przekroczyć pewnej granicy. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Illi napisał:

@Disappear jak teraz u Ciebie? 

Czemu czuje, że to co robisz jest bez sensu? 
 

 

Bo od dwóch lat się z tym boksuję na terapii i nadal przychodzi moment, że się blokuję i nie jestem w stanie zrobić kroku do przodu. 

Teraz sama sobie wymyśliłam w jaki sposób chcę przez to przejść i znowu blokada.

To frustrujące jak bardzo chcesz coś zrobić a nie możesz, bo przegrywasz z czymś co dzieje się wewnątrz Ciebie. 

Unikanie absolutnie nie poprawia mojego stanu i też sobie zdaję z tego sprawę, więc jakieś czekanie, nie wiadomo ile, bo może nie jestem gotowa, nie ma sensu. Nigdy tak naprawdę nie będę.

T. też staje na głowie, żeby mi to ułatwić. 

Po prostu wjechało mi, że jestem tak popsuta że już nic się nie da zrobić. Że to wszystko jest bez sensu. 

Teraz jest ciut lepiej. Rozmawiałam jeszcze z t. przez telefon. Trochę mi podtrzymała tą moją głowę zanim sobie ją roztrzaskałam. 

 

 

2 godziny temu, Illi napisał:

To tylko momenty zwątpienia. Bardzo dobrze, że istnieje hamulec, który nie pozwala przekroczyć pewnej granicy. 

 

Ja wiem, że to są chwile, które mijają.

Ale w takich chwilach naprawdę boli mnie to, że muszę żyć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęło ponad 20 lat od kiedy to się skończyło a ja nadal nie umiem tego jednoznacznie nazwać...z drugiej strony przy interpretacji kk jakoś nie mam wątpliwości, ale przyznać samą przed sobą że było się ofiarą, a właściwie wielokrotną ofiarą nie przechodzi przez myśl a co dopiero gardło...a może jednak wszystko wyolbrzymiam i niepotrzebnie roztrząsam...inni mają przecież gorsze przeżycia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Lilith napisał:

Nie sugeruj się innymi. Porównywanie problemów innych osób do swoich własnych, to błędna koło. Dla każdego jego własne problemy są najważniejsze. 

 

Wiem, że sugerowanie się innymi jest bez sensu ale problem polega na tym, że część mnie zdaje sobie sprawę co się działo, że było to zdecydowanie ponad moje siły psychiczne, że było to czymś złym...druga część mnie bagatelizuje sprawę a nawet potrafi udawać, że nic się nigdy nie wydarzyło...

Mam wrażenie, że dopóki tego nie zwerbalizuję (na terapii chociażby - bo poki co krążę wokol tematu ale bez wdawania się w szczegoly) to nadal ta druga część mnie może udawać, że właściwie "nic się nie stało"

Dodatkowo boję się jakie będą konsekwencje przyglądania się temu...tzn. bardzo możliwe że zbudowałam sobie złudną rzeczywistość i że w przypadku pracy nad przeszłością runie też duza część teraźniejszości 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith to nie jest moja pierwsza terapia, mam za sobą jakieś 3 lata terapii, oddział ogólny psychiatryczny i oddział zaburzeń nerwicowych (w odwrotnej kolejności)...ostatnią terapię przerwałam bo ze względu na pracę nie mogłam zgrać terminów, odstawiłam też leki (pod okiem psychiatry), wyszłam za mąż, urodziłam dzieci i kilka lat żyłam na prawdę czując się zdrowa...a później znowu wróciło, najpierw stany lękowe - na to pomógł powrót do prochów, później coraz gorsze huśtawki emocjonalne, wreszcie po długich namowach lekarki i coraz gorszych objawach somatycznych stwierdziłam, że faktycznie pora wrócić na terapię bo dalej tak nie pociągnę...

Wróciłam do mojej poprzedniej terapeutki bo po tej przerwie doszłam do wniosków, że tak na prawdę nigdy nawet nie dotknęłam prawdziwych problemów. To ja kontrolowałam co i w jaki sposób przekazuję, udawałam przed nią i przed wszystkimi (w sumie od zawsze) i tak bardzo weszło mi to w krew, że zaczęłam udawać sama przed sobą, iż nigdy nic się nie wydarzyło/ że to bez wpływu...Szczerze dopiero po tylu latach zdaję sobie sprawę, gdzie tak na prawdę tkwi źródło moich problemów i że nie da się tego od tak wymazać z pamięci bo emocje kierują się zupełnie innymi prawami i w ten czy inny sposób wychodzą na zewnątrz...

 

Także z jednej strony po prostu wiem, że nie mam wyjścia, albo zmierzę się z tym teraz i faktycznie odczuję poprawę albo po prostu mój organizm tego ciągłego napięcia nie wytrzyma. 

Z drugiej strony mam dzieci, ktorym nie chcę chociażby nieświadomie fundować swoich stanów...mam o co i dla kogo walczyć i nie wiem czy znalazłabym w sobie motywację aby robić to wyłącznie dla siebie

Edytowane przez sardyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ,zostałam zgwałcona 13 lat temu ,później zaczęły się moje problemy ze zdrowiem psychicznym ,depresja ,oraz nerwica.Bylam w 2 terapiach ,ale nigdy nie poruszyłam tego tematu ,psychoterapeuci w związku z tym nie wiedzieli jak mi pomóc .Oczywiście w międzyczasie założyłam rodzinę ,mam dziecko i gdyby nie nawracające stany lękowe i depresyjne mogłabym powiedzieć,że jestem osobą szczęśliwą.Teraz zaczęłam 3 terapie tzn chodziłam kilka miesięcy ,potem na kilka zrezygnowałam ,ale znowu wróciłam .To pierwsza terapia na której jakoś dałam radę opowiedzieć co mnie spotkało ,wiem ,że psychoterapeuta musi wracać do tej chwili a ja muszę się nauczyć o tym mówić ,ale gdy tylko słyszę z jego ust jakieś szczegóły które mu opowiedziałam zaczyna kręcić mi się w głowie ,nie potrafię wysiedzieć na miejscu ,zaczynają boleć mnie plecy ,całe ciało strasznie się spina do tego stopnia że jak wychodzę z gabinetu moje ciało aż drży a wręcz się trzęsie .Przez te moje odczucia z ciała zaraz mam ochotę zrezygnować z dalszej walki o siebie już nie mówiąc ,że kolejne dni i tygodnie są dla mnie ciężkie po takiej wizycie pomimo przyjmowania leku .Czy tak działa stres pourazowy ? Zamrożone emocje ? Czy któraś z Was dziewczyny tak miała ? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Gagatka przede wszystkim gratuluję,  że przemogłas się, by pójść na terapię i w końcu się z tym zmierzyć. Trauma zamknięta w ciele potrafi dawać o sobie znać poprzez napięcie i wręcz fizyczny ból.  Na mojej terapii nieraz odcinalo mnie,  fizycznie czułam się obok, innym razem rozsadzalo głowę  z przeciążenia i emocji. To co czujesz jest normalne.  Jeśli czujesz, że ciało chce się trząsc, to po prostu idź za tym. Tak, zamrożone emocje po prostu puszczają. Nie napiszę, że będzie łatwo, ale warto wytrzymać ten stan.  Możesz też zapytać terapeutę,  jak sobie radzić z tym przeciążeniem.  Obecnie jestem w pracy nad traumą rowniez poprzez ciało, jeśli masz pytania pisz na prv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2021 o 17:59, Gagatka napisał:

Czy tak działa stres pourazowy ? Zamrożone emocje ? Czy któraś z Was dziewczyny tak miała ? 

Tak. Tak. Tak. 
Ciało pamięta traumę i reaguje. Czasami czuję wręcz, że ktoś mnie dusi, nie mogę wziąć powietrza. Innym razem zaczyna mną telepać i nie umiem tego powstrzymać. Warto porozmawiać o tym z T., są metody na radzenie sobie z takim napięciem. Jednak zauważam, że po każdym takim odreagowaniu ciała, troszeczkę łatwiej wrócić mi do tamtej sytuacji i o niej porozmawiać. Chociaż to może za dużo powiedziane... 
Nie poddawaj się. Trzymam kciuki za Ciebie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.02.2021 o 17:59, Gagatka napisał:

Dziewczyny ,zostałam zgwałcona 13 lat temu ,później zaczęły się moje problemy ze zdrowiem psychicznym ,depresja ,oraz nerwica.Bylam w 2 terapiach ,ale nigdy nie poruszyłam tego tematu ,psychoterapeuci w związku z tym nie wiedzieli jak mi pomóc .Oczywiście w międzyczasie założyłam rodzinę ,mam dziecko i gdyby nie nawracające stany lękowe i depresyjne mogłabym powiedzieć,że jestem osobą szczęśliwą.Teraz zaczęłam 3 terapie tzn chodziłam kilka miesięcy ,potem na kilka zrezygnowałam ,ale znowu wróciłam .To pierwsza terapia na której jakoś dałam radę opowiedzieć co mnie spotkało ,wiem ,że psychoterapeuta musi wracać do tej chwili a ja muszę się nauczyć o tym mówić ,ale gdy tylko słyszę z jego ust jakieś szczegóły które mu opowiedziałam zaczyna kręcić mi się w głowie ,nie potrafię wysiedzieć na miejscu ,zaczynają boleć mnie plecy ,całe ciało strasznie się spina do tego stopnia że jak wychodzę z gabinetu moje ciało aż drży a wręcz się trzęsie .Przez te moje odczucia z ciała zaraz mam ochotę zrezygnować z dalszej walki o siebie już nie mówiąc ,że kolejne dni i tygodnie są dla mnie ciężkie po takiej wizycie pomimo przyjmowania leku .Czy tak działa stres pourazowy ? Zamrożone emocje ? Czy któraś z Was dziewczyny tak miała ? 

 

To co napisałaś, to dowód na to, że "samo nie mija". 

Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się to ruszyć w terapii.

Bardzo dobrze też, że masz odczucia z ciała. To jest coś co trzeba przerobić w gabinecie. Te emocje i to wszystko co się z tym wiąże. 

Ja bardzo długo odcinałam się zupełnie. Każde słowo mnie wyłączało na amen. I to niczego nie zmieniało.

Teraz jest trochę lepiej. Zawsze po tym, jak ruszymy temat, mam odczucia z ciała.

Wszystko mi się trzęsie, przez jakiś czas nie potrafię wstać i utrzymać równowagi. 

Emocje się zamrażają. Czasami na długie lata. To bardzo ważne, żeby je wreszcie puścić, mimo że to jest bardzo trudne.

Ale tylko w ten sposób możesz to przełożyć w głowie, do szufladki z napisem "przeszłość".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spina mnie jedna rzecz, a od razu pojawia się w głowie ten temat. Każdy głośniejszy, niespodziewany dźwięk powoduje, że ciało jest gotowe do ucieczki... Jak zwykle pojawiają się koszmary, przez co mam problem ze spaniem... Męczy to i psychicznie i fizycznie. Ciągłe napięcie i uczucie lęku 😕 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy po długim czasie spokoju cos zaczyna wracać zawsze ląduje w tym temacie. Minęły 2lata od ostatniego wpisu i bardzo wiele rzeczy się zmieniło. Jednak nadal potrafią wrócić sceny w mojej głowie, jakby to było wczoraj... staram się tego już nie analizować, nie przezywać, chociaż ciało samo reaguje w takich momentach. Ciężko mi dziś cholernie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×