Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed opinią rodziny


Gość magdalenabmw

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Wam.

 

Będzie długo ale nie mam wyjścia, mam nadzieję że ktoś to przeczyta :( Nie myślałam że kiedyś tutaj napiszę, ale piszę. Bo w sumie kogo mam sie zapytać jak nie Was? ;)

Mam mały 'problem', choć może to nie jest problem dla normalnego człowieka.

 

Jak pewnie niektórzy z Was wiedzą zastanawiamy się z moim X nad potomkiem. Są to na razie dyskusje, ale.. ale. Obydwoje chcemy, mamy warunki itd Kłopotem jako takim jest moja nerwica, ale ja czuję że dałabym radę :smile: Tylko nie wiem jeszcze czy już teraz, bo nie mam pewności czy nie chcę wrócić do leków, a jak wiadomo leki trzeba brać min rok, półtora... Mniejsza z tym.

 

Przejdę do sedna. Z moimi rodzicami mam bardzo dobry kontakt, przyjaznimy się. Jednakże czuję coś, co chyba nie jest normalne. W moim domu nigdy głośno nie mówiono o seksualności. Tzn kiedy byłam dzieckiem i nastolatką. Seks to był temat tabu. Owszem, żartowali na temat seksu, mama była zawsze trochę 'sprośna' ;) ale ze swoimi znajomymi, nigdy ze mną.

 

O tym, że ja nie jestem aniołem moi rodzice dowiedzieli się z mojego pamiętnika :? Czułam że są zawiedzeni, bo ja -ich idealne dziecko, bez skazy- robię takie brzydkie rzeczy! Akurat tamte wydarzenia złączyły się przypadkiem z tym, że opuściłam się w szkole. Rodzice zrobili mi straszną awanturę, że to przez seks sie nie uczę bo już nie mam czasu, że tylko seksy mi w głowie.. Czułam się zażenowana, było mi tak bardzo wstyd! :(

 

Od tamtej pory tym bardziej nie rozmawialiśmy o seksie, o dzieciach itd To się zmieniło dopiero jak wyprowadziłam się z domu - moi rodzice często do mnie teraz żartują, lubią śmieszne gadżety z podtekstem np kufel do piwa z penisem i ogólnie bardzo sie wyluzowali...

 

Moja mama jak była w ciąży z moją siostrą to powiedziała mi o tym dopiero w 8 czy 9tym miesiącu. Jak pare lat wcześniej poroniła to ukryli ten fakt przede mną. Ja to odebrałam (byłam dzieckiem) jako coś co jest złe- seks jest zły, ciąża jest zła (skoro sie nie powie że sie straciło dziecko, czy wstyd (?) powiedzieć że sie jest w ciąży).

 

Dlaczego o tym piszę?

Bo chcę mieć dziecko, i pomijając nerwicę - boję się ich reakcji. Chociaż nie wiem czy ''boję się'' to dobre określenie. Jak sobie wyobrażę że staję przed nimi i mówię 'mamo, tato, jestem w ciąży' to czuję że spalam się jak cegła, jest mi wstyd, wyjdzie na jaw to że uprawiam seks (chociaż i tak oni to wiedzą!).. Nie jestem sobie nawet w stanie wyobrazić że mieli by być w szpitalu jak będę rodzić..

 

Chciałam zapytać przede wszystkim kobiety- czy to jest normalne?! Czy normalnym jest że wstydzę się swojej seksualności przed rodzicami, że ''wstydzę się'' zajść w ciążę??? Że obawiam się ''co oni powiedzą''? (pomimo tego że moja mama czasem napomina że fajnie by było mieć wnuka!)...

 

Już sama siebie nie rozumiem :( Czy to przez to że seks w moim domu był tematem tabu? Czy to ze mną jest coś nie tak?

 

Pozdrawiam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, imo jesteś za młoda na dziecko.

nie sugeruj się opinią rodziny - i tak zrobisz, jak będziesz uważać, że jest słusznie.

ale taki mały hint ode mnie - pomyśl, że dziecko jest na całe życie.

 

zastanów się, czy już teraz chcesz potomstwu poświęcać czas, bo to ważne.

chyba nie chciałabyś zostać zestresowaną, sfrustrowaną młodą mamą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedz :smile:

 

Z tym wiekiem to tak trzeba spojrzeć z innej perspektywy... Większość 20 latek (no,w sumie zaraz 21 będzie) lata po dyskotekach, mieszka u mamy, jest na garnuszku mamy, zmienia chłopaków co tydzień... Ja taka nie jestem. Nie chodzę na balety, studiuję zaocznie, na co dzień zajmuję się domem, gotuję obiadki. Mam swoje mieszkanko, świeżo po remoncie, więc miałabym wygodne miejsce dla dziecka. Miałabym je za co utrzymać, bo pomimo tego że ja teraz nie pracuję to mój X dużo zarabia i finanse na pewno nie były by problemem.

 

W zasadzie poza nerwicą (choć myślę że to nie byłby problem) pozostaje tylko kwestia tego wstydu.

Bo warunki materialne mam lepsze niż nie jedna kobieta starsza.

 

Z moim X jesteśmy już pare lat razem, jesteśmy siebie pewni, w zasadzie chcemy wziąć ślub we wrześniu, ale to jest temat który ciągle omawiamy.

 

Na pewno nie chcę być sfrustrowaną matką, ale nie widzę podstaw ku temu, że tak miało by się stać :smile: Siedzę w domu, nudzę się... Miałabym dużo czasu dla tego dziecka, bo nie muszę pracować. W zasadzie byłabym dla niego 24h na dobę, non stop.

 

Że dziecko jest na całe życie jak najbardziej zdaję sobie z tego sprawę. Jednakże czuję, że chcę. Mam tego pełną świadomość i ta myśl rodziła się w naszych głowach w zasadzie jak tylko zaczęliśmy być razem... i tak dojrzewa wspólnie z nami.

 

Zawsze było jakieś ale- a to mieszkanie, a to kasa, a to brak czasu.. A teraz mam to wszystko.

 

I nigdy nie patrzyłam na to kto co powie, generalnie mam to w dupie, np teściów w ogóle się nie obawiam.... ale moi rodzice... Czuję po prostu wstyd. Że ciąża to coś złego, że wstyd mieć dziecko... Ciężko mi to wytłumaczyć, czuję że płoną mi policzki na samą myśl o tym...

 

To chore!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdalenko myślę, że nie masz czego się wstydzić bo przecież mieszkasz ze swoim chłopakiem więc dla twoich rodziców to jasne, że z nim sypiasz. Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale oni zapewne są świadomi, że prędzej czy później zajdziesz w ciążę. Masz z nimi świetny kontakt więc nie masz się co martwić. Mogę Ci tylko życzyć zdrowego pięknego i mądrego dziecka w którym zakochasz się zarówno ty jak i twoi rodzice!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dziękuję Iryss, żeby nie zapeszyć ;)

 

Świadomi tego że kiedyś zajdę w ciążę są na pewno, tak jak pisałam wyżej- moja mama czasem wspomina o wnukach. Ale ja mam taką reakcję obronną że od razu zaczynam pleść piąte przez dziesiąte że ja nie chcę dzieci itd Chociaż bardzo chcę! :( Nie wiem dlaczego tak mówię, robię to automatycznie...

 

A Wy nie macie takich myśli? Jak byście teoretycznie teraz zaszły w ciążę, to nie byłoby Wam wstyd powiedzieć o tym rodzicom? ...

Nie było by Wam wstyd urodzić, kiedy oni byli by w szpitalu? Albo karmić piersią przy nich? Dla mnie to jakaś kompletna abstrakcja jest... Jak pomyślę że moi rodzice mieli by moje piersi oglądać to robi mi się słabo.

 

Ogólnie wg mnie ciąża to coś wspaniałego, ale w połączeniu z moimi rodzicami kojarzy mi się tylko ze wstydem :-| .. A nawet mamy już imiona wybrane dla chłopca i dziewczynki...

 

No i mój ojciec nawet 40 stki nie ma, pewnie by sie wściekł że tak wcześnie go dziadkiem zrobiłam ;) Przynajmniej wnuk miałby z kim na play station grać :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze a zawsze myślałam, że jesteś najodważniejszą osobą jaką kiedykolwiek poznałam. Nie zapominaj że oni widzieli Cię już nie raz bez bluzki tyle, że teraz trochę wydoroślałaś. Przecież ktoś musiał Ci pampersy przebierać nie? Zapewne to tylko z mojej strony tak przejrzyście to wygląda, ale musisz sama ze sobą powalczyć żeby przezwyciężyć ten wstyd przed rodzicami. Ja np. wstydzę się pokazać przed mamą że coś mnie boli. Ona nigdy nie widziała jak płakałam. Dasz rade!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie.. Mi nawet wstyd było jak zachorowałam na NL, no bo jak to- ja? taka idealna? silna? ...

 

Pampersy zmieniała mi babcia, mama była za granicą a ojca mam dopiero od 5go roku życia ;)

 

Tylko jak ja mam z tym walczyć? Co konkretnie robić?

 

p.s. Iryss dziękuję, to ogromny komplement dla mnie z tą odwagą! :* Ale w tej kwestii wymiękam kompletnie.... no kompletnie :? I nie, nie boję się. Czuję zażenowanie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj nie doceniasz się! Jesteś cholernie przebojowa oraz pewna siebie i choć to nie zawsze idzie w parze z odwagą, ale czasem jak czytam twoje posty to się zastanawiam czy może tę odwagę i pewność przed lustrem ćwiczysz czy co!? Czasem trzeba sie po prostu przełamać. Może spróbuj zacząć rozmowę z mamą i powiedz jej, że marzysz o dziecku..Dalej samo się potoczy.

 

[Dodane po edycji:]

 

Ps Zażnowanie to zakonnica może czuć jak wpadnie, rozluznij się troche i spontanicznie z nią porozmawiaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hahhaa nie, nie ćwiczę przed lustrem :mrgreen: To chyba nabyte. Moja mama w tej kwestii jest jeszcze gorsza ode mnie, kobieta petarda :P

Właśnie nawet jak ona zaczyna temat to ja mam jakąś taką reakcję obronną aby sie wypierać na siłę - że nie lubię dzieci, nie chcę ich itd Sama nie wiem dlaczego... Nie umiem jej powiedzieć w oczy że chcę mieć dziecko. Prędzej chyba umrę :roll::P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego akurat teraz chcesz dziecko?:)

masz jeszce czas,nawet nie wiesz ..ile jeszce przed Toba młodości a dziecko to duza odpowiedzialnośc juz na zawsze ,trzeba sie z tym liczyć zanim sie zdecyduje.Ja wstydze sie kolegi przyprowadzic do domu ,zeby sobie nikt nie pomyslał ,ze cos nas laczy wiecej niz kolezenstwo w domu;)

Oczywiscie nic w tym złego ,ze mieszkasz z chlopakiem. Ale dlaczego nie cenisz swojej kobiecosci? przeciez to cos wspaniałego.Ja staram sie cieszyc swoja kobiecoscia,uwazam to za dar.Pamietam jak bylam młodsza (mialam moze 12 lat)wstydzilam sie poprosic mamy o kupno stanika, a garbilam sie przy tacie bo wstydzialam sie ,ze staje sie kobietą.Wstydzialm sie nosic nawet rozpuszczone wlosy,bo bylo to dla mnei zbyt kobiece. Ale z czasem przeszlo 21 lat to nie dziecko,ludzie zakladaja powoli w tym wieku rodziny...ale wiele osob nawet o tym jeszcze nie mysli. Moze warto poczekać 2 lata ?dobrze przemyslałas swoja decyzje? Bo rodzice na pewno by to zaakceptowalidlaczego uwazasz ,ze nie?

:)

Jesli kochaja Ciebie to to zaakceptuja.Ale moze oni chca jak najlepiej dla Ciebie.Nie lepiej skonczyc studia, znalezc prace i dopiero sie ustawic w zyciu?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczerze mówiąc nie czytałam wszystkich wypowiedzi, jedynie pierwszy post Magdy. O ile mnie pamięć nie myli, to Ty ( ;) ) właśnie "śmiałaś" się ze mnie, że boję się ciąży, że nie chcę dziecka, że skoro tak mam to widocznie nie dojrzalam, a teraz czytając Twojego posta właśnie mam wrażenie jakbym czytała siebie. Właśnie wstydzę się być w ciąży, właśnie dlatego, że ktoś by wiedział, że uprawialam sex (wiem mało logiczne). U mnie właśnie oprócz tego wstydu jest strach przed ciążą, porodem.

 

[Dodane po edycji:]

 

jeśli nie jesteś gotowa, a najwyraźniej nie jesteś skoro masz jakieś wahania, to poczekaj z tym, tym bardziej, że jesteś młodą osobą i możesz spokojnie odłożyć to na inny termin, a teraz możesz zrobić prawo jazdy, podleczyć się (pisalaś, że chcesz włączyć leki).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, pozwolę sobie zabrać głos. W razie czego, zawsze można usunąć ;)

 

1. Najprawdopodobniej rodzice zataili przed Tobą fakt poronienia przez mamę, bo to dla kobiet bardzo bolesna kwestia, gdy nie udaje się donosić ciąży. Część kobiet traktuje taki fakt prawie jak zaprzeczenie swojej wartości jako kobiety (podobnie reagują mężczyźni). :roll: Niewykluczone, że Twoja mama podobnie to odebrała i takim poczuciem "wstydu" nie chciała się dzielić z Tobą - córką, czyli osobą dla której "powinno się" być wzorem do naśladowania. Jaki to wywarło efekt na Tobie, sama napisałaś.

 

2. Możliwe, że słaby kontakt z rodzicami w początkowych latach Twojego życia, spowodował wykształcenie się w Tobie mechanizmu zwracania na siebie ich uwagi, poprzez "bycie najlepszą" (czy również wliczając w to rywalizację z nimi ?). Teraz, gdy nie mieszkasz z nimi, może nie odczuwasz potrzeby udowadniania im czegokolwiek, zabiegania o ich poklask, za to być może stary mechanizm odzywa się na samą myśl kontaktów z nimi ? Może właśnie dlatego w wyobraźni "nie widzisz" ich przy porodzie, albo przy karmieniu piersią ? Bo obnażenie choćby tylko piersi, to "odsłonięcie się", ukazanie się "słabą" wobec kogoś, z kim się rywalizowało lub przed kim chciało się wypaść jak najlepiej ?

 

A jeśli dziecko traktujesz jako kolejną okazję do pokazania rodzicom (lub komukolwiek innemu), że jesteś najlepsza, że sobie poradzisz... to to nie najlepszy powód do zachodzenia w ciążę :roll:

 

3. Inną kwestią jest, czy zdajesz sobie sprawę z potencjalnych konfliktów ze swoim przyszłym mężem, związanych z opieką nad maleństwem ? Skoro jego obowiązkiem będzie zarabianie, to najczęściej Ty będziesz wstawała po kilka razy w nocy i w dzień do karmienia, do przewijania maleństwa...

A to oznacza dla Was obojga częste niewyspanie, zmęczenie, rozdrażnienie, a więc i spory. Pytanie, czy już dziś macie "opracowane" jak wychodzić ze sporów, by nie niszczyć więzi między Wami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda czytałam te posty i mogę stwierdzić że u mnie jest tak samo, tzn, mam już swój wiek jak w nicku, i tez bardzo pragnę dziecka, ale ciągle powstrzymuje mnie fakt mojej nerwicy,ale zastanawiam się tez nad tym jak to będzie jak będę w ciąży jak to powiedzieć mamie, babci (z którą jestem bardzo blisko)nie jest to wstyd ale coś takiego dziwnego, jak to będzie jak znajdę się w szpitalu przed porodem, i takie tam,krępują mnie tez pytania dotyczące kiedy zostanie babcią(mama), może to faktycznie wynika z faktu że u mnie w rodzinie również seks był tematem tabu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magda, a może przeżyłaś ogromny uraz psychiczny wtedy, gdy rodzice odnaleźli pamiętnik? Można tylko próbować wyobrażać sobie, co czuje młoda dziewczyna, której nagle odkryto i skrytykowano najbardziej intymne sekrety. Może ten lęk tkwi w Tobie do tej pory, mimo upływu lat? A zakonserwowaniu się jego sprzyjało to, że od tamtej pory nie rozmawialiście w domu o TWOJEJ seksualności w sposób normalny? I teraz wszelkie myśli związane z Twoją seksualnością i rodzicami wywołują ten zadawniony lęk z powrotem?

 

Może w Twojej głowie (myślach) i sercu (uczuciach), Twoi rodzice nadal są tymi krzyczącymi, srogimi krytykami Twojej seksualności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :smile: I że chciało Wam się to czytać :P

Takajakaś18- a co rozumiesz przez pojęcie ''młodość'' ? Moja młodość już się skończyła :smile: Młodość to ja miałam jak mieszkałam u rodziców, nie musiałam sie martwić za co obiad zrobić, nie myślałam o rachunkach, a jedynym moim zmartwieniem było - co ubrać na balety. To była młodość :smile: Nie patrzcie na człowieka przez pryzmat wieku. Gdybym miała 30 lat to pisalibyście - tak, rób, super! :D Nawet jeśli materialnie miałabym mniej, i jeśli emocjonalnie bym nie dorosła. Ta decyzja jest przeze mnie bardzo mocno przemyślana. Jestem z X już prawie 3 lata, a męczę go o dziecko już 2,5 roku :smile: Dziecko to odpowiedzialność, ale ja jestem bardzo odpowiedzialna. I gotowa.

Co do studiów, pracy itd - teraz jest najlepszy moment. Poważnie. Studia kończę za rok, a studiuję zaocznie, w szkole bywam rzadko. W zasadzie do mojej szkoły wcale nie trzeba chodzić, tylko na sesję. Praca? Nie muszę pracować, i tak żyję na bardzo dobrym poziomie patrząc na średnią polaków. Ale jeśli bym sie uparła- prowadziłam swoją firmę jeszcze pół roku temu. W każdym momencie mogę ją znowu otworzyć i moja praca będzie polegała na wykonaniu dwóch telefonów dziennie- do obsługi klienta zatrudnię kogoś. Kasa sama się robi. A pracować u kogoś nie mam zamiaru, nigdy :smile:

 

Paranoja- już nie pamiętam szczerze mówiąc co kiedyś pisałam :P Ja też boję się porodu i ciąży, ale to chyba naturalne. Każda się boi, jedna mniej a druga bardziej. No i wiesz, Ty jesteś ode mnie starsza :P Wahań nie mam w stosunku do tego CZY chcę , bo wiem że chcę. Ale wahania mam w innej kwestii. Zresztą chyba każdy ma jakieś lęki, wahania...

 

God's Top 10-

ad1. Nie mam pojęcia co chciała moja mama tym osiągnąć. Ale jedyne co osiągnęła to to, że dla mnie seks i ciąża to tematy tabu w ich towarzystwie i to, że mam wrażenie że mi nie ufa. W końcu mnie oszukała...

ad2. Tak, trafiłeś w sedno :smile: Do piątego roku życia nie miałam ojca, a mama była ciągle w pracy. Potem wymagano ode mnie rzeczy niemożliwych. Dwa licea na raz, czerwone paski, olimpiady, korepetycje, kursy, jazda konna, malarstwo, biegi przełajowe (i to wszystko włączając konkursy, minimum na poziomie wojewódzkim ! ). Miałam być piękna, uśmiechnięta, grzeczna, mieć sukcesy w szkole, w sztuce i w sporcie. Dziecko idealne... Ojciec nigdy mnie nie chwalił. Zawsze mój kuzyn był lepszy, bo był chłopakiem.A ja chciałam tylko jednego - być jak mama, albo i lepsza! Chciałam tak jak ona od zera dojść do przysłowiowego milionera. Jak założyłam pierwszą w życiu firmę i zarobiłam pierwsze większe pieniądze, to czułam się dumna jak paw. Ojciec zaczął mnie chwalić, zaczął mówić ''To moja córka!''.... Wreszcie. Po tylu latach starań ponad siły....

''A jeśli dziecko traktujesz jako kolejną okazję do pokazania rodzicom (lub komukolwiek innemu), że jesteś najlepsza, że sobie poradzisz... to to nie najlepszy powód do zachodzenia w ciążę :roll: ''

 

Absolutnie nie :smile: Dziecko chcę, bo czuję instynkt macierzyński. I chcę połączyć się z moim X na wieki.

ad3. Zdaję sobie sprawę. Ale my razem już tyle przeszliśmy że na pewno damy radę. Przeszliśmy razem biedę, frustrację, on mi wybaczał rzeczy które nie powinny mieć miejsca, inny już tysiąc razy by mnie zostawił.. Dziś jestem pewna że nie ma siły która nas rozdzieli.

Mała26- zapewne tak. Twoja sytuacja jest identyczna prawie jak moja :smile:

 

Miki74- tak, to była trauma. Rodzice przyklejali po całym domu kartki z napisami ''Jak nie poprawisz ocen to sie skończą seksy'' itp, słuchałam wyzwisk, awantur, mama raz mi zrobiła awanturę na ulicy że mnie na siłę do ginekologa

zaciągnie żeby się upewnić..

 

 

***To była już druga taka sytuacja. Wcześniej myślała że straciłam cnotę bo zobaczyła moje prześcieradło upaćkane krwią. Zrobili mi piekło, okropnie było, a nie chcieli mi uwierzyć że po prostu okres dostałam w nocy.. Skończyło się u ginekologa :( Co za wstyd!!!!!!!!

 

 

Jeszcze do tego wczoraj w nocy pokłóciłam się z facetem. Stwierdził że on chce, ale się boi, więc woli jeszcze poczekać. Jak mu wygarnęłam że boi się dlatego bo sam jest jeszcze dzieckiem i nie odciął pępowiny ze swoją mamusią to stwierdził że wolałby abym nadal miała dzieci za bachory na jakiś czas jeszcze bo już ma dość codziennych rozmów o tym samym. Kazałam mu się wyprowadzić, skoro mamy inne priorytety. Sama już nie wiem co z tym robić...

 

Ja chcę, i jestem tego PEWNA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia co chciała moja mama tym osiągnąć.
Może wolała uniknąć niewygodnych pytań z Twojej strony, które być może byłyby dla niej rozdrapywaniem ran ?

 

Absolutnie nie :smile: Dziecko chcę, bo czuję instynkt macierzyński. I chcę połączyć się z moim X na wieki.
Akurat ja nie jestem tym facetem, którego "powinnaś" o tym przekonywać, w końcu to nie ja będę zmieniał pieluchy Waszemu/Twojemu dziecku ;)

A w przekonywaniu Twojego narzeczonego, w niczym nie pomoże podkopywanie jego ego poprzez "wygarnianie" mu: "jesteś dzieckiem" :roll:

Bardziej pomocne będzie poznanie jego obaw, wspólne zmierzenie się z nimi i ustalenie kompromisu (choćby częściowo) satysfakcjonującego Was oboje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

God's Top 10- być może nie chciała pytań. Miałam wtedy 6 lat. Powiedziała mi w szpitalu że ma chore gardło i jej migdałki wycinają. Już wtedy mi nie pasowały te obrazki na ścianach przedstawiające panie z brzuchami i te kobiety na sali- z dziećmi. Myślała że jak mam 6 lat to jestem głupia i sie nie zczaje. Na jej nieszczęście byłam bardzo mądrym i bystrym dzieckiem. O fakcie dowiedziałam się mając lat 10, od osoby z rodziny.

 

Co do pieluch- a może jednak byś chciał? ;) hehe Ręce do pracy zawsze się przydadzą :P

 

Rozmawiałam już wielokrotnie z moim facetem. Od 3 lat, minimum raz w miesiącu. Najpierw mówił że nie mamy mieszkania. Teraz mamy. Potem że nie ma pracy. Teraz ma i to dobrą (tfu tfu). Potem że ja nie mam czasu bo pracuję (już nie pracuję i czasu mam dużo). Potem już sie zdecydował i nawet pewne kroki zrobiliśmy. Jak mi sie okres 3 tygodnie spóżniał to cieszył się jak dziecko! A jak dostałam ten okres... to sie popłakał. Minął tydzień i znowu to samo - boi sie że sobie nie poradzi, że psychicznie tego nie pociągnie, że dziecko to duże koszta, że małe mieszkanie... i najgorsze wg niego- że w jego psychice skończy to okres jego młodości i zacznie się dorosłość. A to dla niego tragedia. Pomimo tego że jego młodość dawno się skończyła- mieszka na swoim, sam sie utrzymuje, studia praktycznie skończone, pracuje na dom, zero imprez... To jest młodość? ;) Jemu się tak wydaje bo on jest ciągle dzieckiem w oczach jego rodziców. Jego matka potrafi zadzwonić i go ochrzanić za niezapłacony mandat! Gdzie gdyby moja matula tak zrobiła to bym jej ciężkie działa wytoczyła. A oni nic. Nic! Dziecko totalne...

 

Dziękuję jeszcze raz za odpowiedzi, to ważne dla mnie :smile: Nie mam nawet z kim o tym pogadać, tylko z Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do pieluch- a może jednak byś chciał? ;) hehe Ręce do pracy zawsze się przydadzą :P
Tak chcesz mnie urządzić :P Kto inny "poczyna", a kto inny od "śmierdzącej" roboty ? :P

 

Rozmowa na temat rodzicielstwa, to nie negocjacje w sprawie członkostwa w UE, gdzie do omówienia jest x zagadnień. Przy rodzicielstwie jedne wątpliwości się rozwiewają, część staje się nieaktualnych, a najwięcej pojawia się nowych ;)

 

Z jednej strony sprawiasz wrażenie silnej osobowości. Możliwe, że wolisz "kierować" związkiem, swoim partnerem, w tym wypadku nie dziwnym byłoby, gdyby on "nie potrafił" podejmować decyzje. Tym bardziej ta hipoteza nabiera wiarygodności, że sama zauważasz "pępowinę" łączącą go z jego mamą... która potrafi go ochrzaniać za niezapłacone mandaty, a więc najprawdopodobniej nie miał możliwości nauczenia się tego w domu rodzinnym.

Z kolei z drugiej strony jego wahania mogą wskazywać na to, że on z miłości do Ciebie zgadza się z pragnieniem dziecka, a jednocześnie jego wątpliwości powodują ciągłe "odkładanie" tej decyzji (co znów potwierdzałoby hipotezę o "niewykształceniu się" w nim umiejętności podejmowania decyzji).

Tak więc możliwe, że tak ułożyliście sobie relacje, że to Ty w tym związku "nosisz spodnie" (ważne, by Wam to odpowiadało). Wtedy "naturalnym" następstwem byłaby zgoda na konsekwencje - większość decyzji należy do Ciebie, przy jednoczesnym zaakceptowaniu tego, że przy tych nielicznych decyzjach, gdzie i jego zgoda jest ważna, on ma duże trudności z wyborem.

 

Pomimo tego że jego młodość dawno się skończyła- mieszka na swoim, sam sie utrzymuje, studia praktycznie skończone, pracuje na dom, zero imprez... To jest młodość? ;)
Tak Ty definiujesz młodość lub jej brak. Czy narzeczony definiuje to podobnie ? Może jego definicja jest pojemniejsza np. o bogatsze życie towarzyskie, albo dajmy na to zwiedzenie Sułtanatu Brunei ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

God's Top 10- jejku, Ty to potrafisz w sedno zawsze trafić :smile: Lubię czytać Twoje posty bo wszyscy piszą, piszą ale nikt nie umie konkretnie powiedzieć o co mu chodzi, a Ty zawsze trafisz w sedno sprawy.

 

Jest dokładnie tak jak napisałeś. Ja podejmuję decyzje, a nawet jak on czasem coś postanowi to i tak najczęściej ja to neguję bo mi sie nie podoba i ...wychodzi na moje. Generalnie zawsze jest tak jak ja chcę. Chyba, że on przedstawi mi konkretne i mądre argumenty dowodzące jego racji - wtedy okej, biję się w piersi i nie jest po mojemu. Ale tak bywa rzadko.

 

Czasem mam ochotę aby tupnął nogą i powiedział - NIE, STOP! Nie będzie tak!

 

Ale nie... po prostu zero asertywności :? Tak go wychowali.. Ma za dobre serce generalnie i jak ktoś go wyczuje to może mu na głowę wejść - tzn ja.

 

I racja- chce tego dziecka z miłości do mnie, ale ciągle to odkłada na potem. Zresztą jak każdą inną ważną decyzję...

 

A czym dla niego jest młodość? Mówi że chce sobie pożyć jeszcze bez problemów, mieć pieniądze dla siebie i dla mnie, nie mieć obowiązków. Chciał też podróżować, ale moja nerwica zmieniła plany- ale rozumie to. Na szczęście ;)

Ale ja wiem swoje- on tak może jeszcze 50lat. Dopóki nie odetnie się od swojej matki, dopóki sam nie przestanie być synusiem mamusi - nie będzie gotowy na dziecko.

 

U mnie przyszedł taki czas że wyprowadziłam się z domu a rodzice teraz są moimi przyjaciółmi. Mogą coś doradzić i tyle. A jego matka traktuje go jak 5latka, płacze jak ogląda jego zdjęcia z dzieciństwa.... On nie ma szans dojrzeć. :roll:

 

Nie wiem już co z tym robić, jak go zmienić, jak rozmawiać...

 

Może wysłać go do psychologa? Może psycholog pomógłby mu dorosnąć i zrozumieć że już nie jest nastolatkiem, tylko dorosłym facetem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z X już prawie 3 lata, a męczę go o dziecko już 2,5 roku

 

A ja myslalam ze decyzje podjeliscie razem ze chcecie i ze to z WAMI roslo od momentu poznania sie. A teraz piszesz ze meczysz go o dziecko. To znaczy ty chcesz a on czuje sie jeszcze za mlody i nie dojrzaly do tego.

 

Ale ja wiem swoje- on tak może jeszcze 50lat. Dopóki nie odetnie się od swojej matki, dopóki sam nie przestanie być synusiem mamusi - nie będzie gotowy na dziecko.

 

To co w koncu przeciez na poczatku napisalas ze oboje tego chcecie a nie ze ty na nim to wymuszasz.

. A jego matka traktuje go jak 5latka, płacze jak ogląda jego zdjęcia z dzieciństwa.... On nie ma szans dojrzeć.

 

Ale ty go dokladnie tak traktujesz jak jego matka. Jak ma dojrzec skoro ty muwisz jak ma byc i co ma byc zrobione. On poszukal sobie kobiety ktora ma wiele wspolnych cech jego matki. Matka dyktowala mu jego zycie a teraz ty to robisz wiec i nastepne 50 lat nie musi dojrzewac, amoze i lepiej ze nie dojrzewa.;-)

Nie wiem już co z tym robić, jak go zmienić, jak rozmawiać...

 

Może wysłać go do psychologa? Może psycholog pomógłby mu dorosnąć i zrozumieć że już nie jest nastolatkiem, tylko dorosłym facetem?

 

A dlaczego musisz cokolwielk robic? Dlaczego musisz jego zmieniac? A moze powinnas siebie zmienic? Moze powinnas mu dac powietrze aby mogl oddychac? Moze ty w koncu pojdziesz do psychologa moze on wcale nie musi?

 

A co do nastolatkow i czucie sie nimi...szczesliwi ci co mimo podeszlego wieku w sercu zachowali radosc nastolatka ...ale to zrozumiesz bedac starsza. A co do dziecka no coz pytasz tu o zdanie innych, moim zdaniem wybitnie nie powinnas jeszcze miec dziecka . Najpierw zrob pozadek z soba i nie twoj facet ale ty dojrzyj do tego, bo tu niestety musze napisac ze nie on ale ty jeszcze jestes niesamowitym nastolatkiem.

 

Majac teraz dziecko znowu bys nie musiala zajac sie soba i swoimi problemami, a dziecko musialo by poniesc konsekwencje tego. Moze twoj facet poprostu dokladnie to widzi i dlatego jeszcze nie chce dziecka?

 

I moja rada nie zmieniaj ciagle wszystkich w kolo zacznij od siebie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty to potrafisz w sedno zawsze trafić :smile: Lubię czytać Twoje posty bo wszyscy piszą, piszą ale nikt nie umie konkretnie powiedzieć o co mu chodzi, a Ty zawsze trafisz w sedno sprawy.
Pisz tak dalej, a zarumienię się i mi tak zostanie na zawsze, co przy agonii naszej służby zdrowia może okazać się nieodwracalne ! Albo co grosza zacznę się jąkać i zamknę się w sobie ! :mrgreen:

 

Spokojnie przyjęłabyś jego większą samodzielność w dziedzinie podejmowania decyzji ? To oznaczałoby uszczuplenie Twojej "władzy", zgodziłabyś się na to ? ;)

 

Generalnie asertywności ludzie uczą się w domu rodzinnym. Jednak u Twojego narzeczonego zaborczość jego matki zapobiegła temu.

Jeśliby miało się to zmienić, prawdopodobnie głównie na Tobie spoczęłaby rola "nauczycielki" w tej dziedzinie.

A jeśli nie na Tobie, to może istotnie psycholog "odblokowałby" go ? Oczywiście pod warunkiem, że sam zechce takich zmian !

Wtedy też przydałaby się mu większa swoboda, zarówno ze strony Twojej przyszłej teściowej, jak i Twojej. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

God's Top 10 - ja wręcz pragnę tego żeby on zaczął decydować. Serio :smile: Już mam dość tego że wszystkie ważne decyzje on zostawia mi. Czasem po prostu to na mnie ciąży. I fajnie by było gdyby on to zmienił.

 

BladeM- chcemy obydwoje ale on jest osobą zamkniętą w sobie i to ja częściej gderam o dziecku. Wiem, że on chce bo mi to powiedział ale nie męczy mnie tym tematem co godzinę. A ja jego tak. Już taka jestem.

Dlaczego wg Ciebie jestem ja dzieckiem? I co znaczy ''daj mu oddychać'' ??? Tzn co konkretnie? Bo nigdy mi sie nie skarżył że mu żle ze mną.

Ja jestem pewna mojej decyzji, i nawet Twoje gadanie że jestem dzieckiem itd tego nie zmieni. Mam warunki dla dziecka, dam mu miłość, czas, dobre dorastanie.

 

To tak mało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×