Skocz do zawartości
Nerwica.com

narkoman-wampir emocjonalny


laguna

Rekomendowane odpowiedzi

Potrzebuje waszej porady

 

to że ja jestem chora psychicznie to inna sprawa

 

chodzi o mojego znajomego ktory zakochal sie w herze, chyba nie daje jeszcze w zyle ale nie jestem pewna tego, ale caly czas jara. Oklamuje wszystkich dookola, rodzine zeby tylko dali kase na here. Nic mu sie nie wytlumaczy. Nie wiem czy jakis monar, psychiatryk pomoze, wiezienie wydaje mi sie tylko pogorszy sprawe. on nie chce rozmawiac zwyzywa i sie obrazi i tyle. prosze powiedzcie mi co robic z takim czlowiekiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem pewna, ale z tego co mi się wydaje (rodzice kumpla pracują w monarze) to żeby tam iść, trzeba CHCIEĆ. ale monar ma niezłą opinię, jeśli chodzi o wyprowadzanie ludzi w uzależnień...

 

fragment ze strony monaru:

Osoby, które zażywają różnego rodzaju środki odurzające lub są od nich uzależnione mogą korzystać z pomocy specjalistycznych placówek Stowarzyszenia MONAR na terenie całego kraju. Oferujemy pomoc osobom w każdym wieku, z różnie długim stażem zażywania narkotyków.

W Poradniach Profilaktyki i Terapii Uzależnień MONAR można bez skierowań i innych zbędnych formalności, bezpłatnie i poufnie uzyskać poradę lekarza psychiatry lub psychologa, otrzymać w razie potrzeby skierowanie na oddział detoksykacyjny lub do ośrodka stacjonarnego. Można skorzystać z programów edukacyjnych, terapii indywidualnej i grupowej W większości monarowskich poradni można uzyskać poradę przez telefon skorzystać z pomocy prawnika i pracownika socjalnego. Wiele poradni prowadzi programy wymiany igieł i strzykawek adresowane do osób zażywających narkotyki dożylnie.

 

Czyli to chyba najlepsze wyjście...? Ale cóż, nie mam w tym doświadczenia (na szczęście)... W każdym razie życzę powodzenia.. :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O pojsciu do monaru musi On sam zadecydowac i podjac ta decyzje, jest to terapia nie przymusowa lesz swiadomie podjeta.Malo tego, jesli w monarze nie ma tak od razu miejsca, osoba ktora chce tam isc musi co jakis czas ( nie pamietam dokladnie czy to co tydzien czy co ile dokladnie)dzwonic do wybranej placowki i rozmawiac przez tel z tamtejszymi specjalistami.

Wiem,ze droga sadowa moze zostac skierowany na przymusowe leczenie w Monarze i NFZ chyba pokrywa jakis koszt takiego pobytu, lecz reszte trzeba samem placic.Aczkolwiek nie wiem dokladnie w jakich przypadkach sad moze pomoc.Trzebaby bylo poczytac, jakby co napisze...Psychiatryki...czyli zamkniete szpitale?? moim zdaniem chyba by sie niekfalifikowal, zreszta tez ot tak nie mozna nikogo zamknacc w takim zakladzie,wydaje mi sie ze tak jak i monarze badz samoistnie sie decyduje na leczenie, a w gorszych przypadkach sadownie.

 

Zakochal sie i podejrzewam teraz hera jest jego celem w zyciu.Bez hery pewnie nic nie jest fajne i radosne...krotko mowiac jest do dupy...a po jaranku to ma wszystko w dupie (sory za wyrazenia ale tak poprost jest)nie ma problemow, wszystko jest takie kolorowe i fajne...I to juz lekko zaawansowany jest, zeby nie napisac ze bardzo...skoro klamie i robi wszystko w jedym kierunku i wiaze sie z jedym: z heroina.W niej widzi coraz bardziej, sens swojego zycia, radosc i szczescie wiaze sie bezposrednio z hera.I nie koniecznie musi dawac sobie po kablach, moze jedynie jarac i w zaleznosci od tego jakim czlowiekiem jest albo posunie sie dalej, albo nie bedzie chcial probowac niczego innego skoro jaranie daje mu tyle przyjemnosci.

 

Ciezko jest cokolwiek poradzic, mysle ze potrzeba tu dosyc desperackiego kroku, i niekoniecznie pomoc powinna byc lagodna i przyjemna.Obawiam sie ze trzeba ostrego i maloprzyjemnego planu i jakos podstepem wymyslic cos co by go odizolowalo od mozliwosci dotarcia do hery.

A moze wystarczy pojawienie sie jakiejs osoby ktorej zaufa i dla ktorej bedzie chcial to odstawic,w ramch jakiegos udowodnienia...mam na mysli glownie MILOSC i kobiete dla ktorej zwariuje i ktora bedzie mial za to swoje najwieksze szczescie.

A moze grupa przyjaciol wspolnie pojdzie i powie mu ze nie chca i nie moga patrzec na to jak sie stacza, ze boli ich to i ze nie zostawia przyjaciela bo jest im zbyt drogi i wazny i nawet przemoca zrobia cos zeby go wyciagnac "z obiec heroiny" stanowczo, i systematycznie beda mu to powtarzac i beda przeszkadzac mu w zdobywaniu heroiny...to moze byc ciezkie bo napewno bedzie sporo nerwow i zlosci z jego strony, i pojawi sie milion slow zeby zniechecic ich do dalszego dzialania, i sadze ze nawet posunie sie do tego zeby naublizac tak zeby sie wszyscy od niego odwrocili--i znienawidzili go wtedy bedzie mial pewnosc,ze nienawisc moze spowodowac ze inni oddejda od niego i sie od niego odwroca a wiec tym samym stanie sie obojetna osoba, ktorej nikt nie bedzie chcial ratowac czy pomagac...

jedynie to mi przychodzi na mysl w tym momencie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż tu się nie da łatwo pomóc. Ćpanie daje dużą przyjemność, jest ucieczką od wszystkiego i zatraceniu się w swoim własnym świecie pełnym narkotycznej ekstazy...bolesny jest za to upadek. Dopóki sam się nie przekona do rzucenia raczej nie pomożesz. Jeśli kiedyś wpadnie na konflikt z prawem, policja znajdzie u niego narkotyki lub coś w tym stylu to mogą skierować go na detoks lub przymusową terapię ale takie coś raczej nic nie da. Jedynym krokiem który może popchnąć do rzucenia to wewnętrzne przekonanie o tym żeby nie brać. Inaczej nic się nie zdziała. Można co prawda przekonywać, ew. można spróbować paru ryzykownych metod jedną z nich może być zaproszenie na wycieczkę i odwyk na siłę, tak zwana metoda cold turkey w której na siłę zamyka się uzależnionego i nie daje żadnych specyfików (od alkoholu po fajki, od apapu po herę) ale jest to dość brutalna metoda. Inna to zafundowanie takiej jazdy że samemu się odechce. Można zrobić jakąś mieszankę (to dość ryzykowna i brutalna metoda) po której odleci się tak że już nigdy nie zechce się tego spróbować. Inne sposoby to właśnie monar, psychoterapia, i inne ale na to musi się sam zgodzić. Sam musi dojrzeć do tego żeby nie brać. Rozmowy zawszę coś moga pomóc - trzeba próbować. Praktycznie najważniejszą rzeczą w uzależnieniach jest to żeby zerwać kontakt z ludźmi którzy biorą. Barczo często zaleca się zmianę miejsca zamieszkania. A najlepiej to jakby przekonać uzależnionego do detoksu po którym jedzie się do monaru (bardzo dobra placówka jest pod warszawą).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joanna5, dla ciebie na każdą chorobę zapada się na własne życzenie i tylko po to by wykorzystywać innych...nawet jeśli chodzi o raka, więc dyskusja z tobą na ten temat moim zdaniem jest całkiem bezcelowa. Po raz kolejny dajesz dowód na to, że nie jesteś (jak wiele razy pisałaś) żadnym psychologiem......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt tez nie pisze ze jest to przyjemne...jedyne co musze tu napisac, jest ze narkomanem nie jest sie z wlasnego wyboru. A jesli joanna tego nie rozumie...no coz i tacy ludzie musza byc.

 

Zaczym narkoman daje bliskim emocjonalnie w kosc, to najpierw musial od miedzy innymi bliskich dostac emocjonalnie w kosc. Ludzie emeocjonalnie stabilni , nie okaleczeni miedzy innymi przez bliskich nie maja nawet potrzeby uzywania narkotykow, nawet jak by kilogramami przed nimi lezalao.

 

Najprosciej w zyciu jest kogos ocenic, wkleic do ogolnych pojec na rozne tematy, nie zajmujac sie osoba i jej historia jako jednostki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesli joanna tego nie rozumie...no coz i tacy ludzie musza byc.
Joanna ewidentnie zyje w jakims urojonym swiecie, nie ma sensu podejmowanie dyskusji i oczekiwanie z jej strony rozsadnych argumentow.

Ale temat podala ciekawy, mimo, ze jej do niego stosunek jest kompatybilny z jej podejsciem do wszystkich zaburzen, co juz wczesniej zauwazono. Ale zeby nie robic off to wracamy do tematu: mialem kiedys znajoma w Bydzi, ktora miala nieszczescie zwiazac sie emocjonalnie z ćpunem. Facet wykorzystal ją uczuciowo i emocjonalnie do tego stopnia, ze sama wyladowala na ulicy w poszukiwaniu niedopalkow papierosow. Tak wiec najblizsi to nie zawsze glowna przyczyna, chociaz gdyby miala dobrze uksztaltowany w rodzinie kregoslup moralny to nie doszloby do tego. Najwazniejsze jest aby dziecko od malego wiedzialo co jest dobre, a co zle i ze na rodzicow zawsze moze liczyc. Historia ma happy-end: jakies 5 lat po zejsciu na ulice widzialem ją w Myslecinku z jakims starszym gosciem i gigantycznym psem. Wygladala calkiem normalnie, zadnych sladow narkomanii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie , ze joanna zarzuciła ten temat by nas sprowokowac, pytanie tylko, do czego?

jedna z bliskich mi osób z powodu ogromnych kłopotów rodzinnych wpadła w narkomanię. sama zgłosiła sie na odwyk i teraz, po kilku latach ma męza, dziecko, dom. happy end jak widać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majster masz racje temat nawet dobry dala. A wiec jesli chodzi o twoja znajoma, ona zebrala tylko efekty nieladu emocjonalnego tego chlopaka , ktore spowodowane byly z pewnoscia z domu rodzinnego. To mam na mysli mowiac o bliskich.

 

Wychodzac z domu rodzinego maja rozni ludzie rozny bagaz emocjonalny, niestety.

 

Moj syn ma niesamowite problemy z tym i wiem ze czescia winny jestem tez obdazona. Nie uwazam ze bylam lub jestem przez to zla matka, raczej moze bylam za dobra , poprostu ufalam mu, rozmawialam od dziecka na kazdy temat, dajac mu swiadomosc ze obojetnie jakie bedzie mial w zyciu klopoty ja zawsze jestem i bede po jego stronie.

 

Na poczatku nie rozumialam tego wszystkiego po prostu mnie przerastalo, ale dzis wiem ze nie tylko ja na to wplynelam jako matka ale i jego ojciec i babcia i ciotka i kumple itd.

 

Nie jestem w stanie cofnac czasu nie jestem w stanie naprawic bledy z przeszlosci ale moge dzies byc dla niego podpora, nie oceniajac jego zawsze miec otwarte drzwi i gdy wola o pomoc zawsze byc.

 

Bledne tez jest ogulne pojecie o narkomanach (sa oczywiscie wyjatki) ale wiekszosc z nich znieczola bole psychiczne tym. Dziala moze to troche podobnie jak np w nerwicy..talko ze my mamy i jestesmy swiadomi odpowiedzialnosci za siebie i nie znieczulamy sie nerkotykami tylko idziemy do psychiatry i psychologa aby dostac leki i sie leczyc. Roznica miedzy narkomanami a nerwicowcamij jest taka ze my nerwicowcy jestesmy swoich problemow swiadomi a narkomani beda zawsze twierdzic ze nie maja problemow, a znieczulac sie musza niestety. Dopiero jak se uswiadomia co znieczulaja maja szanse na wyjscie z nalogu.

 

Jest to bardzo przykre patrzac na spoleczenstwo. Wiekszosc matek i ojcow niestety wyrokuje nad swoimi dziecmi ktore biora cos, a zapominaja ze oni sa czescia powodow nalogu. Ale tak juz jest ze latwiej ocenic i od tego sie zdystansowac niz walczyc o dziecko i nawet jesli jego czyny nie sa niczym z czego mozna byc dumnym , stawac po ich stronie mowiac to moje dziecko, ja mu pomoge niesc ciezar jego zycia dopuki sam tego nie bedzie mogl.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

joanna5, wiem, ze miałaś stycznosc z narkomanami, ze bylas sama narkomanką.

ale nie każdy jest taki sam - niektórzy nie są az takimi egoistami i nie ciągną za sobą w dół innych. więc nie uogólniaj. ile ludzi, tyle przypadków.

prawda jest tylko taka, że narkomanem się staje na własne życzenie. to jest indywiduwalny wybór i jest gdzieś ten moment, że człowiek dokonuje wyboru -wybiera, świadomie lub mniej świadomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paradoksy zgadzam sie ze dokonuje sie samemy wyboru, co absolutnie nie ma nic do czynienia z zyczeniem byc narkomanem.

 

To jest taki troche glebszy temat i po wielu latach walki o mojego syna wiem dzis po wielu rozmowach z fachowcami i rowniez ludzmi ktorzy tez sa uzaleznieni ze zyczenia bycia narkomanem nikt nie ma (sa wyjatki, ale nieliczne). Decyzje o braniu nerkotykow podejmuja oczywiscie ludzie sami, ale przynajmniej w 90% zostaja takim ludzia w bardzo ciezkich zyciowych sytuacja ona porostu przez ludzi ktorzy albo sami sa uzaleznieni albo chandluja tym, podsuniete jako srodek cud na wszystkie problemy.

 

Dlatego twierdze tak jak ty ze wyboru dokonali sami ale zyczenia takiego nie mieli, a zeby zrozumiec dlaczego tak zadecydowali tzeba by bylo poznac kazda historie kazdego narkomana, ktora czasami jest przytlaczajace. Siedzac z moim synem na ich spotkaniach grupy, czasami miala bym ochote sie na glos rozplakac, wykrzyczec.

 

Za kazdym uzaleznieniem stoi ogromy ciezar przeszlosci danej osoby. I uwierz mi nik naprawde nikt nie zyje z zyczeniem byc narkomanem. (nie licze tu wyjatkow)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylem kiedys uzalezniony za mlodziaka glownie od marihuany i amfetaminy wiec tak na lekko, ale wielu doprowadzilo to do dna, ja wyszedlem z tego paradoksalnie dzieki nerwicy ;D wiec jednak ma ona jakies pozytywne funkcje ;D rzuciem palenie papierosow i branie narkotykow bo mnie to zaczelo przerazac i sama mysl o tym wpedzala mnie w leki potworne dodam. Moj zwiazek z byla dziewczyna z ktora spedzilem kilka ladnych lat rozpoczal sie od wzajemnego ucpania sie na imprezie. Dewiancja jakas czy patologia co? Dzis nikt nie pomyslalby ze robilem takie rzeczy, ja sam nie moge sobie tego wyobrazic, mam mroczna przeszlosc pod wieloma wzgledami, i to dzieki jesli mozna uzyc tego slowa udalo mi sie wyjsc na prosta. Ale inaczej, to narkotyki wpedzily mnie w nerwice wiec to tak zwana historia przyczynowo skutkowa, ktora w efekcie wyszla mi na dobre. Jestem po detoksykacji organizmu i nie mam juz lekow ani napadow paniki, jedyne co mi pozostalo to zaburzenia oddychania, i to mnie meczy. To taka moja niewinna historia apropos tego tematu, Pani ktora rozpoczela generelizzuje, a cpunow czy narkomanow jest tak wielu roznych ze nie mozna generalizowac, sadze ze nie masz o tym pojecia. Zgodze sie tylko z jednym, ja robile to na wlasne zyczenie, bo mi sie to podobalo, ale sa tacy ktorzy robia to wbrew sobie tj. Alkoholicy ktorzy maja problemy zyciowe. Alkoholikiem tez bylem (albo jestem), ale to juz osobna historia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem,ze na forum tym temat rzadko albo wcale nie poruszany,narkomanem zostaje sie na wlasne zyczenie,zaczyna manipulowac,wciagac innych w nalog,dopieprzac emocjonalnie najblizszym,degradacja osobowosci,pepek swiata.

Powiedziała co wiedziała... :roll:

Jestem po detoksykacji organizmu i nie mam juz lekow ani napadow paniki,

A po jakiej detoksykacji konkretnie jesteś??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wielu ludzi ma problemy ze soba a nie kazdy zostaje narkomanem,nawet jak nie czuje sie kochany,przerobilam narkomanie na sobie wiele lat temu,jakos dziwnie nikt nie zmuszal innych do zazycia narkotykow,sprobowania,zeszmacenia sie,chwala tym ktorzy z tego wyszli,tylko na jak dlugo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bym się poczuła obrażona gdybym była w gorszym stanie emocjonalnym... narkotyki przyszły, gdy cierpiałam na anoreksję - gdzieś przeczytałam wywiad z anorektyczką, która zapodawała sobie amfe aby mieć siłę ćwiczyć... nigdy nikogo nie wciągnęłam w nałóg, ba sama byłam uzależniona gdy pomagałam innym zerwać z nałogiem :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Joanna5 kazdy z nas jest inny . Czlowiek czlowiekowi nie podobny. Tyle ile ludzi tyle charakterow. Ja nie tylko mam doswiadczenie jesli chodzi o mojego syna, ktory bardzo wczesnie w to wszedl. Ja sama bylam uzalezniona od Kokainy (to juz 6 lat temu). Przed uzaleznieniem walczylam z uzaleznieniem syna, walczac o niego dostalam wrzodow na zoladku , nie wspomne o nerwach itd. Biorac rozowd z moim ex przechodzilam horror, probowal mnie pozbyc zycia , zabral mi dzieci i powiedzial im ze mnie juz nie ma , ze mie zyje . Byl to okres czasu ze nie mialam juz sily , sily na walke i sily na zycie. Trafila mi sie "wspaniala przyjaciolka" proponujac w momencie kiedy bylam u kresu sil Kokaine. W tamtejszym stanie oczywiscie z tego skorzystalam , wpadajac w uzaleznienie. trwalo to jakies 6-7 miesiecy , w tym czasie stracilam wszystko , wszystko co posiadalam. Ocknelam sie jednego dnia i powiedzialam sobie, nie ja tak nie chce zyc..rzucilam kokaine z dnia na dzien, zamykajac sie na tydzien w domu i wyrzucajac wszelkie zapasy kokainy do kibla. Siedzac ten tydzien w domu przechodzilam drgawki, bole, halucynacje itd...masakra. Po tygodniu bylo ok . Dzis od tego czasu minelo prawie 6 lat i ani razu nie pomyslalam aby znowu cos wziasc. W czasie uzaleznienia nie wciagalam nikogo , bylo mi wstyd ze ja to biore, dlatego tez nie moglam pójsc na odwyk do osrodka bo mi bylo wstyd ze ja tyle lat walczylam z uzaleznieniem syna a same w kryzysie zyciowym po to sieglam. Rowniez moj syn ktory od 14 roku zycia niestety jest uzalezniony nikogo nie wciagal w nalog. Dlatego prosze nie uogolniaj , ile ludzi tyle historji.

I co do wyboru, tak ja zadecydowalam pierwszego dnia ze skorzystam z propozycji kolezanki, ale bylam wrakiem emocjonalnym w tym momencie, w sercu bolesna pustka po zabraniu mi dzieci. Dzis nadal walcze z nalogiem syna, ale nie oceniam go nie krytykuje. I spogladajac wstecz nie jestem dumna co prawda z mojego podkniecia, ale tez nie przeklinam siebie za to. Dzieki temu bylam w stanie miec sile walki o moje dzieci ktore dzis sa przy mnie, nie wiem czy gdybym nie dodala sobie sily kokaina czy bym emocjonalnie ten okrotny czas w moim zyciu przezyla? Dlatego tez nigdy nie oceniamj ludzi uzalkeznionych, bo za kazdym uzaleznieniem ukrywa sie historja tego czlowieka. Np moj syn on nigdy nie byl wobec mnie wampirem emocjonalnym , jesli uzywac twojego zformulowania "wampir emocjonalny" to on jest nim wonec siebie chyba jak kazdy narkoman, bo dzieki nerkotykom wyciagaja z siebie calkiem gleboko schowane emocje i nie moga dostac ich dosyc, wiec biora coraz wiecj narkotykow aby poczuc swoje emocje.

 

Proponuje abys piszac takie tematy wybitnie skupiala sie na sobie nie uogolniajac.

 

Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Jestes dla mnie osoba nie autentyczna , sprawiasz wrazenie checi zwrocenia uwagi na siebie . Jestes psychologiem ;-)

 

 

A ta ogolnie to pisalas w innym poscie z 24 Grudnia

Lazienkowy kocie,jestem psychoterapeuta i moze powinnam byc solidarna zawodowo,ale w takiej instytucji "maja misje".samo przejscie na ty nie bylo juz fair,podeszla cie,poszukaj psychoterapii psychodynamicznej,zobaczysz,spodoba ci sie

 

Teraz masz tez doswiadczenie jako ex narkomanka. Wydaje mi sie ze ty potrzebujesz jak najszybciej pomocy fachowej. Moj jezyk polski jest nie perfekt ale to spowodowane jest z juz nie raz opisywanych powodow. Ale gdybym przyszla do psycholog wypowiadajacej sie w takim jezyku to chyba nawet za wizyte bym nie zaplacila.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem jak trudno jest żucic here.ale musi sam dojśc do tego że już wiecej nie chce jej brac.czasem trrzeba spaśc na same dno żeby sie od niego odbic.niestaety czasem jest tak że jest na to za puzno musisz mu mówic szczebulnie wtedy kiedy jest bez dragów( o ile takie sytuacje się zdażają)morze kiedyś zrozumie.

pozdarwaiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy,sama tego nie pisalam wiec nie powinienes pisac,ze kiedys sama bylam narkomanka,to jak naruszenie tajemnicy zawodowej,a to pan Majster zyje urojonym zyciem innych ludzi,joanna5

 

[Dodane po edycji:]

 

BladeM,a co wciskano mu narkotyki na sile,cz sam z wlasnej woli wzial pierwszy raz?joanna5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

temat ciekawy, kilka lat temu, wyjechałam z domu, a wlaściwie uwolniłam sie z niego - poszłam na studia, zaczęłam imprezować dość ostro, styczność z narkotykami miałam niemalże stały i ciągły, i jakoś w to nie weszłam. Bałam się i nie chciałam, wszyscy moi znajomi ćpuny wiedzieli, że nie biorę, bo nie chcę, tak chcę i nikt mnie do tego nie zmuszał, a wiele razy bywałam na afterach, czy biforach, gdzie wciagali kreski. To zależy od człowieka, jeden wejdzie, drugi nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak tak rozmawiam z narkomanami,ci bardziej swiadomi,,wiedza,ze wdepneli w gowno,to slabe jednostki ale dzieki nim istnieje swiat w rownowadze zla i dobra.

 

[Dodane po edycji:]

 

ale sie kisicie w sosie wlasnym,moge nie byc psychologiem,cpunka,chora na raka,ale jestem teraz tutaj,zyje,krytykujecie mnie a przeciez czlowiek zyje wg jakiegos wlasnego planu,sam wybiera,sam cpa czy pije,niszczy organizm,wasza psychika potakuje wszelkim chorobom,tak trzeba pomoc,tylko co z tego,kiedy boimy sie prawdy o sobie.joanna5

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×