Skocz do zawartości
Nerwica.com

Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA


Prometeus

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz co. Ja też w to nie wierzyłem. Ale postanowiłem to sprawdzić tak na luzie - "zobaczymy czy to prawda bo ludzie chwalą".

Przeczytałem zasady no i tak w formie zabawy.

Pomyślałem sobie dobra wierzą w to zrelaksowałem się i myślałem: w tym momencie jest blondyna w bikini na dworze, jest na 100% widze ją bo ona tu stoi, że jest to jest pewne ale jak ona może tak łazić w taki mruz przecież się przeziębi. Musisz zobaczyć tą blondynę w myślach w 3d poczuć ją pomacać itp.

No i jak tak sobie później chodziłem to wypatrywałem tej blondyny na dworze i myślałem że zaraz będzie szła i ciągle te pytania jak ona może łazić w takie zimno na golasa ??

Bo to że jest w bikini to było dla mnie pewne tylko dlaczego tak wyszła ??

 

z 2 dni tak myślałem a później o tym zapomniałem (bo ważne żeby później przestać się tym interesować) no i za tydzień wybiegła z basenu blondyna w bikini koło którego zbiegiem okoliczności przechodziłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Są w necie opisy na czym polega medytacja. Co daje... u różnych osób przychodzi wszystko z czasem. Znika zakłamana rzeczywistość TV media i inne bzdety. Co wcale nie znaczy że tą rzeczywistość którą widzisz po medytacji jest prawdziw, bo jak niby to udowodnić 8) Jeżeli dobrze medytujesz zauważasz że tak naprawdę to masz kontrole nad swojimi myślami i to Ty decydujesz jakie one będą pozytywne czy negatywne ale tak jak pisze to uświadomienie jest u różnych osób w różnym czasie. Po jakimś czasie także uświadamiamy sobie zdanie: Jesteśmy wszystkim tym co o sobie myślimy. Naszymi myślami tworzymy rzeczywistość. Jeżeli chcemy zmienić cokolwiek musimy zmienić swoje myśli.

Wbrew pozorom to my panujemy nad myślami a nie one nad nami ;)

Jako medytacje polecam mette. Z opisu i z pierwszych praktyk wydaje się niepozorna. Ale jest bespieczna i po jakimś roku działa na prawdę cuda. Cuda w dosłownym tego słowa znaczeniu :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praktykuje anapanasati od ponad 2 lat. Jesli jako osoby z nerwicą macie jakies watpliwosci czy medytacja jest bezpieczna to je rozwiewam. Jesli sie tego podejmiesz i wytrwasz bedzie to najlepsza decyzja w Twoim życiu. Jednak podstawowa rzecza jest nie traktowac medytacji jako srodka majacego zwalczyc chorobe. To daje cos znacznie wazniejszego, po prostu szczescie, niezaleznie od sytuacji zyciowej. Do medytacji nie nalezy podchodzic z checia osiagniecia czegokolwiek. Najlepiej potraktowac ją z ciekawoscia, jak przygode albo eksperyment.

 

Medytacja jest niebezpieczna dla ludzi z psychozą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

medytacja nawet zdrowych ludzi może doprowadzić do depresji, dlaczego? bo obala teorie na temat zycia, a wprowadza praktyke.

tak więc jeżeli miałeś przykre zdarzenia w swoim życiu, to podczas medytacji będziesz musiał/musiała sie ztymi sprawami skonfrontować niejednokrotnie, do czasu az stwierdzisz ze te obrazki z przeszłosci gówno mogą Ci zrobić. Pytanie tylo czy masz siły na konfronatcje z nieprzyjemnymi doświadczeniami. Kolejnymi etapami, gdy już wejdzisz w to 100% jest usuwanie tych rzeczy z głowy, usuwasz z głowy swoje lęki, ale także sowje pojęcie życia, swoją matkę, swojego ojca, chcesz być zdrowy 100% bedziesz musiał zrezygnować ze wszystkeigo, ze wszystkiego zeby np twoja matka w twojej głowie nie próbowała tobą kierowac

 

czym jest prawdziwa natura medtyacji? usuwaniem tych latających obrazków z głowy, fikcynego "siebie".

u mnie osobiście trwało to 2 lata, to niejednokrotnie były trudne chwile, bardzo trudne, ale udało się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medytowałem regularnie przez ponad 2 lata, potem już rzadziej. Uprawiałem też ćwiczenia poprawiające świadomość ciała typu joga. W ogóle nie czułem żebym po tym był bardziej wyciszony albo zrelaksowany. Jedyne co czułem to ból pleców od siedzenia w nienaturalnej pozycji. Podczas medytacji nie potrafię się skupić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak więc jeżeli miałeś przykre zdarzenia w swoim życiu, to podczas medytacji będziesz musiał/musiała sie ztymi sprawami skonfrontować niejednokrotnie, do czasu az stwierdzisz ze te obrazki z przeszłosci gówno mogą Ci zrobić.

 

Dokładnie.

Trzeba nauczyć się te obrazki po prostu obserwować, a nie przeżywać - i wiele rzeczy staje się jasne.

 

Osobiście mogę polecić medytację odpowiedzialnym osobom - i mówię to serio, bez podtekstów ezoterycznych (a z tym to się wielu ludziom kojarzy). Nie wierzę w żadne pier***, jestem człowiek-konkret, ale medytacja to jest to. Łagodna sztuka obserwacji i skupienia. W sumie medytacja to czasem taka... autoterapia. Dlatego może zaszkodzić osobom ze złym podejściem.

 

Od siebie powiem jeszcze, że jakieś nienaturalne pozycje, liczenie oddechów itp. to jedna wielka bzdura. Może to pomaga, może po prostu ułatwia wejście "w rolę" medytującego. Dla mnie bezcelowe.

 

Sama przeczytałam o medytacji w książkach dotyczących Huny (też z działu typu "łaaaa", choć w większości ma to dużo wspólnego po prostu z życiem, a nie z Harrym Potterem - co bardzo mnie zdziwiło) ale w sumie każda z technik sprowadza się do tego samego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że znalazłam tu ten ten temat. Poczytałam i widzę, że wiele dróg prowadzi do tego samego celu. Zaczęłam medytować podobnie, jak autor topa- w momencie depresji. Nie wstawałam z łóżka bo po co? W pewnej chwili poczułam, że jak czegoś nie zrobię to unicestwię siebie, bo ból i niemoc wypełniały całe moje jestestwo. Wpadła mi w ręce książka "Trening inteligencji emocjonalnej". To taki poradnik nie mający nic wspólnego z religią. Niezależnie od wiary czy jej braku, niezależnie od wszystkiego medytacja zaczyna się od zwykłego przyzwalania i obserwowania emocji. W dalszej części zaczyna się głębsze poznawanie siebie. Nie trzeba siedzieć w żadnej pozycji, można leżeć, choć początkowo z reguły kończy się to zaśnięciem. Powiem szczerze, że ostatnio strasznie zaniedbałam medytację, ale to właśnie dzięki niej znalazłam siłę, aby całkowicie zmienić swoje życie. Miałam niejednokrotnie odczucie, że potrafię połączyć się z Wszechświatem, ze wszystkim i z niczym, być i nie być, czuć i tych uczuć nie oceniać. Muszę wrócić do tego, choć w czasach gdy jest dobrze zapominam o podstawowej prawdzie. Medytacja jest cudem i kluczem do nas samych ;)

 

-- 05 sie 2011, 18:47 --

 

Mimo to powiem, że pamiętam jak ciężkie były początki. Myślałam, że cienie własnych nieuświadomionych lęków, przeszłość z którą musiałam się zmierzyć... że to mnie wykończy. A jednocześnie czułam, że to jedyna szansa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, widzę że wątek chwilowo ucichł, ale chciałbym zapytać czy są jacyś chętni do zorganizowania jakiś spotkań na utworzonym czacie. Interesuję się ostatnio medytacją, chętnie wymieniłbym się informacjami z innymi osobami na forum. Myślę że takie spotkanie raz w tygodniu było by w sam raz. Nie szukam pomocy nigdzie indziej w sieci, ponieważ to miejsce powiązane jest z dyskusjami o zdrowiu psychicznym, łatwiej więc byłoby mi znaleźć coś dla siebie, gdyż sam mam problemy z własną psychiką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja uczestniczyłam w kursie Mindfulness prowadzonym przez The Mindfulness Instytute http://www.mindinstitute.com.pl/. W Mindfulness szczególną rolę odgrywa ćwiczenie uważności - a cały program opiera się na 3 rodzajach wyciszenia/medytacji: skanowaniu ciała, medytacji na oddechu i uważnej jodze. Cały 8 tyg. program został opracowany przez J.Kabata Zinna pierwotnie dla ludzi z chronicznym bólem. Potem się okazało, że pomaga też ludziom z miażdżycą i problemami z lękiem. To jest chyba najbardziej przebadana medycznie medytacja - jej skuteczność jest oparta na naukowych badaniach. Mnie osobiście najbardziej odpowiada skanowanie ciała - taka forma relaksacji - przynosi ulgę w bólach żołądka, ale też, co mnie zaskoczyło, nieźle mi wyciszyło czerwoną gębę - nabawiłam się przez ciągły płomień na twarzy trądziku różowatego i w wyniku mindfulness dość mocno zredukował mi się rumień na twarzy.

 

Dzisiaj trudno się zabrać codziennie do treningu, ale co kilka dni robię skanowanie.

Ponieważ program MBSR jest dość drogi (8tyg. kosztuje 800 zł) można go przejść dzięki płycie i książce Świadomą drogą przez depresję Mark Williams, John Teasdale, Zindel Segal i Jon Kabat-Zinn, gdzie jest cały program opisany i teksty medytacji są na płycie.

Link do książki: http://www.czarnaowca.pl/duchowosc/swiadoma_droga_przez,p444070818?PHPSESSID=61d0265ede7a70b1ee58fe028d22c6df

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam fachowej wiedzy na temat medytacji, ale znalazłam w internecie kilka prostych medytacji-relaksacji, które z powodzeniem stosuję od roku. Na początku miałam problem z cierpliwym wysłuchaniem lektora, lecz po jakimś czasie, gdy zauważyłam wyraźną poprawę samopoczucia, zaczęłam bardzo systematycznie i ze spokojem z nich korzystać. Nie uczęszczam na psychoterapię, nie zażywam leków przepisywanych przez psychiatrów i jakoś wszystko zaczyna działać...

oczywiście nie odradzam wizyt u specjalistów, mam wrażenie, po prostu, że mój przypadek wymagał pełnej relaksacji, odkrycia sprzeczności, konfliktów wewnętrznych i wyciszenia emocji. Moja nerwica lękowa "zamknęła" mnie w domu na kilka naście miesięcy :(:( . Od kilku dni wraca mi wiara w pomyślność mojej autoterapii...cieszę się z każdego małego kroczku naprzód. Korzystam z tego z wielką radością.... :yeah::yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo się zbierałem, żeby zacząć opisywać doświadczenia związane z moją nerwicą lękową, raz że nie lubię pisać, a drugi że nie umie pisać. Ale myślę że nie będzie to miało znaczenia ,przynajmniej dla mnie . Nie jest moim celem poprawność tekstu i piękne słowa. Celem moim jest proste opisanie moich paroletnich doświadczeń w walce ze strachem, albo lepiej będzie jak napisze poddawaniu się strachowi, stawaniu obok lęku Teraz kiedy to pisze pewną część lęku jeszcze doświadczam, ale jest to już bez znaczenia dla mnie ,a nawet dobrze , bo mogę go obserwować i opisać . Nie stanowi to dla mnie jakiegoś problemu .Mam obronę która jest poza źródłem lęku i która ten lęk rozpuszcza. Jest to obrona do której doszedłem w wyniku siedmioletnich poszukiwań ,a która jak się okazało została już dawno opisana w BIBLII. Proszę mnie tu źle nie zrozumieć i oddzielić tę księgę od kościoła Zostawmy swoje wiary i niewiary w spokoju. Obrona moja nie wzięła się na podstawie jakichś moich przemyśleń związanych z czytaniem BIBLII. Nie- to nie tak było .Były różne lektury ,które naprowadzały mnie na drogę. I tak krok po kroku ,a raczej dwa kroki do przodu, krok do tyłu i jeszcze krok w bok ,powoli stawałem na dobrej drodze. BIBLIIA to była już taka kropka nad I. Nie będę ukrywał że z tego powodu bardzo się ucieszyłem, bo jak by nie patrzyć, na tej księdze zostałem w jakiś sposób uwarunkowany. Nie musiałem robić wielkiej rewolucji w moim myśleniu odrzucać czegoś .Same książki które czytałem specjalnej długotrwałej pociechy mi nie dawały. Odkryjemy coś w książce ciekawego ,jesteśmy nią zauroczeni , a potem wszystko mija i znowu mamy tylko strach. Ale są tam pewne wskazówki które możemy wykorzystać . Jedną z takich wskazówek była medytacja. Medytacja pierwsza i ostatnia wolność-taki tytuł utkwił mi w pamięci .Była tam rada-naucz się obserwować własny umysł .Oczywiście pierwsze co pomyślałem o tym ,to to że to bzdury, czarna magia ,co mają moje neurony, albo ich połączenia do obserwacji umysłu. Z jednej strony było myślenie ,że to nic nie da a z drugiej zacząłem uczyć się tej obserwacji. Intuicja jednak wygrała, ale nie na długo .Zacząłem znowu kombinować , szukać czegoś lepszego .Nie było czegoś lepszego .Wróciłem do nauki obserwacji i nie wiem jak mi to szło ,czy było dobrze ,czy mogło być lepiej .Suma summarum byłem coraz bardziej rozluźniony. Coś co mnie męczyło z przeszłości znikało . Zacząłem dostrzegać rzeczy ,których wcześniej nie widziałem, przychodziły jakieś dziwne zrozumienia. Żonie nie podobały się niektóre książki to je schowała. Kupiła mi za to nowe. W jednej z nich była wskazówka ,żeby czytać psalmy, miedzy innymi był tam psalm 91. Poszedłem kupiłem BIBLIE i zacząłem ją czytać . Czytałem ją , ale cały czas obserwowałem umysł. Studiowałem BIBLIE potem ją odstawiałem na półkę , później znowu wracałem i odkrywałem coraz to nowe rzeczy . Co się okazało ? Wszystkie moje spostrzeżenia pod wpływem medytacji , znajdywałem opisane w BIBLII. Tak więc kochani czytelnicy ,czy jesteście wierzący czy nie, a macie nerwice ,albo dręczy was niepokój , to jedziecie na tym samym wózku . Ten wózek nazywa się mamona . Tak to coś nazwał inny ,ale wyleczony nerwus dwa tysiące lat temu. Chory umysł, myśli i emocje dla nas niezdrowe to MAMONA , a świat prawdziwy , ten świat który każdy może zobaczyć bez swojego myślenia, świat ze swoimi tajemnicami i prawami to BÓG. Teraz trzeba wrócić z iluzji swojego myślenia do świata prawdziwego, Obudzić się jak piszą Buddyści , a po chrześcijańsku brzmi to tak. Syn marnotrawny musi wrócić do domu ojca swego. I niema innej drogi w pozbyciu się nerwicy. Twoja uwaga ,świadomość , oko ma być w Prawdzie. Masz być świadkiem prawdy lub swojej mamony .Nie ma znaczenia co obserwujesz, jesteś obserwatorem , Mojżeszem albo Chrystusem . I tylko będąc tym światkiem możesz zobaczyć prawdę ,a więc Boga. Wtedy jesteś poza swoim myśleniem. Jesteś w Raju ,jesteś nagi , ale nie wiesz o tym , bo ci nic o tym nie mówi. Żona biblijna to twoje myślenie , to ona pociąga cię do swojej mamony, gdzie słyszysz – jaki jestem chory ,biedny ,kręci mi się w głowie ,mam nerwice, ale może być też tak – jestem najlepszy ,najpiękniejszy itp. Tylko będąc tym drugim ,szybko możesz stać się tym pierwszym. Musisz wrócić do ziemi , nie po śmierci - teraz- bo jesteś jej prochem , bo jesteś jej częścią . Masz przymierze ze światem prawdziwym. Reszta to iluzja i przez nią cierpisz myśląc że nią jesteś. Cierpienia niema w nas ,ani w świecie. Żona twoja rodzi cierpienie , ale ty możesz się z nią rozwieść.

Wracajmy do Prawdy , a po nerwicy nie zostanie śladu ,runie wielki Babilon , a powstanie Nowe Jeruzalem.

 

-- 17 sty 2012, 09:16 --

 

Powrót do prawdy

 

Czy słyszeliście takie stwierdzenie, że do szesnastego roku życia czas leciał mi jakoś wolno, a później to chwila i już siedemdziesiątka. Drugi przykład. Jedziesz pociągiem albo samochodem paręset kilometrów. Patrzysz w okno, podziwiasz krajobraz i w mgnieniu oka dojeżdżasz do celu podróży. Wysiadasz i krajobraz pamiętasz tylko na początku, resztę podróży nie ma w twojej pamięci. Patrzyłeś się w okno , ale nic nie widziałeś. Pasażerowie obok rozmawiali, ale ty nic nie słyszałeś. Byłeś nieobecny w rzeczywistości. Spałeś i śniłeś sen, być może o swojej nerwicy. Zobacz. Mniej więcej od siódmego roku życia(to jest moja opinia i mogę się trochę mylić)zaczynamy powoli usypiać. Później to już tylko potykamy się o świat prawdziwy, jest tylko tłem dla naszego myślenia. W późniejszym wieku możesz całkowicie przestać funkcjonować w tym świecie. Możesz nie wiedzieć gdzie jest ubikacja, ale doskonale możesz słyszeć myśl- tu się załatwię. Śpiąc przez parędziesiąt lat, nie używając odpowiednich narzędzi do życia w prawdziwym świecie pozbawiasz ich sensu istnienia. Zanikają. Mięsień nie używany przestaje funkcjonować. Zwróć uwagę jak już w tej chwili ciężko jest oderwać się od myślenia i zacząć oglądać albo słuchać to co nam się wydaje jest na zewnątrz nas. Ale opuść głowę, spójrz na ciało. Ono też jest na zewnątrz? A może myślenie jest na zewnątrz? To gdzie są nasze problemy?

Chociażby tysiąc padło u twego boku

A dziesięć tysięcy po twej prawicy-

Ciebie zło nie dosięgnie

Spojrzysz tylko oczami swymi

I ujrzysz odpłatę bezbożnych

Mamy odpowiedz starego praktyka. To część psalmu 91.Spróbój swoją uwagę skupić ,powiedzmy na dłoni. Przyglądaj się liniom na ręce. Dostrzeżesz że twoja nerwica ledwie cię muska. Komu poddałeś się pod opiekę?

Kiedyś powiedziałem do żony.

-wiesz. My to mamy jakiś przełącznik w oczach. Jak mam oczy spuszczone w dół ,to morduje mnie ta moja nerwica. Jak podnoszę w górę, to przechodzi. Upłynęło trochę wody, zanim się dowiedziałem jak to działa. To nie przełącznik w oczach. To nasze wewnętrzne OKO nasza świadomość, nasza uwaga mówiąc prościej. A może to my jesteśmy tym okiem? Nie ma znaczenia. Fakt jest faktem, że to działa. Czujemy się tak jak wygląda to, na co patrzy nasze oko, i to widzi. Możesz też patrzeć na coś i tego nie widzieć. To coś to tylko tło, a reszta pierwszy plan. I teraz UWAGA. Jeżeli tłem jest coś prawdziwego, co każdy obok ciebie widzi i słyszy, a na pierwszym planie jest twoje myślenie, a raczej myślenie twojego umysłu, który nakręcił sobie film o chorobie i ciągle go puszcza, to siedzisz w nerwicy. ALE ten świat w tle nie znika. Jeżeli podniesiesz głowę i dostrzeżesz ten świat, a nerwica zostanie w tle, nawet na ułamek sekundy, to to uczucie które było w momencie kiedy twoja uwaga utknęła w prawdzie znika i to na zawsze. Zostaje wymazana z pamięci. Oczywiście takich uczuć mamy stłumionych wiele, wiec może nam się wydawać, że to wróciło. Nie wróciło ,to tylko podobne uczucie.

To była medytacja, spowiedź

Przyniosłeś grzech do Boga, a On. ci przebaczył

Syn marnotrawny wrócił do domu ojca swego

A teraz zobaczcie co znalazłem parę lat później po tym jak poznałem swoje oko.

Światłem ciała jest twoje oko. Jeżeli twoje oko jest zdrowe, to i całe twoje ciało ma światło

Ale jeżeli jest chore, to i ciało twoje ogarnie ciemność

Uważajcie więc, aby światło, które jest w tobie, nie stało się ciemnością!

Jeżeli więc całe twoje ciało ma dość światła i żadna jego część nie znajduje się w ciemności

To całe będzie w świetle jak gdyby lampa oświeciła cię swym blaskiem.

Tak więc nasza uwaga ma być w świecie prawdziwym.

Masz być czujny.

Masz być uważny.

Nie usypiać, bo jak się wicher zerwie to będziesz łykał proszki

Nerwica to tylko emocje w umyśle, ale ty możesz być poza umysłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam książkę " świadomą drogą przez depresję" - książka jest z płytą, na której są medytacje mindfulnessowe, efekt jest i to dość szybki, nie mówię że życie robi się od razu wspaniałe itd., psychoterapia i praca z emocjami to i tak niezbędnik, ale dzięki mindfulnessowi można to zrobić w przyjemniejszy sposób, no i też niedrogi jeśli kogoś nie stać na psychoterapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym odświeżyć wątek, na początku prosiłbym o nie urozmaicanie wątku próbami nawracania ludzi ze złej ścieżki na "jedyną prawdziwą". To wątek o medytacji a nie o religii.

 

Chociaż medytacja ma kluczowe znaczenie w wielu systemach religijnych wschodu nie można o nich pisać nie wspominając o niej, to dobrze było by w medytacji odnaleźć coś uniwersalnego. Z tym jest jak np. z karate. Nie trzeba wierzyć w wschodnie religie żeby uprawiać sztuki walki. A dla tych fundamentalistów którzy boją się rzeczy orientalnych jak najbardziej rozumiem, sam mam awersję do nie których systemów światopoglądowych. Ale, chociażby w chrześcijaństwie też uprawiana jest medytacja, polega na wyciszeniu się i wsłuchaniu w głos sumienia, tak żeby zrozumieć jakąś prawdę wiary o której się wcześniej słyszało.

Nie mówię, że wszystkie religie da się od razu ze sobą pogodzić, ale warto widzieć elementy wspólne i nie straszyć ludzi jakimiś zjawami które muszą atakować człowieka, który odważył się myśleć trochę inaczej.

 

Mógłbym napisać więcej na ten temat, ale to w końcu grupa wsparcia więc czekam na dalsze wpisy, z chęcią odpiszę na czyjeś pytania, bo ostatnio zająłem się bardziej tematem, m. in. za pośrednictwem wspominanej książki Kabat-Zina.

 

BB1, co cię odwiodło od interesowania się medytacją na podłożu wschodnim?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym odświeżyć wątek, na początku prosiłbym o nie urozmaicanie wątku próbami nawracania ludzi ze złej ścieżki na "jedyną prawdziwą". To wątek o medytacji a nie o religii.

 

Chociaż medytacja ma kluczowe znaczenie w wielu systemach religijnych wschodu nie można o nich pisać nie wspominając o niej, to dobrze było by w medytacji odnaleźć coś uniwersalnego. Z tym jest jak np. z karate. Nie trzeba wierzyć w wschodnie religie żeby uprawiać sztuki walki. A dla tych fundamentalistów którzy boją się rzeczy orientalnych jak najbardziej rozumiem, sam mam awersję do nie których systemów światopoglądowych. Ale, chociażby w chrześcijaństwie też uprawiana jest medytacja, polega na wyciszeniu się i wsłuchaniu w głos sumienia, tak żeby zrozumieć jakąś prawdę wiary o której się wcześniej słyszało.

Nie mówię, że wszystkie religie da się od razu ze sobą pogodzić, ale warto widzieć elementy wspólne i nie straszyć ludzi jakimiś zjawami które muszą atakować człowieka, który odważył się myśleć trochę inaczej.

 

Mógłbym napisać więcej na ten temat, ale to w końcu grupa wsparcia więc czekam na dalsze wpisy, z chęcią odpiszę na czyjeś pytania, bo ostatnio zająłem się bardziej tematem, m. in. za pośrednictwem wspominanej książki Kabat-Zina.

 

BB1, co cię odwiodło od interesowania się medytacją na podłożu wschodnim?

 

Medytacja to dobra droga ku harmonii, a tam gdzie jest harmonia tam człowiek jest szczęśliwy.

I zaraża tym szczęściem innych. Dzięki internetowi łatwo znaleźć np. film na youtube i zacząć.

To tańsze (a czasem skuteczniejsze) od psychoterapii.

To info dla tych , co "naprawdę nie mają kasy na psychoterapeutę."

a nie dla tych, co "się wstydzą iść do psychoterapeuty"

Jestem zwolennikiem zarówno psychoterapii jak i równoległego rozwoju duchowego.

Gdyż pokorne cielę dwie matki ssie, a naprawdę mądre ciele ssie.

 

-pozdrawiam - nomorewords43

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Medytacja, to taka spowiedź-wyciąganie gwożdzia. Oczyszczasz swoją psychikę sam przed sobą samym. Gdy medytujesz, przez twoją głowę przelatują wszystkie wydarzenia z twojego życia, mogą wychodzić nawet traumatyczne przeżycia z dzieciństwa, dlatego początek jest najtrudniejszy..

 

Ja z moimi trudnymi przeżyciami konfontowałem się podczas medytacji niejedokrotnie, za każdym razem ich siła słabła, aż wkońcu ucichła, ale one wciąż we mnie są, ale nie mają na mnei takie wielkiego wpływu, jak przed medytacją- ateraz mam więcej spokoju i większy dystans do świata-szczególnie do ludzi.

 

Ale początek jest trudny, a jeszcze bardziej gdy mamy depresję, czy nerwicę, wtedy trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do medytacji, trzeba czuć się na tyle w mocy, ze sie można skonfrontwać ze złymi emocjami. Ja z początku medytowałem 15 min, teraz potrafie 1,5h- całkowice wyczyściłem psychike z dawnych negatywnych emocji, oczywiście w dniu codziennym znowu mam różne nieprzyjemne wydarzenia, ale za każdym razem jak siadam do medytacji to je wyczyszczam, a robie to 2 razy dziennie.

 

Z biegiem czasu przerwa między poszczególnymi myślami wydłuża się, wtedy można się naprawdę zrelaksować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi przerwami to prawda, w zwyczajnym zabieganiu nawet nie zauważamy ile myśli przebiega nam przez głowę, dopiero jeśli próbuje się je powstrzymać okazuje się, że pojawiają się co parę sekund. Ale nie tędy droga.

 

Ostatnio zauważyłem, że za dużo rzeczy chciałbym kontrolować, ten sposób się tutaj nie sprawdza. Lepiej uważnie obserwować myśli, lub ogólnie to co się dzieje, żeby zrobiło się ciszej. Mi to jest bardzo potrzebne, żeby skasować nadmierne filozofie w głowie i zwyczajnie skupić się np. na słuchaniu muzyki. Ponieważ muzyka to też jedno z moich zainteresowań.

 

Jedną ciekawą radę uzyskałem ze znanej książki Shunryu Suzukiego, żeby nie próbować w medytacji niczego osiągać. Wcześniej miałem różne wyobrażenia co chce osiągnąć, ale tylko przestraszałem się wizjami że coś pójdzie nie tak, albo karmiłem tym co pozytywnego się pojawi, kiedy postanowiłem że nie będę nic wymuszał, te wszystkie napięcia zniknęły i pomogły mi odzyskać większy kontakt z tym co się dzieje.

 

Tak ogólnie głównie interesuje mnie terapeutyczne znaczenie buddyzmu, filozofię czytam żeby poszerzyć wiedzę, ale się w to nie angażuje osobiście. Tak jak napisałem w innym wątki, najpierw życie, potem filozofia, a tego życia bardziej mi właśnie brakuję. Więc liczę, że jeśli odzyskam harmonię psychiczną, będę mądrzej myślał, i dopiero wtedy będę mógł stwierdzić, czy bardziej się angażować w jakieś górnolotne idee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×