Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja przeszłam 1 epizod psychotyczny i to było STRASZNE doświadczenie, które zniszczyło mi życie i zdeptało przyszłość.  3 lata już się leczę z tego co wydarzyło się przez miesiąc. Jeśli chodzi o mnie to wyczuwałam , że coś jest ze mną nie tak i poszłam do lekarza- sama. Także zachowałam jakąś świadomość.Podczas tego epizodu chciałam popełnić samobójstwio.  Dostałam jej bo byłam uzależniona od internetu i przez lekomanie . Teraz jestem uzależniona od internetu i kupowania różnych rzeczy. Ostatnio miałam strach , że ktoś w internecie mnie szpieguje, nie wychodziłam przez 3 dni z domu nawet do pracy , zamknęłam się w domu... i ... gadałam przez internet ( nie wiem czy się śmiać czy płakać). Nie wiem co jest ze mną nie tak ( i tego się boję ), inna osoba bałaby się że z powodu internetu dostanie tej choroby i nigdy by już nie wchodziła na niektóre portale. Ale jak zwykle- nie ja.Nie musicie się bać, że dostaniecie schizofrenii. Jeślibyście mieli dostać to musielibyście przeżyć coś strasznego co spowodowałoby naprawdę długotrwały stres. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi psychodeliki, nadużywanie benzodiazepin i stymulanty/euforyki tak namieszały w głowie, że nie wiem, czy sobie czegoś nie poprzestawiałem. Nie wiem czy to zaliczać do objawów schizofrenicznych, ale wszystkie negatywne objawy pasują jak ulał - nie wychodzę z domu, nie mam znajomych, nie dbam o siebie, czuję pustkę, nic mnie nie cieszy, żyję w swoim świecie. Od pół roku nawet łóżka nie ścielę tylko tak jak wstaję, to zostawiam. Rano biorę prysznic, chociaż zawsze robiłem to wieczorem, ale po prostu brak mi siły. Pogrążyłem się całkowicie we własnych myślach i swoim świecie.

Z objawów pozytywnych występują urojenia, napady lęku, depresji, manii, widzę jakieś obrazy (ale to może wina HPPD), czasem słyszę jakieś głosy. Ogólnie czuję się bardzo dziwnie w swoim ciele. Jakbym nie był sobą. W sumie nawet nie wiem kim jestem. 

Brałem krótki czas neuroleptyki i mi naprawdę pomagały. Wyciszały umysł i wszystkie objawy wytwórcze. Często w sytuacjach ekstremalnie dla mnie stresowych (które mogą być normalne dla innych ludzi), marzę tylko o tym, by wziąć neuroleptyk i odciąć się od własnego umysłu i otaczającego mnie świata. Benzodiazepiny na to nic nie pomagają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem nowy na forum. NIe wiem czy odpowiednio dobrałem dział na przywitanie i pytanie, które mnie nurtuje, ale spróbuję. Od Stycznia tego roku dopadła mnie ogromna derealizacja poprzedzona wcześniejszą nerwicą, lękami itp. Zbiegło się z to z przyjmowaniem antybiotyku Cipronex. Od tego czasu praktycznie nie licząc chwilowych momentów poprawy (na urlopie) towarzyszy mi ogromny lęk, derealizacja, uczucie wyobcowania, natrętne myśli, lęki przed snem, brak zainteresowań i trudności do zachęcenia się do czegokolwiek itp itd. Przebadałem się na wszystkie możliwe sposoby i moje samopoczucie pogorszyło się po tomografii która wykazała poszerzoną komorę III 1,5cm (0,33 w skali Evansa) i zmiany zanikowe w płacie czołowym. Neurolog uznał że taka moja uroda a objawy to szeroko rozumiana nerwica. EEG wyszło idealnie. Teraz moje pytanie bo z racji charakteru hipochondrycznego strach przed schizofrenią nie daje mi spokoju. Czy poszerzona III komora to zawsze schizofrenia czy odwrotnie poszerzona III komora prawie zawsze występuje u ludzi chorych na tę chorobę? Dodam, że objawów wytwórczych nie mam ale derealizacja i lęki nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. Pracuję umysłowo, do momentu zażycia Cipronexu prowadziłem nerwicowe aczkolwiek normalne życie. Wiek 30 lat. Proszę o konstruktywne odpowiedzi za które z góry dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coraz lepiej toleruję neuroleptyki. Nie zamulają mnie, nie zobojętniają, w ogóle tak jakbym w ogóle ich nie brał. Problem zaczyna się wtedy, gdy je odstawiam. To co się dzieje w mojej głowie jest nie do opisania. Istny kosmos. Jest to na tyle męczące, że wolę brać leki, niż męczyć się z tak otwartym umysłem. Depresja i stany lękowe średnio do tego pasują, bo odstawiłem SSRI i czuję się lepiej niż wtedy jak je brałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.11.2018 o 21:14, Elme napisał:

Coraz lepiej toleruję neuroleptyki. Nie zamulają mnie, nie zobojętniają, w ogóle tak jakbym w ogóle ich nie brał. Problem zaczyna się wtedy, gdy je odstawiam. To co się dzieje w mojej głowie jest nie do opisania. Istny kosmos. Jest to na tyle męczące, że wolę brać leki, niż męczyć się z tak otwartym umysłem. Depresja i stany lękowe średnio do tego pasują, bo odstawiłem SSRI i czuję się lepiej niż wtedy jak je brałem.

No ja mam tak że mnie leki lekko zamulają, szczerze taka apatia wymieszana lekką przyjemnością jest spoko, brak manii przydaje się w trzeźwej pracy przy kodzie ale z drugiej strony lubię czuć ten flow, że coś się dzieje, iż mam motywację.

Wiesz ile razy ja przechodziłem pustki i wniesienia? To nawet lekko przypomina ChAD. Niestety jednego dnia przychodzę do firmy i jestem tak zamulony że łapią mnie nawet dyskinezy. Ale jak czuję flow, to właśnie nie mam żadnych objawów ubocznych leków, i pracuje mi się świetnie. Niestety chcę być wydajny żeby mieć więcej kasy :P

Myślałem o SNRI na takie ala objawy negatywne ale nie wiem czy by się sprawdziło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

4 minuty temu, Reghum napisał:

Myślałem o SNRI na takie ala objawy negatywne ale nie wiem czy by się sprawdziło.

Na mnie właśnie SNRI źle działają pewnie przez działanie na noradrenalinę. Zbyt dużo nerwowości we mnie, pocę się paskudnie, ogólnie czuję się jak w stresowej sytuacji. Nie jest to przyjemne. Z kolei SSRI mnie zamulają i niszczą wszelkie zainteresowania. Jak jestem na takim miksie jaki mam w sygnaturce, to mogę w miarę normalnie funkcjonować, chociaż brakuje jeszcze trochę tej mocy Rysperydonu (4mg działał idealnie, ale fakt, zamułka była lekko wyczuwalna).

Gorzej, że coraz bardziej czuję, że bez neuroleptyków nie mogę żyć normalnie. Zbyt dużo koloru we wszystkim widzę, wszystko jest zbyt jaskrawe, męczą mnie koszmary, urojenia, ogólnie długo by pisać. Czekam na testy psychologiczne i nowego lekarza, może mi coś doradzi. I w końcu postawi diagnozę, a nie takie bujanie się między diagnozami. W psychiatryku postawili mi podejrzenie schizofrenii paranoidalnej, ale byłem zbyt krótko (zrezygnowałem) by diagnozę oficjalnie potwierdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, chcialem podzielic sie swoim lękiem odnosnie zachorowania na schizofrenie. Lecze sie od miesiąca na stany lękowo depresyjne z natrectwami. Zaczelo sie dosyc nagle po mocnej imprezie w ktorej bralem udzial bardzo zmeczony i obarczony stresami (przeprowadzka, remont, kredyt, problemy w pracy , wesele). Aktualnie jestem w dosyc piekielnym stanie. Biore fluoksetyne (dopiero 12 dzien) , od trezch dni rispolept i od trzech dni na uspokojenie Sadam 3 (bromazepam). Poranki sa najstraszniejsze, a to czego sie najbardziej boje to mysli paranoidalne np takie ze czasem (rzadko ) jak slysze samochod to mam mysl "Jada po mnie" i pojawia się lęk silny. Po chwili sobie tlumacze ze przeciez to absurd, ze to natrectwo nastepne myslowe ktore sobie wkrecilem przez strach przed zachorowaniem na schize. Inna glupia mysl to taka ze jak widze owaada to sobie przez chwile wybrazam ze ma kamere wmontowana. I znow to samo : lęk, tlumaczenie sobie ze przeciez to absurd. Mam wiec krytycyzm wobec tych pochrzanionych mysli ale tez wiem ze to klasyczne mysli urojeniowe. No i cala petla strachu sie nakreca. To sie pojawilo na dniach, lekarzowi nie zdazylem o tym powiedziec. On mowi ze nie diagnozuje u mnie schizofreni. Jka myslicie czy to moga byc po prostu natretne glupie mysli wywolalen lękiem przed zachorowaniem? A moze poczatkowe efekty  brania leków? Serdecznie dziękuję za odpowiedz. Wieczorami jest lepiej, wczoraj poczulem juz chyba dzialalnie antydepresantu i czulem sie naprawde niezle. Pozdrawiam,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.06.2019 o 09:48, lukka napisał:

 

Witajcie, Kochani sam fakt, że trafiłam tutaj dzisiejszego wieczoru niezmiernie poprawił mi nastrój 😊 Czytając wpis Lukka poczułam się jakbym czytała historię swojego życia... I wiesz co Ci napisze kolego ?? Bądź spokojny, jesteś zdrowy.. tak tak.. jedynie twoja dusza potrzebuje regeneracji.. ale to minie i daje Ci gwarancje, że wspomnisz kiedyś moje słowa 😉 zapewne myślisz sobie teraz Ty i każda inna osoba przechodząca aktualnie kryzys - taa jasne możecie sobie gadać.. też tak miałam, nie wierzyłam, traciłam nadzieję.. Zaczne od początku.. pomijając fakt dość trudnych relacji w dzieciństwie (w moim przypadku ojciec- córka) , niskiej samooceny , dążenia do perfekcji w każdej dziedzinie zycia, ciąglych staran by sprostać oczekiwaniom rodziców i masy nieudanych związków, to punktem kulminacyjnym stał się jeden feralny wieczór.. było to ok trzy lata temu, byłam wtedy w bardzo trudnym, toksycznym związku, całkowicie poddatna na wpływ mojego faceta (który swoją drogą cierpiał na DDA) zmiana pracy, mieszkania, dużo się działo. Imprezy gigantyczne ilości zioła, po którym kilka razy miałam uczucie że umieram itd. mimo to ignorowałem ewentualne konsekwencje. Pewnego wieczoru chłopak przyniósł do mieszkania coś po czym mieliśmy się "dobrze zabawić"  prawdopodobnie extasy nie mam do końca pewności co to było.. zaufałam.. jak małe dziecko któremu daje się cukierka.. po kilku minutach zaczęłam widzieć kolorowe paski przed oczami tak jak by jakieś kabelki w mojej głowie zaczęły się przepalać.. następnie kołatanie serca.. zwidy.. widziałam jak całe moje ciało puchnie myślałam, że umrę mimo iż nic mi się nie działo.. błagałam go żeby zadzwonil po pogotowie.. nie zrobił tego.. dał mi tabletkę na sennna po której poczułam się lepiej.. sen przyszedł szybko. Po przebudzeniu rano wszystko wróciło do normy. Była niedziela, połowę dnia przespałam, lekko zmęczona ale nic nie wskazywało, że to dopiero przedsmak dramatu. W poniedziałek rano miałam iść do pracy, po przebudzeniu poczułam niepokój, dziwny lęk wnętrze mieszkania wydawało mi się dziwne, obce.. nie wiedziałam co się dzieje.. pierwsza myśl.. coś mi się stało po tych tabletkach, uszkodzenie mózgu, początek choroby psychicznej.. tego samego dnia wylądowałam u psychiatry (na własne życzenie) Pani doktor uspokoiła mnie że to obronna reakcja organizmu na ogromny stres i traumę. Pomyślałam sobie a co Ty możesz wiedzieć napewno coś mi jest.. nie miałam wtedy pojęcia jak wygląda nerwicą i jakie uczucia jej towarzyszą.. lek zaczął mi towarzyszyć bez przerwy.. natrętne myśli, ciągle kontrolowanie swojej osoby, problemy ze snem, derealizacja, depersonalizacja, stany depresyjne.. nie dawałam rady. Poszłam do poleconego psychologa, rozmowa uświadomiła mi, że ten feralny wieczór był wisienka na torcie.. prędzej czy później ten wulkan by wybuchnął.. kumulacja emocji stresów i leków z dotychczasowego życia przerodziły się w nerwicę, organizm nie poradził sobie z nadmiarem tej toksycznej mieszanki. Dojście do siebie trwało ok rok, bez leków bez psychoterapii.. co pomogło? Metoda małych kroków i siła walki.. przede wszystkim sport, systematyka czasem ze łzami w oczach i bezsilnością ale wyprowadzalam się na trening, na spacer do kina do ludzi.. pozytywne ksiazki, filmy , nowy związek. Przede wszystkim pozytywne myślenie, zaakceptowanie choroby i nauczenie się z nią żyć i uświadomienie sobie, że ona zawsze z nami będzie zawsze może powrócić. Tylko AKCEPTACJA pomoże przezwyciężyć to cholerstwo.. miałam rok spokoju. Po roku wróciło na jakiś miesiąc.. na wakacjach za granicą.. prawdopodobnie stres związany ze zmianą otoczenia spowodował nawrót.. kolejny rok spokoju.. w maju tego roku wybraliśmy się na wakacje do Chorwacji.. wykręciłam sobie, że to powróci na urlopie i co się stało? Powróciło.. trzyma mnie już dwa miesiące.. dotego doszły stany depresyjne które są uciążliwe.. jest trudno, ale wiecie co? Po tych wszystkich przejściach zrozumiałam że to nerwica.. aż lub tylko.. nie żadna choroba psychiczna.. tylko zaburzenie.. a co ważne i o czym należy pamiętać jest nas więcej .. zaburzenia lękowe są bardzo powszechnym problemem (mimo iż w momencie gdy nas dotykają wydaje nam się, że jestesmy z tym sami) wiem ,że jest szansa z tego wyjść.. przede mną jeszcze długa i trudna droga ale wierze, że się uda.. nie traćcie wiary! Dużo zdrówka Kochani 😘

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktos z wam ma objawy w postaci chaosu w glowie przed zasniecie?. Jakies zlepki słów, bezsensowne. Bardzo to wzmaga moj strach przed schizofrenia. Mam stwierdzone zaburzenia lękowe ale potwornie boje sie tej choroby przez natretne mysli na ktore cierpie i ten chaos. Towarzyszy mi ciagly lęk ostatnio. Lekarz zapisal biozetin i 1mg rispoleptu uzupelniajaco. Odstawilem dwa dni temu rispo i zaczal sie jakis koszmar. Jak pozbyc sie tego cholernego strachu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukka, nie masz się czego bać 🙂 Zdajesz sobie sprawę z problemu i masz świadomość, racjonalne myślenie. Chaos w myśleniu nie musi wynikać ze schizofrenii. Jak sam napisałeś masz zaburzenia lękowe. To przez nie obawiasz się schizofrenii. I sam siebie nakręcasz. Chaos w głowie może mieć podłoże lękowe. Spróbuj uspokoić myśli przed zaśnięciem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za odpowiedź. Koszmar niestety trwa Chaos w głowie jest totalny. Dziś nie moglem spac przez to. Zlepki słow, jakies obrazy, dzwieki, rozmowy. Bardzo się tego boję. No ale mam świadomość tego wszystkiego i tego się trzymam. Może to tez przez rozchwianie w głowie spowodowane odstawką Rispo? Biorę znów ale mniejszą dawkę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 10.07.2019 o 09:35, lukka napisał:

Czy ktos z wam ma objawy w postaci chaosu w glowie przed zasniecie?. Jakies zlepki słów, bezsensowne. Bardzo to wzmaga moj strach przed schizofrenia. Mam stwierdzone zaburzenia lękowe ale potwornie boje sie tej choroby przez natretne mysli na ktore cierpie i ten chaos. Towarzyszy mi ciagly lęk ostatnio. Lekarz zapisal biozetin i 1mg rispoleptu uzupelniajaco. Odstawilem dwa dni temu rispo i zaczal sie jakis koszmar. Jak pozbyc sie tego cholernego strachu. 

Pustka w głowie powodująca bezsenność, więc ja mam jeszcze inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Elme  - hej, poprawa minimalna, wrocilem do dawki zapisanej przez lekarza - 1mg Rispo. Caly czas niestety niepokoj, ataki lęku i zle sie czuje przy ludziach (ciezko sie skupic, troche odrealnienie, ciezko rozmawiac). Natrectwa tez sa, troche przeytlumione. W takim stanie to walka o przetrwanie i wegetacja. Moze po prostu mam zle leki dobrane. Wale juz miesiac benzo, wiem ze powininem przestac zeby sie nie uzaleznic, ale nie wyobrazam sobie bez uspokajaczy. Moze na hydroksyzyne sie przesiade. Do tego wszystkiego problemy z pamiecia i koncentracja ale to podobno przez leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lukka, problemy z pamięcią i koncentracją to najprawdopodobniej sprawka benzo. To one powodują dziury w pamięci. Ale też może być trochę wina lęków, zaburzeń. Jakie leki bierzesz? Też mam ataki paniki mimo leków, ale się do tego powoli przyzwyczajam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Prawdopodobnie dopiero w przyszłym miesiącu udam się na wizytę do psychiatry. Od na pewno ponad pół roku sam próbuję zdiagnozować swoją przypadłość. Nie ukrywam, że dochodzę do różnych wniosków i niemalże każde zaburzenie psychiczne sobie przypisywałem. Wiem, że mam depresje, ale czy to współwystępuję z jakąś inna chorobą? Czy depresja w moim przypadku jest objawem, a nie przyczyną? Nie wiem. 

http://www.medonet.pl/choroby-od-a-do-z/choroby-i-zaburzenia-psychiczne,schizofrenia---objawy--przyczyny-i-leczenie-choroby-psychicznej,artykul,1586921.html

Po przeczytaniu tego artykułu (już dawno) nic nie oddaje tak dobrze moim wewnętrznym odczuciom jak opis objawów negatywnych na tej stronie. Już nie będę się rozczulał na objawach typowo depresyjnych, jednak opisywane tam zaburzenia poznawcze i zaburzenia efektu to cały ja. Zastanawiałem się na objawami pozytywnymi, czy one występują. Czy odczucie, że moje myśli, nie są moje może na to wskazywać? Czy trudność w elokwentnym, zrozumiałym dla otoczenia wysławianiu się,  dziwna treść myśli i ich chaotyczność oraz natłok, też może budzić mój niepokój? Czy fakt, iż w mojej głowie oprócz wewnętrznego monologu dyskutuje z kimś w głowie ((z samym sobą?), czasami dialog w mojej głowie przypomina dialog kilku osób o różnych stanowiskach, gdzie jeden podpowiada mi tak, a z kolei potem ta opinia jest skontrowana i te moje myśli są skierowane do mnie (zwracają się bezpośrednio do mnie), czy to tylko moje myśli, czy jednak "głosy"? Uważam, że występuje u mnie jakieś zaburzenie  procesów myślowych, przez które mam problemy z utrzymaniem koncentracji, jestem cały czas zmieszany (JESTEM STRASZNIE ROZKOJARZONY) czasami nie rozumiem prostych zdań skierowanych do mnie... Mam problem z oglądaniem  jakiegoś filmu dłużej niż 30 min (nie zawsze, ale często). To może być schizofrenia, czy jednak bardziej ADHD (może) i zaburzenia nerwicowo-depresyjne (to moja własna diagnoza, jednak fakt, że mogę mieć schizofrenie budzi mój niepokój, po marihuanie, której już notabene nie palę ewidentnie dostawałem czegoś w rodzaju psychozy, miałem takie paranoje i urojenia, że szok)...

Edytowane przez rookie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i wróciło - dokładnie rok temu.

Zaczęło się od zaników pamięci, w dodatku byłem zakochany i skończyło się to urwaniem kontaktu. Miałem próbę samobójczą, niestety nieudaną. To upokarzające. W dodatku byłem u ojca w trakcie leczenia. Otumaniony, bez pamięci, bez zdolności do koncentracji. Nie potrafiłem nawet durnej faktury wystawić. Chyba nie da się bardziej upodlić człowieka Wszystko takie jakbym dopiero co się urodził i widział pierwszy raz, tylko bez tej ciekawości... W ogóle zapomiałem, czym jest uczucie ciekawości - moi znajomi grają w jakieś gry a ja mam półkę gier do Xbox one i nawet mi się po żadną sięgać nie chce - po prostu to strata czasu. Wszystko poza pracą nad sylwetką, niby być najlepszą wersją siebie, uważam za stratę czasu. Po zmiana leków schudłem, już nie mam takiego brzuchol, ale dalej mam. Chciałbym wrócić na siłownie ale nie potrafię. Do mojej ulubionej siłowni jest ponad 30 minut samochodem. To strasznie daleko - tak mi się wydaje. Dlatego kupiłem ciężarki w domu i codziennie staram się ćwiczyć... Czuję się jak upośledzone dziecko. 

 

Byłem potwornie traktowany w gimnazjum i liceum. Nie znoszę tych ludzi, nie chcę ich znać i mieć z nimi kontaktu. Usunąłem WSZYSTKICH z mojego Facebooka. Byłem anorektykiem i zamiast spotkać się ze współczuciem i sympatią, to byłem gnojony i traktowany jak gówno. Nigdy nikomu nie zrobiłem takiej krzywdy, jaką mi w tych szkołach zrobiono. Cieszę się, że rzuciłem studia informatyczne - miałem już dosyć studiowania ścisłego kierunku. To moi pojebani rodzice kazali mi studiować kierunek, do którego nie mam uzdolnień. Nic dziwnego, że moja samoocena to gówno. Nie chciałem być NIGDY informatycznym nerdem, a tak wyglądałem przez całą adolescencję. Wynikało to z choroby a nie z chęci przynależności do geekowej subkultury. Totalna porażka. Moi rodzice mylili moje problemy emocjonalne z talentem. Siedziałem przy kompie, bo miałem dzięki temu dostęp do znajomych. Nie znoszę programować. Zastanawiam się, w jakiej pozycji byłbym teraz, gdyby w domu był zawsze ciepły posiłek (za dzieciaka), regularne jedzenie, i przede wszystkim - leczenie nie od 2012 tylko od czasu gdy zacząłem odstawać od rówieśników - czyli gdy poszedłem do szkoły. To wtedy się zaczęło najgorsze. A moi rodzicie nie widzieli nic złego w tym, że ważyłem polowe tego co zdrowe dziecko. Zaniedbali mnie. Depresję mam odkąd pamiętam - tylko sądziłem, że jak wszyscy mnie namawiają do informatyki to się do tego nadaję. A ja po prostu tego nie czaję i nie chcę czaić.

Marzy mi się wniknięcie w kulturę - praca nad ciałem, koordynacją. Kiedyś chodziłem na taniec, było przednio. Idealny zawód dla mnie? Aktorstwo. Jako, że wiele razy musiałem w swoim życiu udawać emocje i nikt się nie skapnął.

Edytowane przez mpConroe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć ludziki. To ja, Nonenow, kilkanaście lat później. Jestem teraz panem w średnim wieku, nie mam nerwicy (a tym bardziej niczego poważniejszego), za to mam rodzinę i normalne życie. Pomogła mi terapia i parę skoków na głęboką wodę. Nie mam za wiele do powiedzenia, poza tym, że życzę wszystkim, by czas wyleczył ich rany tak, jak zaleczył moje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×