Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Zgadzam się z miszką.

 

Podobno w zdrowym ciele zdrowy duch.

Do tego z tego,co wiem, co czytałam i co słyszałam od ludzi cierpiących na np. nerwice właśnie sport, ogólnie RUCH, zajęcie się czymś aktywnie pomaga. Zapomina się o bożym świecie, zapomina na chwilę od problemów.

Poza tym zobaczcie- przeważnie po ciężkim dniu,spędzonym na wysiłku fizycznym człowiek NIE MA SIŁY po prostu na myślenie negatywne,tylko marzy o tym,by zasnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soneta, Ale czasem jest tak,że nie można wciąż uciekać przed sobą wchodząc w sport, zajęcia itd.

Nadchodzi czas,że ta ucieczka prowadzi do nikąd. Człowiek pomimo zainteresowań cierpi. Wtedy nalezałoby zrozumiec siebie. Ale to już inna bajka.

 

Zgadza się...

Jednak [jak mi się zdaje] czasami sport pomaga właśnie osobom, które już wiedzą jaki jest u nich problem, mają go zdiagnozowanego, leczą się( nie ma co sobie wmawiać, że samo przejdzie) ..

Niemniej sport wyzwala endorfiny i człowiek czuje przyjemne zmęczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko to nie jest ucieczka, to moze z czasem sie stac sposobem na zycia, nie zyje sie po to by trenowac ,trenuje sie po to zeby lepiej zyc.Co za tym idzie kontralternatywa dla nerwicy czyli akcja na reakcje nerwica z pina sport rozluznia,nerwica blokuje sport otwiera przed nami mozliwosci, chcesz nad czyms zapanowac badz przed tym o krok.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam trochę "dziwną metodę" a mianowicie powtarzam cięgle w myślach -" co ma byc to będzie i tak niczego nie zmienię " lub "dobra pójdę na 'hardkora' później będę sie martwił" może wydaja się trochę ekscentryczne ale jak dla mnie działały :>

 

Ja mam podobnie :D

 

A jak już takie coś nie działa, to staram się wtedy, porozmawiać z moją Babcią lub siostrą, albo kładę się i czekam aż samo przejdzie, choć wiem, że nie jest to najlepsze rozwiązanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak czuję lęk to zastanawiam się, skąd on pochodzi, co się takiego stało, że zaczęłam się bać. staram się spojrzeć na to z boku, z "zimną krwią", nie tłumić, nie zagłuszać ani nie nakręcać się, tylko pozwalać na to, żeby był i zastanawiam się, co go we mnie wywołało. To bardzo trudne ale z czasem jest coraz lepiej, lęk jest coraz mniejszy a co najważniejsze - coraz mniej boję się napadu takiego lęku. W końcu nawet jak się boję, to nic takiego się nie dzieje, lęk to naturalny odruch człowieka na zagrożenie, jestem wtedy dla siebie dobra, robię dalej co mam robić i dzięki temu, że się nie nakręcam, poziom adrenaliny i kortyzolu we krwi szybko spada i lęk odpływa. Oczywiście nabyłam tej umiejętności przede wszystkim dzięki terapii (wiem więcej o pochodzeniu swoich lęków) i lekturze książek psychologicznych (wiem więcej o swoim ciele i naturze emocji).:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

Witam wszystkich w ten piękny jesienny dzień:)

Jestem nowym użytkownikiem, a już mi się tutaj podoba!

 

[Dodane po edycji:]

 

Może na wstępie napiszę parę słów o mojej chorobie.

Od dwóch lat cierpię na nerwice. Być może dłużej ale leczenie trwa prawie dwa lata. Zaczęło się uzależnieiem od tabletek nasennych typu stilnox, na sen. Po 5 latach nie mogłam już bez nich żyć. Dlaczego zaczęłam brać? Praca, dom, dzieci, a do tego jeszcze studia. Nie potrafiłam tego wszystkiego pogodzić. Byłam wykończona więc teoria zmęczenia zawiodła. Za to noce były długie i bezsenne. Tylko w nocy miałam czas dla siebie. Każdy kto wie o czym piszę zrozumie mnie. Po obronie postanowiłam skonczyć z uzależnieniem. Od roku biorę seroxat, pół roku brałam valdoxan. Jest lepiej. Dwa tygodnie temu miałam napad lęku. Niestety pomógł mi tylko xanax i stilnox.

 

[Dodane po edycji:]

 

Hej.

Witam wszystkich w ten piękny jesienny dzień:)

Jestem nowym użytkownikiem, a już mi się tutaj podoba!

 

[Dodane po edycji:]

 

Może na wstępie napiszę parę słów o mojej chorobie.

Od dwóch lat cierpię na nerwice. Być może dłużej ale leczenie trwa prawie dwa lata. Zaczęło się uzależnieiem od tabletek nasennych typu stilnox, na sen. Po 5 latach nie mogłam już bez nich żyć. Dlaczego zaczęłam brać? Praca, dom, dzieci, a do tego jeszcze studia. Nie potrafiłam tego wszystkiego pogodzić. Byłam wykończona więc teoria zmęczenia zawiodła. Za to noce były długie i bezsenne. Tylko w nocy miałam czas dla siebie. Każdy kto wie o czym piszę zrozumie mnie. Po obronie postanowiłam skonczyć z uzależnieniem. Od roku biorę seroxat, pół roku brałam valdoxan. Jest lepiej. Dwa tygodnie temu miałam napad lęku. Niestety pomógł mi tylko xanax i stilnox.

Zgadzam się z teorią dalii

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może komuś pomogą myśli, które wypracowałam z moją psycholog. Mam zamieniać te złe myśli właśnie na te. Muszę przyznać, że to pomaga.

 

1. Mam atak paniki, ale jestem bezpieczne i poradzę sobie. Już tyle razy dałam radę i z każdego ataku wyszłam bezpiecznie. Nic mi nie grozi, to tylko lęk.

2. Dobrze, odczuwam silnie lęk, jestem wrażliwsza od innych, ale radzę sobie już 12 lat. To naturalne, że mam objawy, symptomy lęku.

3. Moje zachowanie to nie jest zachowanie wariata. Moje zachowanie wzbudza troskę.

4. Każdy ma jakieś trudności, moją są stany lękowe. W innych dziedzinach życia często doskonale sobie radzę. Nie jestem gorsza.

5. Nic się nie stanie jeżeli nie dam rady czegoś zrobić. Nie muszę się zmuszać. Okazywanie słabości nie jest czymś złym.

6. Mimo lęków moje życie było i jest wspaniałe. Doświadczyłam wielu pięknych chwil, niejednokrotnie pokonywałam swoje bariery. Czeka mnie jeszcze dużo dobrego i swobodnego życia. Lęki są tylko jednym z aspektów życia, nie będą towarzyszyć mi zawsze.

 

Generalnie chodzi o to, żeby zaakceptować lęki, pogodzić się z nimi, pozwolić im przepływać, pojawiać się, a potem znikać, nie skupiać się na nich. Zrozumieć siebie. W przypadku derealki miałam tak, że psycholog poradziła mi, abym podchodziła do niej wręcz z ciekawością, czyli np. "wow! jakie ciekawe uczucie! jakbym była na haju". No i mam derealizacje czasem, ale nie wzbudza ona już u mnie lęku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak czuję lęk to zastanawiam się, skąd on pochodzi, co się takiego stało, że zaczęłam się bać. staram się spojrzeć na to z boku, z "zimną krwią", nie tłumić, nie zagłuszać ani nie nakręcać się, tylko pozwalać na to, żeby był i zastanawiam się, co go we mnie wywołało. To bardzo trudne ale z czasem jest coraz lepiej, lęk jest coraz mniejszy a co najważniejsze - coraz mniej boję się napadu takiego lęku. W końcu nawet jak się boję, to nic takiego się nie dzieje, lęk to naturalny odruch człowieka na zagrożenie, jestem wtedy dla siebie dobra, robię dalej co mam robić i dzięki temu, że się nie nakręcam, poziom adrenaliny i kortyzolu we krwi szybko spada i lęk odpływa. Oczywiście nabyłam tej umiejętności przede wszystkim dzięki terapii (wiem więcej o pochodzeniu swoich lęków) i lekturze książek psychologicznych (wiem więcej o swoim ciele i naturze emocji).:D

 

Moze polecisz dobre ksiazki,ktore mi wytlumacza jak mam sie nie nakrecac,jak walczyc z nerwica?

Ona mnie wykancza powoli, lekow nie chce brac,dopoki jest mozliwosc pracy nad soba.. Czasami staram sie rozmawiac z moim lękiem, pytać go (wiem,to głupie ) po co przyszedł, dlaczego jest, czemu mnie nie chce opuścić. Czasami to działa a czasami jest tak silny atak...że nawet to nie pomaga... chciałabym wiedzieć może dzięki książce jak sobie to przetłumaczyć na logikę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze myślałam że z takim problemem jaki mam jestem sama.Widze jednak że dużo osób ma problemy z fobiami i nerwicą. Mój problem polega na tym że kiedyś zemdlałam w szpitalu.Od tego czasu boje sie ze jak tylko wyjde na ulice to może mi się coś stać i nikt mi nie pomoże. Jest to strasznie męczące a najgorsze jest to że zaczynam mieć problemy żeby sama zostać w domu. Dochodzi do tego ból brzucha bo wiadomo stres,zawroty głowy i inne objawy.Pomału już wariuje.Jeżeli możecie to prosze pomóżcie od czego zacząć żeby pomału z tego wyjść.Z góry dziękuje Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś dwa lata temu zemdlałam. Po prostu nie zjadłam śniadania a tu nerwy stres bo wujek w szpitalu i jak miałam wychodzić juz to zemdlałam. Na początku nic mi nie było żadnych jakiś lęków czy tym podobnych dopiero po roku czasu zaczęły się te lęki. Oprócz tego mam nerwice żołądka więc jest to ciężkie do pokonania :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzisz na psychoterapię? Co by było, gdybyś zemdlała na ulicy? Jak sama napisałaś, byłaś w tym szpitalu zestresowana, bez śniadania, w "normalnych" warunkach omdlenie Ci raczej nie grozi, ale rozumiem Cię doskonale :-). Czasem takie zdroworozsądkowe myślenie pomaga. A czym objawia się Twoja nerwica żołądka i w jakich okolicznościach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzę właśnie na żadną terapie. Moja nerwica objawia się m.in.biegunką,mam nogi miękkie jak z waty i oczywiście m i się wydaję że zaraz zemdleje.Ciężko jest z tym żyć jak przychodzi wieczór to jestem taka zmęczona po całym dniu że od razu zasypiam.Ten stres mnie wykańcza. Często przez te bóle brzucha z nerwów nie jem i oczywiście chudnę. A czym się objawia twoja nerwica ?? Przeszłaś coś podobnego co ja ?? Jak z tego można wyjść ?? Jestem z Małopolski nie wiem czy jest tu jakiś zaufany psycholog.Ciężko mi się jest przełamać ale wiem że już sama sobie nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monia, a miałaś robione jakieś badania? Byłaś u lekarza rodzinnego? Warto byłoby zbadać się na tarczycę i zrobić sobie morfologię, to na początek. U mnie było podobnie, przez jakiś czas praktycznie nie jadłam (bałam się wymiotować), schudłam, myślałam, że się wykończę. Można naprawdę z tego wyjść, moja nerwica jest już (mam nadzieję;) ) na wykończeniu ;-) Niestety nie jestem z Małopolski, może zapytaj tu na forum o dobrego psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co roku mam taki jakby nawrót tej choroby i co roku chodzę na badania morfologia, mocz i wyniki wychodzą bardzo dobre.Już mi mój lekarz rodzinny powiedziała że to jest moja psychika.Na początku się przed tym broniłam co ona tam może wiedzieć na temat mojej psychiki.No ale niestety okazuję się że chyba miała rację :(. Wczoraj właśnie byłam na grillu u koleżanki i ciężko mi było tam wytrzymać po prostu za dużo ludzi.Już oczywiście myśli że zemdleje ból brzucha i wogóle musiałam na chwilę wyjść żeby dojść do siebie. Rzeczywiście muszę zapytać kogoś na forum kto jest z Małopolski i kto chodzi do zaufanego psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×