Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pomóc w walce???


Gość Feith

Rekomendowane odpowiedzi

Mój chłopak cierpi na zaburzenia na tle lękowym, które w znacznym stopniu uniemożliwiają mu normalne życie. Nie wiem, co mogę zrobić, żeby mu pomóc, skoro nawet dotychczasowa terapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Przeciwnie, jego stan się pogarsza. Zastanawia mnie przyszłość naszego związku... Tak naprawdę, dla mnie najważniejsze jest, żeby doszedł do siebie. Ale czy ja mogę mu w tym jakoś pomóc? Czy osoby z podobnym problemem mają jakieś doświadczenia w tym względzie? A jeżeli poprawa nie nastąpi? Nie chcę dla niego życia w strachu, boję się, że w końcu całkiem się załamie... Już teraz czuje, że choroba bierze górę. Tylko co JA mogę zrobić, jeżeli jemu brakuje siły do walki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa ma rację, jeśli go kochasz to bądź przy nim, w dobrych i złych chwilach, okazuj wsparcie i zrozumienie, to na pewno będzie dla niego bardzo dużo znaczyć. Wyjście z zaburzeń lękowych nie jest proste, ale możliwe, potrzeba na to jednak cierpliwości i czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kocham go i absolutnie nie zamierzam go zostawiać, co by się nie działo. Staram się go wspierać i zapewniać, że jeszcze z tego wyjdzie i będzie wiódł normalne życie, ale widzę, że powoli brakuje mu nadziei... Męczy mnie ta bezsilność. Boję się, że pewnego dnia stwierdzi, że choroba uniemożliwia mu bycie ze mną...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podnos go na duchu, zmuszaj do wizyt u lekarza i mobilizuj do walki!

A przede wszytskim badz wyrozumiala i cierpliwa!

 

Właśnie, leczenie jest niezbędne... Z tego nie wychodzi się szybko, ale lęk można pokonać!!! Psychoterapia jest bardzo wskazana, a jeśli lęki są bardzo silne to konieczne są również leki. Zachęcaj do systematycznych wizyt u psychologa/psychoterapeuty/psychiatry.

Ale nie skupiajcie się tylko na jego chorobie. Pokazuj mu, że możecie w miarę normalnie żyć i być przy tym szczęśliwi, wyciągaj go do kina, na spacer, gorącą czekoladę, nie pozwól mu zamykać się na świat!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzecz w tym, że problem mojego chłopaka tyczy się właśnie wychodzenia w miejsca publiczne. Nie tylko, ale to jedna z głównych... hm, dolegliwości. Ostatnie tygodnie terapii niewiele mu dały, teraz rozważa propozycję leczenia na oddziale zamkniętym... To byłoby następne kilka, kilkanaście tygodni. To chyba ostatnia szansa dla niego, ale nie jest do końca przekonany do tej decyzji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka, a czasem nawet kilkanaście tygodni terapii to mało... Na to naprawdę potrzeba czasu :? To wyciągaj go chociaż na spacer (gdzie nie ma tłumów), oglądajcie sobie w domu filmy na kompie, cokolwiek byleby tylko odciągnąc go trochę od choroby, ciągłego zajmowania się nią, myślenia o ograniczeniach, gdyż to pogrąża jeszcze bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za rady, będę się starać;) Prawda jest taka, że oboje zmagamy się ze swoimi problemami wydaje mi się, że nawzajem sobie pomagamy, ale czasami mam wrażenie, jakby była pewna granica, za którą on już nie chce mnie wpuścić... Mimo to układa nam się dobrze i cieszę się, że jesteśmy razem. Czuję, że to najważniejsza osoba w moim życiu i nie chciałabym go stracić. Ja mam w sobie duże pokłady cierpliwości, wiem, że terapia wymaga czasu... Ale dla niego każdy dzień jest wyzwaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu bądz i wspieraj. Ja mam osobę która wie po mnie kiedy mam lęki- widzi to w moich oczach wspiera mnie, jak chcę iść skądś i uciekać to biegnie ze mną, czasami mam wrażenie że on lepiej ode mnie rozumie moją nerwicę.... Po prostu bądz, kochaj i poczytaj o tej chorobie aby wiedziec jakie mechanizmy nią kierują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukałam nieco informacji na ten temat i wiem, jaka to trudna przypadłość... Mam wielki szacunek do ludzi, którzy są zmuszeni zmagać się z tym na co dzień. Jeszcze raz dziękuję za rady - wsparcie to chyba podstawa, ale czy mogę zrobić coś jeszcze, jakoś pomóc w przełamywaniu strachu? (Nie podałam tutaj szczegółów choroby mojego chłopaka - boi się on przede wszystkim poniżenia, agresji ze strony osób w jego wieku, ale też ciężko mu jest odnajdywać się w miejscach, w których nie czuje się bezpiecznie... czyli praktycznie wszędzie poza domem. Często dokuczają mu też ostre bóle brzucha, które nasilają się, kiedy wychodzi na zewnątrz...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie piszesz nigdzie czy on sie leczy? W sensie czy zazywa jakies lekarstwa?

 

Te bóle brzucha to jest jedna z atrakcji jakie wystepuja przy nerwicy ;/

A sposob na wychodznie na zewnatrz jest taki abys na poczatku zawsze mi towarzyszyla. WIem ze to q praktyce jest ciezkie do wykonanania ale zachecaj go np. do wspolnych spacerow, wyjsc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile wiem zapisywano mu już różne leki, od niedawna bierze jakieś nowe (dokładnej nazwy nie znam), ale ciężko stwierdzić, czy one cokolwiek dają... Co do leczenia - owszem, przez kilka tygodni przebywał nawet na oddziale zamkniętym i ma skierowanie na dłuższe leczenie, jednak jeszcze się na nie zdecydował, twierdzi, że po poprzednim pobycie nastąpiło tylko zaostrzenie objawów... Czy w tej sytuacji mogę mu coś doradzić?

 

[Dodane po edycji:]

 

Co do spacerów - może być ciężko, ale postaram się:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie szpital to ostatecznosc- nigdy nie bylam i modle sie zebym nigdy nie trafila.

 

A jak dlugo bierze te nowe lekarstwa? Te lekarstwa maja to do siebie ze zaczynaja dzialac z opoznionym zaplonem - moze minac kupa czasu zanim odczuej sie poprawe.

A jak nie pomoga , to trzeba zmienic na nowe- i tak do skutku.

 

Wiem ze ze spacerkam i ciezko - ale moze np. macie jakiegos pieska co by zmobilizowal go do wychodzenia na dwor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leki bierze faktycznie od niedawna, jakos tak od niecałych trzech tygodni, więc może jeszcze dadzą rezultat... Poczekamy, zobaczymy. Szpital to ostateczność, ale czasami nie ma innego rozwiązania. Martwi mnie tylko, że przy jego nerwicy postępuje też depresja, to się wszystko ze sobą łączy...

 

Hm, piesek jest, ale na spacery ze swoim panem raczej nie chadza... Utrudnieniem jest to, że ja i mój chłopak nie mieszkamy nawet w tym samym mieście, więc nie widujemy się tak często, jakbym chciała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 tygodnie to bardzo malo - musi byc cierpliwy!

A depresja sie poglebia- nie mam w tym nic dziwnego poniewaz na pewno jest sfustrowany i ma dosc czekania na poprawe,a ten stan go meczy..

JA takk mialam

!

 

Staraj sie duzo z nim rozmawiac- wtedy choc na chwile czlowiek zapomina o lękach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, rozmowa - to akurat leży w mojej mocy;) Zresztą rozmawiamy ze sobą dość dużo i często. Dzięki za radę, Donkey, ale jeśli mogę spytać - użyłaś czasu przeszłego... To znaczy, że teraz jest lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Feith wiem że ludzie na samą myśl boją się szpitali psychiatrycznych ja zresztą też tak miałam, a było ze mną tak źle że nie miałam wyjscia, sama poprosiłam o skierowanie na oddział(leki nie przynosiły efektów, wręcz odwrotnie)i to był najlepszy wybór, może dlatego że trafiłam na tak dobry szpital, wyszłam po 8 tyg czując się o niebo lepiej,więc może warto przedyskutować pobyt na oddziale zwłaszcza że terapii na miejscu piszesz że nie przyniosła dużego efektu.

A i suuper że Twój facet ma taką laskę która jest przy nim i chce mu pomóc a to u nas najważniejsze(nie zostać samemu) :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy sobie zasłużyłam na taki komplement, ale dziękuję;) Hm, mój chłopak chyba jednak nie zechce tam wrócić, nie chcę go do niczego na siłę namawiać... Ale jak widać nieraz dłuższy pobyt pomaga, to już dobra wiadomość! Miejmy nadzieję, że zwykła terapia, na jaką będzie prawdopodobnie uczęszczał też nie przejdzie bez echa. Pozdrawiam, mała26, spróbuję jeszcze raz poruszyć z nim ten temat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze. Dzisiaj byłam u niego z wizytą i spacerowaliśmy prawie godzinę! Co prawda na odludziu, gdzie nikt nie chodzi, ale i tak zaskoczyło mnie, że dał radę zajść tak daleko. Wiem, że każde wyjście jest dla niego trudne, a dziś nawet brzuch go nie bolał, więc może faktycznie wszystko zmierza w dobrym kierunku;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×