Skocz do zawartości
Nerwica.com

KLONAZEPAM (Clonazepamum TZF)


megi55

Rekomendowane odpowiedzi

Mipro, Jeżeli chcesz możliwe najłagodniej zejść z alprazolamu do zera to chyba najlepszy będzie protokół substytucją diazepamem: https://www.benzo.org.uk/manual/bzsched.htm#s1 <- tu jest akurat dla 6mg alprazolamu jako dawka wyjściowa, ale łatwo to dostosować do 10mg. Długo to trwa, ale zejście jest praktycznie bezbolesne. Względnie jakieś inne średnio-słabe benzo z b. długim t1/2.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciężka sprawa z tym benzo , taki paradoks - szkoda że ktoś wymyślił tak zajebiste leki ;) nie no sma mam problem z tym ale nie taki dawki jak od 6 do 10mg . ja kiedyś z alpry schodziłem zmniejszając dawki , po prostu o 0,25mg na 10dni , ale byłem na dawcę 1mg , jakoś mi się to udało pamiętam . klon najniebezpieczniejszy? z klona się jeszcze łatwiej schodzi , siedzi dlugo w organizmie , schodziłem 2x po rocznej kuracji dawka 2mg . tylko tu już dzieliłem 0,5mg na 4 części , w końcowej fazie brałem okolo 0,125 mg . długo schodziłem coś 2 miesiące . nie wiem czy zejscie z klona na alpre jest dobre , alpra ma bardzo krotki okres póltrwania , klon okolo 24h , więc w tym szaleństwie jest metoda , ale najlepiej jak kolega wyżej napisał , zamienić na diazepam , tylko u nas w Polsce idioci mają rolki największe po 5mg , a sporo musisz tego diazepamu mieć przy takich dawkach , musisz obliczyć sobie równoważnik , po polsku mowiąc musisz miec w ch.uj diazepamu . dlatego polecam załatwić sobie diazepam czeski,lub bośniacki 10mg . brałem ostatnio bośniacki aż się zdziwiłem że tam to produkuja ;) nazywa się diazepam Hemofarm

 

0.5 afo = 10mg diazepamu

1 afo = 20mg diazepamu .

 

te rolki 5mg robią chyba dla dzieci ;)

 

-- 27 paź 2017, 00:12 --

 

Mipro https://www.benzo.org.uk/polman/bzcha01.htm . tu masz kolego tabelke , luknij sobie okresy półtrwania itp , różne źródla rożnie podaja , ja ufam temu . tylko nie czytaj o objawach odstawiennyj itp tej ashtonki/autorki bo ona robi z benzo heroine

 

-- 27 paź 2017, 00:17 --

 

nie lubie jej bo demonizuje za bardzo benzo i przez to czlowiekowi odechciewa się to rzucać paradoksalnie , bo se mysli "ja piedole , tyle objawow , 2 lata czekać na pełne wyzdrowienie (kiedyś coś takiego czytałem) to ja nie chce się tak mećzyć , nie będe złaził" nie lubie takiego demonizowania benzo , wje8bales sie spoko , ale da się zejśc tylko powoli . ale tabelke porównawczą benzdiazepin ma dobrą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi :)

 

Tylko niestety jakby sobie przeliczyć Alprazolam do Diazepamu, to wychodzi, że musiałbym brać prawie jedno całe opakowanie Relanium dziennie!

Żaden lekarz mi czegoś takiego nie przepisze, bo potrzebowałbym pewnie kilkudziesięciu/kilkuset opakowań by stopniowo schodzić z dawek.

Klonazepam jest zbliżony, lub prawie tak samo mocny jak Alprazolam. Jednak taki plus u niego, że działa o wiele dłużej. Można brać go raz dziennie, a nie 3 razy dziennie jak Alprazolam. To już wiele daje, bo łatwiej kontrolować dawki i nie ma takiego ciśnienia między dawkami.

Wiadome, Diazepam byłby lepszy, ale nie przy tych dawkach. Jakbym schodził z 1-2mg to może by to miało sens. Obecnie od razu wskoczyłem na 6mg Clonazepamu raz dziennie rano. Za kilka dni okaże się czy dopadnie mnie skręt czy też nie. Na szczęście mam kilka dni wolnego.

 

Powiem Wam, że nawet nie czuję działania tych 6mg. Normalnie jakbym witaminę C jadł. Zero jakiegokolwiek działania oprócz najważniejszego - zniesienia głodu.

 

Będę odstawiał co tydzień o 1mg i mam nadzieję, że uda mi się wyzerować do końca roku. Wiem, że może trochę "poboleć", ale nie takie odwyki i stany psychiczno fizyczne już przechodziłem, więc mam nadzieję, że się jakoś ułoży :) Wczoraj pozbyłem się prawie pełnego opakowania Alprazolamu, by mnie już nigdy więcej nie kusił :)

 

Zastanawiam się czy nie dołączyć SSRI do kuracji, bo może pomoże zmniejszyć lęki i ogólne napięcie.

 

Mam 180mg Klonazepamu, i wszystko obliczone. Nawet sobie tabelkę w zeszycie zrobiłem z datami i dawkami i codziennie zakreślam. Dzisiaj mój 1 dzień jest :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie Wasze odpowiedzi :)

 

Tylko niestety jakby sobie przeliczyć Alprazolam do Diazepamu, to wychodzi, że musiałbym brać prawie jedno całe opakowanie Relanium dziennie!

Żaden lekarz mi czegoś takiego nie przepisze, bo potrzebowałbym pewnie kilkudziesięciu/kilkuset opakowań by stopniowo schodzić z dawek.

 

no właśnie , pisałem o tym;p ale można też podkładke robić troche alpry i troche diazepamu ale może nie wyjść , przy twoich dawkach to byś właśnie musial jak pisałem "w.ch.uj tego mieć" :)

 

Klonazepam jest zbliżony, lub prawie tak samo mocny jak Alprazolam. Jednak taki plus u niego, że działa o wiele dłużej. Można brać go raz dziennie, a nie 3 razy dziennie jak Alprazolam. To już wiele daje, bo łatwiej kontrolować dawki i nie ma takiego ciśnienia między dawkami.

 

ma tą samą siłę jak piszesz i według mnie ma sens przeskok z alpry na klona przy twoich dawkach alpry , klon może nawet ponad 24h trzymać

 

 

Wiadome, Diazepam byłby lepszy, ale nie przy tych dawkach. Jakbym schodził z 1-2mg to może by to miało sens. Obecnie od razu wskoczyłem na 6mg Clonazepamu raz dziennie rano. Za kilka dni okaże się czy dopadnie mnie skręt czy też nie. Na szczęście mam kilka dni wolnego.

 

Nie powinien cię dopaść skręt .

 

Powiem Wam, że nawet nie czuję działania tych 6mg. Normalnie jakbym witaminę C jadł. Zero jakiegokolwiek działania oprócz najważniejszego - zniesienia głodu.

 

a afobam 6mg czułeś czy też nie ?

 

Będę odstawiał co tydzień o 1mg i mam nadzieję, że uda mi się wyzerować do końca roku. Wiem, że może trochę "poboleć", ale nie takie odwyki i stany psychiczno fizyczne już przechodziłem, więc mam nadzieję, że się jakoś ułoży :) Wczoraj pozbyłem się prawie pełnego opakowania Alprazolamu, by mnie już nigdy więcej nie kusił :)

 

za szybko trochę , przy wysokich dawkach możesz odstawiąc tak 0,5 na 10 dni , przy nizszych 0,25 a przy najniższych jeszcze mniej , albo i nie , obserwuj organizm , jak uda ci sie 1mg na tydzien to spoko , bardzo spoko bo to szybkie zejście

 

Zastanawiam się czy nie dołączyć SSRI do kuracji, bo może pomoże zmniejszyć lęki i ogólne napięcie.

 

tak ale jak już się załaduje , w początkowej fazie może działać bardzo źle i trzeba ratować się benzo , lękotworczo i ogolny rozpierdol,drażliwość , więc lepiej nie . Polecam pregabaline .

 

Mam 180mg Klonazepamu, i wszystko obliczone. Nawet sobie tabelkę w zeszycie zrobiłem z datami i dawkami i codziennie zakreślam. Dzisiaj mój 1 dzień jest :)

 

ja mam 120mg bo lubię mieć w domu , a jem dziennie 1mg alpry i też z tego chcę schodzić , alpry mam 40mg :) ,;p Życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6mg Afobamu czułem tak średnio. Jakoś bardzo mocne to nie było. Dopiero mocne działanie dla mnie zaczynało się od 8-10mg i do tego od 4 do 8 piw.

Zazwyczaj łączyłem benzodiazepiny z alkoholem, bo same w sobie ledwo co na mnie działały, a tylko potęgowały uzależnienie.

 

Mam teraz jakieś spadki glukozy chyba, bo mimo przyjęcia 6mg Clonazepamu nie czuje się najlepiej, i nie chodzi tu o nieodpowiednią dawkę. Musiałem wypić od tak, jedno piwo, i to mi pomogło. Mam właśnie tak, że jak dopada mnie skręt benzodiazepinowy to muszę wypić 1 piwo (więcej nie potrzebuję) i wtedy efekty uboczne przestają istnieć.

 

Ogólnie nie wiem właśnie na ile posiłkować się piwem, bo niby się nie powinno, ale tak wieczorem od 1 do 4 potrafi ładnie uśpić i zaleczyć skręta, a od kilku piw co jakiś czas nie jestem w stanie się uzależnić.

 

Z Klonazepamem to ja mam ogólnie dziwną sytuację, że nie czuję za bardzo jego działania. Pamiętam jak kiedyś przy zerowej tolerce wziąłem 8mg i nie poczułem żadnego działania. Dosłownie nic.

 

Ogólnie benzodiazepiny działają na mnie bardzo słabo i potrzebuję dużych dawek (plus alkohol często) by coś poczuć.

 

Dlatego też nie czuję uzależnienia psychicznego, bo nie widzę w nich nic rekreacyjnego, ani leczniczego, bo na lęki u mnie w ogóle nie działają. 1 piwo działa bardziej prospołecznie niż 8mg Alprazolamu.

 

Jednak mam już silne uzależnienie fizyczne i dlatego zmuszam się do schodzenia z dawek. Nie wiem czy jest sens obniżać o 0,5 czy tym bardziej 0,25mg jak NIGDY nie czułem tak małych dawek. 1mg Alprazolamu to u mnie przy zerowej tolerancji było absolutne minimum przy delikatnym stresie, gdzie w sytuacjach kryzysowych brałem i do 6-8mg na jeden raz, co i tak nie zawsze zapewniało u mnie całkowite wyluzowanie.

 

Ogólnie ostatnio jak odstawiłem nagle, to po kilku dniach miałem halucynacje i urojenia, więc wiem, że nie mogę robić tego na hop siup, mimo, że nie czuję potrzeby psychicznej brania tych substancji.

 

Ogólnie to mam ten klonazepam, (alprazolam spuściłem w kiblu), innych benzo też już nie mam. I zrobię wszystko co się da by całkowicie rzucić benzodiazepiny. Jak będzie krytycznie, to będę wspomagał się alkoholem, ale nie ruszę więcej niż ustaliłem w dawkach. 1mg mniej co tydzień. W ostatnim tygodniu zejdę z 1mg do 0,5mg.

 

PS. Ktoś wcześniej wspominał o demonizowaniu benzodiazepin i porównywaniu ich do Heroiny. Jak dla mnie w jakimś stopniu miał/miała rację. Uzależnienie i odstawienie opioidów to pikuś w porównaniu do benzodiazepin. Co prawda Heroiny nie odstawiałem, ale z innymi opioidami miałem styczność w kilkumiesięcznych ciągach i kilkudniowy skręt to był pikuś do tego co oferują benzo na odstawce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jakoś mi z głowy wyleciało całkowicie tutaj zajrzeć (te dziury w głowie po benzo :<img src=:'>

 

Jestem obecnie na 5mg Klonazepamu i dalej trzymam się tego co z początku zostało ustalone, czyli cięcie dawki o 1mg tygodniowo.

Tylko teraz jest taki problem, że banda ćpunów, to znaczy "użytkowników substancji psychoaktywnych" uparcie twierdzi, że mój plan jest chory,

i że nie ma żadnych szans na powodzenie, bo po prostu wystąpią zbyt mocne objawy odstawienne zarówno fizyczne i psychiczne.

No i teraz sam nie wiem co robić.

Człowiek tu się cieszy, że bezboleśnie już z 6mg na 5mg zszedł, a tu mu nagle piszą, że i tak go pokręca, a takie rzucanie nic nie jest warte, bo tnie się dawki

tylko za pomocą Diazepamu.

 

Jest tu jakaś doświadczona osoba, która mi doradzi co robić? Dalej zamierzam schodzić o 1mg tygodniowo. Dopiero przy 1mg zejść na 0.5mg a potem całkowicie wyłączyć benzodiazepiny. Co jest nie tak?

Bo jakoś "tam" nikt mi nie potrafi tego wytłumaczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jakoś mi z głowy wyleciało całkowicie tutaj zajrzeć (te dziury w głowie po benzo :<img src=:'>

 

Jestem obecnie na 5mg Klonazepamu i dalej trzymam się tego co z początku zostało ustalone, czyli cięcie dawki o 1mg tygodniowo.

Tylko teraz jest taki problem, że banda ćpunów, to znaczy "użytkowników substancji psychoaktywnych" uparcie twierdzi, że mój plan jest chory,

i że nie ma żadnych szans na powodzenie, bo po prostu wystąpią zbyt mocne objawy odstawienne zarówno fizyczne i psychiczne.

No i teraz sam nie wiem co robić.

Człowiek tu się cieszy, że bezboleśnie już z 6mg na 5mg zszedł, a tu mu nagle piszą, że i tak go pokręca, a takie rzucanie nic nie jest warte, bo tnie się dawki

tylko za pomocą Diazepamu.

 

Jest tu jakaś doświadczona osoba, która mi doradzi co robić? Dalej zamierzam schodzić o 1mg tygodniowo. Dopiero przy 1mg zejść na 0.5mg a potem całkowicie wyłączyć benzodiazepiny. Co jest nie tak?

Bo jakoś "tam" nikt mi nie potrafi tego wytłumaczyć.

 

pisalem ci jak zrobic , ciecie dawki 1mg tygodniowo przy takich dawkach nie uda sie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mipro :)

 

rób swoje ....schodź z benzo..... nie wczytuj się za bardzo co inni piszą ...... j brałem benzo zaledwie 2 miesiące (SEDAM 3mg) i już miałem potworny problem odstawić........... nie wiem po co wymyślili ten lek ... na pewno nie do leczenia tylko do nabijania kasy koncernom medycznym.... to nie jest żaden lek !!! .... przyniósł ludziom wielką krzywdę i uzależnienie..... gdyby nie było benzo wielu ludzi czuło by się dużo lepiej i zdrowiej .....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie jestem uzależniony od benzodiazepin, nie mniej jednak wypowiem się jako osoba obiektywnie patrząca na tą grupę leków i zjawisko uzależnienia, bo który uzależniony będzie mówił źle o substancji, która to uzależnienie spowodowała, w końcu nikt nie uzależnia się od czegoś, po czym czuje się źle, a nie dobrze... Znacie alkoholika, który źle mówi o alkoholu? Ja nie znam...

Nie bierz na poważnie, opinii osób, które mówią, że nie uda ci się odstawić lub robisz to zbyt szybko, to, że im się nie udało, wcale nie oznacza, że nie uda się tobie. Fakt, że zmniejszyłeś dawkę 1 mg na tydzień i nie czujesz się z tego powodu gorzej jest dobrą przesłanką do tego, żeby stosować ten schemat odstawiania, oczywiście przy odrobinie chęci i silnej woli.

Pamiętaj, że sporej części forumowiczów wcale nie jest na rękę odstawiać, bo mają skłonności do nadużywania substancji uzależniających i, mówiąc wprost, lubią odurzać się tymi lekami, kompletnie nie przyjmując do wiadomości, że są uzależnieni, wypierając swój nałóg, a o uzależnienie obwiniają lekarzy. Zdaje sobie sprawę, że zapewne padnie argument: ale lekarz mi nie powiedział, że one mogą uzależniać... a kto z was, dość szybko nie znalazł informacji, że leki te mogą uzależniać, a nadal je stosował? Po próbować coś zmienić samemu, zdobyć się na trud i próbować walczyć z chorobą szukając zajęcia, które będzie terapią, sprawi, że będziemy potrzebni, zrealizowani... łatwiej odurzyć się benzo i problemy znikają...

Chcącemu nie dzieje się krzywda, podobnie jest z alkoholem, niby wszyscy wiedzą, że uzależnia, a mimo to prawie każdy go pije, całkiem świadomie. Później płacz, że jest się alkoholikiem... Co najgorsze osoby niepijące, takie jak ja muszą pracować min. na to, żeby taki alkoholik przebywał sobie na detoksie, po powrocie z którego i tak będzie pił. Pieniądze w błoto... Nadużywanie benzodiazepin (alkoholu również) to świadomy wybór, szkoda tylko, że konsekwencji tego nie ponosi tylko osoba biorąca je, ale najbliższa rodzina i ogół społeczeństwa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmieniłem zdanie. Stwierdziłem, że nie biorę aż tak długo benzodiazepin (jakieś pół roku) by odstawianie ich trwało tyle samo. Do tego miałem przerwy różnego rodzaju, w ciągach brałem krótko, ale intensywnie.

Od jutra wchodzę na 4mg Klona i co dwa dni zmniejszam dawkę o 1mg. Nie ciągnie mnie w ogóle do benzo, nie mam żadnych objawów odstawiennych jak wcześniej po Alprazolamie.

 

Nie jestem taki delikatny, że będę schodził o 0.125mg i to jeszcze najlepiej z pomocą diazepamu raz w miesiącu jak niektórzy robią. Bo jak dla mnie to oszukiwanie samego siebie. Dopiero przy 1mg sobie na spokojnie będę z dawki schodził, ale też nie za długo, by się nie uzależnić. Tolerancję na benzodiazepiny z góry miałem wysoką, więc mój organizm też na nie inaczej zawsze reagował.

 

Za 2 tygodnie będę czysty (w sensie odstawienia, całkowite oczyszczenie jeszcze trochę potrwa) i nie będę musiał się męczyć z kolejnymi dawkami tej trucizny. Raz już ostawiłem Cold Turkey i było idealnie. Teraz zrobię podobnie, tylko będzie to po prostu szybkie cięcie dawek. Nie widzę sensu przyzwyczajać się do 5mg Klonazepamu dziennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę od kilku lat Clonazepam na bardzo silne lęki w dawce 2x 2mg. Gdyby nie ten lek byłoby ze mną pewnie bardzo ciężko. Od tego czasu nie potrzebuję zwiększenia dawki ,zjawisko tolerancji się nie pojawia. Oczyścicie nie ma wątpliwości,że jestem uzależniony od tego leku,ale cóż...Coś za coś. Działa bardzo szybko,niweluje wszelkie lęki.Po tylu latach, ciągle rano potrafi mnie otumanić,więc bez kawy nie ma co się ruszać z domu. Można by powiedzieć,że jest to lek na wszystko co złe na tym świecie. Śmiać mi się chce jak widzę reakcje ludzi (w szczególności innych psychiatrów ) na braną dawkę. Jeżeli lek przynosi ulgę pacjentowi to dlaczego mamy go nie stosować ? Jeszcze żałośniejsza jest praktyka odstawiania clona i zastępowanie go innym bezno.Niestety każdy lek uzależnia w większym,bądź mniejszym stopniu. Benzo oczywiście uzależniają najmocniej ,ale robi to praktycznie każdy lek stosowany w psychiatrii.Nawet długotrwale stosowana hydroxizina uzależni. Oczywiście jestem pewien,że kiedyś będę go odstawiał i wiem ,że nie będą to łatwe chwile ,ale w tej chwili niestety alternatywy nie widzę ,tak samo jak mój lekarz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tego czasu nie potrzebuję zwiększenia dawki ,zjawisko tolerancji się nie pojawia.

Niestety, ale tolerancje już masz. Osoba bez tej tolerancji na benzo pada na łóżko już po 1 mg, tak było ze mną, więc po 0.5 mg czuję się tak jak ty po 2 mg.

 

Oczyścicie nie ma wątpliwości,że jestem uzależniony od tego leku,ale cóż...

Nie ma żadnych.

 

Śmiać mi się chce jak widzę reakcje ludzi (w szczególności innych psychiatrów ) na braną dawkę.

Mi również, skoro ktoś po 4 razy większej dawce, niż dla nieuzależnionej osoby jest w stanie w ogóle chodzić.

 

Jeżeli lek przynosi ulgę pacjentowi to dlaczego mamy go nie stosować ? Jeszcze żałośniejsza jest praktyka odstawiania clona i zastępowanie go innym bezno.

Przekonasz się o jej słuszności, kiedy klona będziesz odstawiać...

 

Niestety każdy lek uzależnia w większym,bądź mniejszym stopniu. Benzo oczywiście uzależniają najmocniej ,ale robi to praktycznie każdy lek stosowany w psychiatrii.Nawet długotrwale stosowana hydroxizina uzależni.

Nieprawda, o potencjale uzależniającym można mówić jedynie w przypadku benzodiazepin, z-leków, ewentualnie gabapentynoidów i baklofenu. Swoją drogą ciekawe usprawiedliwianie potencjału uzależniającego benzodiazepin :P

 

Oczywiście jestem pewien,że kiedyś będę go odstawiał i wiem ,że nie będą to łatwe chwile ,ale w tej chwili niestety alternatywy nie widzę ,tak samo jak mój lekarz.

Pozostaje tylko współczuć, kiedy nadejdzie ten moment...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to kiedyś powiedział mi lekarz dyżurny w szpitalu: "Temu damy halowpier&*l a tamtemu podajcie jakąś benzodiazepinę". Jedni się leczą czując komfort (przy schodzeniu z benzo pewnie się go traci zupełnie i wszystko idzie w drugą stronę, przeciwwaga) a inni dostają też uzależniające i nawet powodujące trwałe schorzenia neuroleptyki, po których nie czują właściwie nic i są niewolnikami lekarza tak samo jak przy benzo.

W moim przypadku odstawienie kwetiapiny 100mg do odstawienia klona 1-2mg to jest ogromna różnica. Kweta działa jak narkotyk, zmienia totalnie myślenie w dawkach terapeutycznych, słoń padł by po tym i nie myślał trzeźwo, odstawienie to już totalna masakra nawet klon nie pomoże. Klon działa bardziej na osobowość, nie zmienia jej tak absurdalnie. W zasadzie w moim przypadku niweluje objawy nieporządane mojej osobowości. A umiejętne odstawienie benzodiazepin jest znacznie prostsze. Mamy wiele alternatyw (w tym i te nieszczęsne neuroleptyki, które są wielokroć silniejsze od benzodiazepin). Śmiać mi się chciało jak próbowano zastępować mi kwetpainę olanzapiną, wychodzenia z gówna za pomocą gówna jeszcze gorszego.... katorga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od tego czasu nie potrzebuję zwiększenia dawki ,zjawisko tolerancji się nie pojawia.

Niestety, ale tolerancje już masz. Osoba bez tej tolerancji na benzo pada na łóżko już po 1 mg, tak było ze mną, więc po 0.5 mg czuję się tak jak ty po 2 mg.

 

Oczyścicie nie ma wątpliwości,że jestem uzależniony od tego leku,ale cóż...

Nie ma żadnych.

 

Śmiać mi się chce jak widzę reakcje ludzi (w szczególności innych psychiatrów ) na braną dawkę.

Mi również, skoro ktoś po 4 razy większej dawce, niż dla nieuzależnionej osoby jest w stanie w ogóle chodzić.

 

Jeżeli lek przynosi ulgę pacjentowi to dlaczego mamy go nie stosować ? Jeszcze żałośniejsza jest praktyka odstawiania clona i zastępowanie go innym bezno.

Przekonasz się o jej słuszności, kiedy klona będziesz odstawiać...

 

Niestety każdy lek uzależnia w większym,bądź mniejszym stopniu. Benzo oczywiście uzależniają najmocniej ,ale robi to praktycznie każdy lek stosowany w psychiatrii.Nawet długotrwale stosowana hydroxizina uzależni.

Nieprawda, o potencjale uzależniającym można mówić jedynie w przypadku benzodiazepin, z-leków, ewentualnie gabapentynoidów i baklofenu. Swoją drogą ciekawe usprawiedliwianie potencjału uzależniającego benzodiazepin :P

 

Oczywiście jestem pewien,że kiedyś będę go odstawiał i wiem ,że nie będą to łatwe chwile ,ale w tej chwili niestety alternatywy nie widzę ,tak samo jak mój lekarz.

Pozostaje tylko współczuć, kiedy nadejdzie ten moment...

 

Będzie mi cholernie ciężko jak będę odstawiał clona,więc wezmę inne benzo by po prostu jakoś przeżyć - OK logiczne.Ponieważ schodzenie z benzodiazepin trwa, to już robimy krok do uzależnienia od kolejnej benzodiazepiny(jeżeli uzależniliśmy się od jednej, istnieje ryzyko szybszego uzależnienia od kolejnej). I co tak w kółko wg Ciebie ? Spoko myślenie. Użytkowik ernest00 niejako napisał to co ja myślę.

 

Nie,nie usprawiedliwiam potencjału uzależniającego clona czy innych benzo , sam sobie to wyczytałeś.Po prostu ze wszystkiego trzeba stopniowo schodzić i zazwyczaj daje to nieprzyjemne efekty odstawienne a więc jest to niejako forma uzależnienia. Jeżeli jest tak jak piszesz to - pstryk - i schodziłbyś z każdego leku w ciągu jednego dnia. Nie zamierzam się kłócić,każdy na tym forum przeżył swoje(i przeżywa dalej),ale widzę,że jesteś typem,który już nastukał sobie postów tyle ile trzeba i zapewne mógłbyś zrobić doktorat z psychiatrii i radzić każdemu jak żyć. Nie lubię takich ludzi.

 

Jestem dumny z osób ,które odstawiają benzo i im się to udaje i jednocześnie nie wpieprzają się w inne pierdoły. Czasem niestety niektórych lęków i innych schorzeń nie da się wyleczyć "standardowymi" tableteczkami. Dobrze wiesz,że są osoby ,które clona(czy inne benzo) biorą kilkanaście lat.Są osoby,które z powodzeniem odstawiły benzo i łykały inne(kółeczko się zamyka). Są osoby ,które odstawiły benzo ,ale wracały, bo "standardowe" leczenie nie daje rady, albo jedynie dawki,które z człowieka robią roślinkę "pomagają". I co z tego,że jesteś wolny od benzo jak jesteś chodzącym zombie,niezdolnym do samodzielnego myślenia. Może byłeś kiedyś na oddziale psychiatrycznym.Zobacz jacy są ci ludzie.Oni nie biora bezno.Oni są free.Ale jednocześnie nic nie czują, bo ładnie zwana "dawka terapeutyczna" robi z nich idealnych do castingu na film o zombie. To wolałbym brać benzo niż nie wiedzieć co się ze mną dzieje i gdzie jestem.

 

PS: Ja zwykłą paroxetynę musiałem odstawiać stopniowo miesiąc i przechodziłem męki,więc z łaski swojej nie pieprz bzdur,że uzależniają wyłącznie specyfiki typu Clonazepam.

 

Tyle ode mnie,dodałem swoje spostrzeżenia na ten temat jak każdy.

 

-- 17 lis 2017, 21:56 --

 

Jak to kiedyś powiedział mi lekarz dyżurny w szpitalu: "Temu damy halowpier&*l a tamtemu podajcie jakąś benzodiazepinę". Jedni się leczą czując komfort (przy schodzeniu z benzo pewnie się go traci zupełnie i wszystko idzie w drugą stronę, przeciwwaga) a inni dostają też uzależniające i nawet powodujące trwałe schorzenia neuroleptyki, po których nie czują właściwie nic i są niewolnikami lekarza tak samo jak przy benzo.

W moim przypadku odstawienie kwetiapiny 100mg do odstawienia klona 1-2mg to jest ogromna różnica. Kweta działa jak narkotyk, zmienia totalnie myślenie w dawkach terapeutycznych, słoń padł by po tym i nie myślał trzeźwo, odstawienie to już totalna masakra nawet klon nie pomoże. Klon działa bardziej na osobowość, nie zmienia jej tak absurdalnie. W zasadzie w moim przypadku niweluje objawy nieporządane mojej osobowości. A umiejętne odstawienie benzodiazepin jest znacznie prostsze. Mamy wiele alternatyw (w tym i te nieszczęsne neuroleptyki, które są wielokroć silniejsze od benzodiazepin). Śmiać mi się chciało jak próbowano zastępować mi kwetpainę olanzapiną, wychodzenia z gówna za pomocą gówna jeszcze gorszego.... katorga

 

 

Niestety tak działa psychiatria. Albo bierzesz dżumę albo cholerę. Oczywiście mam na myśli przypadki ciężkie a nie ludzi,którzy czują się lepiej po melisie. Ktoś kto już raz wszedł w "witaminki" ciężko z nich wyjść całkowicie. I nie ważne czy jest to benzodiazepina czy tak jak wspomniałeś np: kwatiapina. I z jednego i z drugiego wychodzi się ciężko. Dobry lekarz - podkreślam - dobry, nie wali po bandzie najmocniejszej dawki,byle się pozbyć problemu,tylko uzyskuje jak najniższą dawkę skuteczną.Niestety takich jest ciągle mało.Przychodzisz i na dzień dobry dostajesz dawki,które powinny być rozpatrywane w późniejszej fazie leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie mi cholernie ciężko jak będę odstawiał clona,więc wezmę inne benzo by po prostu jakoś przeżyć - OK logiczne.Ponieważ schodzenie z benzodiazepin trwa, to już robimy krok do uzależnienia od kolejnej benzodiazepiny(jeżeli uzależniliśmy się od jednej, istnieje ryzyko szybszego uzależnienia od kolejnej). I co tak w kółko wg Ciebie ? Spoko myślenie.

Taki algorytm nie wziął się z kosmosu, ale na podstawie doświadczenia klinicznego, ale chyba jesteś zbyt ograniczony poglądowo, żeby to zrozumieć. Długo działające benzo typu diazepam czy klorazepat wykazują mniejsze powinowactwo do podjednostek alfa rec. GABA-A, w porównaniu do klonazepamu, dlatego lepiej nadają się do jego odstawiania, świadczą również o tym stosowane dawki równoważne tych leków:

 

0891853dd8bd7.jpg

 

Nie,nie usprawiedliwiam potencjału uzależniającego clona czy innych benzo , sam sobie to wyczytałeś.Po prostu ze wszystkiego trzeba stopniowo schodzić i zazwyczaj daje to nieprzyjemne efekty odstawienne a więc jest to niejako forma uzależnienia.

Jest różnica pomiędzy zespołem odstawiennym, a zespołem dyskontynuacji, ale chyba jej nie dostrzegasz.

 

Jeżeli jest tak jak piszesz to - pstryk - i schodziłbyś z każdego leku w ciągu jednego dnia.

Tak właśnie zawsze było w moim przypadku, ale ja używałem (i używam) leków zgodnie z ich przeznaczeniem, a nie w celach rekreacyjnych, jak większość uzależnionych tutaj od benzo.

 

Nie zamierzam się kłócić,każdy na tym forum przeżył swoje(i przeżywa dalej),ale widzę,że jesteś typem,który już nastukał sobie postów tyle ile trzeba i zapewne mógłbyś zrobić doktorat z psychiatrii i radzić każdemu jak żyć. Nie lubię takich ludzi.

Jeśli miałbyś moc sprawczą nadawania stopni naukowych za ilość napisanych postów, to pewnie byłbym dopiero na etapie lecencjatu/magisterium. Na twojej sympatii akurat to niespecjalnie mi zależy, więc to dla mnie żadna obraza, a wręcz komplement.

 

Jestem dumny z osób ,które odstawiają benzo i im się to udaje i jednocześnie nie wpieprzają się w inne pierdoły.

Jak można być dumnym, z tego, że na własne życzenie wpadło się w nałóg?

 

To wolałbym brać benzo niż nie wiedzieć co się ze mną dzieje i gdzie jestem.

Bo wszystko zwarzywia tylko nie benzo...to właśnie bezkrytycyzm do własnego uzależnienia, o którym pisałem.

 

PS: Ja zwykłą paroxetynę musiałem odstawiać stopniowo miesiąc i przechodziłem męki,więc z łaski swojej nie pieprz bzdur,że uzależniają wyłącznie specyfiki typu Clonazepam.

Zachowuj minimum obiektywności i krytycyzmu wobec swojego uzależnienia i nie unoś się agresją na wypomnienie tego, bo niczyją winą, jak tylko twoją, jest wjebanie się w nałóg. Ja również byłem w stanie, w którym standardowe leczenie (SSRI + neurolep) było nieskuteczne wobec GAD i stosowałem benzo w stanie gdzie już byłem skraju sił, bo wiedziałem, czym kończy się nieumiejętne używanie tych leków. Czekanie opłacało się, bo po 2.5 - 3 miesiącach GAD ustąpił. Zmaganie z chorobą to nie tylko łykanie tabletek, ale pewna praca nad sobą, walka z własnymi słabościami, pewne wyrzeczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będzie mi cholernie ciężko jak będę odstawiał clona,więc wezmę inne benzo by po prostu jakoś przeżyć - OK logiczne.Ponieważ schodzenie z benzodiazepin trwa, to już robimy krok do uzależnienia od kolejnej benzodiazepiny(jeżeli uzależniliśmy się od jednej, istnieje ryzyko szybszego uzależnienia od kolejnej). I co tak w kółko wg Ciebie ? Spoko myślenie.

Taki algorytm nie wziął się z kosmosu, ale na podstawie doświadczenia klinicznego, ale chyba jesteś zbyt ograniczony poglądowo, żeby to zrozumieć. Długo działające benzo typu diazepam czy klorazepat wykazują mniejsze powinowactwo do podjednostek alfa rec. GABA-A, w porównaniu do klonazepamu, dlatego lepiej nadają się do jego odstawiania, świadczą również o tym stosowane dawki równoważne tych leków:

 

0891853dd8bd7.jpg

 

Nie,nie usprawiedliwiam potencjału uzależniającego clona czy innych benzo , sam sobie to wyczytałeś.Po prostu ze wszystkiego trzeba stopniowo schodzić i zazwyczaj daje to nieprzyjemne efekty odstawienne a więc jest to niejako forma uzależnienia.

Jest różnica pomiędzy zespołem odstawiennym, a zespołem dyskontynuacji, ale chyba jej nie dostrzegasz.

 

Jeżeli jest tak jak piszesz to - pstryk - i schodziłbyś z każdego leku w ciągu jednego dnia.

Tak właśnie zawsze było w moim przypadku, ale ja używałem (i używam) leków zgodnie z ich przeznaczeniem, a nie w celach rekreacyjnych, jak większość uzależnionych tutaj od benzo.

 

Nie zamierzam się kłócić,każdy na tym forum przeżył swoje(i przeżywa dalej),ale widzę,że jesteś typem,który już nastukał sobie postów tyle ile trzeba i zapewne mógłbyś zrobić doktorat z psychiatrii i radzić każdemu jak żyć. Nie lubię takich ludzi.

Jeśli miałbyś moc sprawczą nadawania stopni naukowych za ilość napisanych postów, to pewnie byłbym dopiero na etapie lecencjatu/magisterium. Na twojej sympatii akurat to niespecjalnie mi zależy, więc to dla mnie żadna obraza, a wręcz komplement.

 

Jestem dumny z osób ,które odstawiają benzo i im się to udaje i jednocześnie nie wpieprzają się w inne pierdoły.

Jak można być dumnym, z tego, że na własne życzenie wpadło się w nałóg?

 

To wolałbym brać benzo niż nie wiedzieć co się ze mną dzieje i gdzie jestem.

Bo wszystko zwarzywia tylko nie benzo...to właśnie bezkrytycyzm do własnego uzależnienia, o którym pisałem.

 

PS: Ja zwykłą paroxetynę musiałem odstawiać stopniowo miesiąc i przechodziłem męki,więc z łaski swojej nie pieprz bzdur,że uzależniają wyłącznie specyfiki typu Clonazepam.

Zachowuj minimum obiektywności i krytycyzmu wobec swojego uzależnienia i nie unoś się agresją na wypomnienie tego, bo niczyją winą, jak tylko twoją, jest wjebanie się w nałóg. Ja również byłem w stanie, w którym standardowe leczenie (SSRI + neurolep) było nieskuteczne wobec GAD i stosowałem benzo w stanie gdzie już byłem skraju sił, bo wiedziałem, czym kończy się nieumiejętne używanie tych leków. Czekanie opłacało się, bo po 2.5 - 3 miesiącach GAD ustąpił. Zmaganie z chorobą to nie tylko łykanie tabletek, ale pewna praca nad sobą, walka z własnymi słabościami, pewne wyrzeczenia.

 

 

Nie chcę kontynuować i nie będę tej dyskusji bo każdy z nas jest inny i przeszedł inne problemy,inną ścieżkę leczenia itd. ale dodam tylko kilka rzeczy na koniec

 

1.Jeżeli rzucasz leki po jednym dniu - SUPER ! Pogratulować. Jeżeli masz naklepane tyle postów to dobrze wiesz ,że u większości tak to nie działa.Ale ja wiem - oni wg Ciebie pewnie się nie starają,lubią być ćpunami i mało im samozaparcia.

 

2. Nie używam Clona w celach rekreacyjnych. Używam go bo zmusiło mnie do tego życie i moja jednostka chorobowa a żadne inne leki nie działały.Ale oczywiście jest pewnie tak jak piszesz.

 

3.Sugerujesz,że ja(bądź wszyscy) leków używają jak im się podoba ? OK,pewnie jest taka grupa ludzi,ale chyba pomyliłeś fora.Od początku używam leków zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego i nie wychylam się nawet na 1 mg. Tak,tak, ten lekarz to pewnie niezły debil skoro mi dał clona.

 

4."Jest różnica pomiędzy zespołem odstawiennym, a zespołem dyskontynuacji, ale chyba jej nie dostrzegasz." - hmmm i tu i tu przechodzisz męki.Różnica więc jest w czym ? W słowniczku naukowym ?

 

5."Bo wszystko zwarzywia tylko nie benzo...to właśnie bezkrytycyzm do własnego uzależnienia, o którym pisałem." - Są ludzie,którzy jadą na benzo i są warzywkami a są ludzie - jak ja - którzy biorą benzo i nie są warzywkami. Natomiast próbowałem przechodzić standardową ścieżkę leczenia,która zakładała zwiększanie dawki aż lęk ustąpi.Lęk nie ustąpił,ale ja byłem zombie,niezdatnym do wyjścia po bułki do sklepu ,nie mówiąc o pracy zawodowej. No i oczywiście schodzenie z takich dawek jest samą przyjemnością,nie to co schodzenie z clona.Ehh...

 

6" Czekanie opłacało się, bo po 2.5 - 3 miesiącach GAD ustąpił" - U Ciebie ustąpił.I z tej perspektywy patrzysz na innych ? Gdyby to było takie proste u każdego....Ah - jeżeli u Ciebie GAD ustąpił po 3 miesiącach to nie wiesz co to jest GAD w co się może przerodzić.Zresztą - GAD....gdybym wyłącznie na to chorował to bym sobie brał Hydroxizine.

 

7."bo niczyją winą, jak tylko twoją, jest wjebanie się w nałóg." - No oczywiście. Ja sobie wymyśliłem swoje dolegliwości.Ja je pielęgnowałem. Ja sprawiałem,że inne leki nie działały.Ręce opadają....

 

Na resztę punktów nie odpowiem z prostej przyczyny - masz na oczach nalepkę - bierze bezno=bierze w żyłę.Postrzegasz ludzi wyłącznie ze swojego punktu widzenia i tego co Ty przeżyłeś - śmiesznego epizodu,który jak sam napisałeś trwał bardzo krótko.I tak postrzegasz tych ludzi,wobec czego dalsza dyskusja nie ma sensu.Najmniejszego. Widocznie nie byłeś nigdy w tak ciężkim stanie i po prostu nie wiesz co to jest, kiedy NIC nie pomaga.Bajki o samozaparciu możesz sobie w dupę wsadzić. Człowiek kiedy nie widzi żadnej nadziei u siebie ,nie chce dożyć drugiego dnia itd,itd. na pewno myśli o wyrzeczeniach i samozaparciu buahhaha....Chłopie,ogarnij się,są ludzie ,którzy przeżyli więcej niż Ty i benzo czy Ci się to podoba czy nie było dla nich jedynym rozwiązaniem. Wiesz komu możesz mówić o samozaparciu ? Nastolatce,która pierwszy raz przeżyła rozstanie z chłopakiem.

 

Żegnam się z Panem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postrzegasz ludzi wyłącznie ze swojego punktu widzenia i tego co Ty przeżyłeś - śmiesznego epizodu,który jak sam napisałeś trwał bardzo krótko.I tak postrzegasz tych ludzi,wobec czego dalsza dyskusja nie ma sensu.Najmniejszego. Widocznie nie byłeś nigdy w tak ciężkim stanie i po prostu nie wiesz co to jest, kiedy NIC nie pomaga.Bajki o samozaparciu możesz sobie w dupę wsadzić. Człowiek kiedy nie widzi żadnej nadziei u siebie ,nie chce dożyć drugiego dnia itd,itd. na pewno myśli o wyrzeczeniach i samozaparciu buahhaha....Chłopie,ogarnij się,są ludzie ,którzy przeżyli więcej niż Ty i benzo czy Ci się to podoba czy nie było dla nich jedynym rozwiązaniem.

 

Swego czasu napisalem następujące słowa, które potwierdzaja powyższe:

 

"Clonazepam – moim zdaniem chyba najmocniejsze i najbardziej skuteczne benzo.

Uspokaja, ale nie usypia w ciągu dnia. Załącza się luz na tyle przyjemny, że zaczynasz być święcie przekonany, iż to jest najlepszy lek świata i wyleczył cię z choroby całkowicie, szybko i skutecznie. Objawy idą precz, napięcie schodzi co pozwala na chwilę pojawić się innym, dotychczas zmasakrowanym chorobą uczuciom. Jest dobrze. Jest optymizm. Chwilowe wakacje od choroby. Można się jak dawniej czymś produktywnie zająć. Można wziąć dziecko do parku na huśtawkę, a żonę do łóżka.

Niestety. To tylko pudrowanie syfa. Działanie po kilku-kilkunastu godzinach szlag trafia, a powrót do stanu „sprzed” jest fatalny. Zbyt duży kontrast. Ale już wiesz, że kolejny ratunek jest w zasięgu ręki. W zasięgu kilku-kilkunastu minut od ponownego zażycia cukiereczka. Dlatego też trzeba uważać. Bardzo. Mi uratował clonazepam życie. Nie waham się tak powiedzieć. W porę go dostałem i w ostatniej chwili pozwolił mi choć na chwilę pojąć, że może być inaczej, że po kilku miesiącach całkowitej i stałej, obłędnej maligny jest choć chwilowa możliwość wyłączenia tego obłędu. Prawie się wtedy popłakałem z ulgi.

Musisz jednak mieć świadomość że na dłuższą metę to droga do nikąd. Po kilku tygodniach regularnego brania okazuje się, że kolejna dawka nie wnosi już niczego pozytywnego. Że oczekiwania nijak mają się do rzeczywistości. Że skutki uboczne przyćmiewają pozytywy. Tak więc kolejnym skutecznym krokiem jest zwiększenie dawki. Z tym że i tak już nie pojawia się błogostan z początkowych dni. Lecz i tak jest lepiej niż bez clona. Mijają kolejne tygodnie, miesiące i okazuje się że clonazepam działa już tylko iluzorycznie, tak więc po co go brać dalej? I tu się zaczyna ambaras. Nie wzięcie kolejnych dawek owocuje takim stanem, że stan sprzed brania, chociaż kurewsko zły jest niczym w porównaniu z obecnym, który pojawia się na „głodzie”. To już wyższy wymiar obłędu. Okazuje się, że clonazepam niczego nie wyleczył, dorzucił jednak do ciężkich objawów chorobowych bonus w postaci skutków uzależnienia"

 

 

Piszesz mi o działaniu benzodiazepin,ale ja je doskonale znam.Zgadzam się ze wszystkim co piszesz,oprócz tego ,że potrzebuje zwiększenia dawki,pojawiają się działania uboczne itd. I oczywiście mam świadomość,że Clonazepam niczego nie leczy.Niestety,ale inne leki dotąd stosowane, również niczego nie leczyły u mnie -albo leczyły jedno ale pogarszało drugie.I tak w kółko. Stąd decyzja lekarza prowadzącego,że Clonazepam. I rozumiem ludzi,którzy tak jak ja stanęli w pułapce pomiędzy dalszymi męczarniami z kolejnymi lekami,kolejnymi miksami i potem schodzenia z nich i tak nie wiadomo ile ,(ile ludzi jest w stanie to przetrwać...?)albo z ryzykiem uzależnienia od Clonazepamu,który z mękami,ale da się odstawić w krótszym czasie niż wchodzenie na neuroleptyki,schodzenie z nich,wchodzenie,schodzenie.

 

Jeszcze jedna istotna uwaga - dla niektórych zejście z clona może być o wiele lżejsze niż zejście z neuroleptyków.I odwrotnie. Więc bądźmy obiektywni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, dobra widzę, że zarzuciłem hasłem o moim przypadku z tymi neuroleptykami, ale to się rzadko zdarza. Jestem raczej w tym małym procencie ludzi którym to lekarze nakręcali chorobę a ja się z tego musiałem wyrwać bo czułem, że to podstępne działania (a oni wyczuwali to, że jestem do nich nieufny i gierki się zaczęły, karuzela mocno się zakręciła). Taka trochę jatrogenia z pojęcia lekarskiego.

 

I oczywiście mam świadomość,że Clonazepam niczego nie leczy.Niestety,ale inne leki dotąd stosowane, również niczego nie leczyły u mnie -albo leczyły jedno ale pogarszało drugie.I tak w kółko. Stąd decyzja lekarza prowadzącego,że Clonazepam. I rozumiem ludzi,którzy tak jak ja stanęli w pułapce pomiędzy dalszymi męczarniami z kolejnymi lekami,kolejnymi miksami i potem schodzenia z nich i tak nie wiadomo ile ,(ile ludzi jest w stanie to przetrwać...?)albo z ryzykiem uzależnienia od Clonazepamu,który z mękami,ale da się odstawić w krótszym czasie niż wchodzenie na neuroleptyki,schodzenie z nich,wchodzenie,schodzenie.

 

Tutaj bardziej pod słowo neuroeleptyki wpisałbym antydepresanty. Tak jest u większości. Męczą się tak samo, a czasem skutki ciągną się latami po żonglowaniu całą gamą antydepresantów, do tego jeszcze dokładając "te" benzo, ale tylko "doraźnie". I tutaj pojawia się problem. Bo skoro osoba która uzyskała remisję za pomocą neuroleptyka czy antydepa jest OK, to osoba, która zrobiła to za pomocą benzodiazepiny jest lekomanem i osobą o przetartym szlaku uzależnienia. To takie prymitywne, ale większość tak myśli i nie lubi takich osób. Ja natomiast uważam takich "typów" za socjopatów. Uważają tylko na to jak sami tańczą na życiowym parkiecie, a nawet jak mogą to Ci nie pomogą a jeszcze zmieszają z błotem. Jak przez 20 lat będziesz mieć z taką osobą do czynienia to idzie zauważyć, że dla niej pożywką uzależnienia są ludzie. Nie potrzebują substancji, substancje to tylko dodatkowe schodki do góry, by być jeszcze większym superego, takie chwilowe berło w ich dłoniach. Ale swoje uzależnienia często potrafią zepchnąć daleko jakąś głupią przykrywką. Są bardzo wiarygodni. Ale czas pokazuje więcej niż mogłoby nam się wydawać. Nie leki.

 

A sama substancja klonazepam jest uzależniająca bo jest aktywna. Tak jak to ktoś napisał, że widzi duży "kontrast". Może warto tego kontrastu nie utracić. Złapać kontrast ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, dobra widzę, że zarzuciłem hasłem o moim przypadku z tymi neuroleptykami, ale to się rzadko zdarza. Jestem raczej w tym małym procencie ludzi którym to lekarze nakręcali chorobę a ja się z tego musiałem wyrwać bo czułem, że to podstępne działania (a oni wyczuwali to, że jestem do nich nieufny i gierki się zaczęły, karuzela mocno się zakręciła). Taka trochę jatrogenia z pojęcia lekarskiego.

Czyli lekarze wmówili Ci chorobę, a ty jesteś całkiem normalny... :

Mnie trzymali na detoksie wbrew woli miesiąc, bo pierwsze pół nie wiedziałem co mi robią i się dawałem. A podawali mi leki z grupy neuroleptyków od A do Z. Skończyło się na clopixolu i haloperidolu w dawkach progowych. Za karę, bo neuroleptyki mnie ostro nakręcały i pobudzały i wariowałem na oddziale. Z terapii mnie wyrzucili, dostawałem jeszcze kilka dni "za karę" (za pobudzenie które sami mi fundowali i musieli się ze mną męczyć) fenactil 50mg w dupę 2x dziennie. To była męczarnia. Rozwaliłem całą grupę terapeutyczną, przerzucili mnie na detoks i dopiero z nimi wygrałem. Jak rozwaliłem cały oddział i już byli w dupie (lekarz, głównie ordynator który się uwziął na mnie). Gama leków się skończyła, dawek podnieść się nie dało, to lekarz następnego dnia rano dał mi info, żebym się pakował bo muszą mnie wypisać. Nagle! Pod wpływem takich silnych leków jak haloperidol czy rispolept. Dali recki na ampułki halopierdolu chyba żebym sobie wypijał, bo strzykawek w zestawie nie było. No i tak było, że pewno razu wypiłem te 2 amp. halo. Nic nie było. Nie odczułem zmiany myślenia. Za to pojawiły się lęki i doszło do próby samobójczej skończonej znów na tym samym detoksie. Tym razem byłem 3 dni. Dostałem 3x 10mg relanium, wyjątkowo się mną zainteresowali i jak powiedziałem, że wychodzę to wyszedłem. Ordynator w międzyczasie już się zawinął. A byłem tam po intencjonalnym nadużyciu leków! I wypuścili po 3 dniach! Przeczuwam, że nie chcieli ponownego ruchu oporu z mojej strony, bo stawiałem wszysktich na nogi i pacjentów i lekarzy i sanitariuszy i cały oddział, zlatywali się po nocach dyżurni. Chcieli uniknąć draki.

Taki psychiatryk miałem. Taki zapamiętałem.

Do reszty pierwszego posta nie odniosę się mimo, iż ewidentnie, choć nie wprost odnosi się do mnie. Szkoda na ciebie mojego cennego czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz nawet w poście powyżej ujawnia się Twoje zaburzenie. Praktycznie tego nie widać ale teoretycznie to musiałeś się bardzo powstrzymać i unieść dumą, żeby cokolwiek napisać albo, żeby nie napisać ;)

A wystarczy tak po prostu.

 

Z drugiej mańki gdyby nie tak restrykcyjne przepisy odnośnie wypisywania recept to klonazepam dostałbym od dentysty. Żaden problem. Choć lepszy do premedykacji jest midazolam. Ale przez błędy lekarskie mam problem ze zdobyciem naprawdę potrzebnych mi leków. A nie dla zabawy jak ty to sobie wyobrażasz. Chyba za dużo z ćpuńkami przebywałeś, że masz do nich taki stosunek i do całej tej lekobenzoburzy.....

Może jakiś staż w Stanach dobrze by zrobił, żeby wyrwać się z Polski z daleka od tego co Cię tak nakręca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×