Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wolam o pomoc.


Kassiaa1410

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku tygodni zyje w swiecie odleglym od swiata szczescia czy chociaz spokoju i normalnosci. Nie mam juz sily czekac na lepsze dni. To co sie teraz dzieje powoli mnie zabija. Chce to zakonczyc. Dzisiaj. We wtorek mam wizyte u psychiatry, ale chyba nie dam rady do tego czasu. Przeciez to i tak nic nie zmieni... Ja juz nie wiem co zrobic zeby w koncu zyc normalnie. Kazdy dzien jest taki sam. Ludzie odeszli ode mnie. Moze to wyglada jakbym sie zalila nad soba, ale ja pisze tu bo wierze, ze to jest jakas szansa.

Powiedzcie mi, ze bedzie latwiej. Dajcie mi ostateczny powod. Cos, co sprawi, ze przekrocze granice i przestane sie meczyc.

Juz nie moge.

Prosze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie piszesz nic o tym czy chodzisz do psychiatry czy terapeuty a to jest podstawa przy wychodzeniu z depresji i TO DAJE NADZIEJE, my na odleglosc nie jestesmy w stanie za wiele pomoc, jedyne co ja Ci moge powiedziec od siebie ze z tego da sie wyjsc czego jestem przykladem...mialam silne mysli samobojcze, nie wychodzilam z domu caly czas ryczalam i w ogole tragedia ale dzieki lekom i intensywnej terapi jestem gdzie jestem...to jest studiuje, mam przyjaciół, pasje i choc nie jest latwo wiem juz teraz ze czasem zeby poczuc sie lepiej wystarczy po prostu sie nie poddac i isc dalej nawet jak jest beznadziejnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani z serduchem ma 100 procent racji. :) Tak naprawdę wszystko zależy od Ciebie. Samo uświadomienie sobie tego faktu będzie dla Ciebie sukcesem, sprawi, że poczujesz się lepiej. Poczucie odpowiedzialności za swoje życie najmocniej motywuje do działania. Piszesz, że wizyty u terapeuty nie pomogą Ci. Owszem on nic nie wskóra, jeśli poprzestaniesz na takim nastawieniu. Pozwól mu działać, a nakieruje Cię na właściwe tory. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mialem taka depresje ze na balkon nie moglem wyjsc, myslalem ze juz po mnie, ale wtedy nie wiedzialem ze to depresja i nerwica teraz juz wiem i staram sie nia nie przejmowac, olewac ja, biore leki, pracuje i jest spoko, takze ze wszystkim mozna sobie poradzic o ile sie chce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresja jest koszmarna choroba...najgorsze w tym wszystkim jest to że człowiek chory - jeśli wcześniej nie miał z czymś takim kontaktu, nie zdaje sobie z tego sprawy. Tak było ze mną...gdyby nie mama , która podstępem zaciągneła mnie do psychiatry , nie wiem co by się ze mną stało...Dwa lata byłam na seroxacie, potem z przerwami brałam Bioxetin - bo trochę tańszy. W chwili obecnej od ponad poltora roku obywam się bez leków:) Za to diametralnie zmieniłam swoje dotychczasowe życie. Dużo podróżuję, niemal po pół roku spędzam - już od trzech lat - na słonecznej Krecie (pracując oczywiście, biegając na plaże itp. I mimo, że nie zawsze jest różowo jakby się mogło wydawać, tubylcy nie są idealni :) , dużo rzeczy mnie wkurza i niestety - miewam jeszcze straszne huśtawki nastrojów - takie trochę cygańskie życie bardzo mi odpowiada:) Najważniejsze chyba jest to, żeby znaleźć swój własny "sposób na siebie" :) Oczywiście, że miewam dołki i chandry - ale teraz zawsze sobie powtarzam: tylko spokojnie, to minie. Trzeba przeczekać:) (zdarza się, że muszę sobie to powtarzać nieraz bardzo intensywnie:)) Ale jak dotąd - to działa :) Kasiu: mam nadzieję, że byłaś u lekarza. Bez tego, na początku, się nie obędzie. Daj znać, co tam u Ciebie słychać. Pozdrowionka i wielki słoneczny uśmiech dla wszystkich (mimo, że obecnie przebywam w pochmurnej i deszczowej Anglii) :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kassiaa1410mogę tylko napisać nie poddawaj się. Ja sama właśnie walczę, nie daję za wygraną. Napisz coś o sobie, wygadaj się, wyrzuć to z siebie. Taka pomoc, nawet na forum potrafi czasem dużo zdziałąć. Wiem to, bo kiedyś, zanim odważyłąm się pójść do lekarza, a bałam się wychodzić z domu moim jedynym wsparciem byli ludzie z drugiej strony monitora. Gdy naprawdę źle i oni potrafią zdziałać cuda.

Trzymajmy się razem. Pozdrawiam cię ciepło i odezwij się co u ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żyję w takim stanie już 4 lata. Codziennie słyszę: "ty znowu jesteś jakaś nieobecna, ciągle w swoim świecie". Czasem rzeczywiście może być wokół mnie mnóstwo ludzi, wielkie zamieszanie, a ja totalnie nie wiem co się dzieje... Po prostu się wyłączam, myślę o czymś zupełnie innym... I to też jest męczące. Trudno mi się skupić, jestem rozkojarzona. Często mam poczucie, że użalam się nad sobią, a moje otoczenie daje mi do zrozumienia żebym się w końcu wzięła w garść. A ja nie mogę, chociaż bardzo się staram. Nie mogę się zebrać by iść do psychiatry (liczę na to, że tu - na forum odnajdę wystarczającą motywację) - Ty się tego podjęłaś, więc jesteś o jeden krok przede mną ;).

 

Tak sobie myślę, że skoro dotarłyśmy tutaj, że szukamy wsparcia i pomocy, że zdajemy sobie sprawę z naszego stanu, to znaczy, że mamy też w sobie nadzieję. Że drzemią w nas pokłady siły, które pomogą nam w wyjściu na słońce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×