Skocz do zawartości
Nerwica.com

czerwienie się :(


Rekomendowane odpowiedzi

Mam na imię Karolina. Od prawię 2 lat cierpię na erytrofobię czyli lęk przed czerwienieniem twarzy. Jest to zaburzenie bardzo podobne do fobii społecznej i objawia się również unikaniem i lękiem przed ludźmi. Rok temu pierwszy raz spróbowałam paroksetyny którą przepisał mi lekarz. Niestety wcześniej naczytałam się skutków ubocznych na ulotce i po połknięciu pół tabletki miałam mega atak paniki, lęku który trwał przez cały dzień. Przestraszyłam się i postanowiłam że skupię się na samej psychoterapii. Terapia pomogła mi na 10%, później musiałam ją przerwać bo się przeprowadziłam i mój stan psychoczny cały czas się pogarszał. Od niedawna chodzę na nową terapię. Niestety do lęku przed ludźmi doszły wieczorny niepokój i lęk, płacz, poczucie beznadziejności i nerwowość z byle powodu. Psychiatra przepisała mi tym razem sertalinę. Przez pierwsze 10dni mam brać razem z afobamem aby uniknąć znów ataków paniki i lęku.

Bardzo boję się brać tych leków. Boję się że będę miała jakieś straszne skutki uboczne, że będę funkcjonować jak naćpana ale z drugiej strony nie mogę sama poradzić sobie z moim problemem.

Czy ktoś może mi szczerze napisać jak to jest po tych lekach naprawdę? Jak się po nich czuje? nie mogę sama podjąć decyzji jestem w kroce.

Proszę o pomoc

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

erytrofobia

 

Witam

Jestem tu nowy na poczatku powiem ze moja przygoda z ta jakze fajna choraba zaczeła sie od dwutygodniowej wizyty w szpitalu na nadcisnienie ... niestety lekarze nie wzieli pod uwage wlasnie takiej choroby.Po wyjscia ciagle jest to samo w jakiejs stresowej sytuacji pale cegłe serce wali jak dzwon cisnienie 200 co robic?

Choruje ktos na to dziadostwo?

Jak z tym walczyc?

To kogo isc po pomoc ?

Prosze o porady zwariowac mozna

Na koniec dodam ze do tego wszystiego mam leki ciagle czuje ze mnie ktos obgaduje

POMOCY

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to i zajmuję się leczeniem tego zawodowo. Nie spotkałem się z przypadkiem aby ktoś wyszedł z prawdziwej Erytrofobii całkowicie. To jest częścią charakteru, wyuczonego przez lata... Oczywiście ktoś w internecie może pisać, że się z tego wyleczył, chciałbym to zobaczyć na własne oczy... Żeby nie było tak pesymistycznie można się nauczyć z tym żyć, można zwiększyć komfort swojego życia. Im człowiek młodszy tym łatwiej mu zmienić pewne nawyki, ale na leczenie nigdy nie jest za późno...

 

Erytrofobia, to nie jest po prostu Erytrofobia, ale także Dysmorfofobia, Obsesja, która prowadzi do ciągłego stresu. A stąd już blisko do Depresji i Samobójstwa.

 

Erytrofobia może być objawem fobii społecznej, jednak najczęściej jest tak, że ona sama powoduje socjofobię.

 

Jak leczyć?

Jedynym skutecznym sposobem jest ekspozycja, jednak wymaga to ogromnej odwagi.

 

Marek1991, może powinieneś wyluzować z tym treningiem, bardzo intensywny trening podnosi ponad normę poziom hormonów stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu zrobiłam się nie do zniesienia. Boję się że powiem coś głupiego, dlatego prawie nic się nie odzywam w towarzystwie. Zawsze byłam nieśmiała, ale nigdy aż tak. Strasznie czerwienię się kiedy rozmawiam z innymi, co jest chyba najgorsze w tym wszystkim, bo kiedy już się przełamuję aby się odezwać, to pojawiają się te okropne rumieńce, a raczej burak na całej twarzy. Nie wiem co mam z tym zrobić, bo bardzo przeszkadza mi to w kontaktach międzyludzkich, czuję się wtedy okropnie mam ochotę zapaść się pod ziemię, przez co się wycofuję z rozmowy i ludzie uważają mnie za jakąś dziwną przez moje zachowanie. Czy są na to jakieś leki? Na chorobliwe czerwienienie się? Czytałam o erytrofobii, która jest podłożem socjofobii, bardzo możliwe, że cierpię na obie te choroby... Nie wiem co mam w tym wypadku zrobić. Zapisałam się na terapię do psycholog, niestety pierwszą wizytę mam dopiero pod koniec marca. Czuję, że do tego czasu zwariuję. Nie licząc socjofobii i erytrofobii mam jeszcze depresję, straszną depresję. Nie mam z kim porozmawiać na ten temat, na prawdę nie mam od nikogo wsparcia. Boję się, że do początku terapii coś sobie zrobię...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam wasze posty, bo mam podobny problem.Najgorsze jest to,że osoby takie jak my "raczki" są wyśmiewane przez otoczenie.Kiedy "palimy cegłę" to zaraz pojawiają się komentarze:"Łe ale czerwona się zrobiła". "O! Ale burak" i wtedy jest jeszcze gorzej.Inaczej by było gdyby człowiek był akceptowany i rozumiany.Gdyby towarzystwo to po prostu zignorowało tego "buraka" udając,że nic się nie stało.Albo ktoś by powiedział "Nie przejmuj się..."Ale niestety każdy wykorzystuje naszą słabość i jeszcze ją podsyca robiąc sobie żarty.

Dlatego z czasem zaczyna to narastać i w końcu pojawia się lęk przed takimi sytuacjami.

Szkoda,że osoby, które się świetnie bawią naszym kosztem nie wiedzą jaki to dla nas problem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Mam na imię Bartek i mam prawie 19 lat:) Trafiłem na to forum bo już od dłuższego czasu szukam informacji dotyczących mojej dolegliwości. Jest to problem dla mnie krępujący, mianowicie często się czerwienie, pocę, stresuje. Najgorsze jest te czerwienienie się na twarzy. Nie ma dnia w którym bym tego nie robił i nie mogę na tym zapanować. Zdarza się to w sytuacjach stresujących gdy się denerwuje i przy wysiłku. Podam kilka przykładów w których po kilku sekundach moja twarz płonie. Na przykład w szkole, przy klasie gdzie muszę wygłosić jakiś referat. Nawet gdy z kimś rozmawiam, albo się ktoś mnie o coś zapyta i widzę że inni na mnie patrzą to momentalnie się czerwienie i pocę, szczególnie dłonie, które są praktycznie cały czas zimne i wilgotne. Krępuję się komuś podać rękę. Odebrać telefon lub się wysmarkać w autobusie to dla mnie koszmar. Czerwienie się na twarzy czasami gdy rozmawiam z mamą a co dopiero z jakąś obcą osobą, nawet teraz gdy to pisze czuje jak moja twarz się czerwieni. Problem ten pojawił się jakieś kilka lat temu, z czasem się nasilając. Nie mogę nad tym zapanować. Gdy poznaję nowe osoby i się przedstawiam to modle się żeby się nie zaczerwienić. Gdy podam rękę osobie nieznajomej i pomyśle sobie co ona pomyśli o spoconej ręce to się czerwienie...

 

Czytałem dużo o fobii społecznej i wszystko wskazuje że ją mam. Życie codzienne jest dla mnie utrudnione. Wiem że coś jest ze mną nie tak, jestem inny i bardzo mi to przeszkadza.

Stosuję Antidral na pocące dłonie ale w ogóle nie pomaga.

 

 

Może ktoś ma coś podobnego i napiszę coś od siebie.

 

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to nerwica czy nie. Częste bóle w klatce piersiowej mam, badania wyszły idealnie jedynie holter wykrył tachykardie zatokową 180/min.

I lekarka powiedziała że wszystko to przez emocje... Ja się szybko denerwuję nie wiem już co robić.

Pomimo tego mam problemy takie jak szybkie czerwienienie się, kołatanie serca, duszności, drżenie rąk, problem z oddawaniem moczu w miejscach publicznych

Najgorsze jest to pierwsze bo zaczynam unikać sytuacji stresujących.

W czwartek mam spotkanie z kolegą a boję się iść na nie bo wiem że będę czerwona.. i to bardzo. I będę się trzęsła, gadała głupoty i czasem mam jeszcze zaburzenia równowagi.

Nie wiem co robić... Macie jakies sposoby na czerwienienie sie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że to co napiszę jakoś specjalnie do Ciebie nie trafi, ale warto próbować. Potraktuj 'czerwienienie się' jako coś normalnego, zaakceptuj to. Oczywiście nie przestaniesz zwracać na to uwagi z dnia na dzień, ale z czasem... myślę, że dasz rade zwyczajnie nie przejmować się tym. Zmień podejście do tej sprawy, nie potrzebnie faszerować się z góry prochami, one tylko otępiają mózg. Uwierz, że jest w Tobie tyle siły by żyć i nie przejmować się tym. Nie wiem, może zamiast martwic się i niepokoić, zacznij żartować z siebie samej?

Zmyli to trochę Twoja podświadomość a w końcu wpoi jej, że to nic takiego i wcale nie przeszkadza Ci to w kontaktach z ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czerwienienie się (tzw. rumieńce) to jedno, a czerwone plamy, to drugie. Ale nie o to chodzi....

Przede wszystkim, należałoby się tu zwrócić do osób mających do czynienia z ludźmi, co się czerwienią.

Często jest tak, że kiedy sam czerwony usiłuje przejść do porządku dziennego nad pojawiającym się gorącem, rozmówca się gapi, milknie albo wali wprost: a co ty taki czerwony?! Albo: co taką cegłę jarasz?!

I szlag trafia nasze postanowienia nie zwracania uwagi na palącą nas twarz, bo wtedy już płoniemy cali

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na poczatku chcialbym sie przywitac i opisac swoj problem.

Otoz moim problemem jest czerwienienie sie,nad ktorym nie moge zapanowac. Najbardziej sie stresuje gdy spotkam osoby znajome. Nie ma to znaczenia czy bardziej czy mniej,poprostu gdy mialy wczesniej ze mna kontakt i mnie kojarza. Wtedy uwazam,ze cos o mnie mysla i odrazu burak. Spokojniej jest przy osobie,ktorej nie znam wogole. Jak rozmawiam z kims to caly czas mysle,zebym tylko nie zrobil sie czerwony. Jak przez chwile czuje,ze jest ok to odrazu sie dziwie,ze jeszcze nie dostalem ataku i po chwili nadchodzi. Wyczytalem tutaj,ze najlepiej nie myslec o tym albo odwrotnie starac sie jak najczesciej byc w takich sytuacjach. Jednak to przychodzi tak odrazu,ze nawet czlowiek sie nie spodziewa. Myslalem,ze z biegiem czasu minie ale jednak nie chce. O moim problemie wie tylko moja zona jednak za bardzo o tym z nia nie rozmawiam. Gdy cos jej mowie o sobie,ze nie potrafie byc jak inni co sa pewni siebie,ze potrafia pobajerowac,ze tacy maja latwiej w zyciu. Wtedy mowi,ze powinienem isc do psychologa,ze nie mam narzekac. Wie cos na ten temat poniewaz chodzi na terapie DDA i w kazdej chwili ja moglbym tez isc ze swoim problemem. Niewiem czy potrafilbym o tym rozmawiac z obca osoba jak nawet z zona ciezko mi o tym mowic. Glupio mi i wstyd zaczynac ten temat. Ciezko sie z tym zyje juz tyle lat ale mam nadzieje,ze przyjdzie taki czas,ze moze chociaz troche zmaleja objawy. Chcialbym sie spotkac z osoba,ktora ma ten sam problem co ja i zobaczyc jak wtedy zareaguje. Chetnie nawiaze jakis kontakt. Jesli ktos bylby zainteresowany to prosze o PW.

Pozdrawiam

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On28, to czerwienienie się to objaw. Trzeba zajać się przyczyną to i objaw zniknie. Żona tu ma rację i popieram ją całkowicie -> psycholog :D

Ja miałam czerwienienie, kołatania serca, bóle brzucha, zawroty i bóle głowy, pocenie się ... mija

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On28, zdaję sobie sprawę, że czerwienie się jest dla Ciebie poważnym problemem i wstydzisz się rozmawiać na ten temat nawet z żoną. kaja123 ma rację - czerwienienie się jest objawem, a należy znaleźć przyczynę tej reakcji. Czy to stres, lęk przed oceną ludzi, strach przed kompromitacją, nieśmiałość, niska samoocena, czy może jeszcze coś innego? Myślę, że Twoja żona słusznie podpowiedziała, byś pomyślał o wizycie u psychologa. Uważam, że czasami najlepiej nie myśleć o swoim czerwienieniu się, zaakceptować je, przyjąć "taka moja uroda i już" - często takie podejście sprawia, że człowiek zapomina o swoich "dolegliwościach" i stopniowo przestaje się czerwienić. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam jak kobieta się czerwieni...
człowiek nerwica, co innego, gdy kobieta oblewa się rumieńcem, np. ze wstydu czy onieśmielenia, bo usłyszała komplement pod swoim adresem i czuje się niezręcznie, nie wie, co odpowiedzieć, a co innego, gdy ktoś notorycznie się czerwieni, cierpi na patologiczne czerwienienie się czy erytrofobię. Patologicznie nasilone czerwienienie się jest spowodowane zwiększonym napięciem układu współczulnego i stymulacją beta-adrenergiczną receptorów ścian małych naczyń krwionośnych skóry, co sprawia, że zwiększa się przepływ krwi przez skórę twarzy, skutkując "niechcianymi" rumieńcami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem Tomek mam 16 lat chodzę do technikum , obecnie 1 klasa. Od jakiś 2-3 lat , tzn. od kiedy zacząłem zwracać na to uwagę z moja twarzą dzieją się nieprzyjemne rzeczy..

W szkole masakra .. Mimo tego , że mam w klasie samych chłopaków , idąc np. do odpowiedzi stresuje się , jestem czerwony jak burak po twarzy , jest mi gorąco , pocę się..

Z osobami , które bardzo dobrze znam wszystko jest w porządku , za to z tymi które budzą u mnie pewne kontrowersje lub które mniej znam już jest inaczej.

 

Najgorsze uczucie dopada mnie wtedy kiedy czuję już że jestem czerwony , robi mi się ciepło i już wszystko wiem. Nie jest to zbyt miłe dla chłopaka w moim wieku. Nie wiem co mam zrobić czy udać się do psychologa może jakoś to leczyć ?

 

Nie wiem czy to już nie depresja .. Myślę o tym praktycznie w każdej sytuacji , rozważając czy zrobię się czerwony czy nie..

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dlugo nie dawalo mi to spokoju. ile ja lez wylalam, ile razy przychodzilam do domu z placzem albo zamykalam sie w szkole/pracy w lazience, bo nienawidzilam tego cholerstwa. i nikt mnie nie rozumial. wszyscy mowili, ze to drobiazg, ze to sie wszystkim zdarza (haha) a zaraz pytali, czemu nalozylam na siebie tyle makijazu.

w koncu mam pieniadze, zeby z tym walczyc. bo to dluga i ciezka walka bedzie. bylam u pani dermatolog. polecila mi szereg kremow i innych specyfikow, powiedziala, zebym pomyslala o laserze.

zabiegi zabiegami a ja i tak wiem, ze psychika robi najwiecej.

no bo na przyklad jest zimno, pada snieg, to ja sie czerwienie ale jesli jestem z kims, przy kim czuje sie komfortowo albo sama, to kiedy wejde do domu, rumienniec ustepuje. za to czasem w pracy przy pokojowej temperaturze potrafi utrzymywac sie caly dzien, bo mam swiadomosc, ze jest tam mnostwo ludzi.

moze, kiedy pojde na terapie, to porusze ten problem. ogolnie polecam dermatologa. warto walczyc, bo to cholernie zycie kompikuje. czasem poprostu efekt placebo robi swoje- myslisz, ze specyfiki, ktore stosujesz sa wysmienite, wiec WIDZISZ poprawe.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Jestem Tomek mam 16 lat chodzę do technikum , obecnie 1 klasa. Od jakiś 2-3 lat , tzn. od kiedy zacząłem zwracać na to uwagę z moja twarzą dzieją się nieprzyjemne rzeczy..

W szkole masakra .. Mimo tego , że mam w klasie samych chłopaków , idąc np. do odpowiedzi stresuje się , jestem czerwony jak burak po twarzy , jest mi gorąco , pocę się..

Z osobami , które bardzo dobrze znam wszystko jest w porządku , za to z tymi które budzą u mnie pewne kontrowersje lub które mniej znam już jest inaczej.

 

Najgorsze uczucie dopada mnie wtedy kiedy czuję już że jestem czerwony

rozumiem.jak miałem 16 lat i chodziłem do ogólniaka też chodziłem nieustannie czerwony jak burak.często widziałem jak inni się właśnie na mnie patrzyli i się ze mnie śmiali.czerwone miałem policzki i podbródek.na policzku wyraznie widać było żyłę.obecnie jestem blady jak kartka papieru i mam cerę ziemistą.jestem pewien że to właśnie zaczerwienienie i wysokie ciśnienie z tym związane miało związek z wysokim poziomem testosteronu typowym dla wieku nastoletniego i wynoszącego mniejwięcej 1000ng/dl.obecnie wacha się w granicach 23-51ng/dl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też w sytuacjach "stresowych" (piszę w cudzysłowie, bo dla mnie sytuacja stresowa, to np. powiedzenie czegoś na głos na zajęciach lub przeczytanie krótkiej notatki, ewentualnie spotkanie kogoś znajomego, kogo się nie spodziewam) oblewam się niesamowitym rumieńcem. Czasami jestem cała czerwona, ale to przez chwilę, potem najczęściej zostają mi różowe placki na całej facjacie lub gorący purpurowy nos, jak u klauna. Nie ma co, wyglądam wtedy bajecznie, szczególnie, że mój nos do najmniejszych nie należy :) Drażni mnie to, bardzo, ale nic na tą przypadłość nie działa. Stosowałam kremy, maseczki, tableteczki, wszystko można sobie wsadzić głęboko w tyłek. Mam tak już od jakichś 10 lat, więc teoretycznie powinnam się przyzwyczaić, ale jak ktoś wyżej pisał, komentarze typu "haha, coś ty takiego buraka spaliła?!" nie są zbyt pomocne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też w sytuacjach "stresowych" (piszę w cudzysłowie, bo dla mnie sytuacja stresowa, to np. powiedzenie czegoś na głos na zajęciach lub przeczytanie krótkiej notatki, ewentualnie spotkanie kogoś znajomego, kogo się nie spodziewam) oblewam się niesamowitym rumieńcem. Czasami jestem cała czerwona, ale to przez chwilę, potem najczęściej zostają mi różowe placki na całej facjacie lub gorący purpurowy nos, jak u klauna. Nie ma co, wyglądam wtedy bajecznie, szczególnie, że mój nos do najmniejszych nie należy :) Drażni mnie to, bardzo, ale nic na tą przypadłość nie działa. Stosowałam kremy, maseczki, tableteczki, wszystko można sobie wsadzić głęboko w tyłek. Mam tak już od jakichś 10 lat, więc teoretycznie powinnam się przyzwyczaić, ale jak ktoś wyżej pisał, komentarze typu "haha, coś ty takiego buraka spaliła?!" nie są zbyt pomocne.

ile ty masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 lat pózniej napewno nie będziesz czerwona.po 30ce hormony spadają w zawrotnym tempie i bedzie raczej efekt odwrotny.

 

Świetnie, w takim razie jedyne 20 lat czerwonej gęby, a potem już będę bladziutka :D

Przepraszam, trochę mnie to rozśmieszyło. Znam kilka osób, które mają problem z czerwonymi policzkami nawet po pięćdziesiątce, więc to raczej nie jest reguła.

U mnie na pewno jest to związane przede wszystkim z zerowym poczuciem własnej wartości i nerwicą. Temat pojawił się w gimnazjum i tak sobie trwa i trwa, a buźka wciąż obrzydliwie różowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Świetnie, w takim razie jedyne 20 lat czerwonej gęby, a potem już będę bladziutka :D

Przepraszam, trochę mnie to rozśmieszyło.

U mnie na pewno jest to związane przede wszystkim z zerowym poczuciem własnej wartości i nerwicą. Temat pojawił się w gimnazjum i tak sobie trwa i trwa, a buźka wciąż obrzydliwie różowa.

przynajmnie u mnie tak było.moja twarz była ustawicznie niemalże bordowa na dodatek widać było wszystkie żyły wyraznie na policzkach i to nie miało żadnego związku z nieśmiałością,wstydem,stresem czy brakiem poczucia własnej wartości a ludzie patrzyli wprost na mnie i wiedziałem na co się patrzą i się śmieją.moje buraki musiały naprawdę rzucać się w oczy..to napewno była wina nadmiaru testosteronu przez co również urywałem się z lekcji 3 razy dziennie,miałem głupie sny i marzenia ściętej głowy graniczące z psychozami.ani uczyć sie ani pracować wtedy bo coś innego w tym przeszkadzało,mnóstwo dużych pryszczy na twarzy,karku i plecach,mój koleka stwierdził że głupieję na widok dziewczyny.to była masakra.mineło kolejne kilkanaście lat i te potrzeby znikneły bezpowrotnie,znikneły też buraki mi z twarzy,nie mam trądziku,nie musze latać do kibla jak pęcherz z kotem a sny mam raczej katastroficzne i kryminalne a wygląd kobiet nie robi na mnie żadnego wrażenia.stąd moje testosteronowe skojarzenie z "burakami" na twarzy.

 

-- 25 mar 2013, 16:58 --

 

 

Świetnie, w takim razie jedyne 20 lat czerwonej gęby, a potem już będę bladziutka :D

Przepraszam, trochę mnie to rozśmieszyło.

U mnie na pewno jest to związane przede wszystkim z zerowym poczuciem własnej wartości i nerwicą. Temat pojawił się w gimnazjum i tak sobie trwa i trwa, a buźka wciąż obrzydliwie różowa.

przynajmnie u mnie tak było.moja twarz była ustawicznie niemalże bordowa na dodatek widać było wszystkie żyły wyraznie na policzkach i to nie miało żadnego związku z nieśmiałością,wstydem,stresem czy brakiem poczucia własnej wartości a ludzie patrzyli wprost na mnie i wiedziałem na co się patrzą i się śmieją.moje buraki musiały naprawdę rzucać się w oczy..to napewno była wina nadmiaru testosteronu przez co również urywałem się z lekcji 3 razy dziennie,miałem głupie sny i marzenia ściętej głowy graniczące z psychozami.ani uczyć sie ani pracować wtedy bo coś innego w tym przeszkadzało,mnóstwo dużych pryszczy na twarzy,karku i plecach,mój koleka stwierdził że głupieję na widok dziewczyny.to była masakra.mineło kolejne kilkanaście lat i te potrzeby znikneły bezpowrotnie,znikneły też buraki mi z twarzy,nie mam trądziku,nie musze latać do kibla jak pęcherz z kotem a sny mam raczej katastroficzne i kryminalne a wygląd kobiet nie robi na mnie żadnego wrażenia.stąd moje testosteronowe skojarzenie z "burakami" na twarzy.oprócz wieku do tego przyczynił się również wypadek na rowerze wymagający amputacji gonad

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×