Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Kurde,nie dzwoniłam:)

Dziecko mi zachorowało,musialam pojechać do domu ,siedze z malą na zwolnieniu,takze jutro zadzwonię ;) OBIECUJE ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Ale już mam łeb zryty przez te leki,o wszystkim zapominam....

 

[Dodane po edycji:]

 

Słowianka i co stwierdzili Ci coś,bedą Ci robić rezonas czy jakie badanie ???Tomografię.Ja sie nie moge doprosić mojej psychiatry.Na Sobieskiego Cie leczą????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kimjesteś mam nadzieję,że dziś już zadzwonisz.Zdrówka dla Małej :smile:

Miałam tomografię głowy,ale załatwiłam po znajomości.Jeszcze EEG by się przydało,spróbuję załatwić.Ja leczę się na dolnej,ale skierowania na to też nie dostałam,z tym,że tak jak mówię,mogła załatwić to inaczej.Rozumiem,że psychiatra nie chce Ci wystawić skierowania na tomografię?

mp1 zgadzam się :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kimjesteś radzę skonsultować się z innym psychiatrą,nawet dla własnego spokoju...Gdybyś chciała dam Ci namiary na dwie dobre.U jednej byłam jednorazowo,na konsultacji 150zł wizyta,ale świetny specjalista,do drugiej chodzę co miesiąc państwowo.

Miałam wczoraj te komputerowe testy,zobaczymy jak wyjdą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytam sobie Wasze posty...skaczę od tematu do tematu na forum...i zastanawiam się (pewnie jak większość osób tutaj) gdzie się przyporządkować, co mi właściwie jest. rozpoznania były różne. od trudności osobowościowych ku zaburzeniom osobowości. od depresyjności ku dystymii, od bliżej nieokreślonych ku komponentach afektywnych. i nic nie wiadomo na pewno. a najbardziej czuję się w tym pogubiona ja sama. jeden lekarz przepisuje leki, drugi mówi, że mi niepotrzebne. jedna osoba kieruje na indywidualną, teraz natomiast jestem w trakcie kwalifikacji na grupową (mam tak jak Wy pisałyście - niską samoocenę, nieuznawanie komplementów, za to nadmierne przeżywanie krytyki plus jeszcze przyjemność z pognębiania siebie, wycofywanie się, zamykanie w sobie, rezygnacje z działania, prawie non-stop obniżony nastrój) i nie wiem jak to zadziała. wszystko zaczynam podporządkowywać terapii - obowiązki, szkołę, pracę. martwię się że nie wyrobię z magisterką, nie podołam z tym wszystkim na raz, ale myślę że to ostatnia chwila, żeby taką akurat terapię podjąć. tylko co może się zmienić w trzy miesiące? może to siedzi tak mocno we mnie, że w zasadzie już zaczynam wątpić, że cokolwiek mogę z tym zrobić...może bronię sobie zmiany...bo po prostu się jej boję?

boję się też, że ucieknę z terapii, że będzie mi za trudno być w grupie......boję się, bo nie wiem jak mam przestać być na "NIE"...próbuję od wielu lat...

do tego, od pewnego czasu zaczynam przyzwyczajać się do myśli, że jednak jestem zaburzona. i tego też się boję. że w końcu wmówię sobie chorobę.

:(((

strasznie mi źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to trochę skomplikowane...:D ....byłam kilka razy w interwencji kryzysowej, u jednego terapeuty (na podtrzymującej, ale bardzo rzadko miał czas więc zero efektów), potem u terapeutki (raz na tydzień) ..i w końcu ona mnie skierowała na psychoterapię indywidualną. chodziłam więc do następnej kobiety, która skierowała mnie do psychiatry. kontynuowałam psycho i farmakoterapię, w końcu przestałam chodzić na indywidualną bo cechy osobowościowe tej akurat pani zupełnie nie pomagaly mi w rozwiązywaniu czegokolwiek (ciężko mi pracować z kimś kto ma się za mentora, nie wykazuje empatii i w zasadzie nie bardzo słucha co mówię). wróciłam do psychiatry (ale innego, bo moja psychiatra poszła na urlop i...nigdy nie wróciła:D), który stwierdził że leki są mi niepotrzebne, ale terapia jak najbardziej. więc skierował na grupową. teraz będę prawdopodobnie tam się leczyć przez 3 miesiące (a antydepresantów boję się odstawić). większość z tego, co do tej pory przeżyłam w kontakcie ze środowiskiem psychologicznym tylko jeszcze bardziej pomieszało mi emocje. ale to może konieczny etap w naprawianiu samej siebie (tylko co mi w zasadzie jest???), i może teraz już trafiłam odpowiednio. tylko czy podołam wszystkim obowiązkom??? boję się jak to będzie wyglądało...

 

Słowianka: napisz proszę jak to wygląda, i jak się czułaś i w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madseason kiepsko,w tym sensie,że jak piszesz nie trafiałaś zbyt dobrze,ja na szczęście chyba teraz jestem w dobrych rękach,choć nie zawsze tak było.

Możę warto poszukać kogoś polecanego w Twoim mieście i pójść na jedną konsultację?Ja mam swojego psychiatrę,ale byłam też na konsultacji u innej,bardzo dobrej,postawiła konkretne diagnozy i moja psychiatra się zgodziła,trochę jej naświetliło to sytuację,tak mi się wydaje.

Chodzę raz w tygodniu na psychoterapię indywidualną,raz w miesiącu do psychiatry i raz w tygodniu na grupową(właśnie zaczęłam).Leki też są.

Jeśli chodzi o grupową to są to rozmowy.Mnie się podoba,ale czy pomoże?Zobaczymy...Nie jest to łatwe,ale czy psychoterapia w ogóle jest łatwa?Chyba nie...

Ja jestem na TAK jeśli chodzi o terapię,cholernie w nią wierzę,choć wiem też,że może czekać mnie szpital...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowianka...jestem zmęczona już ciągłym szukaniem, mam wrażenie, że miotając się tak po całym tym psychologicznym światku bardziej sobie gmatwam i jeszcze mocniej wbijam w siebie przekonanie, że potrzebuję pomocy. nie szukam więc kolejnego lekarza. zdecydowałam się zacząć grupową terapię, będzie intensywna, bo pięć razy w tygodniu po około 6 godzin. wszyscy znajomi mi odradzali, że bez sensu, że pewnie nie jest tak źle żebym czegoś takiego potrzebowała, że rozwalam sobie dzień, pracę, obowiązki. aż sama zaczęłam panikować. ale bardziej niż mój strach tkwi we mnie przekonanie, że chcę chociaż spróbować. tak więc za tydzień mam pierwszą wizytę. mam "przedstawić się" grupie. indywidualnej terapii na razie nie będzie, lekarza pewnie mi tam przydzielą.

 

skąd masz przeczucie, że może czekać Cię szpital? to jako ostateczność czy możliwa kolejna forma terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madesason psychiatrzy(ta która mnie konsultowała i ta do której chodzę regularnie) mówią,że jeśli grupowa nic nie da trzeba będzie pomyśleć o szpitalu...Z tym,że ja chodzę na grupową raz w tyogdniu,nie jest to intensywne,a ja powinnam chodzić na dzienny,ale ze względu na pracę na razie nie mogę...

Mam nadzieję jednak,że grupowa będzie u nas strzałem w dziesiątkę :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słowianka, : dziś był mój pierwszy dzień. grupa przyjęła mnie dobrze, poznałam regulamin, w zasadzie reszta ludzi mówiła o ciężkich rzeczach, ja głównie słuchałam. i niby było 'miło' o ile tam może być miło...ale potem wróciłam do domu i wpadłam w straszliwego doła. mam taki mętlik w głowie że zupełnie nie wiem co się dzieje. nie mam pojęcia z jakiego powodu i po co coś takiego mnie złapało. ze złości pocięłam się po ręce, delikatnie, tyle co nic....ale ja nigdy nie robię takich rzeczy. nigdy. co więc mi odwaliło? nie wiem czy w ten sposób wychodzi ze mnie stres po pobycie tam czy zaczyna się uruchamiać coś ważnego i tego tak bardzo się boję....a może boję się że ten typ terapii nic mi nie da? ogólnie rzecz biorąc dawno nie czułam się tak bardzo pogubiona. i zupełnie nie mam z kim o tym pogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli terapia indywidualna nie pomaga nie ma z czym zwlekać - terapia grupowa to dużo trudniejsza i często drastyczniejsza sprawa ale też równocześnie bardziej skuteczna. Najważniejszą zaletą jest nabranie dystansu do siebie i spojrzenie na swoje problemy z innej perspektywy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

terapia grupowa to dużo trudniejsza i często drastyczniejsza sprawa.Najważniejszą zaletą jest nabranie dystansu do siebie i spojrzenie na swoje problemy z innej perspektywy.

Zgadzam się

Madseason wiele osób po spotkaniu na terapii grupowej przeżywa silne emocje.Ja tak nie miałam,ale niektórzy tak.A Ty chodzisz codzienne przez 10 tygodni?Ja byłam na dwóch spotkaniach naszej grupy jak na razie,jest ciężko,są ogromne emocje,strach...Tez się boję,że to nic nie pomoże,ale jednocześcnie wiem,że warto próbować i chcę tam być.

Jeśli chodzi o okaleczanie się to wspomnij o tym psychiatrze,może powiedz też na grupie,że tak zareagowałaś?Ból fizyczny zasłania psychiczny i dlatego takie rzeczy rozładowują napięcie.Ja osobiście boję się ostrych przedmiotów,to jest związane u mnie z NN.

Ale nie masz myśli by zrezygnować?

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie się zastanawiam która forma terapii jest cięższa i dlaczego...powoli poznaję ludzi od nas z grupy, jest to ciekawe, dzielimy się spostrzeżeniami, komentujemy...wspierania raczej nie ma. tak, mam tam być codziennie przez 3 miesiące (bez weekendów) i nie wiem jak się to będzie rozwijało. powiedziałam na grupie, że zdziwiło mnie że tak zareagowałam. w sumie nikt nic na to nie powiedział. martwię się co się ze mną dzieje. mam poczucie osamotnienia w tym wszystkim. ale musze dać radę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po dzisiejszym dniu mam wrażenie, że tak jak nie umiem pomóc sobie, tak nie umiem pomóc nikomu z grupy. czuję się zupełnie bezradna. dobrze, że jesteśmy razem...ale jednocześnie jesteśmy też osobno- każdy w oddzielnym wszechświecie cierpienia i problemów. smutno mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie martw sie :) też tak mam.. mam jeszcze wiele innych roznych mysli zyje sobie z nimi.. na poczatku miala przez nie depresje.. znalazlam dobrego psychiatre i zaczelam brac tabletki po ktorych juz nie placze i nie przejmuje sie durnymi nic nie znaczacymi myślami :) to tylko mysli dobrze wiesz jak jest naprawde:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madesason i jak tam? Ja dzisiaj jadę już na ostatnie przed nowym rokiem spotkanie grupowe,raz w tygodniu to mało jak dla mnie...

Byłam w tamtym tygodniu u psychiatry,na następnym spotkaniu ma mi wystawić skierowanie i po tej terapii grupowej mam iść na conajmniej jedną sesję dziennej na 12 tygodni...Boję się,że w końcu trafię na oddział bo jest to brane pod uwagę...

Miałam robione te testy komputerowe,wyszły tak jak wszyscy się spodziewali...

A gdzie jest Kimjestes ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja właśnie tam jestem, na dziennym oddziale, na terapii grupowej. nie bój się tego, bardzo ciekawe doświadczenie. jak jest? jeszcze ciężko mi ocenić, ale jazdy które miałam w zeszłym tygodniu trochę zmalały (choć fakt,czasami wychodzę stamtąd całkowicie zmasakrowana psychicznie).

najogólniej mówiąc, chyba się przyzwyczajam. choć nadal we mnie dużo lęku, obaw, tego, że przez pobyt tam zawalę sobie resztę tak zwanego normalnego życia, poza tym ze stresu wróciły mi nerwobóle których nie miałam już od liceum...ale na dzień dzisiejszy myślę, że warto spróbować. nie zmieni mnie to całkowicie, ale myślę że mam szansę sporo się tam nauczyć. i rzeczywiście to dużo daje, że jest się tam codziennie...i te wszystkie warsztaty, sesje, rozmowy...nawet jeśli większość z nich nie odnosi się bezpośrednio do mnie, to przysłuchiwanie się innym ludziom też dużo daje. także polecam. choć łatwo nie jest a o szczególach nie mogę pisać, bo mamy regulamin;P

 

[Dodane po edycji:]

 

aaa. ps. co to znaczy, że wyszły tak jak się wszyscy spodziewali?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×