Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

nie mówiłam konkretów nie dlatego by mącić :(

tylko nie chciałam narobić kłopotów sobie albo osobom które chcą zająć się tą sprawą - w jaki sposób zostałam potraktowana na przyjęciu do 7F.

Mój lekarz będzie pisał pismo do komisji lekarskiej w tej sprawie. Nie prosiłam o to, a nawet zostawiłam ten temat za sobą już dawno temu, ale okazało się mój lekarz dlatego że sam jest lekarzem nie chce tego tak po prostu zostawić.

A moja terapeutka jest bardziej zadowolona z tego że się tam nie dostałam. I również jest bardzo za tym, żeby ta sprawę (traktowania ludzi starających się na oddział) nie zamiatać pod dywan.

No ale okazało się że to nie Ja mam cokolwiek z tym robić tylko mój lekarz chce się sam tym zająć.

 

-- 15 lut 2015, 11:53 --

 

a co do poprawy koncentracji i samopoczucia... polecam wszystkim... SERIO.... zmianę diety :zonk:

nie używanie cukru, tłuszczów trans, rafinowanych, oczyszczonych produktów,....

i suplementację :-) serio !!!

mogę się na ten temat rozpisać jak nawiedzona ;-) i podać linki, info :-) drążę ten temat codziennie :roll:

 

-- 15 lut 2015, 12:12 --

 

terapeutka mi powiedziała że zna mnie bardzo bardzo długo i zupełnie nie zgadza się z tym jak mnie podsumowali na oddziale. że to w ogóle nie mieści się jej w głowie, że można takie rzeczy komuś powiedzieć w twarz i do tego osobie która szuka pomocy.

 

 

pewnie że ludzie chwytają się ostatniej deski ratunku i liczą ogromnie na to, że ten oddział im pomorze. Ja również mam nadzieję że im się uda, że jeśli się na ten oddział dostają to bardzo wiele ich to uczy.

 

Mnie też coś nauczyło. uświadomiło mi dobitnie jak bardzo mój mózg jest tępy i zamglony, że muszę coś z tym zrobić bo się nic nie zmieni w moim życiu.

Czy wiecie np. że mózg osób otyłych jest mniejszy (było w programie Grażyny Dobroń w radio trójka). zwłaszcza ta część odpowiedzialna za samostanowienie, za podejmowanie decyzji, która jest tym JA.

i dlatego takim osobom jest bardzo trudno zmienić swoje destrukcyjne nawyki żywieniowe, które wg mnie są przyczyną niedożywienia mózgu.

I Ja mam coś takiego, choć nie jestem otyła.

 

Nie chce nikomu robić krzywdy i może nie powinnam się w ogóle odzywać w temacie. Bo może nie potrzebnie zniechęcę kogoś komu ten oddział mógłby bardzo pomóc.

I jestem skłonna uwierzyć że części osób może on bardzo pomóc.

Ale szkoda że to sito przesiewające kandydatów na oddział nie jest bardziej przemyślane. (To moje zdanie, nie terapeutki)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po raz kolejny się wypowiem z perspektywy coraz dłuższego czasu od mojego pobytu na 7f. Moje dawne wypowiedzi są na forum i pisałam bardzo krytycznie o tym co się tam dzieje i metodach. Teraz myślę tak, że metody po prostu nie dla każdego w tym sensie, że nie każdy jest na tym etapie, żeby skorzystać z tak intensywnej terapii. Nie każdy jest wstanie znieść i przetrawić w krótkim czasie taki „zmasowany atak” informacji o sobie i to od zupełnie obcych osób. Wel2, dobrze, że cię nie przyjęli bo wyszłabyś stamtąd jeszcze bardziej opancerzona i usztywniona (w najlepszym razie). Po prostu nie jesteś gotowa na coś takiego. Jedni są gotowi inni nie są, ci drudzy potrzebują po prostu znacznie, znacznie więcej czasu. Dla tych, którzy nie są gotowi a zostaną przyjęci terapia na 7f okaże się prawdziwym piekłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szerokozamknięta, ja wcale nie jestem taka słaba :-) przynajmniej teraz.

a może sobie nie zdawałam sprawy że te słowa które mi powiedzieli gdzieś zakotwiczyły we mnie i bardzo zdruzgotały moją samoocenę.

Ale jak mi terapeutka powiedziała dokładnie co ona o tym myśli i co o mnie myśli to poczułam się niemal jak po świeżym prysznicu :-) zmyła ze mnie ten brud który się na mnie osadził ;-)

 

 

a w ogóle wolałbym już rozpocząć nowy rozdział w moim życiu. dostać się na studia :bezradny: i jednocześnie pracować i jednocześnie uprawiać sport :D Bardzo bardzo bym chciała.

i cała ta moja historia na tym 7F nie interesuje mnie już za bardzo :) chciałabym się z tego wyrwać i żyć energetycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szerokozamknięta, nie wiem czy to jest tak, że terapia na 7f okaże się piekłem dla tych, którzy nie są na to gotowi. Ci raczej wyjdą z "mam wyj*bane" na ustach i może przyjdzie czas, że wrócą. Myślę, że ten oddział jest prawdziwym piekłem dla tych, którzy potrzebują pomocy, chcą żyć, mają ambicje, ale nie są gotowi na życie w ogóle, bo po prostu nikt ich na to nie przygotował. To za zadanie mają rodzice, a nie wszyscy spełniali/spełniają go odpowiedzialnie.

Kilka miesięcy po wyjściu z 7f miałam okazję rozmawiać z facetem, który jest terapeutą, dzieliłam się z nim swoimi odczuciami i spostrzeżeniami kilka miesięcy po tej terapii jak i zaraz po wyjściu z niej. O ile miał parę zastrzeżeń do tego, jakie podjęto na oddziale decyzje wobec mnie (choć w moim odczuciu były to raczej zastrzeżenia do funkcjonowania NFZ, poza tym dziś nie zgodziłabym się ze sposobem, w jaki mu wiele rzeczy opisałam), to nie był za bardzo zdziwiony tym, że wyszłam z 7f czując się gorzej niż wtedy, kiedy tam przyszłam. To była moja pierwsza w życiu terapia (to już piszę od siebie), ja się dopiero tam tak naprawdę dowiedziałam w czym leży problem, ale oczekiwanie z jakim tam przyszłam zupełnie nie zgrywało się z tym, co tam dostałam. Chciałam wyjść szczęśliwa i osiągnąć sukces w idealnym świecie, a tu dupa, bo nagle okazało się, że nie tylko świat, ale przede wszystkim moje życie to, w porównaniu z moim wyobrażeniem o nim, jakaś kompletna porażka. Przeszłość to jedno wielkie odrzucenie, nagłe rozstania, fałsz, przemoc psychiczna i seksualna, a dziś jestem tak nietykalska, że choćby ktoś nawet chciał uznać moje cierpienia, to nie może, bo nie ma do nich dostępu. "Nic nie powiem, nic nie zakomunikuję, domyślaj się, wiem najepiej, wiem jak będzie." Nie jest łatwe życie z takim ciężarem, a tu jeszcze praca, rywalizacja, zainteresowania, choroby fizyczne, ambicje, rodzina, przywiązanie, tęsknota i tak dalej, i tak dalej... I co? Mam iść na terapię? Nie chcę. Chcę kochać. :) Nie widzę wspólnego gruntu dla tych dwóch spraw.

Wel2, cofnęłam się w tym wątku o parę stron do tyłu i nadal nie wiem co takiego strasznego wydarzyło się na konsultacji, że Twój lekarz chce pisać do komisji lekarskiej, Bo powiedzieli Ci, że nie pracujesz? Że masz małą samoświadomość? Mam takie samo wrażenie jak Cię czytam. Pisanie do komisji lekarskiej w związku z bezpośrednią szczerością psychoanalityka na konsultacji kojarzy mi się z pisaniem do komisji lekarskiej po wizycie u proktologa, że wsadził Ci palec w tyłek. Ja rozumiem to, że można mieć w głowie co najmniej milion zastrzeżeń do sposobu ich pracy i leczenia, ale zastanawiam się czy to nie jest właśnie krytyka metody samej w sobie, z której, jakby nie patrzeć, nikt nie każe korzystać. A to, że piszesz niejasno, by kogoś chronić, nie zmienia faktu, że wprowadzasz takim pisaniem chaos.

Trudne jest dla mnie czytanie wypowiedzi w stylu "znieczulica" itp. też dlatego, że byłam tam przez 24 tygodnie i znam drugą stronę funkcjonowania tego oddziału. Znam łzy w oczach swojej pielęgniarki, kiedy opisywałam jej swoje przeżycie, znam milczenie na sesjach, kiedy mówiłam o sobie coś bardzo dla siebie trudnego, znam wyciąganie ręki przez personel kiedy widzieli, że sobie nie radzę, znam historie innych pacjentów o tym, jak personel im pomagał czy okazywał troskę, ale przede wszystkim znam ogromne zaangażowanie, jakie większośc personelu wkłada w swoją pracę. I mimo tego, że znam również historie, od których włos jezy się na głowie, niektóre widziałam na własne oczy, to nie zamknęłabym tego w tak prostym słowie jak "znieczulica'.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale to pismo do komisji lekarskiej nie będzie dotyczyło całego oddziału. każdej osoby jaka tam pracuje :/

tylko się będzie odnosić do tego jakich nieparlamentarnych słów wobec mnie użyto.

nie piszę dokładnie jakich bo się boję że ONI z 7f będą wiedzieć że ja to ja. chociaż nie wiem co by mi mogli zrobić. nie chce żeby się to na mnie kiedyś odbiło. (chociaż pewnie i tak wiedzą jeśli to czytają)

gdyby nie to że tu piszę może oni w ogóle nie wiedzieliby że to chodzi o mnie.

bo ja nie będę w ogóle brać udziału w tej sprawie, nie będę wzywana na świadka. nic nie muszę w tej sprawie robić.

jedno z tych "słów" mam zapisane na wypisie. mój lekarz ma po prostu ksero tego pisma.

 

po prostu mojej terapeutce nie podoba się że wśród "kolegów", że w ich zawodzie panują takie standardy etyczne.

może dla jednych to tylko mały pryszcz, ale moja terapeutka dba o takie rzeczy.

 

może ją to tak strasznie poruszyło, najwyraźniej milion razy bardziej ode mnie. Bo ja to nawet całą sprawę w jakiś sposób broniłam na sesij. ale ona jest w 100% pewna że tak nie powinna wyglądać rozmowa o przyjęcie na oddział.

może ją to tak bardzo poruszyło bo ona mnie zna już bardzo długo i wie jaka jestem.

i uznała że to co mi powiedzieli na 7F było niesprawiedliwe i bardzo krzywdzące.

Pewnie by bardzo przekonująco uzasadnili jakimi zasadami się kieruje oceniając tą sytuację. I jaki to ma sens dla jej własnej pracy, zawodu jaki wykonuje.

widocznie angażuje się w takie rzeczy, w to całe środowisko psychoterapeutów i dba o to by było jak najlepiej.

I właściwie to bardzo dobrze że są ludzie którzy wyłamują się z szeregu i starają się dbać o dobro pacjentów.

Ile razy się słyszy o nadużyciach w służbie zdrowia i dobrze że pojawiają się ludzie którzy chcą to zmienić i poprawiać los ludzi którzy nie mają innego wyjścia jak skorzystać ze służby zdrowia.

 

Jak powiedziałam terapeutce jakie jest zdanie osób które tu piszą, które bronią oddziału i szukają dobrych stron to moja terapeutka się z tym w ogóle nie zgadza. I ma zupełnie inny punkt widzenia.

Naprawdę mam nie wielki wpływ na to jak ona to wszystko widzi, jak to oceniała. Nie macie pojęcia co jej mówiłam, że starałam się wyważyć, ale moja terapeutka wyklarowała sobie na ten temat bardzo jednoznaczną ocenę.

 

Jeśli chodzi o moją terapię, bo to przede wszystkim moje sesje, mój proces leczenia to Jej postawa wobec tego wszystkiego bardzo mi dodała wiary w siebie i takiej jasności która mi rozświetliła moje wnętrze (takiego doznałam uczucia, jakby ktoś wierzył bardzo mocno w to że jestem silną osobą, że moje wnętrze jest silne)

Więc może całą sytuacje trzeba by było rozpatrywać w ten sposób że ona jest moją terapeutką i przede wszystkim dba o mój rozwój.

 

-- 16 lut 2015, 19:55 --

 

ja samą siebie bardzo źle oceniam, i wiem czemu oni mi tak powiedzieli. Choć byłam zdziwiona jaką to formę przybrało. właściwie byłam zdziwiona takimi wnioskami bo miałam całkiem terapeutyczne plany odnośnie pobytu na oddziale gdyby mnie przyjęli.

Mojej terapeutce może bardziej chodzi o to by w każdym widzieć dobro nawet we mnie. że każdy kto się stara iść dobrą drogą zasługuje na szacunek i dobre traktowanie.

Że owszem należy stawiać sprawę jasno co jest ZŁEM a co DOBREM, ale jednocześnie każdemu człowiekowi należy się poszanowanie.

 

-- 16 lut 2015, 20:42 --

 

poprawka, bo zmienia sens zdania ;/

 

Pewnie by bardzo przekonująco uzasadniła (moja terapeutka) jakimi zasadami się kieruje oceniając tą sytuację. I jaki to ma sens dla jej własnej pracy, zawodu jaki wykonuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No boję się niezależnie od tego czy obawa jest uzasadniona czy nie :-)

może nie powinnam się bać, bo nic nie zrobiłam. Z terapeutką mogę rozmawiać o wszystkim z lekarzem też. A oni sami podejmują decyzję, nie tylko są dorośli ale i bardzo niezależni od wszelkich moich widzimisię.

 

Ja w ogóle mam wrażenie że krzywdzę wszystkich zaangażowanych po dwóch stronach barykady.

 

ale może piszę to wszystko bo wciąż mam za złe tego co do mnie powiedziano i chciałabym żeby to do tej osoby dotarło.

wierzę w to, że potrafi to wszystko przemyśleć i wolałabym żeby to wszystko sobie sama przemyślała bez żadnych konsekwencji.

chciałabym żeby się wszystko dobrze skończyło dla wszystkich również różnych "przypadkowych" osób które pojawią się na kwalifikacjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie aż tak duży jak bym chciała. Na moją terapeutkę uwierz mi, mam znikomy ;-)

to co ona decyduje a to co ja sobie myślę to na prawdę są czasem inne światy :-)(chociaż fizycznie jej świat jest naprawdę bardzo inny od mojego. bardzo chciałabym mieć taki świat jak ona, mieć taką pracę, męża itd ale się nie da, być tak odważna i mądra)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mewka91 ...nie przesadzasz "troszkę"? ;) Przecież nawet jeśli Twoja terapeutka poda kogokolwiek z personelu 7F do komisji etyki czy jak to się tam u nich nazywa, że używają niecenzuralnych słów, bo przecież 1. zrobi to w sposób anonimowy; 2. wątpię, żeby ktoś z 7F śledził ten wątek i się doszukiwał który pacjent kryje się pod jakim nickiem, ale nawet jeśliby to robił to 3. w jaki sposób mogłoby to wpłynąć na Ciebie w przyszłości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż tak dobrze nie ma ;)

Masz jeśli się nie mylę - 42 przepustki do wykorzystania w piątek po 15 i w soboty i niedzielę. Każdy z tych dni liczony jest jako jedna przepustka. Pierwsze 2 tygodnie bez możliwości wyjścia. Oficjalnie nie wolno ruszyć się poza mury/kraty kompleksu szpitala. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż tak dobrze nie ma ;)

Masz jeśli się nie mylę - 42 przepustki do wykorzystania w piątek po 15 i w soboty i niedzielę. Każdy z tych dni liczony jest jako jedna przepustka. Pierwsze 2 tygodnie bez możliwości wyjścia. Oficjalnie nie wolno ruszyć się poza mury/kraty kompleksu szpitala. :why:

I to mnie najbardziej przeraża, to ciut jak oddział zamkniety, mozna tylko wychodzic na terenie szpitala, całe szczęście że ten teren jest taki duży. Ale ja jak byłam na innym oddziale nerwic to w tej chwili nie wyobrażam sobie jak to będzi bez wychodzenie na miasto, bo my tam codziennie chodzilismy na spacery na miasto. No i brak internetu to też tragedia, bo taki na kartę w tel to bądź mobilny do laptopa to drogi jest, a tam zajęć mało, więc co robić cały dzień? :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×