Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

a osoby bez diagnozy zaburzeń osobowosci a jedynie z wpisaną obserwacją pod tym kontem tez maja szanse się tam dostac?

ostatnio coraz ciezej mi kontrolowac chęci autodestrukcyjne i nie wiem czy nie powinnam poprosic o skierowanie do szpitala jeśli nei chcę sobie zrobić krzywdy. Albo może poprosić o inne leki? nie wiem :( jestem taka zagubiona :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream* oni tak naprawdę stawiają diagnozę podczas tych konsultacji (4 spotkań albo pobytu diagnostycznego), dlatego spokojnie masz szansę się tam dostać w takiej sytuacji. Diagnoza ze skierowania jest dla nich tylko informacją, pod jakim kątem było do tej pory leczenie, o ile w ogóle biorą ją pod uwagę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, zastanów się dobrze czy naprawdę chcesz się pakować do szpitala. To dość specyficzne miejsce, które czasem może bardziej zaszkodzić niż pomóc (wiem coś o tym). Wyczerpałaś już wszystkie możliwości "na wolności"? Chodzisz na jakąś terapię?

Z tego co kojarzę chyba wychodziłaś na prostą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dream*, zastanów się dobrze czy naprawdę chcesz się pakować do szpitala. To dość specyficzne miejsce, które czasem może bardziej zaszkodzić niż pomóc (wiem coś o tym). Wyczerpałaś już wszystkie możliwości "na wolności"? Chodzisz na jakąś terapię?

Z tego co kojarzę chyba wychodziłaś na prostą?

 

wychodzę na prostą z depresji ale im bardziej wychodzę tym bardziej nie panuję nad sobą. Pierwszą sesję terapeutyczną mam za dwa tygodnie, ale od tego czasu już pare razy próbowałam się zabić przekraczając dawki i mieszając leki. W sumie bez większego powodu, po prostu póki miałam depresję to próby wyjscia z niej nadawały jakiś sens i widziałam na horyzoncie jakąś metę, a teraz wiem, że to wcale nie była meta, co więcej, że jest tak daleko, że prawie poza moim zasięgiem. no nie wiem, mogłabym być na wolności ale myślę, że kiedyś zniszczę sobie wątrobę nim wyzdrowieję. Nie ma kto się mną zaopiekować, choć z jednej strony tego pragnę, z 2giej i tak uznałabym to za zamach na moją niezależność i odrzuciłabym pewnie taką pomoc, bo już kiedyś mój ex chciał coś takiego wprowadzić jak skroił się co się święci, a jednak, wydaje mi się, że szpital to jednak szpital, nie jest tak nacechowany emocjonalnie jak bliskie osoby więc nie budzi aż takiego sprzeciwu we mnie. Choć kiedyś budził, ale teraz jestem bardzo zdeterminowana.

A czemu może zaszkodzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niki333, o jaki ryzyku mówisz?

 

jetodik, czeka się różnie, zależy jaki wyznaczą Ci termin 1-ej konsultacji i czy będziesz dzwonić co piątek z prośbą o przyspieszenie terminu. Podobny ośrodek powstaje na pomorzu, możesz próbować dostać się też do Komorowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niki333, o jaki ryzyku mówisz?

 

jetodik, czeka się różnie, zależy jaki wyznaczą Ci termin 1-ej konsultacji i czy będziesz dzwonić co piątek z prośbą o przyspieszenie terminu. Podobny ośrodek powstaje na pomorzu, możesz próbować dostać się też do Komorowa.

 

w sensie że mi odmówią przyjęcia, albo nic mi ta terapia nie pomoże :/ jak juz miałam wcześniej. ale tam w komorowie nie lecza na zaburzenia osobowości tylko na nerwicę i depresję :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem szczerze, że też byłam mocno uprzedzona wszystkimi opiniami. A mój odbiór tego miejsca jest diametralnie różny od tego, czego się spodziewałam... Nie usłyszałam ani jednego złego słowa, które mogłoby mnie urazić. Bo to, że jestem niedojrzała i muszę dorosnąć wreszcie zamiast się biczować już słyszałam nie raz, i nie robi to na mnie wrażenia. Nawet na ostatniej konsultacji, gdzie się spodziewałam ostrego podsumowania też było sympatycznie. W efekcie dostałam się na terapię, aczkolwiek dopiero za 3 miesiące mam termin przyjęcia. Z tego co mi powiedzieli, to jeśli ktoś się nie zgłosi to mam szansę wskoczyć na to miejsce. Kazali mi się zdeklarować czy dam radę się ogarnąć w 3-4 dni. I tyle. Nic mi też nie mówili odnośnie zmiany diagnozy. No zobaczymy co będzie dalej i tyle... Tak czy inaczej, po tych 4 rozmowach pierwszy raz czuję, że ktoś rozumie moje problemy i chce mi pomóc. A z poprzednich pobytów w szpitalach i terapiach wychodziłam zawsze z poczuciem bycia wyrzutkiem społeczeństwa dla którego nie ma ratunku... Cóż, wydaje mi się, że to chyba zależy od człowieka, jak odbiera i jaki jest, tacy i oni są. Nie wiem, może się mylę, ale ja jestem naprawdę mile zaskoczona...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Jestem tu nowym użytkownikiem. Na wstępie chciałem podziękować Wszystkim za liczne informacje zamieszczone w wątku, które pomogły mi rozwiać wiele wątpliwości dotyczących oddziału (jeśli teraz lub w przyszłości zapytam o coś co było już poruszane na 149 stronach to z góry przepraszam :smile: ).

Więc... Od 13 lat leczę się na zaburzenia obsesyjno-komplulsyjne (czyli nerwicę natręctw). Od razu obalę tutaj często występujący mit - ja akurat nie jestem przewrażliwiony na punkcie zachowania czystości. Przez wiele lat jako tako funkcjonowałem przyjmując jedynie leki. Najpierw Anafranil, później Zoloft, Asentrę, Setaloft itp. W wieku ok 20 r. życia doszły mi do tego zaburzenia depresyjne, które jednak lekarze bagatelizowali tłumacząc to trudną sytuacją rodzinną, przejściowym kryzysem związanym z rozpoczęciem dorosłego życia i wtedy też skończyło się na farmakoterapii (dostałem Paxtin). Przez rok się jakoś przemęczyłem, później była znaczna poprawa i po raz kolejny sprawę swoich zaburzeń "zamiotłem pod dywan". Aż do zeszłego roku.

W okresie wakacyjnym, gdy próbowałem na własną rękę (wiem... :?) odstawić leki, najpierw dopadła mnie większość objawów opisanych w ulotce (skutków nagłego odstawienia), aż w końcu silny epizod depresyjny połączony z urojeniami i myślami samobójczymi. Skruszony zwróciłem się do lekarza (przyznając się do wszystkiego) i po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się na podjęcie terapii indywidualnej (w nurcie behawioralno-poznawczym). Odbyłem łącznie ok. 30 prywatnych sesji, które z początku zdawały się "wyciągać mnie z dołka", jednak gdy wraz z terapeutą dotarłem do wielu bolesnych i zapomnianych przeze mnie wspomnień - znów się kompletnie rozsypałem, uzyskując efekt podobny do tego po odstawieniu leków. Zacząłem się coraz bardziej izolować od ludzi, zamykać w sobie - aż w końcu terapeuta zaproponował mi bym pomyślał o psychoterapii grupowej. Pomimo wyznaczonego terminu na o. otwartym nie dotrwałem, gdyż mój stan w końcu doprowadził mnie na zamknięty oddział psychiatryczny, gdzie podjąłem pierwszą w życiu nieudaną próbę samobójczą. O realiach jakie tam panują, nie muszę chyba pisać - pobyt tam wywołał u mnie traumę - jedynym "pozytywem" jaki wyniosłem z oddziału było przeprowadzenie testu MMPI, który potwierdził przypuszczenia mojego terapeuty co do zaburzeń osobowości. Mianowicie stwierdzono u mnie zaburzenia osobowości mieszane: osobowość anankastyczną i zależną, jednocześnie poddając w wątpliwość diagnozę o ZOK, którą zastąpiono: zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi. Po pobycie na OZ powróciłem do terapii indywidualnej, a także miałem rozpocząć terapię na oddziale dziennym nerwic - jednak spanikowałem (podczas ubiegania się o pobyt na innym kilka miesięcy wcześniej, zostałem odrzucony jako "zbyt zaburzony"). W końcu znów wylądowałem szpitalu (tym razem ogólnym) kiedy stwierdziłem, że nie ma dla mnie ratunku i... zażyłem 50 antydepresantów wymieszanych z psychotropami. Dzięki Bogu zostałem odratowany i fakt ten diametralnie zmienił kierunek mojego myślenia. W końcu dotarło do mnie, że potrzebuję kompleksowej pomocy oraz że na ten moment leczenie ambulatoryjne nie jest wystarczające. Zacząłem się więc rozpytywać o leczenie w Mosznej, Ustroniu, aż wreszcie po pomyśle z Komorowem, zdecydowałem się na Kobierzyn. Przyznam, że byłem zaskoczony jednomyślnością - ponieważ zarówno terapeuta, jak i lekarz z PZP oraz prowadzący mnie na oddziale zamkniętym orzekli, że to najlepsze miejsce do jakiego mogę trafić.

Obecnie oczekuję na 1. konsultację, która przypadła mi na 9.04.2014. Łącznie musiałem wykonać 4 telefony (gdyż pierwotnie zaproponowano mi 2.09, później 15.07 i termin w/w po upływie dwóch kolejnych piątków). Przyznam, że moje wrażenia z rozmów telefonicznych okazały się naprawdę pozytywne. Do momentu w którym trafiłem na... forum :mrgreen: Żart... Nie zrażam się jednak, jestem zdeterminowany i wciąż mam wrażenie, że OLZO to miejsce jakiego szukam. Nie oczekuję współczucia, głaskania po główce, a i solidny kopniak w d...olną partię ciała mi się przyda. W miarę możliwości będę informował o moich kolejnych postępach w sprawie przyjęcia, a póki co mam dwa pytania:

1) Czy często zdarzali się na oddziale pacjenci z ZOK (jako zaburzeniem współwystępującym) oraz osobowością anankastyczną i zależną? Wiem, że w większości przypadków jest to borderline i o. narcystyczna, dlatego jestem zaciekawiony.

2) Czy w sklepach na terenie szpitala można płacić kartą (chyba już o tym było) i od jakiej kwoty?

 

Z góry dzięki za odpowiedzi i lekturę moich wypocin :P

 

Pozdrawiam Wszystkich czytających i ew. Przyszłych Kolegów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Jestem tu nowym użytkownikiem. Na wstępie chciałem podziękować Wszystkim za liczne informacje zamieszczone w wątku, które pomogły mi rozwiać wiele wątpliwości dotyczących oddziału (jeśli teraz lub w przyszłości zapytam o coś co było już poruszane na 149 stronach to z góry przepraszam :smile: ).

Więc... Od 13 lat leczę się na zaburzenia obsesyjno-komplulsyjne (czyli nerwicę natręctw). Od razu obalę tutaj często występujący mit - ja akurat nie jestem przewrażliwiony na punkcie zachowania czystości. Przez wiele lat jako tako funkcjonowałem przyjmując jedynie leki. Najpierw Anafranil, później Zoloft, Asentrę, Setaloft itp. W wieku ok 20 r. życia doszły mi do tego zaburzenia depresyjne, które jednak lekarze bagatelizowali tłumacząc to trudną sytuacją rodzinną, przejściowym kryzysem związanym z rozpoczęciem dorosłego życia i wtedy też skończyło się na farmakoterapii (dostałem Paxtin). Przez rok się jakoś przemęczyłem, później była znaczna poprawa i po raz kolejny sprawę swoich zaburzeń "zamiotłem pod dywan". Aż do zeszłego roku.

W okresie wakacyjnym, gdy próbowałem na własną rękę (wiem... :?) odstawić leki, najpierw dopadła mnie większość objawów opisanych w ulotce (skutków nagłego odstawienia), aż w końcu silny epizod depresyjny połączony z urojeniami i myślami samobójczymi. Skruszony zwróciłem się do lekarza (przyznając się do wszystkiego) i po raz pierwszy w życiu zdecydowałem się na podjęcie terapii indywidualnej (w nurcie behawioralno-poznawczym). Odbyłem łącznie ok. 30 prywatnych sesji, które z początku zdawały się "wyciągać mnie z dołka", jednak gdy wraz z terapeutą dotarłem do wielu bolesnych i zapomnianych przeze mnie wspomnień - znów się kompletnie rozsypałem, uzyskując efekt podobny do tego po odstawieniu leków. Zacząłem się coraz bardziej izolować od ludzi, zamykać w sobie - aż w końcu terapeuta zaproponował mi bym pomyślał o psychoterapii grupowej. Pomimo wyznaczonego terminu na o. otwartym nie dotrwałem, gdyż mój stan w końcu doprowadził mnie na zamknięty oddział psychiatryczny, gdzie podjąłem pierwszą w życiu nieudaną próbę samobójczą. O realiach jakie tam panują, nie muszę chyba pisać - pobyt tam wywołał u mnie traumę - jedynym "pozytywem" jaki wyniosłem z oddziału było przeprowadzenie testu MMPI, który potwierdził przypuszczenia mojego terapeuty co do zaburzeń osobowości. Mianowicie stwierdzono u mnie zaburzenia osobowości mieszane: osobowość anankastyczną i zależną, jednocześnie poddając w wątpliwość diagnozę o ZOK, którą zastąpiono: zaburzeniami depresyjnymi i lękowymi. Po pobycie na OZ powróciłem do terapii indywidualnej, a także miałem rozpocząć terapię na oddziale dziennym nerwic - jednak spanikowałem (podczas ubiegania się o pobyt na innym kilka miesięcy wcześniej, zostałem odrzucony jako "zbyt zaburzony"). W końcu znów wylądowałem szpitalu (tym razem ogólnym) kiedy stwierdziłem, że nie ma dla mnie ratunku i... zażyłem 50 antydepresantów wymieszanych z psychotropami. Dzięki Bogu zostałem odratowany i fakt ten diametralnie zmienił kierunek mojego myślenia. W końcu dotarło do mnie, że potrzebuję kompleksowej pomocy oraz że na ten moment leczenie ambulatoryjne nie jest wystarczające. Zacząłem się więc rozpytywać o leczenie w Mosznej, Ustroniu, aż wreszcie po pomyśle z Komorowem, zdecydowałem się na Kobierzyn. Przyznam, że byłem zaskoczony jednomyślnością - ponieważ zarówno terapeuta, jak i lekarz z PZP oraz prowadzący mnie na oddziale zamkniętym orzekli, że to najlepsze miejsce do jakiego mogę trafić.

Obecnie oczekuję na 1. konsultację, która przypadła mi na 9.04.2014. Łącznie musiałem wykonać 4 telefony (gdyż pierwotnie zaproponowano mi 2.09, później 15.07 i termin w/w po upływie dwóch kolejnych piątków). Przyznam, że moje wrażenia z rozmów telefonicznych okazały się naprawdę pozytywne. Do momentu w którym trafiłem na... forum :mrgreen: Żart... Nie zrażam się jednak, jestem zdeterminowany i wciąż mam wrażenie, że OLZO to miejsce jakiego szukam. Nie oczekuję współczucia, głaskania po główce, a i solidny kopniak w d...olną partię ciała mi się przyda. W miarę możliwości będę informował o moich kolejnych postępach w sprawie przyjęcia, a póki co mam dwa pytania:

1) Czy często zdarzali się na oddziale pacjenci z ZOK (jako zaburzeniem współwystępującym) oraz osobowością anankastyczną i zależną? Wiem, że w większości przypadków jest to borderline i o. narcystyczna, dlatego jestem zaciekawiony.

2) Czy w sklepach na terenie szpitala można płacić kartą (chyba już o tym było) i od jakiej kwoty?

 

Z góry dzięki za odpowiedzi i lekturę moich wypocin :P

 

Pozdrawiam Wszystkich czytających i ew. Przyszłych Kolegów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cynamonowydrwal, nie chcę Cię zniechęcać, ale uważam, że jeśli masz ZOK to ja na Twoim miejscu odpuściłbym sobie terapię w nurcie psychoanalitycznym. Jest nieskuteczna, a w niektórych przypadkach wręcz szkodliwa co zostało szeroko udokumentowane. Nie mam pojęcia w jaki sposób by tam podeszli do tej kwestii. Ja również mam ZOK (prawie wyłącznie myśli natrętne) i wiem, że jakiekolwiek głębsze analizowanie czegokolwiek sprawia, że mój stan się znacznie pogarsza. Zadaj sobie pytanie czy to jest dla Ciebie i jak reagujesz na nadmierną analizę wszystkiego. Co do osobowości obsesyjno-kompulsywnej i zależnej to jak najbardziej to miejsce jest odpowiednie i na tym bym się skupił. Wydaje mi się jednak, że takie diagnozy z oddziałów ogólnopsychiatrycznych są średnio wiarygodne. Test MMPI nie wystarcza, by zdiagnozować z.o., bo gdyby tak było to sam miałbym tych zaburzeń z 5 przynajmniej ;) Na jakiej podstawie w ogóle zdiagnozowano Ci osobowość obsesyjno-kompulsyjną? Czy mógłbyś (jeśli chcesz) napisać w jaki sposób się to u Ciebie objawia? Pytam z czystej ciekawości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cynamonowydrwal, nie chcę Cię zniechęcać, ale uważam, że jeśli masz ZOK to ja na Twoim miejscu odpuściłbym sobie terapię w nurcie psychoanalitycznym. Jest nieskuteczna, a w niektórych przypadkach wręcz szkodliwa co zostało szeroko udokumentowane. Nie mam pojęcia w jaki sposób by tam podeszli do tej kwestii. Ja również mam ZOK (prawie wyłącznie myśli natrętne) i wiem, że jakiekolwiek głębsze analizowanie czegokolwiek sprawia, że mój stan się znacznie pogarsza. Zadaj sobie pytanie czy to jest dla Ciebie i jak reagujesz na nadmierną analizę wszystkiego. Co do osobowości obsesyjno-kompulsywnej i zależnej to jak najbardziej to miejsce jest odpowiednie i na tym bym się skupił. Wydaje mi się jednak, że takie diagnozy z oddziałów ogólnopsychiatrycznych są średnio wiarygodne. Test MMPI nie wystarcza, by zdiagnozować z.o., bo gdyby tak było to sam miałbym tych zaburzeń z 5 przynajmniej ;) Na jakiej podstawie w ogóle zdiagnozowano Ci osobowość obsesyjno-kompulsyjną? Czy mógłbyś (jeśli chcesz) napisać w jaki sposób się to u Ciebie objawia? Pytam z czystej ciekawości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cynamonowydrwal, nie chcę Cię zniechęcać, ale uważam, że jeśli masz ZOK to ja na Twoim miejscu odpuściłbym sobie terapię w nurcie psychoanalitycznym. Jest nieskuteczna, a w niektórych przypadkach wręcz szkodliwa co zostało szeroko udokumentowane.(...) Na jakiej podstawie w ogóle zdiagnozowano Ci osobowość obsesyjno-kompulsyjną? Czy mógłbyś (jeśli chcesz) napisać w jaki sposób się to u Ciebie objawia? Pytam z czystej ciekawości.

Sporo czytałem o terapii psychoanalitycznej i rozumiem co chciałeś mi przekazać. Poniekąd mam co do niej mieszane uczucia, ale właśnie jestem ciekaw stanowiska jakie zajmą w mojej sprawie na OLZO.

Odnośnie Twoich pytań - to nie ma problemu :smile: Heh, mój ZOK również ogranicza się do natrętnych myśli (niekoniecznie związanych z sytuacją w której się znajduje, kiedyś np. byłem przewrażliwiony na punkcie tego czy nie rozwiązał mi się but, podwinęła koszulka itp. czy sprawdzania w domu pokręteł od kuchenki gazowej). Właśnie terapia behawioralno-poznawcza pomogła mi się z wieloma obawami uporać, choć paradoksalnie nie do końca rozwiązując problem, gdyż lęk związany w przeszłości z potrzebą kontroli/sprawdzania w/w, zastąpił częściowo lęk, który wciąż występuje, a ja nie jestem w stanie wskazać jego przyczyny :shock:

Osobowość anankastyczną (obsesyjno-kompulsyjną) zaś stwierdzono u mnie nie tylko na podstawie testu MMPI (nie wiem czy każdy taki jest, ale ja rozwiązywałem dwa z łączną pulą ok 700 pytań), ale po licznych rozmowach z terapeutą, psychologiem i pewnym psychiatrą. W moim zachowaniu występuje potrzeba zachowania kontroli nad moim zachowaniem, tym co się wokół mnie dzieje (w miarę możliwości) i moich działań. Tak naprawdę (co smutne) dopiero niedawno zauważyłem, że nieustannie postępuję według schematów, które bardzo mnie ograniczają. Kiedy mam coś wykonać, choćby listę jakichś czynności i zaplanuję je sobie wg pewnej kolejności, a później muszę ją zmienić to już odczuwam pewien dyskomfort. Ciężko też mi jest robić coś na szybko czy tzw. "odwal", bo wówczas nie widzę w tym sensu (oj, był z tym problem w pracach). Ciężko (choć nie zawsze) jest mi też współpracować w grupie (tu znów odniesienie do pracy - gdy ktoś coś zawalał, czułem potrzebę by to poprawić i przez to często byłem wykorzystywany). Wreszcie najistotniejsza kwestia - szczerze powiedziawszy ja już nawet na to przestałem zwracać uwagę, ale niemal do perfekcji opanowałem kontrolę wypowiadanych słów (coś à la syndrom rzecznika prasowego :P). W okresie dojrzewania często obawiałem się czy słowa, które skierowałem do mojego rozmówcy zostały właściwie zinterpretowane i potrafiłem (impuls) odtwarzać w głowie cały przebieg rozmowy czy spotkania, aby upewnić się czy kogoś nie uraziłem lub nie powiedziałem mu za dużo. To akurat najprawdopodobniej ma związek z serią gwałtów jakie przeżyłem w dzieciństwie, w każdym razie ten "nawyk" przez długo mnie zamęczał (rozumiem to w ten sposób, że jako ofiara długo [podświadomie?] uważałem, że sprowokowałem swoim zachowaniem oprawcę do działania...). Teraz już tak nie mam, ale od czasu do czasu męczy mnie potrzeba, gdy znajduję się w niecodziennej, stricte rutynowej sytuacji (wizyta w urzędzie, u lekarza, banku...) już jakby odruchowo by układać sobie w głowie co, w jakiej kolejności mam powiedzieć. Jakbym bez tego nie był w stanie się dogadać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie myślę... Wydaje mi się, że oni jednak nie patrzą na takie czynniki jak diagnoza. Na tych rozmowach raczej odczułam, że najważniejsza jest dla nich szczera chęć pracy nad sobą. Wkurzało mnie to, że nie wiedziałam, jak im taką chęć udowodnić. Ja akurat po pierwszej wizycie, którą przeryczałam i nie potrafiłam się uspokoić (gdzie na ogół jestem "zimnokrwista" i nie pokazuję żadnych emocji) i nie potrafiłam w żaden sposób sensownie odpowiadać na pytania, napisałam list do Pani ordynator. Musiałam i tak dosłać skierowanie, więc zrobiłam to przy okazji. Na rozmowie nic, tylko ryczałam nad swoją beznadziejnością, ale refleksje przyszły parę chwil później. Wtedy potrafiłam pewne sprawy wyjaśnić, a przede wszystkim sobie o nich przypomnieć. Później na każdej rozmowie był poruszany owy list... W efekcie poczułam się atakowana, że to zrobiłam, było mi mega głupio, że go napisałam. Ale zwykle tylko listami umiem powiedzieć, co chcę.... A to był tylko wywód wewnętrzny, nie wiem do końca o czym, bo był o wszystkim, o tym co czuję, i jak to rozumiem... I wydaje mi się, że to bardzo zaważyło o moim przyjęciu. Na 3 rozmowie, jak Pani terapeutka poruszyła temat mówiąc "Pani napisała list, dlaczego? Pani się czuła, że nie została zrozumiana? itd.", byłam wkurzona, byłam cholernie zła na siebie, że go napisałam. A teraz mam wrażenie, że to zaważyło o moim przyjęciu na oddział. Nikt mi nie zadał pytania, jak mam zamiar ogarnąć swoją firmę w trakcie pobytu. Nikt mi nie zadawał właściwie żadnych pytań, i nie wiem czemu, ale nie poruszałam tematu związków, które nie wychodzą, a są dla mnie mega istotne... A w które się nie wdaję, bo uważam je z góry skazane na porażkę. Nie poruszałam wielu istotnych tematów... Jedno co skomentowałam, to to, że latka lecą a ja jestem kompletną porażką życiową i jestem totalnie sama, i jak coś sobie zrobię to może dopiero komornik mnie znajdzie. Co zabawne, jestem sama z własnego wyboru, każdego kto chce się zbliżyć w jakiś dyplomatyczny sposób spławiam, odraczam, wyganiam... Na jakiejś jednak podstawie dostałam termin przyjęcia.

 

Niki333, uważam, że nie powinnaś się obawiać braku diagnozy. Poza tym możesz się zgłosić do kogokolwiek w regionie i postawienie diagnozy na podstawie MMPI i innych testów kosztuje prywatnie około 80-100zł, no może z innymi testami nieco więcej, ale to nie jest ważne. Wydaje mi się, że jest ważnym co się czuje i jak bardzo chce się to zmienić... Ktoś mi napisał na forum, że pierwsze o co pewnie zapytają, to jak chcę ogarnąć pracę. Na wszystko są sposoby jeśli się bardzo chce. A biorąc pod uwagę fakt, że osoby zaburzone, by sobie radzić potrafią świetnie kombinować, mogą naprawdę wiele... Ehhh jeśli się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie, ot tyle...

A co do ich etapu diagnostycznego, to nie dziwię się, że wiele osób odpada. Bardzo wiele osób z zaburzeniami chce sobie pomóc, ale za bardzo obawia się tego że utracą siebie. Oni chyba czekają na osoby, które już doświadczyły "totalnego dna" i nie mają innego wyjścia jak albo pomóc sobie pokornie uczestnicząc w terapii, albo dalej walczyć z wiatrakami, co staje się w pewnym momencie bez sensu. Grunt to refleksja.... Ehhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niki333, uważam, że nie powinnaś się obawiać braku diagnozy. Poza tym możesz się zgłosić do kogokolwiek w regionie i postawienie diagnozy na podstawie MMPI i innych testów kosztuje prywatnie około 80-100zł, no może z innymi testami nieco więcej, ale to nie jest ważne. Wydaje mi się, że jest ważnym co się czuje i jak bardzo chce się to zmienić... Ktoś mi napisał na forum, że pierwsze o co pewnie zapytają, to jak chcę ogarnąć pracę. Na wszystko są sposoby jeśli się bardzo chce. A biorąc pod uwagę fakt, że osoby zaburzone, by sobie radzić potrafią świetnie kombinować, mogą naprawdę wiele... Ehhh jeśli się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie, ot tyle...

A co do ich etapu diagnostycznego, to nie dziwię się, że wiele osób odpada. Bardzo wiele osób z zaburzeniami chce sobie pomóc, ale za bardzo obawia się tego że utracą siebie. Oni chyba czekają na osoby, które już doświadczyły "totalnego dna" i nie mają innego wyjścia jak albo pomóc sobie pokornie uczestnicząc w terapii, albo dalej walczyć z wiatrakami, co staje się w pewnym momencie bez sensu. Grunt to refleksja.... Ehhh

 

Wiem że każdy sam za siebie decyduje ale w moim przypadku jest to trochę skomplikowane tzw taki wyjazd. Byałm już na terapii grupowej i indywidualnej i nic mi to nie dało. Testy psychologiczne rwnie miałam robione. Napisałam do tego szpitala i mi odp że nie wiadomo czy się dostane bo parwie wszytskie miejsca są już zajęte i podali linki do innych miejscowości. Ale tam nie lecza zaburzeń osobowści ale tylko nerwice i depresje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niki333, uważam, że nie powinnaś się obawiać braku diagnozy. Poza tym możesz się zgłosić do kogokolwiek w regionie i postawienie diagnozy na podstawie MMPI i innych testów kosztuje prywatnie około 80-100zł, no może z innymi testami nieco więcej, ale to nie jest ważne. Wydaje mi się, że jest ważnym co się czuje i jak bardzo chce się to zmienić... Ktoś mi napisał na forum, że pierwsze o co pewnie zapytają, to jak chcę ogarnąć pracę. Na wszystko są sposoby jeśli się bardzo chce. A biorąc pod uwagę fakt, że osoby zaburzone, by sobie radzić potrafią świetnie kombinować, mogą naprawdę wiele... Ehhh jeśli się czegoś bardzo chce, to się to osiągnie, ot tyle...

A co do ich etapu diagnostycznego, to nie dziwię się, że wiele osób odpada. Bardzo wiele osób z zaburzeniami chce sobie pomóc, ale za bardzo obawia się tego że utracą siebie. Oni chyba czekają na osoby, które już doświadczyły "totalnego dna" i nie mają innego wyjścia jak albo pomóc sobie pokornie uczestnicząc w terapii, albo dalej walczyć z wiatrakami, co staje się w pewnym momencie bez sensu. Grunt to refleksja.... Ehhh

 

Wiem że każdy sam za siebie decyduje ale w moim przypadku jest to trochę skomplikowane tzw taki wyjazd. Byałm już na terapii grupowej i indywidualnej i nic mi to nie dało. Testy psychologiczne rwnie miałam robione. Napisałam do tego szpitala i mi odp że nie wiadomo czy się dostane bo parwie wszytskie miejsca są już zajęte i podali linki do innych miejscowości. Ale tam nie lecza zaburzeń osobowści ale tylko nerwice i depresje.

 

 

Masz opisany ich proces przyjęcia. ==== >>> http://www.mp.pl/artykuly/44093 Skoro byłaś na terapiach, to diagnozę chyba masz, przynajmniej wstępną.. dajesz im kopię dokumentacji z terapii i tyle... Poza tym taki wyjazd chyba dla każdego jest podobnie skomplikowany :) więc uszy do góry :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To generalnie wystarczy, ale zawsze możesz poprosić o kopię karty choroby u psychiatry i psychoterapeuty (oni każdą wizytę mają obowiązek opisywać). Wydają bez problemu, bo taki mają obowiązek. Trza tylko za ksero zapłacić :)

 

Powiem szczerze, że mi się dziwnie czytało o sobie. Na szczęście zniechęciłam się lekarskim pismem po 3 stronach i w końcu nie przeczytałam tego, ale dołączyłam też im do zestawu wypisów i testów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie mówiłam psychiatrze, że mam mieć dokumentację, a ona opisała tylko krótko historię leczenia na tylnej stronie skierowania. Myślisz więc, żeby skserować też całą kartę? Czy mogę iść po prostu do przychodni i poprosić o to w rejestracji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×