Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filmy i seriale


Magnolia

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie skończyłam " into the wild " ... Hmm spodziewałam się więcej po ocenie na FW. Mało który film został zaszczycony oceną dobijającą do 8 .

Przykre trochę że koniec był taki a nie inny - poszedł w dzicz na tyle że zbyt namiętnie go przytuliła. Natura jako femme fatale.

Tak mi sie rzuciło....

Po za tym treść mieszcząca się w ramach łatwej przyswajalnosci z jednoczesnym wybuchem życiodajnych minerałów egzystencjonalizmu. Wszystko w zawstydzającej duszę otoczce krajobrazowej. Do tego kojąca muzyka poruszająca jakieś pierwotne struny wnętrza....

Może tak wysoka nota jest w rzeczywistości za stan w który film potrafi wprowadzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja12, widziałem wczoraj ,,Służąca 2016'' i powiem, że azjatycki twist to nadal wysoki twist. Wizualnie piękny, intrygujący dość perwersyjny. Jak komuś nie przeszkadza azjatycka ekspresja i erotyka to na pewno nie będzie to zmarnowany czas, bo film z tych ciekawych przykuwaczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C&S, Wiesz co, ja mam pewien problem z kinem azjatyckim ale ten problem jest chyba we mnie, nie w tym kinie:) Nie za bardzo podoba mi się ta ich skrajność, to że bohaterowie są jak naćpane pokemony albo sterylni, doskonale wykadrowani na wysokie c# i atmosfera może być cięta nożem. To też pewnie problem filmów które wybieram, więc ostatnio wybrałem kino środka,,Chungking Express'' to co lubię w europejskim, w Bałkanach i tu odkryłem, że to być może jednak moja interpretacja, brak obycia z tym kinem szkodzą.

Zdaje sobie spraw, że bez wielu regionów świata kino mogłoby nie istnieć ale nie jest to z pewnością Azja ale nie mam jakiś rozległych doświadczeń z ich kinem, z kinem autorskim to już w ogóle choć mogło by mi bardziej siąść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja12, widziałem wczoraj ,,Służąca 2016'' i powiem, że azjatycki twist to nadal wysoki twist. Wizualnie piękny, intrygujący dość perwersyjny. Jak komuś nie przeszkadza azjatycka ekspresja i erotyka to na pewno nie będzie to zmarnowany czas, bo film z tych ciekawych przykuwaczy.

O, Azjatki, to obejrzę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Źródło " kurczę piękny film. Rozpłynęłam się tam w głównej bohaterce i w widokach - ta gwiazda, kosmos ... achh aż mi się tak melancholijnie zrobiło .

Fabuła superowa , oryginalna .

 

" Człowiek z Ziemi " dla mnie dobry film na Prima Aprilis. Totalnie do mnie nie trafił. A końcowa scena wydała mi się żenującą przesadą .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

android, Ja trochę widziałem ale to przygoda typu:

Idziesz do drogiej restauracji. Zamawiasz coś czego nazwę dłużej się wymawia niż się to je. Po czym okazuje się, że u ciebie jest to ,,makaron z sosem'' ale u ciebie smakuje a tu jest niedobre ale drogie. Więc wmawiasz sobie, że nie jest złe to pewno dlatego, że ślinianki nie obyte z takim smakiem, uśmiechasz się i myślisz - ale fajnie.

Po czym kelner przynosi rachunek i patrzysz na te niekończące się zera z niesmakiem. Wtedy on pyta ,,czy coś jest nie tak'':

,,Tak, w zasadzie w rubrykach tak/nie, nic nie jest na tak''

K - zawołać mistrza kuchni?

TY- tak i mistrza finansjery bo ja to będę musieć brać na raty i to na dwa lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałam " Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham". Chyba się odwodniłam na tym filmie. Płakałam przez prawie cały czas jego trwania. Świetnie zagrany "dokument".

Myślę, że jest to fajna sprawa, szczególnie dla tych którzy na terapię chodzą. Można sobie pewne rzeczy porównać- to co chce przedstawić nam ten film, ciężko mi go nazwać dokumentem, a to co znamy ze swoich doświadczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pustkowie-dość ciekawy czeski serial, sklasyfikowany jak kryminał, nie ma jakiejś wartkiej akcji, ale ma swój urok i dobre zdjęcia. Skupia się głównie na obrazie społeczeństwa, życiu codziennym. Troche lajtowy w porównaniu do innych seriali kryminalnych, które oglądałam np. The Killing. Ogółem 7/10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia rodzina - jak dla mnie gniot. Raz, że o typie w życiu nie słyszałem a dwa, że dla niezorientowanej osoby film jest po prostu do bani. Jeżeli ktoś żywo nie interesuje się owym Beksińskim to radzę trzymać się od tego filmu z daleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To powiedz mi Kontrast co ten film przedstawia takiego istotnego dla zwykłego, szarego widza? Wal! bo może ja całkowicie głupi jestem i nie dostrzegam dzieła w tym "dziele"..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C&S, To jest film o rodzinie Beksińskich, nie o Beksińskim. To pierwsze czego nie zauważyłeś.

To portret tego jak istnieje w pewnym sensie dysfunkcyjna rodzina. Dobre zdjęcia, w miarę scenariusz. Ciekawe ujęcia, dobre role, materiały archiwalne, historia. Dobry debiut.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast to, że o jakiś tam Beksińskich to zdążyłem zauważyć. Dysfunkcyjna rodzina? Większość ludzi ma jakiegoś pierdolca, więc co w nich takiego ciekawego, bo nic nie zauważyłem. Scenariusz to nieciekawa papka - ot, jakiś zlepek pierdół. Dobra kamera? Ha ha ha. Polacy i dobra kamera.. no weź :D Polska kinematografia w XXI wieku obecnie praktycznie nie istnieje, czasem wyjdzie coś "nawet", ale to coś na kształt anomalii a ten film dla mnie po prostu jest nędzny, nieciekawy i zwyczajnie o niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

C&S, Dla ciebie, ale niestety nie posiadasz żadnej merytorycznej umiejętności aby to wytłumaczyć (co nie gra i jak prawidłowo powinno być) posługujesz się,,dla mnie'' dla ciebie może tak być bo widać to po twoim guście. Polscy operatorzy są w ścisłej czołówce światowej.

Dalej nie chce mi się nawet tłumaczyć bo pojęcie może jakieś o filmie masz ale tym mainstreamowym. Może.

 

,,jakimś Beksińskim'' dobrze sobie dojebałeś tym gwoździa do opinii patyka :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kontrast, operatorzy na świecie, ale nie w Polsce. W Polsce wszystko jest kręcone głównie z ręki i nie ma tu mowy o żadnej dobrej kamerze. Drgawek można tylko dostać. Oczywiście, że jest to moja subiektywna opinie, bo jakże by inaczej, wszak obiektywizm to tylko złudzenie. Co do filmu to cała ta historia jest dla mnie po prostu płytka i nieciekawa. Nie znalazłem w niej nic interesującego. Gdyby ten film był jeszcze trudny, ciężki. Jednak nie, on jest po prostu ekstremalnie męczący. Blokowisko lat 70-tych ma mi dać do myślenia? Ukazany banał i karykatura? Wszechobecny pierdolec ludzki?

Fakt, nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek o tym człowieku słyszał, wszak za nastolatka radia nie słuchałem, więc jakżeby inaczej. Zdolny, nie zdolny - mało istotne, ot kolejny samobójca więcej, ale żeby historia była w ciekawy sposób opowiedziana a nie takie nie wiadomo co.

Co do mainstreamu.. może nie uwierzysz, ale oglądam różności i te mieniące się ambitnymi też, sęk w tym, że te wielce ambitne najczęściej są chłamem pokroju Antychrysta - Larsa Triera, który przedstawiał swoje "dzieło" jako psychologiczną ambrozję..

Mogę być patykiem i filmowym ignorantem - lata mi to i jeśli mam wybierać, wolę dobry mainstream - przynajmniej wkurzać się nie będę zmarnowanym czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

" Kruk " - niby pomysł ciekawy , muzyka zmysłowo dobrana , a jednak jakieś niedopracowanie. Aktorzy odegrali dobrze swe role , jednak wydaje mi sie że w przypadku tego filmu - mniej znaczyło by lepiej.

 

"Pręgi " smutna i katastrofalna podróż w głąb psychiki dziecka , śladami wspomnień. Co do fabuły - szału nie ma - ale też nie było tragedii .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Filmy warte obejrzenia i przeze mnie polecane.

 

One Flew Over the Cuckoo's Nest

Lot nad kukułczym gniazdem (1975)

reżyseria: Miloš Forman

 

One_Flew_Over_the_Cuckoo

 

Ocena z filmweb: 8,5

 

Recenzja z filmweb:

Kilkadziesiąt lat temu Michel Foucault napisał studium postaw wobec chorób psychicznych, "Historię szaleństwa w dobie klasycyzmu". Postulował w nim przede wszystkim zmianę poglądów na to, jak leczyć zaburzenia psychiczne. Przeszliśmy długą drogę, od trepanacji czaszek i krępowania łańcuchami - do komfortowych szpitali i leczenia farmakologicznego. Efektem ubocznym tych rozważań było zaś stwierdzenie, że tak naprawdę - to nikt nie jest normalny. Każdy z nas w jakimś stopniu odbiega od "idealnego" wzorca normalności - i można powiedzieć, że jest troszkę szaleńcem...

 

Na pewno wielu nazwałoby szaleńcem Kena Keseya. Kontestator, hippis, narkoman, słynny z powodu poddania się zabiegowi elektrowstrząsów tylko po to, by sprawdzić "jak to jest". Gdy w 1962 roku napisał jednak "Lot nad kukułczym gniazdem", niemal z miejsca stał się - on i jego dzieło - obiektem kultu. Historia walki niepokornego McMurphy'ego o godność; wieloznaczna, alegoryczna - doskonale wpisała się w nurt książek krytykujących nie tylko stosunek nasz do chorych psychicznie, ale też kulturę ówczesną i władzę totalną.

 

Powieść stworzona niemal została do ekranizacji - kino kocha wszak anarchistów, buntowników, wariatów, którzy tak naprawdę wariatami są mniejszymi niż wszyscy inni. Już w 1975 znany reżyser pochodzenia czeskiego Milos Forman stanął za kamerą, by takiej ekranizacji dokonać. I dokonał. A nawet chce się napisać: DOKONAŁ. Bo stworzył prawdziwe arcydzieło.

 

To film o walce. Główny bohater, Randy Patrick McMurphy, zostaje zamknięty w szpitalu psychiatrycznym jako "osoba antyspołeczna". Rzeczywiście, jest przestępcą - nie chciał jednak dać się zamknąć w więzieniu, toteż zasymulował chorobę psychiczną. W szpitalu czeka go spotkanie z całą "menażerią" typów zaburzeń - jest wśród nich wielki Indianin, zapewne autystyczny niemowa, jest cała gama zboczeńców i dewiantów. Jest też personel - z sadystyczną siostrą Ratched na czele. I zaczyna się walka - która stopniowo, z dziecinnej, sztubackiej błazenady staje się wojną o najwyższe wartości. McMurphy w naszych oczach "awansuje" do poziomu rzecznika inności, ułomności - i przez to rzecznika wszystkich wartości indywidualistycznych, twórczych, niebanalnych. On jako jedyny traktuje chorych jak normalnych ludzi. Czyli tak naprawdę jest w stanie przyjąć ludzkość taką, jaką jest...

 

Alegoryczny scenariusz oparty był głównie na antagonizmie dwójki ludzi - i aktorom udało się go odegrać wspaniale. Nicholson stworzył - nie boję się powiedzieć - najwybitniejszą kreację w swej karierze. Jest w nim zwierzęca niemal energia, rozsadzająca pręty krępujących go ram. Biega, krzyczy, śmieje się, jest głośny, jest go pełno w każdym kadrze - porywa za sobą. Jednocześnie jest też kwintesencją archetypowej męskości: to, jak ogląda mecz, jak gra w koszykówkę, jak jedzie z innymi nad morze łowić ryby, jak opowiada o swych miłosnych podbojach - przyprawia o dreszcz; w jakiś "magiczny" sposób Nicholson staje się jednocześnie trenerem, mentorem, ojcem i kapłanem życia - by pod koniec stać się religijną niemal ofiarą za nasze przebudzenie. A jego antagonistka? Przypomnijcie sobie panią z okienka na poczcie. Złośliwą sąsiadkę, dzwoniącą na policję, gdy w mieszkaniu na piętrze ktoś włączy radio. Kontrolera w autobusie. Zimną panią dyrektor. Każda z tych postaci ma w sobie tę cechę, którą genialnie wydestylowała Louise Fletcher, odgrywając siostrę Ratched. Ten niemy rozkaz absolutnego poddania się, wyzbycia się wszystkiego, co indywidualne - Fletcher odgrywa w prosty sposób, pozbawiając swą twarz jakichkolwiek emocji. Mamy do czynienia z idealnym robotem - tym straszniejszym, że zestawionym z "szalejącym" Nicholsonem.

 

Cały ten obraz jest naprawdę wiekopomny - a poszczególne sceny, np. wspomniane wcześniej oglądanie wyłączonego meczu, komediowy wyjazd na ryby, gra w koszykówkę, pierwsze słowa Wodza czy wielki finał - każdy znać powinien... I jeszcze ten rozpoznawalny rys reżyserii Formana (zastosowany przez niego także w późniejszym "Amadeuszu" z 1984 roku) - ewolucja klimatu filmu od nieomal komediowego do dramatu, tyczącego się spraw najwyższych. Cóż, sprawdza się "Lot..." z pewnością na każdym z poziomów interpretacji - jako analiza stosunku do chorych psychicznie; apoteoza walki z wszystkimi "systemami"; konflikt potrzeb indywidualizmu z "ucieczką od wolności"; freudowska analiza psychiki ludzkiej (gdzie Nicholson-Id walczy z siostrą Superego-Ratched o Wodza, czyli zagubione Ego). Forman stworzył dzieło wybitne, film "wgryzający" się w duszę i pozostający w niej na zawsze.

 

Czy jesteś więc normalny? Co więcej zaś - czy jeśli tak, to możesz być z tego dumny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×