Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tracę znajomych i mam to gdzieś - problem


Gość magdalenabmw

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim.

Mam pewien problem. Od jakiegoś czasu odsuwam się od znajomych, nie chodzę na imprezy, rezygnuję z wyjazdów, z nikim sie nie spotykam. Trochę z winy nerwicy, a trochę z własnego wyboru. Poprostu mi sie nie chce. Najgorsze jest to że zrobił mi sie strasznie niewyparzony język.

Przykład? Mam np kolegę który nosi irokeza, jest imprezowiczem, nosi różowe bluzki itp Nawet go lubiłam, ale ostatnio zaczął mnie podskórnie wkurzać i na forum naszego roku (studiujemy razem) napisałam mu ze jest palantem i powinien sie cofnąć do gimnazjum.

Ostatnio coraz częściej mówię co myślę. Wygarniam znajomym to co zawsze miałam ochotę, ale przez kulturę nie wygarniałam.

Jestem cięta wobec koleżanek, kolegów, wale z mostu jak mi coś nie odpowiada. I widzę że zamiast kumpli...robi mi sie stado wrgow. Najgorsze jest to, ze ja kompletnie mam to w d**ie, i nie mam chęci naprawiac z nimi tych stosunków.

 

Poradzcie coś, bo zaraz z 500 znajomych na naszej-klasie zrobi mi sie 20 :(

 

;):lol::mrgreen:

 

Co sie dzieje ze mną? To nerwica???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo boje sie tego że przesadze i dojdę do punktu, kiedy będę mieć samych wrogów i to z ludzi na których kiedyś mi zależało. I zostanę sama.

 

[Dodane po edycji:]

 

I w sumie teraz, jak sobie uświadamiam problem to zaczynam nie mieć w dupie...... Bo widze ze cos nie tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej jest nie tłumić emocji, skoro czujesz potrzebę wygarnięcia komus czegoś to wal śmiało :) Ja uważam ze to jedna z lepszych terapii :) u mnie się to równiez skonczyło zawężeniem grupy znajomych która zresztą zawsze była mała ale jednak była, teraz nie ma.

Z tym że ja mam to serio gdzieś bo potrzeba bycia kochanym i lubianym na każdym kroku a co za tym często idzie idea przytakiwania każdemu i tłumienia prawdziwych uczuć i słów,przyczyniła sie po części u mnie do silnej nerwicy.

Zazdroszcze ludziom takich problemów :)

pozdro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victorku- a nie miałeś obaw że wkoncu zostaniesz sam ? Ja tez mam to gdzies, ale po napisaniu pierwszego posta zaczełam się nad tym głębiej zastanawiać i doszłam do wniosku ze muszę coś z tym zrobić bo to nie jest normalne. Zawsze mówiłam to co myślę, ale teraz już przechodzę sama siebie.

 

Myślisz że takie zawężenie grupy kolegów i koleżanek wyjdzie mi na dobre? Że to forma terapii?

W sumie lepiej nie mieć znajomych niż mieć takich którzy działają na nerwy... Swoją drogą zaczeli mnie ostatnio drażnić ludzie ktorych darzyłam sympatią i nigdy mnie nie denerwowali. No i ta potrzeba podswiadoma bycia lubianym.. Dziwne to wszystko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ja raczej obaw takowych nie miałem, ze zostanę sam czy coś, bo w sumie zawsze byłem jakiś osamotniony :) i szczerze mówiąc nigdy mi to nie przeszkadzało.

Nie znam twoich relacji jakie były wcześniej między tobą a twoimi znajomymi, ale jeżeli teraz twoje uwagi pod ich adresem są typowo złośliwe, nie mające odpowiedzi w rzeczywistści to faktycznie może warto przystopować, ale jeżeli jest to coś co budzi w tobie negatywne emocje z różnych faktycznych powodów to po co to tłumić :)

Prawdziwi znajomi po czymś takim od razu nie odchodzą :)

Potrzeba bycia lubianym to normalne u każdego z nas, ale jezeli osiąga ona rozmiar że nigdy prawie nie odzywamy sie, nawet jak cos nas wkurza czy boli, byle tylko nikogo nie urazić (nie stracic) to trzeba sie zastanowić czy warto, przynajmniej u mnie nie było.

Wolę mieć 2 znajomych którzy otwarci są na moją podstawną krytykę :) niz 500 przy których znów musze sie tłumić.

Ale to też zależy od każdego z nas indywidualnie

 

[Dodane po edycji:]

 

Albo możliwe że teraz masz po prostu taki czas, gdzie każdy cię wkurza i końcu to minie i znów bedzie wesoło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to jest bardzo zróżnicowane, bo jestem niemiła i dla znajomych ze szkoły (czyli lużna znajomość) i dla przyjaciółki- już ex, przez moje zachowanie, a znam ją od 16lat. I to trochę bolało. Poprostu nie wytrzymałam i powiedziałam co mnie wkurza. Zawsze móiwłam co myślę ale jak był powod. A teraz? Bez powodu, ot tak. Poprostu. Tak jak z kolegą który wkurzył mnie tym, ze .... dużo imprezuje i niepoważnie podchodzi do życia (chociaz nic mnie to nie powinno obchodzic).

 

Wiesz co, wezmę przykład z Ciebie. Mam chłopaka, mam kota, mam rodzinę. A reszte mam w dupie, niech sie dzieje wola Boża, skoro mnie wkurzają to szkoda moich nerwow.

 

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie są przyjaciólmi, tzn większość. Ale też troche lękam sie sytuacji, ze naskoczylam na jednego (ktory jest bardzo lubiany w grupie, u mnie na studiach) i przez to reszta grupy- naszych wspolnych znajomych, ktorzy de facto liżą mu dupę- odwroci sie ode mnie. A glupio tak byc samotnikiem w szkole, tym bardziej ze rok temu byli mi ci ludzie nprawde bliscy, dobrze sie kolegowalismy. Teraz cos nie wychodzi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, tak troche wiem o czym mówisz ale to raczej wpływ tego czegos (nerwicy) obojętniejesz musisz trochę popracować nad tym bo faktycznie sie pomniejszy Ci grono lubiących Cie osób .

 

a śmieszna odpowiedz daj link będziesz mieć 21 :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie jak shadow_no, nie widzę problemu....a co jeśłi z 500 będzie 20? Czy to coś zmieni w twoim życiu? Może to włąśnie będą te osoby które potrafią się z tobą dogadać?

Ja już na początku nerwicy i depresji zrobiłam taki przesiew...ale dzięki temu wiem na kogo mogę liczyć :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam się z Linką i Shadem.

też mi się zmniejszyło grono dobrych znajomych, a właściwie ludzi, z którymi utrzymuję kontakt. niestety nawet tacy, których uważałam za dobrych przyjaciół odsunęli się ode mnie, bo nie rozumieli przez co przechodzę (oczywiście nie wszyscy). i tak jak Ty Madzia, mam to w dupie, tyle że staram się nikogo nie obrażać (chyba, że zasłuży ;) ) - ja ogólnie ignoruję ludzi, których nie lubię, po prostu nie istnieją dla mnie, nie staram się na nich otwierać..., nawet jak mnie drażnią, a muszę się z nimi stykać, nie chce mi się z nimi walczyć, po prostu olewam ich....

naprawdę lepiej mieć małą, lecz wypróbowaną grupę bliskich i przyjaciół. przecież to oni są z nami w naszych radosnych i mniej radosnych chwilach, a nie tłumy znajomych z nk...

pozdrowionka :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iryss- ja juz siebie za bardzo kocham chyba, malo kto jest tak narcystyczny jak ja :oops:;)

 

Ja moich znajomych nie tace przez to, ze nie rozumieja mojej nerwicy bo rozumieją... Trace ich przez to, ze ich obrażam.

 

Linko- ztym ze z 500 zostanie mi sie 20, to byl tylko zart, tak naprawde zawsze mialam mala grupe dobrych znajomych, a teraz stracilam nawet przyjaciolke, zostal mi sie tylko chlopak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehe Shadow- jasne, ze lepiej miec tylko chlopaka ktory kocha niz stado znajomych :) Ale miloby bylo miec jakas kolezanke chociaz, zeby miec do kogo zadzwonic... A tak musialam telefon sprzedac, bo mi sie potrzebny. Doslownie.

 

Iryss- zalezy mi na niej, bo przyjaznimy sie -> przyjaznilysmy sie, kupe lat. Mieszkalysmy obok siebie, teraz mamy dalej bo 45km, ale to nie problem by byl... Czasem tak jest, ze ludzie dorastaja i okazuje sie ze maja zupelnie rozne poglądy... I juz sie nie dogaduja :( Ona mi ciagle cos wypominala, wyszydzala, ciagle cos jej nie pasowalo. Wkoncu zaczelo mnie to draznic i odsunelam sie od niej. Wkoncu liny miedzy nami poscily. Koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim.

Mam pewien problem. Od jakiegoś czasu odsuwam się od znajomych, nie chodzę na imprezy, rezygnuję z wyjazdów, z nikim sie nie spotykam. Trochę z winy nerwicy, a trochę z własnego wyboru. Poprostu mi sie nie chce. Najgorsze jest to że zrobił mi sie strasznie niewyparzony język.

Przykład? Mam np kolegę który nosi irokeza, jest imprezowiczem, nosi różowe bluzki itp Nawet go lubiłam, ale ostatnio zaczął mnie podskórnie wkurzać i na forum naszego roku (studiujemy razem) napisałam mu ze jest palantem i powinien sie cofnąć do gimnazjum.

Ostatnio coraz częściej mówię co myślę. Wygarniam znajomym to co zawsze miałam ochotę, ale przez kulturę nie wygarniałam.

Jestem cięta wobec koleżanek, kolegów, wale z mostu jak mi coś nie odpowiada. I widzę że zamiast kumpli...robi mi sie stado wrgow. Najgorsze jest to, ze ja kompletnie mam to w d**ie, i nie mam chęci naprawiac z nimi tych stosunków.

 

Poradzcie coś, bo zaraz z 500 znajomych na naszej-klasie zrobi mi sie 20 :(

 

;):lol::mrgreen:

 

Co sie dzieje ze mną? To nerwica???

 

No i bardzo dobrze, że mówisz to co myślisz ja nad tym cały czas pracuję i ciężko. Myślisz, że inni Tobie nie mówią tego co myślą? Pewnie nie raz uraził Cię ktoś, ale oni maja to w d... i Ty też miej. Wiadomo trzeba to robić z wyczuciem. A znajomi to tylko znajomi liczą się prawdziwi przyjaciele. Wole 20 dobrych przyjaciół i kumpli niż 500 znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chłopak to bardzo dużo i ciesz się tym :) przydała by Ci się jeszcze jakaś przyjaciólka, ale nic na siłę. A z tymi znajomymi to też nic na siłę, jeżeli faktycznie im na Tobie zależy to się będą odzywać znam to z autopsji. Mówisz to co myślisz i to się liczy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że nie fajnie mieć jedną osobą na której świat się kończy, to powoli prowadzi do uzależnienia - zdrowo czasem spotkać się ze "swoimi" znajomymi..........ale jak pisze Adaś2222, nic na siłę....raczej martwiłabym się Magda, o to, że miałaś "lichych" znajomych skoro tak nagle wszyscy cię opuścili.....nie miałaś żadnej przyjaciółki która wie co się dzieje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Linko- mialam jedną, od serca, ale nie moglam juz zniesc tego ze ona ciągle robila mi wyrzuty, ciągle cos bylo we mnie złego co jej nie pasowalo. Porownywala mnie do naszych wspolnych kolezanek i wypominala mi ze tamta ma to i tamto super, a ja jestem beznadziejna. Wszystko co robilam, mowilam bylo zle. Dlatego ta przyjazn nie miala chyba szansy trwac.. Zbytnio sie roznilysmy kiedy juz okres dojrzewania sie skonczyl. Znajomych jakis tam nadal mam, ale sa to ludzie ktorych nie widzialam xxx czasu, ew. jak sie spotkamy na ulicy to jest 'Czesc, co slychac?'.. a to chyba troche za malo aby czlowiek nie czul sie samotny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×