Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwica mija!


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Patrząc rok wstecz,jest znacznie lepiej,nie mogę powiedzieć że już w 100% jest dobrze, ale o "niebo lepiej",niż w zeszłym roku,jakoś mniej krytycznie patrzę na siebie,powoli coś tam zmieniam,ogólnie jest znacznie lepiej,niema we mnie tego marazmu i totalnego "wyłączenia" gdy jedyną motywacją było "odbębnić" dzień..

Ale to jednak nie koniec,jest jeszcze wiele do nadrobienia,sporo mechanizmów do zwalczenia itd..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja czuję się lepiej. Dziwiłem się, czemu żaden lek nie działa na duszności i nawet pół roku brania paro nie pozwoliło mi normalnie funkcjonować. Pomaga mi... 20mg Propranololu. Do tego minimalna dawka wenlafaksyny i okruszek Trittico (25mg). Żałuję tylko zmarnowanego pół roku z parkosetyną, no ale trudno (a zmarnowane te miesiąca były na pewno, byłem człowiekiem zombie, teraz schodzenie z paro do zera to dla mnie pestka). Cieszę się, że mogę już lepiej funkcjonować i powoli wracać do swoich pasji. Miło czytać, że Wy też się lepiej czujecie, życzę Wam całkowitego powrotu do zdrowia :) Kto chorował ten wie, że nie ma niczego cenniejszego niż zdrowie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helo moji przyjaciele jak sie czujecie.moja nerwica dala ostatnio mi urlop lepiej sie czuje.bo sama chcem sie lepjej czuc doszlam do wniosku ze to odemnie zalezy!!to moje cialo a ona jest tylko zbednym gosciem,te forum pomoglo mi tez duzo ,dalo mi do zrozumienia ze jestem normalna kobieta i te wstretne natrectwa ,bol glowy to normalna reakcja nerwicy!jestesmy normalni ludzie mozemy dac sobie !!UWIERZMY W SIEBIE!A NIE W LEKI i musimy ignorowac strach.wiem to nie latwe ale naprawde w czasie ataku pomoze nam swieze powietrze slowa takie jak ach ten tatk zaraz minie lub czekolada cos slodkiego ja ostatno gram w play station!;) zaden lek zaden psychiatra psycholog kolega ksiazka cwiczenia nie pomog nam jesli sami nie bedziemi chcieli !nie czakajmy na cud nauczmy sie swojich mozliwosci ,badzmy silni bo z pomoca innych bez naszej pomocy i wiary w siebie bedzmy stac w miejscu ogladajac tych co ida do przodu a oto nam chodzi isc przez zycie a nie uciekac!!!

tylko uwazaj nie wciagnij sie za bardzo w playa bo stracisz swiat naokolo siebie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy zacząłem brać psychotropy 5 miesięcy temu nie sądziłem ze napiszę posta w tym temacie, nawet bym do niego nie wszedł. A tu proszę miesiąc temu coś zaskoczyło. Nie mówię że lęki się skończyły, ale nie jest to jeden ciągły lęk tylko przychodzi i odchodzi :P Ludzie na prawdę trzeba walczyć o siebie ;) Normalnie nie wierze.

 

 

 

Trzymajcie się będzie dobrze !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) ja po tygodniu brania zomirenu dzis postanowiłam go odstawić. Poza dziwnym "pływaniem" w głowie czuję się dobrze. nie narzekam na gorące policzki ani n ucisk w skroniach.. Błogi spokoju trwaj!! za tydzień idę na wesele z bardzo fajnym facetem i mam zamiar dobrze sie bawić, a ta CHOLERA niech mi nie krzyżuję planów!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tym większe osiągnięcie, że udało się wszystko dzięki terapii:)a w jakim nurcie jak mogę zapytać? ja podobnie jak Ty leczę się już dłuższy czas, właściwie to od liceum nie mogę się do końca wyleczyć, oczywiście byly momenty kiedy czułam sie bardzo dobrze, ale od jakichś 2 lat nie jest za ciekawie, licze na terapie, ale chodze dopiero od roku, więc pewnie trochę to wszystko potrwa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam parokrotnie się wydawało że wyzdrowiałem,by zaraz po takowych myślach dostać w łeb łopatą sygnowaną "dół" i mieć zjazd..

Obecnie gdy czuje się lepiej,to raczej mam wrażenie że to chwilowe...i że minie.

Ale dobrze czytać jak ktoś się uwolnił

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, nie miałem na myśli tego iż ci zarzucam że to chwilowe,wierzę że to bardziej permanentne,lepsze zmiany na +,oby tak dalej.

Bardziej mówiłem o sobie,nie zarzucam czy twierdze że każdy tak ma,i że jego stan się pogorszy.

Co do życzeń,dzięki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, nie no, nie odebrałam tego jako zarzutu ;) Bardziej chciałam Ci pokazać, że i trwała poprawa jest możliwa. Może po prostu nie wierzysz, że może być lepiej? Mam wrażenie, że kiedy jest dobrze, zamiast się tym cieszyć, Ty czekasz na moment aż wszystko się zawali i tym samym potwierdzą się Twoje obawy, że to tylko chwilowa poprawa. Wiesz...to nie tak, że wszystko ma iść idealnie, bez żadnych wahań i potknięć. Mnie też nie wszystko idzie z górki. Bardziej chodzi o to, by kiedy nastąpi gorszy moment, umieć sobie z nim poradzić. Nie musi być cały czas dobrze. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że to niemożliwe, żeby cały czas było dobrze. Po prostu kwestia tego, jak sobie radzisz z gorszymi chwilami i czy z tych chwil nie robią się tygodnie, miesiące...

Schemat o którym piszesz...tak często mi się tak zdarza,wiem że jest błędny,ale w lepszych momentach podświadomie "oczekuje" kiedy nadejdzie dół,nie wykorzystuje tego czasu do ewentualnych zmian,podjęcia innych schematów myślowych (bardziej prawidłowych).

Zdaje sobie sprawę,że też nie może być albo zawsze idealnie,ale też całkiem do d... podświadomość często jednak swoje,nie zawsze to odpowiednio zwalcze,raz się uda,raz nie.

Złe chwile...różnie,czasem jest dobrze dłużej,czasem i doły tygodniami trwają..sam nie wiem od czego to zależy :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

pewnie nikt mnie tutaj nie kojarzy bo zabawiłem krótko. Moja przygoda z nerwicą trwa (trwała?) ok roku. Zaczęło się chyba w lutym 2012 roku po przejściach z marihuaną, jakie sam sobie zafundowałem. Swój przypadek opisałem tutaj na forum, więc jak kogoś interesuje może sobie przeczytać. Chciałem tylko powiedzieć, że mój koszmar się kończy. Od miesiąca niecałego nie biorę żadnych leków. We wrześniu czeka mnie prawdopodoobnie ostania wizyta u psychiatry - kontrolna. Do psychologa nie chodzę już chyba ze 2 miesiące. Z nerwicą walczyłem ponad rok. I była to cholernie ciężka walka. Dzisiaj czuję się całkowicie normalnie. Czasami poczuję jakiś niepokój, że coś mi się dzieje, zwłaszcza kiedy dzieje się coś nieoczekiwanego, coś na co nie jestem przygotowany, ale nauczyłem sie błyskawicznie z tym sobie radzić. Miałem świetną pomoc ze strony pani psycholog, która wszystko mi wytłumaczyła i której uwierzyłem. Brałem najpierw seroxat a potem zmieniłem na zoloft bo po sero czułem się jeszcze gorzej. Dzisiaj jestem całkiem normalnym gościem, pracuję, imprezuję (kace miewam straszne - jak zawsze, ale nie z powodu nerwicy :) po prostu łatwo się truję :) ) żyję tak jak przed atakami, a nawet lepiej, jestem bardziej aktywny, lepiej dogaduję się z ludźmi.

 

Jednak w tym wszystkim jest jest jednak łyżka, czy dwie, dziegciu. Najgorsze jest to, że potrafię wywołać u siebie atak. Bardzo łatwo. I czasem nie mogę się powstrzymać, żeby nie próbować. Oczywiście do samego ataku nie dochodzi, ale wiem, że w każdej chwili mogę. I to jest konsekwencja całej mojej historii. Prawdopodobnie do końca życia będę to potrafił. Druga spraw to coś dziwnego Nie wiem, czy to wina leków, czy może moich przejśc z nerwicą, ale mam wrażenie, że życie stało się jakby mniej kolorowe. Mam większą trudność z wyciągania wszystkiego co najlepsze z każdej sytuacji. Nie wiem czy to jest dla Was zrozumiałe, ale tak to po prostu wygląda. Mam po prostu wrażenie, że stałem się jakby mniej wrażliwy na wszystko - piękne otoczenie, muzykę, film. Taki trochę przygaszony i trochę zmęczony. Wszystko co mnie spotyka dobrego po prostu konfrontuję ze stwierdzeniem "byłoby pięknie gdyby nie ta nerwica cholerna". I przez to tracę, ale to też myślę uda mi się pokonać. Najważniejsze, że nie mam wrażenia, że wariuję, jestem bezpieczny i zdrowy :) rok temu marzyłem o takim stanie jak teraz, teraz gdy już go osiągnąłem chcę więcej.

 

Wiem, że walka jest ciężka, naprawdę. Każdy kto to czyta to na pewno wie. Ale najważniejsze to WIERZYĆ lekarzom, nie szukać w internecie bo nie wiecie kto jest po drugiej stronie, czy to co pisze to prawda i CHCIEĆ z tego wyjśc, a nie wiecznie tłumaczyć się nerwicą. Wierzyć i czekać, bo każdego dnia będzie lepiej. Zająć się czymś, czymś na czym nam zależy, co nas zaabsorbuje. Nasz mózg nie może myśleć o dwóch rzeczach na raz :) I wierzyć, że można z tym wygrać. Wiem, że dopiero jestem miesiąc po odstawieniu i może to za wcześnie, ale piszę teraz żeby pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 6lat walczyłam z nerwica, bałam sie sklepow, ludzi, nie potrafiłam sama wychodzic z domu a dzisiaj robie zakupy/ pracuje nie pamietam kiedy ostatnio płakałam!! Dzieki Bogu wyzdrowiałam moze nie do konca, ale moge normalnie funcjonowac!!!

 

Przez jakies dwa miesiace brałam xetanor, kiedy zaczełam czuc ze mi pomaga przez przypadek znalazłam oferte pracy, poszłam na rozmowe po dwoch dniach telefon-zapraszamy pania na tydzien proby!!! :bezradny: od razu mysl nie dam rady... przez tydzien rano przed praca miałam i biegunki i wymioty, przed wejsciem dretwiało mi poł ciała wiele razy chcialam sie poddac zostac w domu ale to przewalczyłam i jestem z siebie dumna!!! pracuje juz dwa miesiace jako pomoc kuchenna moze to nie jest super zawod ale najwazniejsze ze wyzdrowiałam!!! dalam rade!! Zyje!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

amelia83 musisz siebie przełamac!! wiem ze bez tabletek byłoby mi trudniej, ale gdybym sie kolejny raz poddała pewnie teraz siedzialabym zamknieta w domu. uwierz w siebie!! nie patrz na innych, to Twoja choroba i to Ty musisz ja przezwyciężyć!! małe kroczki sa najlepsze!! ja zaczełam od wizyty w kosciele to był naprawde koszmar! pierwszym razem wytrzymalam 10min a nastepnym pol godziny!! próbujcie jak ja dalam rade to wszyscy dacie rade!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłem coś napisać na forum na którym nie byłem bardzo długo. Zdaje się, że wyzdrowiałem. Zajęło mi to 4 lata. I powiem Wam tylko tyle: nie uważajcie lat nerwicy jako czas stracony. To dla nas niezbędny etap aby odnaleźć siebie i być ze sobą zintegrowany. Naprawdę. Żadne sukcesy, rodzina i pieniądze tego Wam nie dadzą. Tylko wewnętrzne samopoczucie i poznanie własnej drogi życiowej. Spotkała mnie po tym wszystkim ogromna wewnętrzna ulga. Wszystko tkwi w głowie! Kiedy odnajdziecie te sprzeczności będzie lepiej! Jak coś służę Wam drodzy forumowicze pomocą!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde:D

Ale się ostanio rozwinąłem emocjonalnie naprawde.Czuje się ADEKWATNY ;) Zyskałem pewność ostatnio że pasuje do ludzi,świata,życia i nie ważne co jakoś sobie poradze w tym życiu.Nie boję się już żyć.

 

Nawet praca na budowie może rozwinąć człowieka.Nauczyłem się być twardszy,szorstki,nie przejmować się ludźmi,bronić się jak trzeba.To też się w życiu przyda:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×