Skocz do zawartości
Nerwica.com

brak checi do obowiazkow


pizzacanto

Rekomendowane odpowiedzi

A moze uchwycic to z innej perspektywy:

 

co moze wplywac na brak checi do przyjecia stalych obowiazkow, do unormowanego stylu zycia? Czy mozna to nazwac brakiem dojrzalosci emocjonalnej, a jesli tak, jak mozna pracowac nad zmiana tego postepowania?

 

Czy tego typu zjawisko moze owocowac uczuciem depresji czy wrecz leku, kiedy przychodzi moment, w ktorym trzeba podjac stala prace, szczegolnie, gdy nie jest ona zwiazana z tym, co nas interesuje.

 

A moze jest to cos innego?

 

I jeszcze jedno: problem z brakiem umiejetnosci znajdywania sobie zajecia? Skad moze wynikac? Dlaczego pomimo tego, ze jestem osoba na poziomie inteligencji nieco powyzej sredniej moja zdolnosc do organizowania sobie czasu i kreatywnosc rowne sa jedynie minimum? Co powodowac moze brak kreatywnosci w mysleniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy chcialabys zawsze byc w pewnym sensie dzieckiem, ciagle sie bawic, poznawac cos nowego, nie miec stalych obowiazkow albo tylko na tyle, aby w kazdej chiwli moc z nich zrezygnowac na rzecz czegos nowego (np. nawet wyjscia z pracy do znajomego bo masz takie widzi mi sie)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, moze nie do konca, chodzi mi o to, ze nie potrafię zagospodarowac sobie czasu, nie wiem czego chce od zycia, na niczym mi nie zalezy, tzn. chcialabym sie w koncu usamodzielnic ale nie mam motywacji, checi, jestem wyprana z wszelkich emocji, wszystko mi zwisa, nawet rzeczy , które powinny byc dla mnie wazne, nie mam zadnego hobby, nie mogę znalezc pracy, chociaz tak po prawdzie nawet specjalnie nie szukam, przeraza mnie przebywanie poza domem, poza moim azylem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ze spytam ale czy u ciebie ow lek przed wychodzeniem z domu ma jakies konkretne przyczyny czy moze raczej jestes typem mocnego introwertyka i jest to nie tyle lek co po prostu stres i uczucie meczenia sie przebywaniem w miejscach publicznych na dluzej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co moze wplywac na brak checi do przyjecia stalych obowiazkow, do unormowanego stylu zycia? Czy mozna to nazwac brakiem dojrzalosci emocjonalnej, a jesli tak, jak mozna pracowac nad zmiana tego postepowania?

Jeżeli od dłuższego czasu nie robiłeś nic kreatywnego i siedzisz jedynie nic nie robiąc - psujesz się. Tak jak ludzie na zasiłkach którym dobrze jest dostawać kasę za darmo.

Czy tego typu zjawisko moze owocowac uczuciem depresji czy wrecz leku

Oczywiście, że tak. Jeżeli nie masz ustalonych czynności które powinieneś wykonać to automatycznie zamykasz się na wszystko i wszystkich. A samotność powoduje depresje.

 

pizzacanto, swoją drogą z tego co napisałeś wiele nas łączy. U mnie prokrastynacja kwitnie w najlepsze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem człowiek zaczyna chorować na depresję czy nerwicę z zupełnie innego powodu, ale wpływa ona na nasze całe życie. Zaczyna nami kierować i w tym momencie spełnianie obowiązków wydaje nam się niemożłiwe, przerasta nas i przestajemy je wykonywać a wtedy jak pisze shadow_no, lecimy już po równi pochyłej, przestajemy się "ruszać" zamykamy na świat, co z kolei zaostrza objawy chorobowe....tak mi się wydaje.

Dlatego np. zamykanie się w domu to najgorsze z możłiwych wyjść..... :-| Trzeba się do tego z całych sił zmuszać ....

 

Co do prokrastynacji... nie wypowiadam się, bo nie będę się powtarzać za wami :roll: . W tym sesmestrze zaczęłam z nią walczyć, chcę niektóre rzeczy związane z uczelnią wykonywać na bieżąco ( nie mówię o nauce :twisted: , ale jakieś tam notatki, prace zaliczeniowe itd). Zobaczymy czy mi się uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm ... niby pasuje ale z drugiej strony u mnie jest tak, ze chce byc po po prostu wolnym czlowiekiem, mam swoj wlasny system wartosci, ktory mocno kloci sie z tym, co jest w rzeczywistosci. No bo jesli np nie chce sie chodzic do etatowej pracy czy krakac jak inni to juz oznacza chorobe? W/g mnie nie. Gorzej natomiast, jesli chce sie cos swiatu zaoferowac, a ten to odrzuca (z roznych przyczyn, moze np. z uwagi na inne trendy etc.) Wiesz, kiedys przez memonet mialem w zyciu taki okres, ze wykonywanie obowiazkow bylo przyjemne i czulem dowartosciowanie, ale to bylo tylko przez moment.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie!

Caly paradokz zwiazany z odmiennymi stanami psychicznymi (jakby tego nie nazwac) polega na tym, ze przy sprzyjajacych warunkach potrafia one okazac sie darem, a w innych przeklenstwem. Moze jednak prawda jest to, ze to z ogolem jest cos nie tak a nie z jednostkami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o 'nic nierobieniu' bardzo fajnie pisze david burns w ksiazce feeling good: the new mood therapy

 

a co do niecheci do obowiazkow... mysle ze podejscie unikania 'doroslego zycia' (cokolwiek to znaczy) moze byc czasami niebezpieczne a pragnienie przezywania jedynie milych chwil moze okazac sie zgubne

zycie ma swoje blaski i cienie i aby w pelni zyc trzeba je wszystkie akceptowac

w ramach ucieczki przed niechcianymi sytuacjami/zajeciami/itp (a ktore sa nie jako koniecznoscia wynikajaca z zycia w spoleczenstwie) ludzie nierzadko popadaja w uzaleznienia

to znaczy: odrzucajac obowiazki i pragnac jedynie przyjemnosci za darmo przy pomocy nalogu manipuluja swoimi emocjami by odczuwac tylko to co chca i doswiadczac czego chca

niechec do norm spolecznych jest charakterystyczne dla zjawiska nieprzystosowania (min) i swiadczy raczej o zaburzeniu niz ze zaburzenie wynika z niej

spowodowana moze byc roznymi czynnikami majacymi swoje zrodlo zapewne w dziecinstwie/dorastaniu a podszyta jest po prostu lekiem wg mnie

a jak to zmieniac? chyba probowac sie przystosowac :mrgreen:

np znalezc prace ktora nas naprawde interesuje

znajdowanie zajecia na podobnej zasadzie: chyba najlepiej probowac przeroznych rzeczy i wtedy na pewno znajdzie sie cos odpowiedniego

nikt raczej nie wie co lubi robic dopoki tego nie sprobuje a zajec do wyboru sa tysiace

 

(zeby nie bylo: sama mam podobny problem)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie, problem tego typu jest o tyle trudny do zdefiniowania ze wynikac moze z naprawde rozmaitych rzeczy.

 

Ze swojej strony wiem ze znalezienie zajecia w moim przypadku, ktore dawaloby mi satysfakcje jest dosc trudne (aby nie powiedziec nierealne) poniewaz i z wyksztalcenia i z charakteru jestem zdekalrowanym humanista wiec zawody techniczne odpadaja z braku wiedzy i predyspocyji, no a jako handlowiec czy nauczyciel/naukowiec tez raczej sie nie widze, a wbrew pozorom pula zawodow dzis choc roznorodna to jednak wiekszosc z nich musi podpadac pod haslo ,,usmiechnij sie, sprzedaj i zarob". Dodac niechec do tego typu zachowan oraz odmienny wzorzec wartosci i powstaje problem typu: gdzie sie podziac i z czego zyc. No bo co: czy cierpiec duchowo i miec pieniadze czy cierpiec fizycznie oddajac sie swoim racjom. Dylemat szekspirowski powiedzialbym...

No bo chyba przyznacie racje, ze stwierdzenie, ze ,,idzie sie do takiej pracy jaka jest" dla czlowieka wrazliwego czy z ambicjami to jest najgorsze, co mozna zaproponowac.

 

[Dodane po edycji:]

 

Czasem człowiek zaczyna chorować na depresję czy nerwicę z zupełnie innego powodu, ale wpływa ona na nasze całe życie. Zaczyna nami kierować i w tym momencie spełnianie obowiązków wydaje nam się niemożłiwe, przerasta nas i przestajemy je wykonywać a wtedy jak pisze shadow_no, lecimy już po równi pochyłej, przestajemy się "ruszać" zamykamy na świat, co z kolei zaostrza objawy chorobowe....tak mi się wydaje.

Dlatego np. zamykanie się w domu to najgorsze z możłiwych wyjść..... :-| Trzeba się do tego z całych sił zmuszać ....

 

Co do prokrastynacji... nie wypowiadam się, bo nie będę się powtarzać za wami :roll: . W tym sesmestrze zaczęłam z nią walczyć, chcę niektóre rzeczy związane z uczelnią wykonywać na bieżąco ( nie mówię o nauce :twisted: , ale jakieś tam notatki, prace zaliczeniowe itd). Zobaczymy czy mi się uda.

 

A co w wypadku, kiedy po prostu czlowiek od ,,zawsze" nosi w sobie jakas nieokreslona niechcec do obowiazkow, do zmian, do ewoluowania, iscia z ludzmi? Czy to jest choroba jesli czlowiek chce postepowac wedlug wlasnego widzimisie i nie chce sie dostosowac do ogolnie przyjetych schematow bo posiada wlasny system wartosci?

 

[Dodane po edycji:]

 

pizzacanto, swoją drogą z tego co napisałeś wiele nas łączy. U mnie prokrastynacja kwitnie w najlepsze...

 

Tak siadlem dzis na spokojnie i raz jeszcze poczytalem o prokrastynacji i troche dla mnie to naciagane jest, tak, jak gdyby wszyscy na sile szukali jakiejs nowej choroby, aby wytlumaczyc brak powodzenia spowodowany moim skromnym zdaniem brakiem stablinych relacji i poczucia bezpieczenstwa w naszym konsumpcyjnym spoleczenstwie.

 

Sprobowalem na swoim przykladzie przeanalizowac problem i dotarlem do nastepujacych wnioskow:

 

Tendencja ta pojawia się zwykle w latach szkolnych i dotyka w szczególności uczniów zdolnych, dobrze radzących sobie w szkole, których talent jest dostrzegany. W obliczu zadania wymagającego większego wysiłku tracą oni wiarę w siebie, motywację i odczuwają niepokój.

 

Brak logiki w/g mnie. Jesli ktos jest zdolny, i ktorych ktos dostrzega lub dostrzega ich umiejetnosci, zazwyczaj taka osobe otacza sie swego rodzaju opieka, wykorzystuje sie jego zdolnosci i zacheca do ich kontynuacji. W takim wypadku czlowiek dazy do wiekszego wysilku, kloci sie to wg mnie troche z powyzszym stwierdzeniem. Jak mnie cos interesowalo, to zawsze robilem wszystko, aby to ,,zdobyc" i g****o mnie obchodzila wtedy reszta swiata. Dopiero, jak czlowiek dorosl i zobaczyl ograniczenia wynikajace chociazby z sytuacji finansowej lub, nazwijmy to po imieniu, pewnych ukladow w spolecznestwie (a Polacy do najbardziej otwartych narodow nie naleza) to wtedy rzeczywiscie dopadala mnie nuda i brak ochoty do dzialania. Bo czy komus by sie chcialo dzialac, gdyby podcinano mu skrzydla?

 

Tak jak większość problemów psychologicznych, prokrastynacja często ma swoje podłoże w domu rodzinnym. Rodzina ukazująca dziecku wizję społeczeństwa jako wyścigu szczurów czy rodzice mający zbyt duże wymagania najczęściej warunkują pojawienie się tego problemu. Często również problem ten pojawia się z powodu niestabilnej sytuacji rodzinnej i ogólnego niedowartościowania danej osoby.

 

Caly problem w tym, ze moze i moja rodzina do wzorcowych nie nalezy to jednak nie bylo tam elementow, ktore moglyby wplynac na to, co napisane jest powyzej. Nie dosc, ze moi rodzice nigdy w tzw. wyscigu szczorow nie uczesrniczyli (a bywalo nieraz i tak, ze ten wyscig wplywal niekorzystnie na nasza sytuacje materialna, poniewaz np. jeden z rodzicow zwalniany byl z pracy), to i nigdy nie wymuszali na mnie wiecej anizeli potrzebne minimum. Zaryzykowalbym stwierdzenie, ze to we mnie zawsze kwitla jakas potrzeva buntu, iscia swoja indywidualna droga, ale tez nie byla to negacja agresywna, raczej swoj wlasny system wartosi oparty na uniwersalnych prawach. Nigdy w domu czy na podworki nie czulem sie niedowartosciowany. Dopiero cholerna szkola wycisnela na mnie negatywne pietno, gdzie nasi drodzy pedagodzy z najwieksza ochota zniechecili mnie do nauki itd. W sumie wyszlo mi to uwazam na dobre, bo zamiast powtarzac jak malpa, to co inni juz w mlodym wieku mialem swoje wlasne pomysly, co chce robic. Problem w tym, ze znowu nasza rzeczywistosc nie za bardzo dawala szanse na tego typu dzialania.

 

Większość osób dotkniętych prokrastynacją to ofiary perfekcjonizmu. Jako że perfekcję osiąga się zwykle metodą prób i błędów, a perfekcjonista nie dopuszcza myśli o błędach, pogrąża się w tym paradoksie, nie robiąc nic. Tymczasem bycie odwlekaczem nie oznacza nierobienia niczego. Wręcz przeciwnie, osoba taka z zapałem wykonuje inne zajęcia, nie mające związku z problematycznym zadaniem. Na przykład przeszukuje internet, rozpraszając przy tym swoją uwagę zamiast koncentrować ją na zadaniu.

 

Tu sie moge w sumie zgodzic. Jak sie zabieram do czegos, to zawsze staram sie to zrobic z pasja, dopiac na ostatni guzik. Tyle, ze kiedy czlowieka interesuje to i to, a tamto nie to czy to jest juz jakies zaburzenie, kiedy czlowiek rezygnuje, bo nie chce robic czegos, co conajwyzej polowicznie (lub mniej) dawaloby mu satysfakcje?

 

Znalazlem jeszcze ciekawy ustep dotyczacy lekow wplywajacych na ksztaltowanie sie prokrastycyzmu. Szczegolnie bliski wydal mi sie zwlaszcza pierwszy z nich:

 

Lęk przed porażką

Praca przekładana jest do momentu, kiedy wydaje się, że jest już za późno, żeby ją wykonać. Staje się to usprawiedliwieniem w razie niepowodzenia. Ten typ zachowania można zaobserwować wśród uczniów. Taka postawa jest związana z wymagającym, skupionym na ocenach systemem nauczania. W rezultacie uczeń nie potrafi zabrać się do pracy bez myślenia o tym, jak zostanie oceniony i tym samym próbuje uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji. Prokrastynacja dotyka osoby bardzo zdolne, którym brakuje wiary w siebie. Przykład: uczeń stresujący się na samą myśl oddania mało interesującego wypracowania.

No ale tutaj to juz chyba moge podziekowac ponownie naszym wspanialym pedagogom, ktorzy na sile starali sie ( i wciaz staraja) temeprowac uczniow na swoja modle. I co teraz? Przez to, ze ktos s********l mi zycie mam ponosic konsekwencje i dostawac po dupie? Sorry ale czasem rozumiem moich znajomych, ktorzy uciekaja z tego kraju, wola zmywac gary na Wyspach i choc pracuja ciezko, maja dobre pieniadze i jacys bardziej zadowoleni sa mimo wszystko. Moze to kwestia mentalnosci ludzi w Polsce, ze mamy tyle problemow...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakbym o sobie czytał.

z kierunkiem na ten wątek "dziecka" zaby zawsze móc coś nowego.

mazy mi sie aktorstwo, spiewanie itp i wzasadzie tylko to mnie trzyma i do tego dąże.

myślę że jakby udało się zyć tylko artystycznie to by mnie szczęście uleczyło.

a narazie przeciągam linę codzienności, czasem do 14 czy 15 w łożku

chetnie podyskutuję z fachowcem na ten temat na forum.

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakbym o sobie czytał.

z kierunkiem na ten wątek "dziecka" zaby zawsze móc coś nowego.

mazy mi sie aktorstwo, spiewanie itp i wzasadzie tylko to mnie trzyma i do tego dąże.

myślę że jakby udało się zyć tylko artystycznie to by mnie szczęście uleczyło.

a narazie przeciągam linę codzienności, czasem do 14 czy 15 w łożku

chetnie podyskutuję z fachowcem na ten temat na forum.

:roll:

 

No jak widac fachowcow na tym forum albo nie ma, albo uznali oni nasz problem za blahy w porownaniu do innych. A ja sie zastanawiam czy to przypadkiem nie jest tak, ze niechec do obowiazakow moze wiazac sie z niechecia do regul z uwagi na inny swiatopoglad. Chcesz cos robic, ale nie odpowiadaja ci warunki, bo np. nie zgadzasz sie z nimi z punktu moralnego. W/g mnie to nie jest choroba lub zaburzenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pizzacanto, na forum nie ma "specjalistów" znaczy ani psychologów ani psychiatrów.

 

Oczywiscie, byla to taka troche ironia. Ale nie robmy off topicu tylko dyskutujmy na dany temat a widze ze jakos zamarl on...

 

[Dodane po edycji:]

 

A co do owych specjalistow to jestem sklonny zaryzykowac twierdzenie, ze psychologia nie potrafi udzielic pomocy wielu ludziom z uwagi na to, ze bazuje na twierdzeniu, ze to spolecznestwo jest tym normalnym tworem, do ktorego trzeba sie dostosowac. Nie uswiadamia sobie jednak co wtedy, gdy okazuje sie, ze to wlasnie spoleczenstwo jest wypaczone. Brakuje jej wtedy odnosnika i stad ten balagan.

Wiele zaburzen na tle tzw braku adaptacji do otaczajacej czlowieka rzeczywistosci wynika w/g mnie z tego, ze struktury spoleczne sa zaburzone, a wiele osob wrazliwszych lub majacych w przeszlosci problemy zostaje ,,w tyle" za wiekszoscia i nikt tym osobom ani nie pomaga, lub - co gorsze - spoleczenstwo nie chce na nich ,,zaczekac" i dac kolejna szanse.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A laziles do jakiegos psychologa kiedys i gadales o tym z nim? No bo generalnie kazda depresja czy inne zaburzenie ma swoje miejsce w swiecie zewnetrznym. Ja np. korzystalem z pomocy wielu psychologow i jak narazie lipa - albo puste, utarte frazesy z ksiazek i stwierdzenie, ze dostosowac sie trzeba i tyle, albo brak zrozumienia tematu i bladzenie.

Jestem pewien, ze brak checi do obowiazkow ma swoje podloze w dziecinstwie, w typie osobowosci, w sposobie wychowania. Nie moge tylko zrozumiec, dlaczego pojawia sie zawsze to uczucie przygnebienia zawsze, kiedy trzeba zrobic cos, co jest obowiazkiem. Przeciez inni tez musza robic wiele rzeczy i nie maja tak negatywnych mysli czy odczuc i funkcjonuja. A u mnie jest na odwrot: te odczucia utrudniaja mi funkcjonowanie.

Ponadto zaobserwowalem u siebie cos takiego, ze od zawsze mialem taka bardzo silna tendencje do tego, ze jak cos mnie nie interesowalo to mialem spore problemy, aby temu poswiecic uwage. Czy jest to jakies zaburzenie?

Czasami mam takie dziwne uczucie, ze brak mi jakiejs elstaycznosci i umiejetnosci bycia bardziej otwartym na swiat zewnetrzny, ale wiaze sie to wlasnie z nieokreslonym lekiem czy raczej ponurym nastrojem, a co za tym idzie, checia ucieczki - wiadomo: czlowiek ucieka od bolu.

Ciekaw jestem, czy na tym forum jest tak malo ludzi z ta przypadloscia czy nie chce sie nikomu pisac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×