Skocz do zawartości
Nerwica.com

EFT - Techniki Emocjonalnej Wolności


tyska

Rekomendowane odpowiedzi

ja niby też nie myślę o tym co się stało 3 lata temu juz nie rozbieram tego na czynniki pierwsze ale nieraz przychodzi myśl gdy gdzieś idę jadę ze może zemdleję i znika, nie moge się pozbyc tylko jednej sprawy leku przed opieką nd dziećmi gdy jestem z nimi sam a szczególnie na ulicy, w nerwia mnie to szczególnie gdy widzę innych ojców spacerujących samemu z dzećmi, boję się że może mi się cos stać przy nich i że będą na to patrzeć i że np zgubia się czy coś w tym rodzaju

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie z pukania nic nie wychodzi, robiłem to sam w domu i chyba nic

Witaj w klubie ;) Mnie tylko głowa pobolewa od tego.

To, co nam się przytrafiło w przeszłości sprawiło, że straciliśmy pewność siebie. Wiesz, ja po latach nie wiązania tamtych wydarzeń z tym, co się ze mną potem działo, odkryłam - o dziwo, że ten brak pewności siebie nie wynika z strachu przed ojcem, a przed matką - strachu, żalu itp, a to przecież ojciec mnie gwałcił, nie matka. Gdy to odkryłam, wiele się zmieniło. Nie jest łatwo, ale inaczej - lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęki sa wyuczone, uczymy sie ich latami i jakoś zyjemy, ale gdy przyjdzie ten jeden moment urastają do takiej wielkosci że nie można normalnie żyć, mam nadzieje że terapia mnie oduczy moich zachowań, mojego wprowadzania sie w taki czy inny stan, wczoraj byłem 3 (100zł wizyta, ponoć gość jest the best, mam nadzieje że w moim przypadku sie tez sprawdzi) raz chodzę mniej wjęcej co 2 tygodnie, moja praca domowa na najbliższe dwatygodnie to przeczytać książkę którą ostatno kupiłem, ze zrozumieniem i skupieniem a jest to książka o fotografii takie małe zainteresowania w tej dziedzinie, bo przecież to też leczy, to czym sie potrafimy zająć , jeszcze nie mogę sia zkoncentrować na niej przeczytałem ok 50 stron z 400 i nic nie wiem chyba zaczne jeszcze raz, a druga sprawa to terapeuta kazał mi spróbowac nst zachowania: zaplanuj swój lęk, złe samopoczucie, by nauczyć się je kontrolować, więc zakładam że np. jutro o 14 bedę się źle czul, i wtedy jestem lepiej przygotowany, bo jeśli się boimy lęku naszych złych stanów to na nie czekamy i nie wiemy kiedy przyjdą, czy wogóle przyjdą, i to oczekiwanie sprawia samonakręcanie a w efekcie końcowym niezamierzony lęk lub stan depresyjny z braku kontroli uczuć. Więc w czoraj zaplanowałem wieczorem że między 12 a 14 będzie gorzej, było trochę później ale nie najgorzej, planowć to trzeba powiedzmy raz na dzień na różne pory dnia, godziny jeśli zaplanuje na 12 i przyjdzie samopoczucie gorsze to dlatego że ja tak chciałem itp. Ale mam to zastosować narazie doświadczalnie nie wysilać się nad tym i nie podchodzić emocjonalnie do tego, a od rana miałem dziś nawet niezłego powera. Ostatnio przerabiałem u siebie chorobe psychiczną, takie napięcia, że za chwilę postradam zmysły itp. Normalnie czsem to mi sie chce z tego smiać, a to znaczy że chyba idzie ku lepszemu, bo przedtem chciało mi sie płakać :). Ostatnio napisałem maila do bonifratów że mam stany depresyjno lękowe i birę leki czy, poprosiłem o to czy mogę się wspierać ziołami, odpisał mi lekarz od nich bo mają swoje darmowe przychodnie tzn biorą co łaska a możesz nic nie dac, i zalecił mi Depribon i Nerwbonison w określonych dawkach, skonsultuje jeszcze to z moim lekarzem i jak pozwoli to kupuję, bo po lekach i tak mam mieszane efekty, spróbuję ziół i zmienie nastawienie, przeciez nitak dawno ludzie leczyli sie tylko ziołami.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:47 pm ]

mnie z pukania nic nie wychodzi, robiłem to sam w domu i chyba nic

Witaj w klubie ;) Mnie tylko głowa pobolewa od tego.

To, co nam się przytrafiło w przeszłości sprawiło, że straciliśmy pewność siebie. Wiesz, ja po latach nie wiązania tamtych wydarzeń z tym, co się ze mną potem działo, odkryłam - o dziwo, że ten brak pewności siebie nie wynika z strachu przed ojcem, a przed matką - strachu, żalu itp, a to przecież ojciec mnie gwałcił, nie matka. Gdy to odkryłam, wiele się zmieniło. Nie jest łatwo, ale inaczej - lepiej.

 

tak z ciekawosci ile masz lat? czy załozyłaś swoją rodzinę? czy matka wiedziała wczesniej co sie działo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRAWO 1507! Gdy będziesz miał chwile zwątpienia, wróć do swoich początkowych postów i porównaj, gdzie byłeś kiedyś, a gdzie jesteś teraz :D Jestem z Ciebie dumna! Odwalasz kawał doooobrej roboty!

 

Mam 26 lat. Nie mam rodziny. Mieszkam z chłopakiem, ale nie mam zamiaru wychodzić za mąż :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierzę :cry: Jest jednak coś... we mnie, jakaś obawa, która wzbudza wiele obaw. Nie jestem też "łatwa" w współżyciu. Nie, nie oceniam siebie zbyt surowo. Oceniam siebie obiektywnie. Patrzę w przeszłość i niestety muszę to stwierdzić. Gdyby tak nie było, cztery lata temu byłabym już małżonką i miałabym już 5 letniego dzieciaczka... Niestety, poroniłam... i z tym się nadal nie pogodziłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czego tu współczuć. Sama jestem winna temu. Zresztą, winna nie winna, nie potrzebuję poszukiwać winowajców. Nie o to chodzi. Ja chyba nie potrafię zaufać do końca. Mam zbyt wysokie wymagania i zachowuję wielką rezerwę. Potrafię być podła i w ogóle szkoda gadać. Głównie chodzi mi o to, że tymi wszystkimi manewrami podświadomie bronię się przed związkami. Zawsze to robiłam. Teraz przeszłam siebie samą. 5latek to niezły staż i co z tego, jeśli niszczymy się nawzajem. Nie wiem, czy on naprawdę taki jest bo był taki i ja dopiero teraz to dostrzegam, czy to ja zrobiłam z niego potwora. Jest jeszcze jedna kwestia: jestem ambitna, potrzebuję dużo przestrzeni, swobody i możliwości. Jedno gryzie się z drugim.

Moja przeszłość zrobiła ze mnie tego "potworka" ;) Ale nie chcę robić z siebie kogoś, kim nie jestem. Mam już swoje lata i zapisywania tabula rasa już za późno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem ekspertem od związków i od psychologii, wiem z własnego doświadczenia że gdy są problemy w związku to oboje musi chcieć je rozwiązać, ty masz swoje doświadczenia on ma swoje kazde ma inny punkt widzenia na związek, to trzeba uszanować musisz chyba spojrzeć na to co was łączy tak naprawdę jakie macie współne sprawy, nie patrzec na to co was dzieli jeśli naprawde się kochacie, bo jesli to jest związek taki żeby po prostu kogoś mieć i bardziej jesteście z przyzwyczajenia to nie wrózy to dalekiej przyszłości, jesli chodzi o ambicje i rezerwę to ja mysle że bardziej o zaufanie , zastanów się jak bardzo ufasz partnerowi i czy w ogóle mu ufasz, jeśli nie chcesz wyjść za mąż to być może ze strachu, sama musisz sobie odpowiedzieć czego tak naprawde boisz się w tym związku, czy twoja terapia się skończyła?, jeśli tak to może powinnas nad tym właśnie poracować z terapeutą lub jeszcze lepiej z partnerem, trzeba odjaławiać związek co jakiś czas, a jeśli myślisz o sobie że to co ci się przytrafiło zrobiło z ciebie potworka to znaczy że nie dokońca chyba rozwiązałaś swój problem, ale to też ty musisz ocenić musisz zmienić twój pogląd na samą siebie, ja właśnie próbuję to robić, próbuję wyjść z egocentryzmu który mnie od dawna ograniczał przez co min wpadłem w nerwicę . Moja zona tez potrafi być cholerczna, podobnie jak ty ma swoją przestrzeń,którą jeśli się przekroczy to można oberwać, traci czasem do mnie zaufanie które musze odbudowywać, szukam kompromisów bo mi zależy ale wiem że jeśli ona też by szukała to był by idealny związek, ale trzeba o tym rozmawiać i szukać wspólnej drogi we dwoje bo jedna połówka nie sklei całości. Chociaż w związku czasem jest tak że on jest bo tak naprawdę jedna połowa go na siłę trzyma. Rozmawiaj, kochaj, myśl o nim, facet potrzebuje by go połechtać po jego męskiej dumie od czasy do czasu a on....on niech idzie po kwiaty i powie ci jak bardzo cie potrzebuje i kocha. Czy robicie coś razem? Jeśli nie to zróbcie to co robiliscie kiedy sie poznawaliście wracajcie do tych chwil, wiem że trudno ja jestem żonaty od 12 lat i ciągle trzeba coś robić by nasz związek był udany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękne słowa. Bardzo mądre. A pamiętasz co pisałeś na początku tego tematu :D Jestem z Ciebie dumna.

 

Co do mnie, ja się po prostu boję. Jestem zwykłym pospolitym tchórzem. He

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie no normalnie nie stawiaj siebie w tym szeregu, ja też sie boje nadal mam lęki ale jest tez optymizm który powoli do mnie wraca, wierzę w to że prędzej czy później sie wszystko poukłada, nie wyobrażam sobie by żyć w tym latami, przestałem własciwie to sobie wyobrażać, nie namawiam cię do małżeństwa i do bycia matką, ale namawiam cie do przełamania stereotypów które sama w sobie wypracowałaś, boisz się wody? to idź na basen i po prostu pływaj, boisz się wysokości to jedź w góry i wsiądź na wyciąg (a propo wysokości przerabiałem to-emocje gwarantowne), co ma być to i tak będzie nic na to nie poradzisz jeśli jest ci pisane zostać matką i żoną to i tak będziesz, musisz odrobinkę pomódz własnemu pojazdowi który cie wiezie przez życie, ty trzymasz kierownicę, pamiętak o tym!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć! Ktoś na forum napisał. że wydrukował sobie książkę o EFT z internetu, czy ktoś może mi podać adres, gdzie jest ona dostępna?

Jeszcze jedno, może znacie sposób żeby przestać się dusić? Męczy mnie to od 4 tygodni, wszystkie badania są ok czyli pozostają nerwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu jest ta książka do kupienia:

 

http://wysylkowa.pl/ks774226.html

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:01 pm ]

A tu podobno do ściągnięcia (sama osobiście nie ściągałam więc nie wiem czy to działa, wyszukałam Ci po prostu w necie):

 

http://www.dobrametoda.com/EFT/EFT-polish/EFT%20-%20download.htm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507, prawdziwy skarb z Ciebie. Twoje słowa do mnie docierają, jak rzadko czyje. Popierasz je sensownymi argumentami i rozwiązaniami :D Brawo :!:

Co do małżeństwa - jestem bardzo uprzedzona do tej "instytucji". Jestem uprzedzona. Nie chodzi tylko o moje przeżycia z dzieciństwa. Chodzi również o lata poniżeń, które przeżyła moja mama, a ja bezgłośnie musiałam się im przyglądać. Wiem, że gdyby moja mama nie bała się tak bardzo ojca (bił ją, wyrzucał z domu itp. itd.) i gdyby nie była tak zaszczuta przez niego, nigdy nie pozwoliłaby jemu tknąć mnie palcem. Ja i moja siostra (chociaż byłyśmy wrogami) doświadczyłyśmy od niego wiele cierpień i upokorzeń.

Nie chodzi o żal do taty - z tym sobie już poradziłam - ja i moja rodzina. Ojciec bardzo się zmienił i stara się wszystkim wynagrodzić te lata koszmaru, jakie nam zgotował (głównie mamie - cudownie na nich teraz patrzeć :D ). Niestety zawsze doszukiwałam się cech tamtego taty u swoich partnerów. Wiem, że jeśli miałabym żyć w takim piekle (i najważniejsze - gdyby moje dzieci musiały żyć w takiej atmosferze) wolałabym się zabić.

Dlatego zostanę starą panna... :lol:

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507 gdy przeczytała Twój pierwszy post az mnie zamurowało opisywałeś dokładnie to co ja czułam gdy nerwica zaatakowała pierwszy raz :cry: tyle, że ja nie byłam na kacu tylko pod wpływem amfetaminy siedziałam na wakacjach w Anglii i stwierdziłam, że to cudowny czas na małą dietę więc przez tydzień piłam kawę i żarłam amfę :roll: po tym pierwszym ataku wszystko już szło lawinowo..........

bethi chciałam Ci powiedzieć, że chylę przed Tobą czoło i podziwiam napisałaś, że wybaczyłaś ojcu :? ja chyba nie zdobyłabym się na to czytając co przeszłaś, choć wiem, że wybaczenie to połowa sukcesu i choć nie mam co porównywać moich przeżyć do Twoich ( mam na myśli gwałt) to ja nie potrafię wybaczyć..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi chciałam Ci powiedzieć, że chylę przed Tobą czoło i podziwiam napisałaś, że wybaczyłaś ojcu Confused ja chyba nie zdobyłabym się na to czytając co przeszłaś,

 

Nigdy tego nie pisałem, bo w sumie trochę ''ni przypiął, ni wypiął", ale identycznie - jest to dla mnie absolutnie niewyobrażalne. (Twoje wybaczenie, Bethi) Bez żadnego rozwinięcia, po prostu kompletnie nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, wykracza poza moje zdolności mentalnej percepcji.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam tego za swój największy sukces. Z tym wybaczeniem jest tak, że po prostu nigdy nie łączyłam tamtego z tym, co się ze mną działo potem. W tym przypadku zaszufladkowanie w ciemnej, zapomnianej przestrzeni mojego umysłu przyniosło pozytywne efekty. Nie jest to więc moją zasługą a raczej przypadkiem. Miałam szczęście i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi i tak jesteś wielk lubię z tobą klikać masz jakieś gg lub skype? U mnie są niewielkie postępy nowy aczkolwiek słabszy lek terapia + moja motywacja powodują że mam ochotę działać, objawy fizyczne nerwicy lękowej w 90% ustąpiły, jedynie odczuwam coś ze strony serca i czasem nogi mi zwiotczeją. Psychicznie jest róznie mam takie dziwne samopoczucia tzn kiedy się oderwę od zajęcia to nagle czuję sie dziwnie jak bym nie pasował do czegoś, coś między lękiem a rozpaczą są to odczucia o różnym nasileni 1-3 razy na dzień najczęściej między 17-19 wieczorem w dzień rzadziej, problem mam ze zmęczeniem wieczorem praktycznie odczuwam brak zmeczenia fizycznego, psychicznie tak. Czasem wydaje mi się że za chwile zwarjuję, lub mam nagły napad złości. Czasem powstaje taka luka w umyśle która jest wypełniana czymś co daje mi świadomość przegranej i nieuleczalności coś co jest bardzo głęboko i na co nie mam wpływu, a innym razem jest dobrze. Pocieszam się tym że ponad 2 lata karmiłem się lękiem i nadzieją że prochy mi pomągą, prochy pomogły na 80% , gdybym wcześniej poznał drogę którą teraz próbuję iść juz by mnie nie było na tym forum, dlatego Łudze sie tym że teraz czas karmić sie czymś innym radosnym i to też wymaga czasu, może też 2 lata a może krócej, walka, walka i jeszcze raz walka o bym nie zwariował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem wydaje mi się że za chwile zwarjuję, lub mam nagły napad złości. Czasem powstaje taka luka w umyśle która jest wypełniana czymś co daje mi świadomość przegranej i nieuleczalności coś co jest bardzo głęboko i na co nie mam wpływu

Jak sobie radzisz w tych momentach? To moja pięta Achillesowa. Gdy przychodzą, tracę głowę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeczekuję, staram się panować nad sobą by nie wapaść w panikę jest mi ciężko nawet bardzo, bo nagle wszystko co dobre i piękne przestaje mieć dla mnie znaczenie całe moje życie i życie moich bliskich w tym momęcie jest nieistotne, nic nie mam znaczenia tylko ja i moje coś. Nie mam prostej recepty , ale staram się zająć umysł czym kolwiek, ćwiczę na siłowni, jeśli żona jest mnie w stanie słuchać to rozmawiam z nią o tym, i myślę intensywnie że to minie że za chwilkę bedzie dobrze, myślę o tym jak bardzo kocham MOJE DZIECI I ŻONĘ i że dla nich chcę być "normalny" i pozbyć się tego shitu z głowy. Próbuję wieczorami czytać, w pracy jeśli na to pozwoli mi mózg staram sie bezgranicznie poświęcić temu co robie, lub serfuję po necie. Staram się pozytywnie nastawiać do choroby. Dam ci przykład np dziś ok 16:30 naszłą mnie myśl że może powinienem iść do neurologa by mnie zbadał bo może po tym ataku z przed 2 lat uszkodziło mi sie coś w mózgu, kurde jaki mnie lęk naszedł ew tym momencie zrobiłem sie nerwowy nogi wiotkie, łapki roztrzęsione i to okropne poczucie lęku.Wsiadłęm w auto i do domu w zasadzie byłem już po pracy jade do domu czuje wiotkość nóg uderzenia gorąca a poczucie lęku słabnie jade tak 14 km do pracy po żonę, gdy już docieram na miejsce ogarnia mnie rozpacz że znów to g... mnie dopadło po tygodniu przerwy choć trwało tylko minutę może dwie, ale wydawało mi się najgorszym odczuciem jakie miałem, mówię żonie otym i trochę mnie puszcza potem oboje idziemy na siłownię i tam lęk mni odpuszcz niemal całkowicie ale pozostaje niesmak, rozczarowanie. W domu znów lekki lęk ale składam z dzieckiem model i staram się tym nie przejmować . Pójdę spać z myślą że rano będzie lepiej i zazwyczaj jest.

Powiedz mi czy ty bierzesz jakieś leki, czy brałaś leki, jak długo i jakie leki?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:16 am ]

A co do EFT to widać że mało osób się wyleczyło bo jakoś nikt nie garnie się do pisania, pewnie jak i ja się pozbędę nerwicy też nie będe tu zaglądał

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:50 pm ]

1507 gdy przeczytała Twój pierwszy post az mnie zamurowało opisywałeś dokładnie to co ja czułam gdy nerwica zaatakowała pierwszy raz :cry: tyle, że ja nie byłam na kacu tylko pod wpływem amfetaminy siedziałam na wakacjach w Anglii i stwierdziłam, że to cudowny czas na małą dietę więc przez tydzień piłam kawę i żarłam amfę :roll: po tym pierwszym ataku wszystko już szło lawinowo..........

bethi chciałam Ci powiedzieć, że chylę przed Tobą czoło i podziwiam napisałaś, że wybaczyłaś ojcu :? ja chyba nie zdobyłabym się na to czytając co przeszłaś, choć wiem, że wybaczenie to połowa sukcesu i choć nie mam co porównywać moich przeżyć do Twoich ( mam na myśli gwałt) to ja nie potrafię wybaczyć..........

 

a jak dalej wygląda twoje zycie po tym ataku?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:43 pm ]

od trzech dni ponosze porażkę, w poniedziałek mialem ostry lęk który trwał minutę ale był, środa napięcie wewnetrzne, dzis czwartek i znów lęk najpierw rano i trwał dosłownie moment i był silny póżniej w południe i tez był taki mocniejszy, i siedzę teraz roztrzęsiony z natrętnymi myslami o swojej chorobie, dzis odniosłem kolejną porażke może jutro będzie lepiej, nie mogę odnaleźż tego jednego punktu zaczepienia by módz się na tym oprzeć i pokonać cholerstwo , czasem to czuje, ze wiem co to jest ale nie moge tego odkryć :szukam:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:30 pm ]

ta franca nerwica sie przemienia normalnie karuzela zdarzeń:

-natrętne myśli o chorobie wywołujące lęki

-przed tem stany depresyjne na mysl o pracy

-stany depresyjne na myśl o chorobie i leczeniu

-myśli o beznadziejności mojego przypadku

-uczucie mgiełki w oczach

-euforia potem lek lup sapdek nastoju

-szukanie informacji na forum przez pół dzia , i siedzenie przed monitorem jak na minie

-po ataku leku nie moge sobie przypomnieć dlaczego właściwie miałem ten atak, nie pamietam mysli z chwili przed atakiem

-trzęsące dłonie, nogi

-npięcie jak przed egzaminem lub dentystą

-stan dziności i wyobcowania

-paniczne mysli

-wyłącznie się podczas rozmowy na rzecz myśli o mojej chorobie

-wracanie myslami do przeszłości, do tej bolesnej

-nie moge sobie przypomniec nic dobrego

-jak wczoraj miałem dobry dzień to dziśgo już nie pamietam

przykładów mnozyc tu można że hej, nawet nie wiem nad czy właściwie pracować, bo gdy jedno zanika to szybciutko na jego miejscu pojawia się drugie nowe, taka forma obronna choroby przed wypędzeniem jej z siebie.

Po trzeciej terapii był powerek miałem chęć do walki i zadziwiałem samego siebie miałem ochote fotografować zacząłem ostro czytać książkę o foto, potem dokupiłem jeszcze dwie, jak wstawałem rano to w południe orientowałem sie że działałem spontanicznie nie skupiałem sie na sobie , myślałem o soich zainteresowaniach, pracy, o seksie z żoną :D nawet potem był :D :D :D , normalnie czułem jak wraca do mnie zycie, czułem w sobie jeszcze chorobe ale taką oddaloną zepchnietą na boczny tor, niestety starczyło mi tego na tydzień chć i tsk to postep w stosunku do dwóch poprzednich sotkań. Mam silnie zakorzenioną świadomość choroby i to mnie przy niej trzyma , gdzyby nie to to bym z tygodnia na tydzień miał się lepiej, ale jak tylko cokolwiek się ze mną dzieje odrazu mysli biegną do choroby psychicznej nerwoweji utożsamiam sie z nią. Kurde Jak bym mógł sie odciąć od tego, od własnych mysli pozbyc sie tego, to 80% sukcesu bym już miał, a objawy somatyczne to był by pikuś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znów popadam w błędne koło myślenia o swojej chorobie i osobie i co się może ztym wiążać ( same niedobre rzeczy) w poprzednim tygodniu było ok myślałem że ide powoli na prostą a tu klops, zaraz zrobię sobie na złość i pójdę na nogach przez miasto na siłownię , nie jak zwykle autem. Jak mnie lęk bierze z tej strony to ja go z drugiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×