Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia On-line / Wyleczmy sie wspólnie


krysti24

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie

 

Ponieważ nie zauważyłem takiego wątku postanowiłem go założyć.

 

Chodzi mi o to byśmy skumulowali TU w jednym miejscu konstruktywne rady jakie dostaliście od psychologów, psychoterapeutów oraz psychiatrów, których celem było nasze wyleczenie.

 

Taka psychoterapia On-line.

 

Ponieważ wiem, że wielu z nas ma słaba pamięć (powodem tego jak sądzę jest fakt że w naszym haosie nie mamy do czego dopiąć tych informacji, do tego kręgosłupa naszej osobowości który jest zbyt wątły i pełen konfliktów - nie wiemy na czym stoimy) uważam, że ten wątek byłby naszym również przypominaczem i utrwalaczem. Poza tym każdy z nas jest inny, również lekarze, więc uważam że była by to pigułka naszej terapii.

 

Dlatego proszę o JEDYNIE rady jakie dostajecie i dostawaliście od naszych mentorów, byśmy się przyblizali do wyzdrowienia WSPÓLNIE.

 

Proszę o zakładanie własnych wątków jeśli macie coś innego do powiedzenia. A skoro jest to mój wątek powiem kilka spraw które mnie bolą i na tym zakończe tego typu wywody.

 

Przed nerwicą (dwa lata temu się dowiedziałem) byłem wrażliwym człowiekiem. Jestem zarówno DDA, jak i mam za sobą experymenty z narkotykami. Przeszłość.

 

Teraz wegetuję w haosie skojarzeń poprzeplatanej pustką w samotności oraz niepokojem związanym z konfliktami, których sam nie potrafię nazwać. Jestem oziębły emocjonalnie, co rekompensuję sobie wartościami intelektualnymi, których w życiu szukam i które notuję, może wyjdzie z tego jakaś książka. Na to liczę. Takie kompedium wiedzy o życiu. Niestety w teorii.

 

Lubię samotność, choć w niej czuję pustkę. Mój umysł musi za czymś podążać, dlatego serwuje sobie sobie wartościowe filmy, muzykę reggae (choć mnie czasem boli, że nie mam serca o czym tak oni lubią śpiewać) oraz muzykę klubową. Książki czytam psychologiczne. Polecam KAREN HORNEY - fachowiec światowej klasy o nerwicy.

 

Czuję ciągły niepokój, a uspokajam się dopiero wówczas gdy coś interesującego, coś co mną zawładnie, słyszę lub gdy mam cos do powiedzenia.

 

Gdy jestem wśród innych ludzi to dopowiadam błyskotliwe treści do ich wypowiedzi. Lubię żart sytuacyjny i mi to nawet wychodzi. Niestety nie potrafię (choć mój psycholog woli bym mówił MAM TRUDNOŚCI Z ...) rozpędzić własnego wózka, dlatego dopinam się do wózka interesujących ludzi.

 

Nienawidzę głupoty lecz gdy ktoś tego typu treści wypowiada to biję się sam siebie, że nie potrafię tego nie słuchać. Mam problem z myśleniem, szczególnie wśród ludzi. Łatwo popadam w nastroje i długo, czesto za długo w nich tkwię.

 

Jestem strasznie skupiony na sobie. Choć gdy ktoś przedstawia swój problem to łatwo mi jest na tym w danym momencie sie skupić i mu pomóc. Niestety sobie samemu jest trudno sobie pomóc. DLACZEGO ?!? Nie wiem.

 

Boję się przyszłości.

 

Tyle o mnie i więcej nic w tym wątku. Może na privat.

 

Ps. Szukam żony (bo razem raźniej - choć umiem byc sam) najlepiej by była lekko znerwicowana. Dlaczego? Bo nie potrafie się bawić, a dziewczyny lubią byc adorowane, zabawiane. Można dawać innym tylko tyle ile się ma. Dlatego uważam, ż znerwicowane dziewczyny mają łatwiej bo mają szansę mieć nieznerwicowanych partnerów, heh. Cóż za dyskryminacja znerwicowanych facetów.

 

poZDRAWIAM

Krystian z woj. lubuskiego. powiat słubicki

 

[Dodane po edycji:]

 

Pierwsza rzecz jaka przychodzi mi do głowy to fakt, że gdy często mówię wyłącznie o sobie to mój lekarz powiedział, że siebie zdradzam

 

choć nie wiem jak to zmienić

 

[Dodane po edycji:]

 

Większość z was wierzacych że sie uda mówicie: "długa droga droga przed nami" "rozwój osobisty - wewnętrzny"

 

Na czym właściwie to miałoby to polegać, bo dla mnie szczerze to jest abstrakcja

 

proszę o wyjasnienie tych króków, krok po kroku

 

Pozdr

 

[Dodane po edycji:]

 

Większość z was wierzacych że sie uda mówicie: "długa droga droga przed nami" "rozwój osobisty - wewnętrzny"

 

Na czym właściwie to miałoby to polegać, bo dla mnie szczerze to jest abstrakcja

 

proszę o wyjasnienie tych króków, krok po kroku

 

Pozdr

 

[Dodane po edycji:]

 

wszyscy ci wierzący w pełne uzdrowienie mówicie :"długa droga przed nami" "rozwój wenętrzny" a dla mnie to niejako abstrakcja.

proszę was o konkrety, jakie kroki? tak krok po kroku, by nie stac w tej pustce wymieszanej z chaosem

 

pozdro

76.thumb.jpg.6561b729c07c7e94c1ced3dcb4b2e279.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarze mogą jedynie nam coś podpowiadać, nasuwać ale radzić co mamy robić i jak działać to myślę, że tylko my sami możemy, bo tylko my Wiemy tak naprawdę. Musimy zajrzeć w głąb siebie, słuchać naszego głosu intuicji, serca - to jest prawda o nas i ten wewnętrzny głos nam zawsze dobrze radzi, on ma zawsze rację. Tylko my sami siebie znamy na tyle dobrze żeby sobie pomóc, lekarz to inny człowiek, on tylko może coś podpowiedzieć na podstawie własnych przemyśleń i doświadczenia zawodowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój lekarz powiedział mi:

"Jesteś wrażliwą duszą, a wrażliwi ludzie już tak mają"

"Musisz sama zwalczać chorobę, nie wykluczaj adrenaliny ze swojego życia, ona motywuje i pozwala wyzbyć się natrętnych myśli"

 

Na pytanie czy nie uzależnię się od leków nasennych:

"Uzależnienie jest kwestią rozumu: coś mi smakuje, jest mi po tym dobrze, dążę do tego by jeszcze raz skosztować, wziąć. Takie działanie uzależnia, jesli natomiast zaczniesz myśleć o nich jak o lekach a nie cudownych cukierkach na pewno Cię nie uzależnią"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LSDisland nie jest zainteresowany tylko ten kto nie chce się wyleczyć... widzę że na tym forum mało kto chce być zdrowy, nie to, że was atakuję, ale zauwazyłem, że większosci tak poprostu wygodnie, ale wracając do tematu... Moja rada odnośnie lęków dotyczących wyjazdów oraz przebywania wśród ludzi, oraz w obcych innych miejscach tzw fobia społeczna. Czytałem kiedys taką książkę "Pokonac lęk" napisano tam bardzo mądra myśl, która do mnie od razu trafiła i stosuję ja zawsze w trudnych sytuacjach, bedąc daleko od domu. Mówię sobie, "spoko tu gdzie jesteś tez jest twój dom, wszedzie gdzie jesteś jest twój dom, co za różnica gdzie jesteś, przecież leków możesz dostać wszedzie i nigdzie, nie ważne czy jesteś w domu, czy w markecie, kosciele, w innym mieście, czy w szkole, na spotkaniu..." w tym sensie. mnie to pomaga, i dzięki temu udało mi się w wielu sytuacjach zachowac zimną krew i nie popaść w panikę. Ogólnie czuje się juz znacznie lepiej, ale to zasługa czego innego, ale przedewszystkim trzeba chcieć się wyleczyc i uwierzyć, że się da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój psycholog stwierdzil u mnie zaburzenie poczucia bezpieczeństwa, z czego wywodzi się lęk przed otwartą przestrzenią. Przez nerwice nie dałam rady ukończyć I roku studiów, mam straszne problemy z korzystaniem z komunikacji miejskiej, nie tyle co boję się jazdy, ale w tym miejscu zaczynają mnie mordować natrętne myśli, że zaraz mi się coś stanie, nikt mi nie pomoze itp. Znalazlam jednak na to rozwiazanie.

Od jakiegoś czasu,zaczęłam przed snem wyobrażać sobie miejsca, w których boję się przebywać - myślałam o tym, że jadę autobusem, za oknem widzę tylko pole i pustą przestrzeń; jak chodzę po sklepach i staram się bez strachu poruszać po centrum..

Podczas tych myśli czułam lęk, taki sam jak ten obecny w prawdziwych sytuacjach, ale... Po kilku dniach takiego treningu stawał się coraz mniejszy, widziałam siebie pewniejszą podczas tych czynności, myśli o tym przestały nabierać negatywnych odczuć, wręcz przeciwnie! :) Kiedy już potrafiłam ze spokojną głową opanować swoje lęki w myślach, spróbowałam tego samego w praktyce - SUKCES! Po raz pierwszy od niepamietnch czasow pojechalam sama na miasto (30 min autobusem), poszłam na siłownię, na basen, poźniej spotkanie ze znajomymi na bilardzie. Znowu poczułam, że żyję. Polecam wam spróbowanie tej metody, napewno nie zaszkodzi, a nawet może pomóc i wam, czego życzę z całego serca! Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie kompani w biedzie.

 

Dziękuję za te kilka odpowiedzi.

 

Siedzę sobie właśnie i "odkrywam siebie". Do czego doszedłem?:

 

Że całe moje życie to ciągłe zagłuszanie własnego ja: książką, filmem i muzyką, czasami wypowiedziami innych osób, oczywiście tylko tymi wartościowymi. I co czuję? Ból bo juz mam tego typu życia dość i nie wiem co i jak to zmienić. Co robię od kilku dni? Śpię i żyję snami. Choć przyjemne to do niczego nie doprowadzi mnie, a przecież w życiu chodzi o to by się usamodzielnić i wyrażać właśnie siebie, wyrażać się między innymi ludźmi. A ja co?

Sen stał się reakcją na wiadomość o tym , że za miesiąc kończę staż, którego mi nie przedłużą. Już nic mi się nie chce, a wiem, że to moje życie i muszę coś zrobić.

 

doradźcie coś kochani, bo mam dość tego czekania na gwiazdkę z nieba, a sam nie wiem co nią dla mnie jest i jak ją osiągnąć.

 

wsłuchać się w siebie, hmm. za długo trwało to zagłuszanie siebie i teraz czuję wielką pustkę, aż boję się zaglądać głębiej bo jeszcze sie okaże że nie ma po co żyć...

 

Pomocy - 28 letni wrak człowieka jak na tą chwilę

 

[Dodane po edycji:]

 

najgorsze jest to, że nigdzie nie jest mi dobrze samemu ze sobą bo nie umiem tworzyć samemu dla siebie i dla innych. Nie mam czym się dzielić, poza tym nic mi się nie utrwala. Żałosne, wiem, ale nie chodzi mi raczej by się nad sobą użalać, bo to jak pewnie wiecie też nie uspokaja mnie

 

co robić ???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój psychiatra (także sądowy, b.dobry specjalista) powiedział:

'Nie nakręcaj koła. Kiedy zaczynasz myśleć o nerwicy ona automatycznie do Ciebie przychodzi, nakręcasz sie i masz atak. I tak w kółko. Ataki powoduje myślenie o nich. Nie napędzaj tego mechanizmu. Nerwica lękowa to żadne nie odkryte 'cos', nie bój się tego. To nie jest choroba psychiczna, to zaburzenie funkcji, ale Twój mózg ma prawidłową budowę.'

 

Mi pomogło kupienie kota, mam zajęcie chociaż :smile: Poza tym twórcze zajęcia- robię biżuterię, maluję obrazy, rzeżbię. Myślałam nawet o napisaniu książki. O nerwicy. Chciałam nawet tam wprowadzić Wasze autoryzowane wypowiedzi :D może ktoś by to wydał :P Ale chyba nie mam narazie tyle siły aby o tym spokojnie pisać....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja pierwsza wizyta u psychiatry - niech pani nie czyta tyle kryminalow (!)

 

obecnie od lat chodze do innego lekarza i moze dwa male przyklady:

-panie doktorze,chcialabym dzis z panem pogadac bo czuje sie gorzej

-dzis nie,dzis nie mam czasu...

 

-panie doktorze gorzej sie czuje,ten lek jakby juz nie dzialal

-no i co ja mam pani przepisac?

 

wystarczy???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krystian - mi się podoba ten wątek i chętnie wezmę w nim udział ale jak będę miała coś do powiedzenia. Na razie nie chodzę na terapię więc nie mam dobrych rad. Starałam się nie zwracac uwagi na chorobę jakby jej nie było ale to nic nie daje.

 

Pomocy szukam w modlitwie i w Kościele, na tyle na ile mam siłę. Może za mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od sześciu tygodni chodzę na terapię grupową. Zajęcia odbywają się codziennie od 9-12.30, w dwóch sesjach. Cały cykl terapii trwa 12 tygodni. Są to zajęcia (sesje) prowadzone w duchu terapii psychodynamicznej (Freudowsko-Jungowskiej:))

 

[Dodane po edycji:

 

Jest bardzo ciężko, rozdrapujemy swoje rany, kto ma nerwicę somatyczną (jak ja) to ciągle choruje. Nie wolno nam brać zadnych leków, chyba tylko jakies ziołowe. Mam nadzieję, że wytrzymam do końca terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bliksa, na początku terapii, w pierwszym tygodniu mówimy o sobie (swoje zyciorysy), potem sa sesje indywidualne na forum grupy- ty mowisz, grupa słucha, potem ty nie mozesz mowić, a grupa mówi:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Nie jest to przyjemna terapia, bo masz gromadzić emocje, nie powinno sie ich rozładowywać w domu, ale przenieśc na grupe w dniu nastepnym. Problem w tym, że jesli cos ci dolega, to takie nagromadzenie emocji powoduje pogorszenie sampoczucia. terapeuta ma byc transparentny. słucha, nie wyraża emocji mimika, nic nie podpowiada, jeśli chodzi o rozwiazanie problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o kurczę, nie wiem czy bym potrafiła otworzyć sie przed grupą ludzi i opowiadać patrząc im w oczy o swoich problemach :roll: dla mnie chyba lepsza by była terapia indywidualna :roll: ale ja wam mówię - któregos pięknego dnia jak juz wszyscy bedziemy zdrowi i pojdziemy na piwko, bedziemy sie smiac z tego wszystkiego, mam taka nadzieję przynajmniej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeuta zadaje pytania ukierunkowujące. Czasem jest tak, ze zaczynasz mówic o jednym, a kończysz o czymś całkiem innym (sprytne to jest). Po sesjach jest sie padnietym, nawet jesli sie tylko słuchało. Nie wiem w sumie dlaczego tak jest. jeden dzień w tygodniu zamiast sesji jest psychodrama, rysunek lub inne zajecia. jest naprawdę cięzko. Po zajeciach wracasz do domu i nie wiesz co masz ze soba zrobić. Jest ci źle, a nie bierzesz leków. Ostatnio wyladowałam na pogotowiu -tak mnie sesja wzruszyła :roll: Jest co prawda lekarz- opiekun grupy, jesli jestes przeziebiona to moze ci przepisać syrop :D Mozna opuścić tylko cztery sesje (2 dni) bez usprawiedliwienia, potem wylatujesz z terapii...

 

[Dodane po edycji:]

 

Pociesza mnie mysl, ze po tej terapii czeka na mnie moja pani psycholog - terapeuta poznawczo-behawioralny. Jej terapia działa szybko i skutecznie :D .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie musisz w konkretnym dniu, możesz wtedy, kiedy poczujesz sie na siłach. ale i tak cie to nie ominie, w końcu po to przychodzi sie na terapię grupową. Obowiazuje wszystkie osoby uczestniczące tajemnica, nie można wnosić na salę terapeutyczna telefonów i innych sprzętów elektronicznych, plecaków czy toreb.

Prawdę mówiąc takie wygadanie sie zbliza ludzi do siebie, poza tym widzisz, że inni tez maja problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie masz tak ze jak sluchasz tych ich problemow to sobie wkręcasz je potem? Eee to nie dla mnie. Wątpie aby wyleczylo Cie cos po czym sie zle czujesz za kazdym razme. Terapia powinna przynosic ulgę, nie stresy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LSDisland nie jest zainteresowany tylko ten kto nie chce się wyleczyć... widzę że na tym forum mało kto chce być zdrowy, nie to, że was atakuję, ale zauwazyłem, że większosci tak poprostu wygodnie, ale wracając do tematu... Moja rada odnośnie lęków dotyczących wyjazdów oraz przebywania wśród ludzi, oraz w obcych innych miejscach tzw fobia społeczna. Czytałem kiedys taką książkę "Pokonac lęk" napisano tam bardzo mądra myśl, która do mnie od razu trafiła i stosuję ja zawsze w trudnych sytuacjach, bedąc daleko od domu. Mówię sobie, "spoko tu gdzie jesteś tez jest twój dom, wszedzie gdzie jesteś jest twój dom, co za różnica gdzie jesteś, przecież leków możesz dostać wszedzie i nigdzie, nie ważne czy jesteś w domu, czy w markecie, kosciele, w innym mieście, czy w szkole, na spotkaniu..." w tym sensie. mnie to pomaga, i dzięki temu udało mi się w wielu sytuacjach zachowac zimną krew i nie popaść w panikę. Ogólnie czuje się juz znacznie lepiej, ale to zasługa czego innego, ale przedewszystkim trzeba chcieć się wyleczyc i uwierzyć, że się da...

 

Ja bez czytania ksiazki powtarzalam to sobie, rowniez w innych dziedzinach zycia JAKOS sobie radze... Ale czy to jest wyleczenie?? Po 4 latach jakiegos radzenia sobie znow wrocilam do lekow a psychoterapie zaczelam dopiero teraz. Moim zdaniem mylisz sie ze wyleczysz sie w taki sposob, dzieki temu mozesz zapanowac nad niektorymi sferami swojej nerwicy, stworzysz wtedy zahamowania i mechanizmy obronne takie jakie ja sobie stworzylam, nazwalabym to po swojemu "nabranie dystansu i ignorowanie nerwicy" plus kompulsje-np mycie, ubieranie, malowanie wszystko w uporzadkowanej kolejnosci, to takie zycie tak jakby obok, kazde- ty i nerwica- swoim torem. I powiem ci ze to mi na dobre nie wyszlo... Coraz mniej prawdziwej mnie jest we mnie :-| funkcjonuje jakbym oklamywala wszystkich na okolo lacznie ze soba. Co to za zycie?? :(

 

Mam nadzieje ze ta psychoterapia mi pomoze, marze o pojsciu na grupowa, slyszalam ze mozna sie tego gowna pozbyc dzieki tej calodobowej terapii, ale studjuje i co mam zrobic?! :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×