Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje dziecko.


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Wojtuś usiadł obok mnie i zapytał czy jutro będzie duszno. Potem pytał czy musi pójść w garniturze,czy musi jeść cały obiad ("mamo weź tabletki bo moze bedzie chciało mi się wymiotować")..czy sala nie zapali się od płonących lodów..czy musi pójść na to wesele..bo on tak nie lubi wesel.. (nigdy jeszcze nie był na weselu..ma dopiero 10 lat). Kilka godzin później płakał pytając kolejny raz o to wszystko.. Potem mówił,ze źle się czuje..że duszno mu i gorąco,że musi lezeć W SWOIM POKOJU. Tylko w swoim.

 

 

Przez całe życie starałam się,by moje dziecko nigdy nie odczuło że mam nerwicę lękową..Jeżeli coś się działo,to uciekałam tam gdzie nie widział mnie. Dla niego byłam zdrowa. Normalna. Nie mogę pojąć skąd u niego te wszystkie typowe objawy dla nerwicy.. Dla mnie to straszna porażka..

 

Nie chce byście w jakikolwiek sposób pocieszali mnie. Chciałam tylko zapytać: JAK TO JEST MOZLIWE..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potem mówił,ze źle się czuje..że duszno mu i gorąco,że musi lezeć W SWOIM POKOJU. Tylko w swoim.

 

 

Przez całe życie starałam się,by moje dziecko nigdy nie odczuło że mam nerwicę lękową..Jeżeli coś się działo,to uciekałam tam gdzie nie widział mnie. Dla niego byłam zdrowa. Normalna. Nie mogę pojąć skąd u niego te wszystkie typowe objawy dla nerwicy.. Dla mnie to straszna porażka..

 

Nie chce byście w jakikolwiek sposób pocieszali mnie. Chciałam tylko zapytać: JAK TO JEST MOZLIWE..?

 

atrucha mysle ze to napewno nie znaczy ze twoj dzieciaczek ma nerwice

takie wesele to dla malego chlopczyka cos nieznanego ,cos czego nigdy nie doswiadczyl,nawet dorosli miewaja obawy przed nieznanym i czesto przed taka uroczystoscia jak slub stresuja sie

a u dziecka to cos jak najbardziej normalnego, to niewinna bezbronna istotka

nie martw sie :!: mozliwe ze jego reakcja jest spowodowana tym ze jego wyobrazenie takiego wesela jest bardzo negatywne ,moze kiedys gdzies od kogos uslyszal jakies negatywne zdanie na ten temat z ktorym teraz to skojarzyl i dziecieca wyobraznia dorobila reszte,moze gdybys sprobowala mu przedstawic ta uroczystosc w zupelnie nowym swietle ,jako tylko i wylacznie przyjemnosc,sielanke ,zabawe ,moze powiedz mu ze beda tam rozdawac cukierki, bedzie duzo ciasta wlasnie takiego jak lubi , ze bedzie mogl robic wszystko to na co ma ochote ,kupisz mu jakas zabawke itp.

najlepiej gdyby to co powiesz bylo prawda nieco upiekszona przez ciebie

bardzo latwo jest zastosowac odpowiednie sugestie wzgledem dziecka , dziecko jest na cos takiego wyjatkowo chlonne ,rownie mocno chlonie pozytywy jak i negatywy

ty jako matka masz u niego autorytet i jesli odpowiednio mu to wszystko przedstawisz napewno jego lęk przed weselami przestanie istniec

 

pzdr

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie wyczuwają 'przez skórę' nastrój innych,ich uczucia,emocje.Tak mi się przynajmniej wydaje.Nie wiem Sad.

z pewnoscia tak jest

ale dopatrywac sie nerwicy tylko na podstawie strachu 10 letniego dzieciaczka przed nieznana mu uroczystoscia :?:

nawet doroslym przed czyms takim udziela sie pewien stres :idea:

mysle ze obawy atruchy sa przesadzone

to przeciez maly chlopczyk

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Empatia u 10latka..?

Poza tym nie jest możlwe,by odczytywał moje emocje,ponieważ sama cieszę się na myśl o tej imprezie..

Rozmawiałam z nim o pozytywach..tłumaczyłam.

Mam wrażenie,ze wpadł w jakis dołek. Nie potrafi sam z tego wydostać się. Ciągle mówi,ze źle się czuje,że duszno,że niedobrze,że musi spać. Każdy wysiłek fizyczny to dla niego męczarnia. Przy tym wszystkim,ciągle płacze i martwi się o to co może jutro lub pojutrze spotkać go.

To nie jest pierwsza sytuacja na którą reaguje w ten sposób.. Kolejna.

 

Zrobię mu badania krwii. Może to jakaś anemia..

Zobaczymy.

 

Jeśli wyniki będą dobre będę musiala poszukać dobrego psychologa.

 

Geny..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy wysiłek fizyczny to dla niego męczarnia. Przy tym wszystkim,ciągle płacze i martwi się o to co może jutro lub pojutrze spotkać go.

 

cos takiego moze byc np. niedoborem jakis witamin

ich brak moze wywolywac rozdraznienie,sennosc,smutek,a nawet czarne mysli i wiele wiele innych objawow

mysle ze nie ma sensu samemu stawiac diagnozy

trzeba isc z nim do lekarza i powiedziec co konkretnie mu dolega

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

atrucha nie roztaczaj w sobie czarnych wizji ,chlopiec w tym wieku ma bardzo gietka psychike i nic nie jest jeszcze gleboko zakorzenione,

moze poprostu ma jakis trudny stresujacy okres w swoim dzieciecym zyciu , moze koledzy mu dokuczali ,powodow moze byc mnostwo ,dobry psycholog po rozmowach z takim chlopcem moze bardzo trafnie ocenic to co siedzi w jego emocjach ,powie ci na co powinnas zwrocic wieksza uwage

dzieci sa bardzo otwarte i nie wiedza co to falsz

zobaczysz bedzie dobrze

i nie przypisuj mu odrazu swojej nerwicy :!:

zrodzilo sie w tobie takie przekonanie i teraz bedziesz widziala w nim wszystkie swoje objawy ,bo juz sie na to nastawilas na samym starcie

prawdopodobnie widzisz to co chcesz zobaczyc

dzieciaki sa cholernie elastyczne , zobaczysz bedzie jak nowy ;)

specjalista z pewnoscia cos zaradzi

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atrucha przyznam Ci ,że ja też mam taki problem z 12 letnią córką,nie wiem,czy to rozwój,czy zaburzenia emocjonalne?Piszesz,że kryłaś się ze swoją chorobą,ale to jednak jest widoczne!!Jak ja zaczynam mieć lęki na mieście a idę z moją córką za rękę,myślę ,że ona czuje co sie ze mną dzieje,takiego stanu lęku niebardzo da się ukryć.Nieraz zwalałam, na pogodę , ból głowy,nieraz gdy szłysmy na plac zabaw,musiałam natychmiast wrócić i jak to wytłumaczysz dziecku?Myślę ,że one więcej widzą niż nam się wydaje!!! :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atrucha dzieci są bardzo dobrymi obserwatorami i często naśladują dorosłych, możliwe że on widział twoje reakcje i teraz w ten sposób wyraża to że nie ma ochoty na cos i chowa się w swoim pokoju tak samo jak Ty uciekasz przed nim ze swoja nerwica. Możliwe że twoj synek jest doskonałym obserwatorem i jest wrazliwy,nie piszesz czy ma kolegów czy wiekszosc czasu jest z Tobą ,ja również mam syna teraz jest już dorosły ,ale od małego starałam się żeby radził sobie w różnych warunkach. Zmienialismy kilka razy mieszkanie wiec syn czesto zmieniał otoczenie ,ale zawsze szybko nawiazywał znajomości.Zapisałam go do harcerstwa bo wydawało mi sie że tam stanie się bardziej samodzielny.Wiele razy było mi strasznie ale nie uciekałam przed nim mowiłam mu że teraz zle sie czuję i on widział bo uwazałam że inaczej bał by sie bardziej niż ja że cos sie ze mna dzieje a on nie wie co.Wychowałam go prawie sama bo mąż wiekrzość czasu jest w morzu ,wiec starałam się żeby on czuł się mężczyzną pod nieobecność ojca.Teraz jest bardzo odpowiedzialny i troskliwy młody człowiek ,ale zawsze o wszystkim z nim szczerze rozmawiałam i mu tłumaczyłam odpowiednio do jego wieku.Twój synek może nie ma ochoty iść na to wesele może uszanuj jego wolę i jesli nie chce niech nie idzie,albo powiedz mu ze jesli mu sie nie spodoba moze wrocic do domu.Pozdrawiam Cie bardzo ciepło i życzę Ci miłej zabawy na weselu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A więc,było tak.. Pojechał ze mną na ślub. W kościele było wszystko ok. Gorzej z przyjęciem. Obiecał,ze zostanie trzy godziny. Po godzinie powiedział,ze brzuch go boli i chce do domu. Żadne tłumaczenia,zabawiania,odwracanie uwagi nie pomogło. Najzwyczajniej w świecie rozpłakał się..Buczał 45 min. i moi rodzice zabrali go do domu. Następnego dnia zachowywał się jakby nic się nie stało.

 

Dziś byłam z nim u pediatry. Musimy zrobić badania krwii + badanie wzroku (być może głowa boli od złego wzroku). Ponieważ jest chudy i ma niedowagę lekarka zaleciła "dokarmianie"go raz dziennie specyfikiem który ma 300 kalorii (7zł dziennie..). Mam go mobilizować do ruchu.

 

Słuchała tego co mówi i jak się zachowuje. Kiedy wyszedł z gabinetu powiedziała,ze sama też uważa że Wojtek wymaga konsultacji psychologicznej (ale o tym mamy pogadać jak przyjdę sama do niej)

 

Zobaczymy.

 

 

A jeśli chodzi o samego Wojtka. To dziecko nie ma łatwego charakteru.. Nie wiem na ile mogły wpłynąć na niego sytuacje które przechodził będąc małym.. Nie chciałabym się tu rozpisywać o moich osobistych sprawach.. W skrócie - tata Wojtka wyprowadzając się z domu i najzwyczajniej go porzucił (nigdy więcej go nie odwiedził,nie zadzwonił etc). Byli ze soba prawie 4,5 lata bardzo związani i wszystko nagle się zerwało. Wojtek widywał przypadkiem tatę i płakał bo chciał do niego. Facet udawał,ze nie dostrzega go.. Bywało okropnie. Zaraz potem Wojtek spędził sporo czasu w szpitalu (o tym już kiedyś pisałam). Przeszedł sporo złamań. Z tego powodu zawsze był bardzo ostrożny jeśli chodzi o aktywność fizyczną. W sumie trudno się dziwić.. Ogólnie to dobre dziecko. Bardzo dobrze się uczy. Jest mądrym i ambitnym chłopcem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artucha ,ja mialam podobna sytuacje zyciowa.Moj synek przezyl bardzo rozstanie z ojcem.Bardzo mu go brakuje ale niestety jego ojciec unika z nim kontaktu.Chodze z nim do psychologa dzieciecego,bardzo mi sie zamknal w sobie.Mam nadzieje ze po kilku wizytach bedzie z nim lepszy kontakt.Bede mogla do niego dotrzec.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny mam nadzieje ze czesto dowartosciowujecie swoich "chłopcow" oni na pewno czuja sie samotni i zagubieni w takiej sytuacji.Ja jak predzej pisałam tez sama wychowywałam syna bo bywało ze maz był miesiac w domu a jedenascie miesiecy na morzu, widziałam jak moj syn lgnął do mezczyzn jak potrzebował kontaktu z nimi ,miałam takie szczescie ze moj syn miał dziadka i to on stał sie jego autortyetem,to on go uczył meskich zainteresowan ,bo ja byłam od tego zeby przytulic ucałowac jak cos bolało ,wieczorem pogadac o dniu co sie działo .Zawsze rozmawiałam o wszystkim i pytałam o jego zdanie wiec czuł sie wazny.Kilka razy musiałam prawie umierajac ze strachu jechac z nim na motokros bo wtedy go to interesowało,chociaz mnie wcale.Pozwalałam mu zapraszac do domu kolegow a ja nieraz w drugim pokoju umierałam ze strachu,ale w ten sposob syn zdobywał kolegow,a ja wiedziałam z kim on sie przyjazni.Zawsze byłam obok ale pozwal;ałam mu decydowac samemu.:) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Evcia..sama mam najwspanialszego tatę na świecie,który szybciutko zastapił ojca Wojtkowi. Z męskim wzorcem nie było i nie ma problemu. Z Wojtkiem nie jest tak łatwo.. Często chwalimy go np.za bdb wyniki w szkole. Rozmawiamy z nim.. Nie jest zakompleksionym dzieckiem. Czasem mam wrażenie,ze jest wręcz odwrotnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieci po urodzeniu piją,siusiają,jedzą,robią kupe i czują.

Nerwica to nie ataki, ataki to jej wynik.

Nie mam oczywiście większego pojęcia o waszej sytuacji(bo trudno ją mieć po paru zdaniach), ale co jeśli twój synek coś wyczuwa i widzi sytuacje tak:mamusia żle sie czuje , odchodzi ode mnie potem wraca czując sie dobrze(to oczywiście tylko takie moje pisanie),ale dzieci pomimo tego że nie znają fałszu, są szczere i niby nie skomplikowane, mogą sie takie stać poprzez swoje dziecięce postrzeganie świata i nie umiejętność zrozumienia ,nie których rzeczy.Po przeczytaniu twojego pierwszego postu , chciałem zapytać o brak w nim tatusia(mama ,dziecko...?).Z doświadczenia wiem ,że dzieci są zdolne powiedzieć bardzo wiele w sytuacjach konfliktowych i nie tylko , (z tym że ja stałem zawsze po drugiej stronie). Jak siebie pamiętam byłem bardzo pewnym siebie , aroganckim ,zbuntowanym , a jednak wrażliwym i nie zle uczącym sie dzieckiem bez żadnych zachamowan. Z małymi wyjątkami(płacz jako jedyny podczas zawodów międzyszkolnych, lub" wewnętrzny paraliz" podczas kilku sytuacji).Z tym że po pójściu do liceum upadek na samo dno, odwrucenie sytuacji o 180 stopni.Teraz wiem że przeciwstawne postawy mogą być dwiema stronami tego samego medalu, więc nie daj sie zwieść.

Dla mnie "objawy" twojego synka to wołanie, wołanie do osoby której bezgranicznie i ślepo ufa.A woła o pomoc,chce rzebyś mu pomogła rozwiązać i zrozumieć problem, który go przerasta, a może rzebyś mu pomogła sięgnąć po coś co jest mu bardzo potrzebne.Może wizyty tatusia ,lub jakieś ich wspólne wyjścia.Oczywiście jeśli jest szansa na kontakty szczere i systematyczne.Nie musisz w nich uczestniczyć i nie musisz rozmawiać ze swoim byłym.Bo z tego co piszesz to jesteś osobą inteligentną i wrażliwą , tak samo twój synek i nie chce mi sie wierzyc, że związałaś sie z jakimś jaskiniowcem . Rżnięcie głupa na ulicy w kontekście tego co pisałaś o ich wzajemnym przywiązaniu jest troche dziwne.

Pozatym twoje pytanie "dlaczego", jest troche nie poważne w kontekście sytuacji z ojcem bo jesteś osobą cierpiącą na nerwice i zakładam że masz o niej jakieś pojęcie.

Kończe bo zbaczam z wątku

Pozdrowienia dla synka , w końcu nie od dziś wiadomo , że Wojtusie są najfajniejsze. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej ludki :D

Mam problem z moim 5 latkiem :( Każde wyjście do przedszkola to koszmar. Wiem, że pierwsze dni mogą być trudne, ale ile to będzie trwało. Ja juz trace cierpliwość, czasem rano znowu mam mdłości, zaczyna mnie boleć głowa itd. Niby się nie nakręcam, bo nerwicę jako taką mam juz raczej za sobą, ale zaczynam się bać o małego, czy takie codzienne nerwy i płacz nie wzbudzą u niego jakichś zaburzeń. Codziennie rano jest płacz, krzyk, prośby, żeby mógł zostać w domu. Sama sobie płaczę jak wróce do domu i potwornie mi go żal, jak zostaje tam beze mnie, a jeszcze słyszę jego płacz przez okno. No masakra poprostu :( Może macie jakiś pomysły co można z takim uparciuchem zrobić, jak go przekonać, że przedszkole jest fajne. Mi się juz argumenty skończyły, żadne nagrody, czy kary nie zadziałały.

Proszę Was, napiszcie co mam zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim znajdź przyczynę tego skąd ten wstręt. Wierz mi ale zawsze musi być jakaś przyczyna i do puki ta przyczyna będzie istnieć problem może się ciągnąć tygodniami a to na pewno nie wpłynie pozytywnie na komfort psychiczny Twojego dziecka.

 

Jakiś czas temu kilkoro moich znajomych miało identyczne problemy. W obu przypadkach powodem była "PANI WYCHOWAWCZYNI" która okazała się znęcać nad dziećmi :roll: Spróbuj spokojnie porozmawiać z synem. Poproś go aby opisał Ci dokładnie cały swój dzień - co robił w przedszkolu. Możesz spróbować podejść go psychologicznie że jeżeli powie Ci czego tam nie lubi to nie będzie musiał tam więcej iść. Musisz wiedzieć co jest powodem jeko lęków. Jeżeli będzie to "pani wychowawczyni" najlepiej zmienić przedszkole, ale mogą to być również dzieci, jedzenie lub inne sprawy. Jeżeli nie będziesz mogła porozumieć się z dzieckiem postaraj się porozmawiać z jego wychowawczynią lub zasięgnąć porady psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Równiez miałam problemy z synem w przedszkolu. Codziennie miałam wycie że nie chce iść ... współczuje wszystkim matkom które muszą na siłę zostawiac swoje dziecko w takiej sytuacji. Ja starałam się codziennie gdy go odbierałam przynosić mu coś co lubił . Drobnostki lub słodycze ,czasami wystarczył jeden cukierek ;) Równiez nie rozumiałam dlaczego on tak bardzo przeżywa rozstania ,bo prędzej zostawiałam go u koleżanek jak musiałam coś załatwiać i miał zawsze towarzystwo dzieci . Z tymi samymi dzieciakami chodził do jednej grupy ,więc miał "kumpli od pieluch" ;) Wytrzymałam tak siedem miesięcy i z jego powodu zwolniłam się z pracy. Zauwazyłam wtedy że moje dziecko nie chce zakładać np. spodni sztruksowych ,przestał pić mleko które kiedyś uwielbiał ... po dłuższym czasie wydusiłam z niego prędzej zapewniając że więcej do przedszkola nie pójdzie... dowiedziałam sie że gdy miał na sobie spodnie sztruksowe to najczęściej nie zdażył ich zdjąć bo miały z boku guzik i zamek i jeszcze ... szelki ! jak nie zdażył to cały dzien chodził w takich sztywnych i mokrych a pani wyśmiewała go że jest niezdarą :cry: zamiast mu pomóc on miał wtedy 4 latka ... Dopiero teraz po wielu latach gdy jest dorosły zaczął znów nosić sztruksy tak zapamiętał . A mleko to w przedszkolu zawsze było przypalone i śmierdziało więc również miał opory przed jego wypiciem . Dlatego faktycznie Magdo dopytaj synka co mu sie tam nie podoba ,bo możliwe że coś jest nie tak .

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak nie zdażył to cały dzien chodził w takich sztywnych i mokrych a pani wyśmiewała go że jest niezdarą

Współczuję :( Jak tacy ludzie mogą pracować z dziećmi? To karygodne! Ja nie mam jeszcze dziecka ale wielu ludzi których znam ma i opowiadali mi niejednokrotnie takie przykre historie.

 

A propos rozmowy z synkiem - coś mi sie przypomniało. Jeśli nie będzie chciał powiedzieć Ci co jest powodem POPROŚ GO ABY NAROSOWAŁ TO CZEGO NIE LUBI W PRZEDSZKOLU. Jest to rada pani psycholog jaką dała ona mojej koleżance gdy ta miała podobne problemy z synem. Zobaczysz co narysuje :| Z dziećmi jest tak że często chetniej wyrzucają na papier swoje lęki i problemy niż starają się o nich mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję Wam za rady. Szczerze mówiąc pierwsze 4 dni chodził bardzo chętnie i podobało mu się, ale w czwartek (właśnie czwarty dzień to był) była u nich lekarka i badała pod kątem wad postawy. Moje dziecko schowało sie pod stołem i nie dało sie przebadać. Powiedział mi, że się wstydził, bo trzeba było rozebrać się przy wszystkich do majtek :(

Faktycznie jest wstydliwy pod tym względem, ale wiedział wczesniej, że będzie jakas pani doktor, ja mu o wszystkim mówiłam.

Z jedzeniem problem jest tylko taki, ze nie lubi wędlin i owoców. Na śniadanie zjada tam chlebek z masłem. Z obiadem jest różnie, jak jest coś co lubi to sie naje i nawet w domu później nic nie chce, a jak jest cos czego nie lubi, to tego poprostu nie je.

O pani też opowiada same miłe rzeczy, bardzo ją polubił. Problem jest tylko z tym rozstaniem rano, bo jak sie już uspokoi to podobno normalnie bierze udział w zajęciach i bawi się z dziećmi. Wychowawczyni mówiła, że bardzo szybko się zaaklimatyzował i znalazł wspólny język z dziećmi, więc chyba żadna krzywda mu się tam nie dzieje.

A z rysowaniem to niezły pomysł, tylko ze on ogólnie rysować nie lubi i wątpię, że coś z tego wyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Madziu,nie bylo mnie jakis czas.Moj mlodszy synek (4latka)Konradek odponiedzialku zaczal chodzic do przedszkola.Bardzo sie balam,jak to bedzie co zrobie jesli bedzie plakal czy bede miala sile go zostawic.bo to taki mamusi synus,zawsze taka dla mnie mala kruszynka a okazal sie byc bardzo dzielny,jestem z niego bardzo dumna.Zawsze rano wstaje zaczyna sie ubierac bo idzie do przedszkola,do kolegow.Powiedzial mi,ze bardzo lubi lezakowac,ze ma posciel w babelki i kolego z ktorym sobie zawsze szeptaja :)

Ciesze sie ,ze zdecydowalam sie go zapisac do przedszkola,zaczyna sie robic taki samodzielny az cieszy.

Pozdrawiam Ciebie cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×