Skocz do zawartości
Nerwica.com

Złość, niechęć do ludzi, jak sobie radzicie?


pepik

Rekomendowane odpowiedzi

Przez cały czas swojej choroby,od początku roku mam takie głupie wrażenie złości na wszystko i wszystkich. Przez cały dzień. Z równowagi może mnie wyprowadzić najmniejsza nawet rzecz. Najgorzej boję się, że przez to oddalę się od bliskich i przyjaciół, rodzina już mnie traktuje trochę jak dziwaka(w końcu chory jakoś tak dziwnie jestem, depresja? co to za choroba, weź się w garść;)), dziwnie się z tobą rozmawia) Boję się, że zostanę sam.

Wkurzam się na siebie,że nie mam siły, że nie mogę pracować i żyć towarzysko normalnie, bo bez radości, spontaniczności i ciągle rozkojarzony i zmęczony. Złoszczę się, że nie widać końca tego cholerstwa, że wciąż nie mogę pogodzić się z ułomnością. Szarpię się,nie mogę pozbierać myśli. W dodatku wszystko takie nierealne, odległe. Do tego somatyczne dolegliwości dają popalić.

Chodzę na psychoterapię, biorę lek, staram się nazywać rzeczy po imieniu i swoje chore uczucia też, ale to wszystko wraca natrętnie. I często nie jestem w stanie zapanować nad tą złością. Boję się,że jak to zduszę wszystko, to potem jeszcze gorzej będzie. Mam nadzieję,że z psycholog znajdziemy podstawę tych dziwnych zachowań, wciąż tego nie widać. A na razie staram się wyganiać z głowy uprzedzenia i uśmiechać się i otwierać do ludzi, na razie tez bez skutku.

Jak sobie radzicie z egocentryzmem w chorobie? Z tą niechęcią do wszystkiego?

pozdrowienia serdeczne.pepik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem jest w Tobie.Nie w ludziach , ale w Tobie. Nie lubisz siebie , i przenosisz to na ludzi.Mialam to samo.Ale Ktoś kiedyś powiedzial mi , że powinnam dawać wiecej z siebie dal innych .. i bingo! Mam przyjacioł.Prawdziwych.Nie katuj się tym , że zachorowaleś , bo to NIE TWOJA WINA.Wcale nie jesteś przez to gorszy.Jesteś inteligentny, wrażliwy , i chory.Nic więcej.Potrzebujesz wsparcia , i pomocy.Trzymaj się.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten problem gdzieś siedzi we mnie na pewno. Kłopot w tym, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi, co spowodowało,że nerwica/depresja wylazły na wierzch. Mam wspaniałych przyjaciół i Dziewczynę. Podtrzymują mnie jak mogą, niestety są wszyscy w innym mieście, widujemy się tylko w weekendy i przez internet. Jest mi ciężko zaakceptować swoją chorobę, fakt. Byłem zawsze silny i sprawny umysłowo, myślałem, zawsze ze wszystkim sobie poradzę. A tu d%&a i trzasnęło. "Człowiek to słabość" powiedziała moja terapeutka. Teraz widzę tylko słabego, obolałego człowieka, bez pamięci, koncentracji, z zaciśniętym bolącym gardłem, trzaskiem w uszach i w dodatku użalającego się nad sobą, bojącego się własnego cienia, przyszłości.

Analizuję swoją przeszłość i postępowanie. Może tam jest wina. To i siebie obwiniam.

Staram się dawać więcej siebie dla ludzi.ale boję się,że zostanę bezwzględnie wykorzystany. Boję się własnej naiwności.

pozdrówka!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mam ogromny problem ze zloscia. Czesto zloszcze sie tak ze az boli mnie glowa i faktycznie na wszystko, antydepresanty ktore kiedys bralam lekko stlumily ta zlosc ale teraz zaczyna powaracac. Okropne uczucie. Prawda jest taka ze sobie nei radze, pewnie powinnam czasem sobie poplakac ale wlasnie jak jestem taka mocno zla to albo nie moge albo okolicznosci ssa niesprzyjajace. Kiedys mi terapueta powiedzial, ze taka nienawisc do ludzi i swiata wynika z braku pozytywnych uczuc z mojej strony. gdybym zaczela byc mila dla ludzi, uczynna, pozytywnie nastawiona wszystko by sie zmienilo, bo mam w sobie poklady pozytywnej enegrii ale przykryte zloscia. trzeba je odkryc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda kochani. Swiat jest zly , pełen zlych ludzi.Ale my , nie musimy tacy być. Codziennie staram się komuś pomoc.I jeśli mi się to uda , isłyszę mile slowa , jestem szczęsliwa. to nadaje memu życiu sens.w moim przypadku to , naprawdę dziala. A złość/ Też czasami sie zloszczę. Idę wtedy do piwnicy i .... rąbię dzrzewo.A czsami nawet wyobrażam sobie , że odrąbuję coniektóre glowy ludziom , ktorzy mnie wkurzają. I pomaga:) szukajcie sposobu.I postarajcie sie polubić siebie.Choć trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym przy takim rąbaniu pewnie dostał od razu jakiejś schizy i lęku, że faktycznie mógłbym coś komuś zrobić...Analizuję każdą swoją nawet najgłupszą myśl. Ciężko powiedzieć, co jest realne, a co nie. Staram się przesiewać przez sito. Ale złość często wypływa, może to gdzieś zakodowane głębiej, że mam uraz do danej osoby?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powtórzę jak papuga. problem jest w tobie.Nie wiem.. może wyobraż sobie , że osoba (ta ktorą nie trawisz) też ma jakieś problemy? Bo wiesz? Wszyscy je mamy.Ja jeśli kogoś nie lubię ,to unikam spotkań , a już na pewno rozmow.A jeśli chodzi o analizowanie wszystkiego , to też tak mam:)Moja lepetyna , pracuje na pelnych obrotach 365 dni w roku.:) zastanawiam się ciągle , co powiedzialam , JAK powiedzialam , co zrobilam , jak zrobilam ,czy dobrze zrobiłam , czy żle zrobilam , i tak na okręte:)Fajnie.No nie?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie;) Ja mam ostatnio identycznie i dochodzi do tego jakiś napęd, niepokój, od razu, jak otworzę oczy rano.

Problem siedzi, siedzi w środku. Otoczona grubą warstwą egoizmu od wielu lat. Czuję,że będzie potrzeba wiele czasu i sił, żeby wyrwać to z korzeniami :twisted:

Dobrym sposobem, o którym gdzieś przeczytałem jest patrzenie na świat przez odwróconą lornetkę.Wtedy można zobaczyć więcej i z większym dystansem. Ale tego muszę się jeszcze nauczyć. Dopiero początek drogi. Nigdy w ten sposób nie rozważałem świata. Zasuwałem do przodu, nie bardzo się oglądając. 3maj się , Ewa. Udanego wieczoru!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to nie jest egoizm. Absolutnnie nie. To jest sukpienie sie na niewlasciwych uczuciach.

Jesli chodzi o lornetke to proponuje zaczac wychowywac jakies dziecko. Najlepsze lusterko pod sloncem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedys bym zaproponowala sport...zeby sie wyzyc na przyklad na pilce...ale sama wiem, ze wcale to nie dziala i ja w chwilach totalnej zlosci mysle sobie, ze przeciez moglabym pobiec 10 km to moze by mi przeszlo to jeszcze bardziej mnie to wnerwia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez cały czas swojej choroby,od początku roku mam takie głupie wrażenie złości na wszystko i wszystkich. Przez cały dzień. Z równowagi może mnie wyprowadzić najmniejsza nawet rzecz. Najgorzej boję się, że przez to oddalę się od bliskich i przyjaciół, rodzina już mnie traktuje trochę jak dziwaka(w końcu chory jakoś tak dziwnie jestem, depresja? co to za choroba, weź się w garść;)), dziwnie się z tobą rozmawia) Boję się, że zostanę sam.

Wkurzam się na siebie,że nie mam siły, że nie mogę pracować i żyć towarzysko normalnie, bo bez radości, spontaniczności i ciągle rozkojarzony i zmęczony. Złoszczę się, że nie widać końca tego cholerstwa, że wciąż nie mogę pogodzić się z ułomnością. Szarpię się,nie mogę pozbierać myśli. W dodatku wszystko takie nierealne, odległe. Do tego somatyczne dolegliwości dają popalić.

Chodzę na psychoterapię, biorę lek, staram się nazywać rzeczy po imieniu i swoje chore uczucia też, ale to wszystko wraca natrętnie. I często nie jestem w stanie zapanować nad tą złością. Boję się,że jak to zduszę wszystko, to potem jeszcze gorzej będzie. Mam nadzieję,że z psycholog znajdziemy podstawę tych dziwnych zachowań, wciąż tego nie widać. A na razie staram się wyganiać z głowy uprzedzenia i uśmiechać się i otwierać do ludzi, na razie tez bez skutku.

Jak sobie radzicie z egocentryzmem w chorobie? Z tą niechęcią do wszystkiego?

pozdrowienia serdeczne.pepik.

Odemnie się odwróciła cała rodzina, a ta najbliższa czyli "matka i ojciec" w szegulności. Aha i siostra, ta której 'rodzice' zapłacili żeby powiedziała w sądzie że ćpam jak byłem w domu dziecka. Mają mnie za psychika bo byłem miesiąc na oddziale, mimo że byłem tam na obserwacji i wykluczyli mi tam wszelkie choroby. W twarz mi mówią że jestem dla nich głuptakiem czy psychiatrykiem ( :) ), traktują mnie jak debila, nie rozmowaiają ze mną w ogóle, gdy czegoś chcę albo mam pytanie ucinają rozmowę od razu i mówią że jestem psychiczny i nie będą ze mną rozmawiać :lol: czasami jak czegoś chcę, mówią "tak tak, dobrze" jak do debila, tak żeby się odczepił a i tak to nie zostanie zrobione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiedys bym zaproponowala sport...zeby sie wyzyc na przyklad na pilce...ale sama wiem, ze wcale to nie dziala i ja w chwilach totalnej zlosci mysle sobie, ze przeciez moglabym pobiec 10 km to moze by mi przeszlo to jeszcze bardziej mnie to wnerwia

Mnie by zrelaksowało obcięcie komuś głowy i zagranie nią w piłkę :D .

 

Damn, chyba muszę zainstalować na nowo Postala XD .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie, ze jezeli rodzina jest toksyczna to trzeba uciekac. Nie warto da csie wpedzic w jakies chorobska przez rodzine, ktorej sie nei wybiera. uciekaj!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A propo rodziny w tej kwestii zgadzam się Amonem ponieważ ja muszę udawać że jest dobrze a nie jest, bo słyszę tylko że "weź się w garść" albo "pozmywaj chociaż". Kiedy człowiek jest na TAKIEJ PIŹDZIE że nie myśli o niczym innym jak tylko jakby się zajebać albo kogoś!!! Ja mam dosyć udawania że jest ok. A jak mówię bratu że mam myśli że zabiję matkę albo siebie to słyszę żebym go nie szantażował. Bliscy niestety tego nie rozumieją :( Sam chce spierdalać z chaty i wynająć coś ale mam problem ze znalezieniem pracy. Sick, sad world... Powodzenia Stahu! Zgadzam się z przedmówcami żebyś zmienił otoczenie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez tak mam ,jak widze ludzi smiejacych sie szczesliwych to najchetniej bym im do dupy nakopal zazdrosze im tego , zazdroszcze im normalnosci... czasem jak suka mnie mocno pierdalnie to sapie do kobiety czy matki z byle gowna a najlepiej by bylo jak bym sobie w lep pierdolnol i by to sie wszystko skonczylo.. niby czlowiek sie leczy a taka prawda ze tego sie nie wyleczy tylko ludzie sobie wkrecaja ze z tego sie wychodzi ale prawda jest taka ze z tego nie ma wyjscia z zrozumcie to!! zjebane zycie juz bedziemy mieli do konca zycia , ciagle bedziemy sie meczyc i czekac na wybawianna smierc ktora przyjdzie bardzo pozno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem jestem pozytywnie nastawiony do ludzi i nic nie muszę robić, a czasem się zmuszam.

Bo tak jak jest zacna teorja " Nic na siłę" tak w walce z lękami, czy nerwicami czasem trzeba zastosować trochę siły ;) . Prawo fizyki mówi "nie zadajac siły nie posuniesz na przód ciała", czy jakoś tak :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×