Skocz do zawartości
Nerwica.com

nie wiem co ze sobą zrobić..


lemoniada

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem od czego zacząć.. Postanowiłam tu napisać, bo w ostatnich dniach jest ze mną tak źle jak jeszcze nigdy nie było. Kiedyś wystarczało wylanie swoich myśli na papier, poukładanie sobie problemow w głowie i było lepiej. Teraz naprawde zaczynam się martwić bo nic mi nie pomaga.

 

Od dłuższego czasu mam poblem ze sobą. Mam mętlik w głowie. Mam własne zdanie w wielu sprawach i własny światopogląd. Zawsze byłam osobą bardzo.. "myślącą", wszystko dokładnie analizuje w głowie i każdy temat moze być u mnie przyczyną zamyślenia sie. Lubię to w sobie, cenię u innych własne poglądy. Jestem raczej towarzyską osobą, jednak najlepiej czuje sie w towarzystkie najbliższych mi osob.

Mam przyjaciółkę, ktora jest dla mnie jak siostra i przy niej naprawde dobrze sie czuje. Wszystko wydaje sie takie proste i ułożone. Ale kiedy jestem w domu sama i niczym sie nie zajmuje zaczynam sie zamyślać i pojawia mi się ten mętlik.

 

Musze wspomniec o bardzo waznej kwestii. Przez 2 lata byłam w zwiazku, ktory zakonczyl sie tydzien temu, co te moje problemy zaostrzylo. To był mój pierwszy poważny związek. Nie był idealny, mieliśmy inne zdanie w roznych tematach. Mieszkalismy w innych miastach, on mial swoj swiat, swoich znajomych, inny tryb zycia. Chodziliśmy tylko do tej samej szkoły. Nadal chodzimy. Ja nie jestem typem imprezowiczki, wystarcza mi spotkanie sie z paroma dobrymi znajomymi wieczorem i czuje sie dobrze. Moge rownie dobrze nigdzie nie wychodzic i ogladac telewizje i to nie jest tragedia. On byl bardzo towarzyski, miał bardzo duzo znajomych, ciagle jakies plany. Codziennie gdzies wychodzil i pozno wracal. Był bardziej zaangazowany w kumpli niz we mnie. Nie zaniedbywal mnie przez to, ale mnie przytlaczalo to ze on zyl takim zyciem a moje było nudne i nic sie w nim nie dzialo. Probowalam cos ze soba robic, probowalam mu dorownac. Wychodzilam na imprezy, czy szlajalam sie do nocy zeby sama nie wiem.. poczuc ze jestem

"normalna"? Ale czulam sie zle, bo caly czas myslalam tylko o nim. Meczylo mnie to, chcialam zyc swoim zyciem i robic to na co mam ochote bez wyrzutow sumienia, ze jestem jakas inna.

Teraz zwiazek sie skonczyl a mi jest zle. Z jednej strony to szansa zeby zaczac zyc wlasnym zyciem, ale z drugiej brakuje mi go, chociaz wiem ze meczyloby mnie to. Byłam bardziej zaangazowana w ten zwiazek i przyzwyczailam sie do niego. Probuje zyc wlasnym zyciem ale stwierdzam ze go nie mam..

 

Staram sie czyms zajac ale nic nie sprawia mi przyjemnosci. Boje sie tego, ze nie spotkam osoby ktora bedzie dla mnie odpowiednia, ze bede sama do konca zycia. Spotykam sie ze znajomymi, staram sie nie siedziec w domu. Ale czuje sie nieszczęśliwa. Nie ma rzeczy ktora sprawialaby mi radosc. Kiedy byłam w zwiazku było tak samo, z ta roznica ze szczescie dawaly mi spotkania z nim. Nie mam wlasnego zycia. Żadnej pasji. Przyszłość budzi we mnie lek, a w terazniejszosci nie widze nic ciekawego. Staram sie znajdywac sobie jakies zajecia, ale tak naprawde mam ochote sie gdzies zaczyc i zniknac. Nic nie ma sensu..

 

Nie mam ochoty na żadne zwiazki, chce naprawic wlasne zycie. Poza tym meczylo mnie takie bycie ze soba na pol gwizdka.

 

Przepraszam za długość tego postu, ale musiałam sie komuś wygadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czym się przejmujesz, to nie dperesja. Musiałaś jakoś odereagować sprawę z zakończonym związkiem i czujesz się źle, ale to normalne u każdego. Nic ci nie jest, i zamiast się przejmować dziękuj Bogu że nie masz poważniejszych problemów jak u niektórych na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie problem polega na tym, ze tu nie chodzi o rozstanie. wiem ze jest mi z tego powodu trudniej ale to sie zaczelo jeszcze przed tym zwiazkiem. i chyba to ze nie umialam zyc wlasnym zyciem tylko skupialam sie na tym zwiazku tak naprawde ten zwiazek pograzylo. przez 2 lata tak naprawde zylam inna osoba. nie potrafie zyc wlasnym zyciem, cieszyc sie nim. nie moge byc w zwiazku dopoki nie poczuje ze zyje,dopoki nie naucze sie czerpac przyjemnosci z zycia sama. nie mam ochoty wstawac z lozka bo wiem ze to bedzie kolejny bezsensowny dzien...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lemoniada, masz początki depresji, i tylko od wizyty u psychologa zależy jak szybko się pozbierasz. Masz niepotrzebne wyrzuty sumienia, niedopasowaliście się i tyle, bywa. Nie wierzę w to, że nie masz żadnej pasji, a wyglądasz na osobę inteligentną. Nie masz marzeń do spełnienia, paru rzeczy do wygrania, kilku spraw do udowodnienia sobie, innym i światu? Wątpię. Staraj się być ostrożna w doborze partnerów, widzę, że Ty sama potrzebujesz kogoś, kto będzie z Tobą dzielił czas. I nie zamykaj się w 4 ścianach, zostaniesz sama z własnymi uprzedzeniami i widmami, sama przez siebie wiedziona na manowce. Widać, że masz poukładane w głowie, tylko przechodzisz kryzys.

 

Tej lemioniady na pewno ktoś jeszcze skosztuje, głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w tejże własnie chwili rowniez zastanawiam sie "co ze soba zrobic" jestem w podobnej sytuacjii, nie chodzi o związek tylko o to "swoje życie" ktore jest puste przynajmniej dla mnie.

Chciałabym je przeżyć na maxa, zajmowac sie ciekawymi rzeczami , realizowac plany, spelniac marzenia ale jakos nie moge ruszyc z miejsca, wszystko mnie przytlacza.

Skonczylam liceum, zdalam mature a wiec pora na studia.

Nie chce jednak byc ciagle uzalezniona od rodzicow i od nich brac pieniadze, niby jest wszystko pozornie ok ale ja mam całkowicie inny system wartosci i zupelnie inne poglady i priorytety w zyciu, inaczej siebie sobie wyobrazalm kiedy bede w ich wieku.

Kazdy mowi ze mi to minie ale czy tak trudno zrozumiec ze chce zyc pelnia zycia a nie byc cierpiętnica i wkrecac sobie, ze takie jest zycie, Zycie jest przeciez takie jak sobie je uloze i stworze ten :swoj swiat: tylko jakos nie moge zaczac;/ niewiem od czego zaczac, i w ogole wynajecie mieszkania , praca , skad wziasc kase na start i takie tam.

W ogole to ile masz lat ;> ?

Zycie imprezowiczki prowadzilam przez pierwsze 2 lata liceum ale pozniej po*** to bo nic dobrego z tego nie wynikalo a wrecz przeciwnie, sama siebie oszukiwalam ze jest fajnie, jest zabawa , nie ma nudy( alkohol, faza , itp) ale na 2 dzien czulam sie jak pustooo i bezsensownie, bo nic konstruktywnego nie udalo mi sie zdzialac

Niewiem co o tym wszystkim myslec( o zyciu) jak to ulozyc , od czego zaczac;/

Jak bedziesz miaala czas to napisz jakies swoje przemyslenia ;)

Pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lemoniada przedmówcy juz powiedzieli wystarczająco (jak bedzie sie dłużej utrzymywał smutek,niechcęc po rozstaniu skorzystaj z pomocy specjalisty ,naprawde warto:) ) mnóstwo osób tak ma tylko niektórzy po pewnym czasie staja na nogi,a inni pogrążają sie w smutku coraz bardziej.ale tu piszesz o problemie że nie potrafisz życ własnym życiem, a czy nie było tak czasami że zamiast byc częścią jego życia byłas całym jego życiem?próbowałas wszystko dla niego robic ,zapominajac o własnym życiu ? dlaczego niby jego osobowośc miałaby byc lepsza od twojej,że był bardziej towarzyski? bo poprostu taki był i dobrze sie z tym czuł tak jak ty sie dobrze czułas jak moglaś wyjsc z paroma swoimi znajomymi bo taka jestes i tego sie musisz trzymac nie robic nic na przekór sobie jak wolisz isc na piwo niz jechac na impreze to wcale nie musisz czuc się gorsza, a że on częściej wybierał kumpli niz ciebie to już nie skomentuje...,pozdrawiam i mam nadzieje że się szybko pozbierasz,nawet nie wiesz jaka ludzka psychika jest mocna i silna ,choc czasami nam sie zdaje że jest odwrotnie,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczerze mowiac jest już mi troche lepiej ;) nadal nie widze w tym wszystkim sensu i radości, ale zrozumiałam swoje błedy i zyje nadzieją że jeszcze kiedys dostane od zycia szanse i spotkam odpowiednia osobe a wtedy nie bede sie skupiac na niej tylko na zyciu.

zrozumiałam, że związek nie może polegać na patrzeniu na siebie tylko w tą samą stronę. teraz chce poczuc zycie najbardziej jak tylko moge, poznać je z każdej strony i czerpać z niego przyjemność. a stresy związane ze związkami nie sa mi teraz potrzebne.

 

chce odnaleźć życie na nowo i odkryc kim naprawde jestem, czego chce, o czym marze. teraz jestem zagubiona. przez ten zwiazek zagubiłam sie jeszcze bardziej, czułam sie gorsza i nie wiedziałam już co tak naprawde sądze. teraz nareszcie moge zyc swoim zyciem, nie martwiac sie co robi ktos inny i tym ze mu nie dorownuje. bez zadnych głupich wyrzutow sumienia.

 

MaRie90, jesli jestes rocznikiem 90 to jesteśmy w tym samym wieku :) tylko ze ja chodze do technikum wiec studia jeszcze przede mna. skoro wiesz czego nie chcesz od życia, to pewnie wiesz tez czego chcesz. i tu masz nade mna przewage. ja nie wiem czego chce, o czym marze. staram sie to odkryc i poznać lepiej siebie. teraz jest nasz czas, jestesmy młode i musimy walczyc o to zycie poki nie jest za pozno. a co do studiow to idziesz na dzienne czy zaoczne? gdybys studiowała zaocznie mogłabyś pojść do pracy i być niezależna. nikt za Ciebie zycia nie przezyje i nie umrze, wiec nie patrz na poglądy rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dobrze, ze juz sie lepiej czujesz i jest ok ;)

 

Niby zlozylam papiery na dzienne i to prywatne, bo matura niezbyt dobrze mi poszla i na panstwowe w Warszawie(bo tu chce mieszkac) by mnie nie przyjeli. Wiadomo takie studia kosztuja tak samo mieszkanie trzeba wynajac i za cos zyc, dlatego mysle czy by nie poczekac roku ( przez ten rok bym popracowala no i poprawila w maju ta mature bo i tak mam taki zamiar no i wtedy mozna by myslec o studiach panstwowych).

A nie chce brac od rodzicow pieniedzy bo oni tez za wiele ich nie maja, wole sama na siebie zarobic i tak jak mowisz byc niezalezna.

 

Jak bedziesz miec chwile to napisz co tam u ciebie, jak sie czujesz itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ponownie. wiem, że ostatni post napisałam pół roku temu i pisałam w nim że jest już lepiej, niestety nie było tak łatwo jak mi sie wydawało. minęło już pół roku a ja nadal nie radzę sobie z rostaniem. próbowalam iśc dalej, zająć się czymś, próbować nowych rzeczy ale nic nie dawało mi radości i spelnienia bo wciąż myślalam o przeszłości i w końcu z tego rezygnowałam. szczerze mowiac nie wiem co mam napisać tu na forum. ja już po prostu nie daje sobie rady i to mnie powoli wykańcza.. chciałabym z kimś porozmawiać,z kimś kto by spojrzał na to trzeżwym obiektywnym okiem i może mi jakoś pomógł.

wspominałam o przyjaciółce, jednak kontakt z nią mi się strasznie popsuł gdyż nie mogłam na nia liczyć tak więc zostałam w tej chwili sama z moimi myślami..

 

[Dodane po edycji:]

 

mógłby ktoś coś napisać? może akurat mi to pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×