Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele zmienia, bo żyję normalnie. Jedyne skutki uboczne jakie mam to impotencja i brak libido, ale dla mnie te skutki są pożądane, bo związki mnie za bardzo nie interesują, więc mam spokój z sferą seksualną.

 

Po za tym, skoro mam wybitnie doskonałą odpowiedź na leczenie, to wydaje mi się, że moje zaburzenia muszą mieć podłoże biologiczne a nie psychologiczne. Dlaczego tutaj ludzie biorą leki im słabo pomagają lub wcale? Ja kiedy musiałem iść pierwszego dnia do pierwszej w życiu pracy, to wziąłem i poszedłem, nie rozmyślałem o tym, nie miałem tysięcy myśli "jak sobie dam radę". I na dodatek ten dzień był udany i wróciłem do domu... zadowolony. Nie miałem też sraczek, bólów brzucha itd. Kiedy musiałem zareklamować parę sprzętów, to wziąłem i poszedłem, bez rozmyślania "co powiedzieć".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w sumie gdzie to napisac, tu dawno sie nikt nie udzielal.

W weekend przelamalem sie i w koncu pojechalem do galerii bo musze w koncu kupic jakies ciuchy, od dobrych 5 lat chodze w 2 parach spodni. Jak juz znalazlem miejsce po 15 minutach krazenia po parkingu, to mialem chwile zwatpienia i chec szybkiego powrotu do domu, ale pomyslalem a co tam najwyzej jak nie wejde do sklepu to pochodze chociaz pomiedzy ludzmi ze 2 kolka i wroce ze spuszczona glowa. Wszedlem w sumie do 3 sklepow, pomacalem jakies ubrania, ale ze do przymierzalni byla spora kolejka to obrocilem sie na piecie i szybko sie oddalilem. W sumie nie bylo zle, ale czulem sie jednak nie swojo, odczuwalem stres, czulem ze robi mi sie goraca a na czole pojawiaja sie krople potu. Wzrokiem latalem po tych regalach i wieszakach byle znalesc cos SZYBKO SZYBKO bo przeciez masa ludzi i kazdy akurat patrzy wlasnie na mnie jak szukam spodni(w tygodniu nie pojde bo ludzi jest malo i wtedy NA PEWNO wszyscy beda sie parzec wlasnie na mnie xd) Jeszcze jak wracalem to jakas dziewczyna mnie zaczepila z ankieta czy cos, nawet nie wiem co chciala bo zaraz panika zrobilo mi sie goraco w glowie i robie sie czerwony, i do tego oblala mnie fala potu. Moj mozg z automatu ustawil sie w jakis tryb defensywny i wcisnal tylko na moje usta "sory ale troche sie spiesze", chociaz tyle ze sie usmiechnalem. Od razu przyspieszylem kroku i po chwili dopiero sie uspokoilem.

Przekichane ze takie proste czynnosci sprawiaja tyle problemow. Zeby miec problem z glupim kupnem ciuchow ehh

 

 

Dla mnie tez przebywanie w tego typu miejsach nie jest przyjemnoscia,

jak wiem ze musze sie to takiej galerii udac, to nie mysle tylko ide,

jak sie zawacham juz przed wyjsciem to jest lipa,

zawsze znajdzie sie jakas wymowka.

Ide i juz.

Zawsze jak ide to wiem juz co mam kupic i w jakim sklepie.

Biore co mam wziasc i tyle mnie tam widzieli.

 

Obecnie czuje sie niekomfortowo w takich miejscach,

jak musze to nie mam wiekszego oporu zeby tam byc,

jednak powoliw tego typu miejsach psuje sobie glowe,

im krocej tym lepiej,

ewentualnie zaraz potem reset.

 

Tez przewaznie jak juz ide to jakos z rana,

najmniej ludzi.

Najlepiej z mojego punktu widzenia za bardzo sie nie interesowac innymi,

staram sie wieksza uwage przywiazac do ekspozycji,

ktore nawet mnie nie raz w ogole nie interesuja,

ale w ten sposob unikam 'interakcji z ludzmi'.

 

Czasami bywa ciezko,

ale co mam zalatwic to zalatwie,

a jest milion innych miejsc w ktorych mozna spedzic lepiej

wolny czas,

wiec w sumie nie ma na co narzekac :)

 

 

Gdyby dalo sie zrobic hard reset...

obecnie wiekszosc moich barier wynika z wielotetnich przyzwyczajen,

z utartych schematow myslenia...

 

 

Wlasnie zrobilem sobie test Liebowitza o ktorym pisal @Tadek777

"Uzyskałeś 36 pkt. Twoje odpowiedzi sugerują, że nie masz objawów fobii społecznej."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

haha , fobia społeczna to takie cos dziwne, u mnie dziła wybiórczo,ale bardzo silnie za to, czasem boje sie otworzyc list urzedowy , i wiem ze zawalm sprawe, ze moge za to kare dostac pinieżna a lezy i nie potrafie otworzyc ze strachu , chociaz nic mi za to nie grozi i nie moja to win\a, ale jak nie załatwie w terminie to bedzie grozic a nie potrafie uf i co? a tak pozatym jak ktos mnie widzi to nie powie , ze tak to u mnie działa ,ale tak jest i tyle, sciana nagle i koniec, to jest jakby proszenie sie o kłopoty na własna prosbe a i tak nic na to nie moge poradzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, tak się ostatnio zastanawiam nad tym wszystkim...

 

Moje problemy zaczęły się już we wczesnym dzieciństwie, nie wnikając w to co się działo w domu zawsze byłem chłopcem bardzo drobnym i bardzo spokojnym, nawet ładnym, bo dziewczyny mnie często zaczepiały. W każdym razie od pewnego czasu rówieśnicy komunikowali się ze mną za pomocą agresji i przemocy, a ja nie byłem w stanie odpowiedzieć tym samym (przed 6 rokiem życia doświadczałem sporo przemocy w domu, co było przyczyną mojego radykalnego wyciszenia i ogólnej apatii). W każdym razie funkcjonując poza jakimiś bliskimi kręgami czy grupami byłem łatwym obiektem do wyżycia się. Środowisko w jakim się wychowywałem było raczej robotnicze w negatywnym sensie tego słowa (był obecny lumpenploretariat przechodzący miejscami w knajactwo). Dzieciaki w koło zajmowały się sportem, piłką nożną, muzyką, modą, później doszły oczywiście kluby piłkarskie, na marginesie były drobne kradzieże i takie tam. Ja lubiący czytać książki, interesujący się historią czy astronomią - resztę dopiszcie sobie sami. W szkole jeszcze było w miarę, były spokojne dzieciaki podobne do mnie, ale na podwórku czy na koloniach byłem traktowany jako "lokalny przypał". Rzecz w tym, że nawet unikając kontaktów z tymi ludźmi i zajmując się normalnie swoimi sprawami i tak byłem na siłę wciągany w agresję, wyśmiewanie, zupełny brak dobrej woli. Obcy ludzie, z którymi nigdy nie miałem nic w życiu wspólnego poniżali mnie a później uśmiechali się do swoich kolegów.

 

Zapaść zaczęła się około 13 roku życia, wszystko było mi obojętne, z 3 lata jeżeli nie musiałem w ogóle nie wychodziłem z domu, zapuściłem się, schudłem do ok 45 kilo itd. Muszę powiedzieć, że w tamtym okresie gimnazjalnym radykalnie odizolowałem się od ludzi i przynosiło to pewien efekt, już nie było tak źle jak dawniej, ogólnie mi odpuszczono. Ale nerwicę miałem silną, około 15 lat pojawiła się bardzo silna na punkcie mojego wyglądu. Ogólnie to długa historia, w liceum było całkiem dobrze, około 20 lat miałem bardzo ciężką zapaść (chyba trochę oszalałem), kiedy wyprowadziłem się z domu w wieku 21 lat i zacząłem wszystko na własny rachunek, wprost odetchnąłem pełną piersią, opuściłem tę duchotę i zacząłem żyć w miarę normalnie. Nerwicę mam ciągle, nienawidząc swojego wyglądu intelektualisty dosyć się umięśniłem, ale, szczególnie kiedy wracam czasem pomieszkać z rodzicami, znowu nie umiem wyjść z domu jeśli się kilkanaście razy nie obejrzę w lustrze. O ile patrząc z boku funkcjonuję w miarę normalnie to i tak czuję w sobie olbrzymie pokłady gniewu i niechęci, czasem wręcz pożerającej nienawiści i mizantropii. Nie uzewnętrzniam tego i staram się to kontrolować, a myślę że i racjonalizować, ale i tak nie umiem nawiązać jakiejś głębszej więzi z kimkolwiek. Dużo dziewczyn, szczególnie gdy bywam za granicą (takie bardzo, bardzo) jak nie same wprost mnie zaczepiają, to nawiązują kontakt wzrok i zachęcają ale ja szczerze mówiąc nigdy nie skorzystałem, nie żebym się bał, ale zawsze potrafię to sobie jakoś zracjonalizować i uzasadnić że nie chcę ( a potrzeby itd. mam chyba takie jak każdy). I tak kiedy siedząc w domu myślę o kimś z kim mógłbym się podzielić tym, co między nami mogłoby być najintymniejsze i najbliższe, to będąc między ludźmi i widząc, że jakaś dziewczyna próbuje nawiązać za mną kontakt, jestem w stanie znaleźć tysiąc powodów, aby sobie zracjonalizować moje "nie". Tak samo kiedy spotykam jakiegoś dawnego znajomego na ulicy, mogę się uśmiechnąć, podać rękę, "cześć" czy "dzień dobry" i w sumie cieszę się, że go spotkałem, ale nie nawiązuję już rozmowy "co tam słychać" - czuję raczej przemożną chęć by odejść i pokazać, że nic mnie to nie obchodzi. Apatia jest silna, i chociaż coś tam robię, to się przymuszam, a najczęściej nic mi się nie chce, w internecie też się raczej nie udzielam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-U mnie np. gdy czekałem w rejestracji biło mi szybko serce i było jakby pod gardłem. Miałem wtedy problemy z wyraźnym mówieniem, zacinałem się.

-Gdy zepsuł się jakiś sprzęt, to ciągle odkładałem wizytę w sklepie aby złożyć reklamację.

- Bałem się odbierać telefonów oraz telefonować.

-Cały czas odczuwałem niepokój tam gdzie są ludzie, szczególnie w autobusie. Nie mogłem znieść tego, gdy ktoś był odwrócony w moją stronę, bo napinały mi się mięśnie twarzy i szyi i miałem wrażenie, że robię jakąś głupią minę. Wykręcało mi też głowę.

 

Gdy zacząłem kurację paroksetyną 20mg, pregabaliną 600mg, to praktycznie wszystkie objawy minęły. Jeśli do tego dołożę olanzapinę 10mg oraz bromazepam 3mg, to jestem niezniszczalny jak czołg. Mega pewność siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DeMontaigne,czy słuszałeś o takiej przypadłości,będącej bardziej cechą osobowości niż nabytą:AUTOFOBIA?

Polega ona na tym,że lubisz kontakty z ludźmi np.przypadkowe,idąc do sklepu ,ale nie potrafisz wejść w bliższe relacje przyjacielskie bo odczuwasz lęk.

Lęk przed "przyjaźnią" czy ogólnie -bliższymi kontaktami z ludźmi?To powoduje samoizolację i przebywanie w samotności.Ludzie z otoczenia np. ze szkoły odsuwają się, bo ich odstraszasz od siebie np.mówiąc coś przykrego.Jednak chcesz przyjażni.Lęk tzw.antycypacyjny tj. przed wejściem w przyjaźń może przerodzić się w lęk uogólniony.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-U mnie np. gdy czekałem w rejestracji biło mi szybko serce i było jakby pod gardłem. Miałem wtedy problemy z wyraźnym mówieniem, zacinałem się.

-Gdy zepsuł się jakiś sprzęt, to ciągle odkładałem wizytę w sklepie aby złożyć reklamację.

- Bałem się odbierać telefonów oraz telefonować.

-Cały czas odczuwałem niepokój tam gdzie są ludzie, szczególnie w autobusie. Nie mogłem znieść tego, gdy ktoś był odwrócony w moją stronę, bo napinały mi się mięśnie twarzy i szyi i miałem wrażenie, że robię jakąś głupią minę. Wykręcało mi też głowę.

 

Gdy zacząłem kurację paroksetyną 20mg, pregabaliną 600mg, to praktycznie wszystkie objawy minęły. Jeśli do tego dołożę olanzapinę 10mg oraz bromazepam 3mg, to jestem niezniszczalny jak czołg. Mega pewność siebie.

 

A co myślałeś np kiedy miałeś odebrać telefon, czego się bałes?

 

Jak np wyxhodziles z tego autobusu i szedłes do domu to niepokój automatycznie znikal?? Czy musiało minąć trochę czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy dzwonił telefon, to pojawiało się uczucie niepokoju i łomotanie serca i myśli typu 'odbierać, nie odbierać'.

 

A z autobusem, to niepokój przybierał inne nasilenie. Często miałem wrażenie, że chodzę jak kaleka i musiałem kontrolować swoje nogi.

 

Teraz jestem wolny od tych wszystkich objawów, lecz jeśli zaczynam odstawiać paroksetynę, to objawy te wracają. Niestety wygląda na to, że będę musiał być na lekach do końca życia, skoro mogę funkcjonować jak normalny człowiek na nich,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy to fobia społeczna, ale ludzie często działają na mnie stresująco...jeśli ludzie są emocjonalni, to często udziela mi się ich emocjonalność i mam wówczas mętlik emocjonalny, natłok myśli i chaos w głowie...dlatego też wolę towarzystwo ludzi spokojnych, działających na mnie jak balsam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy leki dzialaja troche jak alkohol? Na kogos z lękami. Powiedzmy ze jak jestem wypity, to nie mam jakos oporow przed robieniem rzeczy ktore sprawiaja mi trudnosci na codzien. Durne wyjscie samemu z domu zawsze mi zajmuje mase czasu, zamiast ubrac sie i wyjsc to zaraz jakby tu sie wykrecic, a bo czy na pewno potrzebuje wyjsc, a moze za godzine, moze jutro, za tydzien, i tak w kolko. Pod wplywem jakos tak latwiej wszystko, a i zazartowac przy kasie w sklepie tez czasem sie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś ostatnio bardzo boję się rozmawiać z ludźmi i cały wtedy drżę. Zawsze to nie lęk, a brak pomysłu na temat rozmowy był barierą komunikacyjną. Teraz mam i jedno i drugie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wyszły badania, że osoby z fobią społeczną mają za wysoki poziom serotoniny, a nie jak wcześniej sądzono za niski. Czy w takim wypadku jest sens zacząć leczyć się SSRI, które to serotoninę podwyższa chyba?

Czy nie jest tak, że osoby, które po zażyciu SSRI mają bardzo silne skutki uboczne (ja mam coś takiego jakby po amfetaminie) mają już wysoki poziom serotoniny niż osoby osoby, które mają niski poziom serotoniny i tym samym mniejsze skutki uboczne?

 

Jak to jest, że cały czas przepisuje się SSRI w dobie ostatnich badań? Pytaliście o to psychiatrę? Bo ja spytam następnym razem.

A może te badania też są błędne. Tamte też. Serio ciężko teraz zaufać w jakiekolwiek podstawy jeżeli tak rozmijają się z prawdą :/ Co uznać za prawdę? Może receptor D2?

 

Prawie 10% populacji ma FS dlaczego nic się z tym nie robi?! Ja mam niestety tą ciężko odmianą i już tracę cierpliwość do tych leków. Przydał by się w końcu jakiś trafiony lek. Ktoś ma jakieś pomysły?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

helo

 

mam dokładnie identyczne objawy - trzęsą mi się ręce gdy pisze i ktoś patrzy plus bardzo się pocą, aż krople spływają,

w towrzystwie też mam problemy z jedzeniem zupy, bo łatwo rozlać a drugie danie sie bardziej trzyma na widelcu, prawda? to samo z utrzymaniem kieliszka

wystapień solo w ogóle unikam bo głos mi się łamie, np. w szkole pisałam wiersze zamiast recytować!!!

na moim własnym ślubie bałam się mówić przez mikrofon...

a gdy jest więcej ludzi, np. na konferecji czy szkoleniu to mi kark sztywnieje - już o tym niedawno pisałam na forum

 

a gdzie znalazła

 

[ Dodano: Pią Mar 31, 2006 12:58 pm ]

o przepraszam coś wcisnęłam

a gdzie znalazłaś ten artykuł?

Niestety cierpimy wszyscy na te nowe choroby nowej cywilizacji. Dotyka to dużej części ludzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio robiłem ten test 3 lata temu (obecnie na razie mi się nie chce). Zrobiłem go wtedy dwa razy, pierwszy raz z podejściem do osób w "średnim wieku", drugi raz z podejściem do młodzieży i bardzo młodych dorosłych, bo nieco inaczej to wygląda.

 

Wobec osób w średnim wieku wynik wyniósł 103, wobec młodzieży i bardzo młodych dorosłych 133.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×