Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszyscy fobicy! Jakie dostajecie leki? Ja 50mg sertaliny (asentra) 1xdziennie, przyjmuje lek już od 5 miesięcy ale praktycznie zero poprawy. Czuje że moja dr psychiatra podchodzi trochę schematycznie do mnie, a wydaje mi się ze akurat na mnie ten lek po prostu nie działa. Czy ktoś jeszcze przyjmuje/przyjmował sertaline i czy odczuwał poprawę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim!

Mój chłopak ma fobię społeczną (zdiagnozowaną). Przez jakiś czas chodził na psychoterapię i do psychiatry (choć raczej nie tylko pod tym kątem, bo miał/ma też inne problemy). Jak to mówi, 'troje to już tłok' :) to znaczy, że jeśli ma więcej niż jednego rozmówcę, zaczyna czuć się niekomfortowo - a im więcej, tym gorzej. Cóż, nie będę wchodzić w szczegóły, bo każdy tu wie, jak to wygląda, powiem jeszcze, że panicznie zastanawia się, czego mogą oczekiwać od niego inni, jak sprostać tym oczekiwaniom itd. I widzę, jak bardzo czuje się niekomfortowo w sytuacjach społecznych (chodzę z nim na zajęcia). Choć, jak sam mówi, od co najmniej kilku miesięcy jest u niego dużo lepiej. Ale, no właśnie, od jakiegoś czasu ma problem z chodzeniem na zajęcia i ogólnie podejrzewam, że to przez poczucie presji i skłonności do perfekcjonizmu (+ ma problemy ze snem i rytmem dobowym), a ma teraz sporo zaległości, ale może jest w tym też trochę fobii społecznej? W sensie, wiecie, trudno mu wrócić do trybu widzenia się z grupą ludzi po przerwie? Nie wiem tego niestety :( a jestem teraz za granicą i kontakt z nim ogranicza się tylko do tego, co on sam mi powie, nie mogę niczego zauważyć, czy po prostu wspierać go swoją żywą obecnością.

 

I moje pytanie brzmi, jak myślicie, czy mogę mu jakoś pomóc? W tej sytuacji i tak ogólnie? Czy mogę zrobić coś, żeby poczuł się lepiej?

 

I oczywiście wiem, że tylko osoba, która ma dany problem, może siebie naprawić, nikt inny nie może tego zrobić, ale wiecie, chodzi mi o czyste wsparcie. Bo jak do tej pory często mówię mu, że jestem z nim i go kocham niezależnie od problemów (kiedyś mówił, że boi się, że mnie tym zawodzi), że jakby chciał pogadać, to zawsze jestem i nie musi się niczego wstydzić (oczywiście myślę, że to wie, tak tylko przypominam, bo ja też mam problemy, tylko że innego rodzaju, i też czasem wstydziłam się mu o nich mówić). Ale zastanawiam się, czy mogę zrobić coś jeszcze lub czy może mówię coś, czego lepiej nie mówić? Dlatego byłabym bardzo wdzięczna za Wasze wskazówki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszyscy fobicy! Jakie dostajecie leki? Ja 50mg sertaliny (asentra) 1xdziennie, przyjmuje lek już od 5 miesięcy ale praktycznie zero poprawy. Czuje że moja dr psychiatra podchodzi trochę schematycznie do mnie, a wydaje mi się ze akurat na mnie ten lek po prostu nie działa. Czy ktoś jeszcze przyjmuje/przyjmował sertaline i czy odczuwał poprawę?

 

Ja już od dłuższego czasu biorę 200mg, pomaga mi to tak jak powinno. Trzeba pamiętać o byciu cierpliwym i przechodzić na wyższą dawkę aż do maksymalnej chyba, że uzyskasz pożądany efekt na mniejszej dawce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eldo, jestem teraz w Polsce (ze względu na własne problemy zdrowotne) i widziałam się z nim parę razy i wiem, że jest u niego gorzej. Próbuję namówić go, żeby wrócił na psychoterapię, ale widać było, że mu źle na samą myśl o mierzeniu się z tym w takim stopniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

encia Możesz go wspierac dobrym słowem, dodawać odwagi, podzielić się z nim swoimi sposobami na odgonienie negatywnych myśli, wspierać go i dać mu poczucie, że mimo wszystko jest dla ciebie wyjątkowy ..no i oczywiście namówić na kontynuowanie psychoterapii, bo samemu trudno mu będzie się wyleczyć z tego zaburzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

103... Często mam ataki paniki, i jak poszedłem i tak na prywatne zaoczne studia to myślałem że zemdleję. Poważnie.

Nienawidzę przebywać wśród ludzi. Pomimo że ogólnie jak jestem samemu nie czuję się z tym źle, nie dążę do tego żeby wyjść.

Nie mam lęku związanego z prozaicznymi czynnościami, ale np. jeżeli mam coś zjeść to idę w pusty zaułek. To samo jeżeli chodzi o przebywanie w grupie, idę, siadam sobie i czytam to co mam na smartfonie.

Nie boję się wyjść do sklepu, ba, często mi ludzie mówią że mówię głośno w miejscach publicznych. To trochę zależy od pewnych zmiennych środowiskowych.

Tą chorobę bym nazwał logofobią z elementami nerwicy lękowej.

 

@EDIT:

Często jest tak, że mimo iż nie czuję lęku nie dążę do zmiany sytuacji przez wadę wymowy (apgar 1), bo wiem że mnie by nie zrozumieli, choć to nie do końca prawda. Wolę się nie przekonywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem bezrobotna od 10 lat i cieszę się z tego, wolę być bezrobotna niż podlizywać się ludziom, których nie cierpię i nienawidzę, żeby dostać pracę i jeszcze przebywać z ludźmi, którzy mnie szczerze nienawidzą, nie zniosłabym tego, wolałabym się zabić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem bezrobotna od 10 lat i cieszę się z tego, wolę być bezrobotna niż podlizywać się ludziom, których nie cierpię i nienawidzę, żeby dostać pracę i jeszcze przebywać z ludźmi, którzy mnie szczerze nienawidzą, nie zniosłabym tego, wolałabym się zabić.

 

Spokój albo śmierć ..to ci dopiero dylemat :D Swoją droga wątpię, by człowiekowi, który widzi świat w ten sposób, czuł się dobrze wobec niego z tym, że nie pracuje zawodowo ..no chyba, że potrafisz budować zajebiste psychiczne fortyfikacje. 10 lat to jest trochę czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem bezrobotna od 10 lat i cieszę się z tego, wolę być bezrobotna niż podlizywać się ludziom, których nie cierpię i nienawidzę, żeby dostać pracę i jeszcze przebywać z ludźmi, którzy mnie szczerze nienawidzą, nie zniosłabym tego, wolałabym się zabić.

 

Spokój albo śmierć ..to ci dopiero dylemat :D Swoją droga wątpię, by człowiekowi, który widzi świat w ten sposób, czuł się dobrze wobec niego z tym, że nie pracuje zawodowo ..no chyba, że potrafisz budować zajebiste psychiczne fortyfikacje. 10 lat to jest trochę czasu.

Witam,

 

Proszę przestać powielać takie brednie. Człowiek potrzebuje spokoju, i wyalienowania się od ludzi, którzy mogą go tylko skrzywdzić jak mnie moderatorka Alis, nie odpisując na moje wiadomości.

 

Pozdrawiam, Barakudo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie że tylko ja mam takie problemy tzn chodzi mi o bliskie otoczenie. Wszyscy są otwarci, wyluzowani tylko po mnie pewnie widać że jestem spięta i się ode mnie odsuwają.

Przerabiam to od dawna z terapeutką i boję się że nigdy nie pozbędę się tego myślenia.

 

to odsuwanie się jest najgorsze, ten moment kiedy już widzę już, wiem, że "nic z tego", że wszyscy się już między sobą zakolegowali, a ja znów sama i odsunięta. I to jest najgorsze, że takie sytuacje przynoszą samoutwierdzanie się w przekonaniu, że "wyszło jak zawsze, zawsze mi tak wychodzi" i w ostrzejszych przypadkach "nie znajdę przyjaciół", "nie, nikt mnie nie lubi". Ciężko potem to w sobie przełamywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W leczeniu fobii społecznej najskuteczniejszą metodą jest terapia poznawczo-behawioralna. Terapeuta tworzy konceptualizację - czyli model zawierający wszystkie mechanizmy podtrzymujące zaburzenie i dobiera odpowiedni plan terapii. Przez około 13 sesji pracujecie nad eliminowaniem kolejnych mechanizmów. To bardzo intensywna praca, wymagająca dobrej motywacji i zaangażowania jednak skuteczność jest wysoka więc warto zainwestować. Warto poszukać dobrego terapeuty, czasem wskazane jest uzupełnienie leczenia o farmakoterapię ale nie jest to konieczne by nauczyć się radzić sobie z lękiem. Choć fobia społeczna jest poważnym problemem, bardzo zaburzającym funkcjonowanie to dobra wiadomość jest taka, że bardzo dobrze się leczy. Szkoda życia na lęk, lepiej konstruktywnie rozwiązać problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam potężną fobię społeczną, test lieb=110 pkt, do tego fobia przed nowymi miejscami (publicznymi), restauracje puby dla mnie niedostępne;

 

Ktoś pisze o bezrobociu ja byłem bezrobotny bardzo długo, zacząłem pracę dopiero po 30stce, już prawie 9 lat pracy i nic się nie zmienia, dzień z ludźmi mnie wypompowuje jak w pierwszym roku pracy, nie wiem czy to aspołeczność, fobia społeczna czy cechy introwertyka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem tutaj nowa i pierwszy raz. Mam ogromny problem a do psychiatry cały czas się zbieram żeby iść.

Moja historia jest taka że boję się pracować, mieć konatkt ludzmi. Ciągle zmieniam pracę nie mogę jej utrzymać bo cały czas coś mi nie pasuje.

Paracuje na kasie ,ale czuje że znowu zmienie prace. Najchętniej zamknęłabym się w jakiejś skorupie. Czasami boję się przebywać wśród ludzi. Nie lubię pytań zadawanych tybpu np. .Masz dziecko ? oo a czemu nie chcie? Gdzie wcześniej pracowałaś? gdzie mieszkasz. Gdzoe studiowałaś? A dlaczego tam nie pracujesz? itd. Denerwują mnie takie pytania twarzą w twarz. Wtedy chowam się w skorupę i odpowiadam krótkimi słowami nie wdając się w dyskusje. Czuje się jak wybryk natury. Czasem ciężko mi wstać bo w nocy śni mi się cos co np. kiedyś się zdarzyło i już wtedy po takim śnie nawet nie wiem dlaczego ale nie mogę wstać do pracy. Dawno temu przeszłam parę sterujących sytuacji od tamtego roku mam wrażenie że boję się ludzi. Steruje się nawet jak ktoś obok mnie usiądzie w autobusie i w głowie tylko mi krążą myśli "tylko nie siadaj obok mnie" Pocą mi się ręce, drżą okropnie, w stytuacjach kiedy się stresuje. Czasem czuje taką kluske w gardle i ciężko przełknąć mi sline. Mam 30 lat i zdaje sobie sprawę ze musze isc do lekarza. Pozdrawiam wszystkich .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po skończeniu liceum , poszedłem do szkoły policealnej. Jednak kierunek nie przypadł mi do gustu. Zrezygnowałem. Zapisałem się na inny, którego nie otworzyli. Wysłałem tylko 5 CV. Bez skutecznie. Nie potrafię pójść do pracy. Czuję ogromny strach przed tym, jak mogą potraktować mnie w pracy, tak jak robili to w szkole nauczyciele. Denerwujące jest fakt, iż każdy myśli, że "w domu jest Ci lepiej"

bo depresja / nerwica lękowa / fobia społeczna to przecież nie są problemy! Bzdura! Bo wszyscy mamy problemy . Okej, tylko każdy człowiek inaczej reaguje na choroby, lęki. Psycholog na terapii powiedział mi, że "prowadzę wygodne życie". Ciekawe, czy mówiłby tak samo, gdyby był mną przez chociaż 5 minut i że nie planuję zmian w swoim życiu. Jakie zmiany ? Na czym miałyby polegać ? Na tym, że w 5 minut wyleczę się z fobii ? To nie jest fajne uczucie, kiedy ktoś mówi Ci, że prowadzisz wygodne życie, a wszyscy w około pytają "a uczysz się, co porabiasz?". A co ja mam im odpowiedzieć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ja mam im odpowiedzieć ?

Powiedz prawdę i będziesz miał luz. Miałem kiedys taką sytuację, zadzwoniła do mnie kochanka ze studiów - powiedziałem jej że leżę złożony depresją. Teraz myślę, że był to dobry moment, żeby pójść w chorobę i mieć wszystko gdzieś, a ja może niepotrzebnie zbytnio kopałem się z koniem. Rolą psychologa jest mobilizacja. Czasem widać to działa, u Ciebie może przynieść frustrację i rozpacz. Nie wyłączaj myślenia. Oni nie znają się na tym co robią. To są strzały z armaty do muchy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w sumie gdzie to napisac, tu dawno sie nikt nie udzielal.

W weekend przelamalem sie i w koncu pojechalem do galerii bo musze w koncu kupic jakies ciuchy, od dobrych 5 lat chodze w 2 parach spodni. Jak juz znalazlem miejsce po 15 minutach krazenia po parkingu, to mialem chwile zwatpienia i chec szybkiego powrotu do domu, ale pomyslalem a co tam najwyzej jak nie wejde do sklepu to pochodze chociaz pomiedzy ludzmi ze 2 kolka i wroce ze spuszczona glowa. Wszedlem w sumie do 3 sklepow, pomacalem jakies ubrania, ale ze do przymierzalni byla spora kolejka to obrocilem sie na piecie i szybko sie oddalilem. W sumie nie bylo zle, ale czulem sie jednak nie swojo, odczuwalem stres, czulem ze robi mi sie goraca a na czole pojawiaja sie krople potu. Wzrokiem latalem po tych regalach i wieszakach byle znalesc cos SZYBKO SZYBKO bo przeciez masa ludzi i kazdy akurat patrzy wlasnie na mnie jak szukam spodni(w tygodniu nie pojde bo ludzi jest malo i wtedy NA PEWNO wszyscy beda sie parzec wlasnie na mnie xd) Jeszcze jak wracalem to jakas dziewczyna mnie zaczepila z ankieta czy cos, nawet nie wiem co chciala bo zaraz panika zrobilo mi sie goraco w glowie i robie sie czerwony, i do tego oblala mnie fala potu. Moj mozg z automatu ustawil sie w jakis tryb defensywny i wcisnal tylko na moje usta "sory ale troche sie spiesze", chociaz tyle ze sie usmiechnalem. Od razu przyspieszylem kroku i po chwili dopiero sie uspokoilem.

Przekichane ze takie proste czynnosci sprawiaja tyle problemow. Zeby miec problem z glupim kupnem ciuchow ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odkąd biorę paroksetynę i pregabalinę, to pozbyłem się FS. Poszedłem do pracy i nie mam z nią problemów, przestałem się bać korzystania z telefonu, sam załatwiam już swoje sprawy, sam kupuję ubrania i nie boję się, mówić, że coś mi nie pasi, nie boję się walczyć o swoje np. reklamowanie uszkodzenie produktu lub sprzeciwianiu się kierowniczce, bo ona nie ma racji.

 

Na żadnej psychoterapii nigdy nie byłem.

 

W rzadkich przypadkach korzystam z bromazepamu, jeśli wiem, że będzie duży stres. Nie mam jednak ciągoty ku benzodiazepinom, więc uzależnienie mi nie grozi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na żadnej psychoterapii nigdy nie byłem.

 

W rzadkich przypadkach korzystam z bromazepamu, jeśli wiem, że będzie duży stres. Nie mam jednak ciągoty ku benzodiazepinom, więc uzależnienie mi nie grozi.

 

Mam jedno pytanie, czy to wystarczy na długo? Dławić się lekami można wiecznie tylko to chyba niewiele zmienia. Nie warto w tej chwili ruszyć z terapią?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×