Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Od kiedy wiem, że te dziwne uczucia to fobia społeczna zachowuję się inaczej i to nie na plus. Niedziele bez handlu spędzam w domu bo nie chcę spotykać wielu ludzi jak wyjdę, na zakupy nie chodzę w godzinach szczytu. Niby całe życie narażałam się na większe dyskomforty, ale już nie chce mi się samej walczyć. Chyba chce leków na to :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam fobię społeczną, ale przez ostatnie kilka lat poczyniłam postępy i już wychodzę z domu do sklepów, do kina, na basen, czasem na wesele, nie wychodzę tylko w nieznane miejsca i nie podróżuję, boję się podróżować, boję się oddalać od domu.

Edytowane przez alone05

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam fobię społeczną, ale nie w aż tak złym stopniu moim zdaniem, przypadki są gorsze. Nie imprezuję, nie spotykam się ze znajomymi w ogóle, raz na jakiś czas z przyjacielem. U mnie problem objawiał się, np. jak jeszcze chodziłam do liceum. Gdy poznałam swojego chłopaka to bałam się każdej możliwej interakcji z nim. Cieszy mnie, że to on się starał, zalezało mu, ja bym po prostu nie dała rady. Bałam się rozmów z nim, jąkałam się, zasłanialam twarz, wstydziłam się siebie. Zauważam, że np boję się przy ludziach jeść, cała się wtedy trzesę, opowiedzieć coś, czasami jestem w stanie wydusić z siebie dwa słowa, gdy w myślach mam ogromną historię. Oczywiście publiczne wystąpienia odpadają. Czasami chciałabym coś komuś wygadać, kogos obrazić, a nie potrafię, jestem dla wszystkich zbyt miła, tylko na to mnie stać. Znajomości nawiązuje jak już tylko przez internet, z obecnym przyjacielem widziałam się w szkole, a praktycznie nie rozmawialiśmy, bałam się go, jak po raz pierwszy umówiłam się z nim na oglądanie filmu to ze stresu wariowałam, bałam się, że w ogóle się nie odezwę, cała się trzęsłam. U mnie fobia objawia się właśnie tak. 

Edytowane przez Felica

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak silną fobię społeczną, że prawie nie wychodzę z domu, a jak wyjdę to czuję, że non stop ludzie się na mnie patrzą i się ze mnie śmieją. Przez to chyba krzywo i dziwnie chodzę, jestem spięty strasznie przez to. Paroksetyna trochę pomaga, ale dalej nie potrafię nawet do nikogo w realnym świecie zagadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kiedy pamietam, unikalem wystapien publicznych i sytuacji zwiazanych z byciem w centrum rozmowy/uwagi. od pewnego czasu pojawily sie stany lękowe/paniki - ogromna niesmialosc, brak pewnosci siebie, wycofanie, strach,  lęk, do tego typowe objawy fizyczne w postaci gorąca w klatce piersiowej, przyspieszonego serca bijącego jak dzwon, paraliżu ktory doprowadzal do drgania głosu, po kilku zdaniach w wyniku paniki zazwyczaj przestawałem mowic i koniec bylo po mnie. bylo takich kilka przypadkow.

za kazdym razem gdy cos chce powiedziec, skupiam sie na tym co chce powiedziec do tego stopnia, ze po kilku slowach sie zacinam. czesto jest tak ze rozmowcy nie wiedzą nawet o co chcialem zapytac

problemy z przelozeniem mysli na slowa. zmeczenie, zniechecenie, smutek, 

zainteresowalem sie tematem, przeczytalem kilka ksiazek zwiazanych z tym zagadnieniem, co pozwolilo mi zrozumiec moj problem.

polecam ksiazke 'inteligencja emocjonalna' - dzieki niej zrozumialem ze glownym winowajcą moich problemow jest zbyt aktywne cialo migdalowate 

 

2 miesiace temu bylem u psychiatry, przepisal mi leki ssri, po okolo tygodniu, objawy w postaci paralizu i poziom lęku zmniejszyly sie naprawdę do minimalnego stanu. w tej chwili nadal mam lęki, ale nie są w stanie wywolac stanu paniki i nie paralizuje mnie gdy zaczynam cos mowic. choc nie czuje sie wyleczony.

 

obecnie minely 3 tygodnie od kiedy biore SSRI, wyczuwam poprawe, jest duzo lepiej niz przed kuracją. za kilka miesiecy rozpoczne psychoterapie grupową.

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

To mój pierwszy post tutaj, mam poważną fobię społeczną, zamierzam wybrać się do psychiatry, być może na psychoterapię. Mam prawie 30 lat i duże problemy ze znalezieniem pracy, w której wytrzymałbym dłużej niż parę miesięcy i przychodzę do was z pytaniem, pewnie naiwnym, ale mimo to je zadam:

Czy jest praca/zawód w której/którym kontakt z drugim człowiekiem, ograniczony jest do minimum, że tak powiem praca przyjazna fobikom społecznym? Bardzo proszę o pomoc i opinię, jestem już na skraju wytrzymałości psychicznej i boję się załamania jak parę lat temu, które odebrały mi 2 lata z życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Michau678 napisał:

Witam.

To mój pierwszy post tutaj, mam poważną fobię społeczną, zamierzam wybrać się do psychiatry, być może na psychoterapię. Mam prawie 30 lat i duże problemy ze znalezieniem pracy, w której wytrzymałbym dłużej niż parę miesięcy i przychodzę do was z pytaniem, pewnie naiwnym, ale mimo to je zadam:

Czy jest praca/zawód w której/którym kontakt z drugim człowiekiem, ograniczony jest do minimum, że tak powiem praca przyjazna fobikom społecznym? Bardzo proszę o pomoc i opinię, jestem już na skraju wytrzymałości psychicznej i boję się załamania jak parę lat temu, które odebrały mi 2 lata z życia.

Hej

miło mi Cię poznać.Sama mam fobię społeczną , choć nie jest to moja główna diagnoza , to jest mega ciężko żyć z tym w dzisiejszym świecie.Sama bym chciała mieć zawód pod moją fobię.Tylko to życie się podporządkowuję pod lęki , a nie żyje się mimo ich .Do rzeczy.Najlepszy zawód to byłby latarnika 🙂 sama bym chciała  , i jak u siebie w pracy jestem tylko z jedną osobą , to kompletnie inaczej jest.W sensie mniejsze zmęczenie dłużej wytrzymuję bez kawy , bo ponoć u mnie zmęczenie fizyczne wynika z psychiki.

 

Na ogół strasznie trudno jest znaleźć taką pracą , co nie ma ludzi ,lecz wiadomo ,że są zawody gdzie te kontakty z ludźmi są większe lub mniejsze.Ja pracuje w biurze ,dorywczo,nie na cały etat , bo psychicznie nie dałabym rady,ale to tylko dorywczo,a oni chcą na cały etat.Na ogół w pokoju jest paręnaście osób , i o wiele lepiej mi się pracuje jak nie ma tam nikogo,lub prawie nikogo,staram się wyłączyć i zapomnieć ,że Ci ludzie tam są i skupić na swojej pracy ,ale jest trudno.Głównie pracuje z komputerem i nie mam zbyt dużo kontaktu z ludźmi ,chyba ,że jak czegoś nie rozumiem.Nie jestem osobą stricte odpowiedzialną za to co robię , bo nie jest to mega odpowiedzialne , a w razie niejasności gdyby ktoś nie rozumiał mojej pracy czy tego dlaczego zrobiłam to tak a nie inaczej odsyłam do innych ,co wytłumaczą innym ludziom i są bardziej kompetentni 🙂

 

Jak masz jakieś pytania zapraszam do kontaktu.Wiem ,że z mojej wiadomości może wynikać ,że u mnie super hiper ,ale uwierz mi tak nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyszlo mi 54 punkty

ale trzeba dodać, ze od pazdziernika jestem na 10mg escitalopram pralex

cialo migdalowate mam uspione, lęk i przerazenie mialem przez te 3 miesiace tylko dwa razy - gdy omal nie doszlo do wypadku przez jakich chorych poyebow ktorzy zajechali mi droge - wtedy odczulem te uczucia ktore wczesniej towarzyszyly mi kilka razy dziennie.

 

Ludzie mowią i piszą ze po SSRI jest obnizone libido, czlowiek jest zamulony, nic sie nie chce, 

W moim przypadku libido leeko zeszlo, ale poiwiedzilabym raczej ze sie unormowalo, wczesniej bylem ciagle napalony (prosze wybaczyc za kolokwializm 35-latka) - byc moze nie odczuwam tych dolegliwosci, ze wzgledu na aktywny tryb zycia - 4-5 razy w tygodniu silownia, cardio, przemyslana, zdrowa dieta. 

Czy odczuwam zamulenie? - w pewnym stopniu tak, ale potrafie sobie z tym radzic - ono mnie wręcz motywuje -  W tej chwili gdy budze sie rano mam ochote leżeć, czuje sie błogo i w mojej glowie jest spokój, i mam motywacje zeby wstac i działać- kiedys mialem ataki mysli ktore doprowadzaly mnie do stanów lękowo-poddepresyjnych. w zwiazku z tym jest o duzo lepiej, wczesniej poprostu bylem zalamany i zrezygnowany, dzis zamulanko w porownaniu z tym co bylo to jak wjazd na pierwsze piętro windą do wejscia schodami na pietro dwudzieste.

mam 35 lat, czuje sie swietnie, psychoterapie mam dopiero w czerwcu, do tego czasu mam zapewnioną farmakologie. Mam motywacje do tego by poznawac swoje emocje, w tej chwili potrafie sie na nich skupic i analizowac bez zadnych ataków paniki i fal gorąca. polecam ksiazke INSIGHT Michala Pasterskiego. walkuje ją od miesiaca, jest tam masa cwiczen praktycznych ktore pozwalają poznawac wewnetrzne mechanizmy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Wszystkim.

Z góry przepraszam, jeśli moje pytanie będzie trochę bez sensu, ale mnie to bardzo zastanawia: jak to u Was jest?Macie fobie spoleczna i nie lubicie ludzi, nie potrzebujecie szczególnie dużo kontaktu z drugim człowiekiem bo najszczęśliwsi jesteście w swoim własnym świecie czy wręcz odwrotnie- tak bardzo boicie się odrzucenia, tak bardzo zależy Wam na opinii innych, tak bardzo potrzebujecie ciepła/akceptacji, że to stwarza stany lękowe?

Z góry dzięki!

Edytowane przez Nieistotne00

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba logiczne, że to drugie. Często nam się wydaje, że to pierwsze, szczególnie gdy naprawdę coś nas zajmuje i nie chcemy by świat przeszkadzał. Ale jest to tylko maska ochronna. Boimy się reakcji na nasze zachowanie/stan, braku akceptacji społeczeństwa i dlatego uciekamy od nich. Im ktoś bardziej wrażliwy, tym bardziej boi się odrzucenia i tym bardziej chce uciec, nie wiązać się z drugą osobą, choć jednocześnie bardzo jej pragnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Chyba logiczne, że to drugie. 

No chyba niekoniecznie. Ludzi na świecie jest dość sporo i wśród nich zdarzają się tacy, których inni po prostu irytują i wcale nie zależy im na kontakcie z drugim człowiekiem. Są (naprawdę) szczęśliwi gdy są sami, możliwość kontaktu powoduje fobie. Zgodzę sie, że niektórzy z tej drugiej grupy zakładają czasem taka maskę ale nie oznacza to, że to jest zawsze maska. Do tej pierwszej grupy można także zaliczyć (jeszcze częstsze) przypadki ludzi, którym zależy tylko na jednej/ kilku osobach a cała reszta powoduje tylko wściekłość.

Moje pytanie było bardziej skierowane do każdego z osobna : "jak to u Ciebie jest?". 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

Ludzi na świecie jest dość sporo i wśród nich zdarzają się tacy, których inni po prostu irytują i wcale nie zależy im na kontakcie z drugim człowiekiem. Są (naprawdę) szczęśliwi gdy są sami, możliwość kontaktu powoduje fobie.

Chcesz powiedzieć, że są ludzie nie tylko aspołeczni, ale jednocześnie aseksualni? Bo jeśli nie potrzebują nikogo, to muszą być aseksualni także. Nie znajdziesz takich. Znajdziesz kogoś aspołecznego, ale nie aseksualnego, a jeśli uda Ci się znaleźć jakiegoś prawdziwego aseksualistę, w co wątpię, to na pewno nie będzie aspołeczny.

Poza tym, co ma do tego fobia społeczna, że ktoś lubi być sam ze sobą tylko i wyłącznie? Twoja teza jest wydumana, czysto teoretyczna.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Twoja teza jest wydumana, czysto teoretyczna.

Pytanie 1: Po co tak ostro ?

Pytanie2: Co jest tak wydumanego w tezie, że istnieją ludzie, którzy potrzebują kontaktu np. tylko z jedną osobą na świecie, ani nie lubią innych ludzi ani ich nie potrzebują a wizja spotkania z kimkolwiek wywołuje w nich ogromny lęk? Zgodnie z zasadami logiki, żeby zdanie rozpoczynające się od ISTNIEJE bylo prawdziwe wystarczy jeden taki przypadek ( i nawet wydaje mi się, że taki znam).

Moje pytanie "jak to u Was jest" jest dosyć otwarte i nastawione na indywidualne odpowiedzi. Być może wszyscy użytkownicy tego Forum mają odczucia takie jak opisałeś to we wcześniejszym wpisie- ja tego nie wiem, dlatego pytam. Wydaje mi się jednak, że każdy człowiek to trochę inny przypadek, ale może za bardzo wierzę w indywidualizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Nieistotne00 napisał:

Co jest tak wydumanego w tezie, że istnieją ludzie, którzy potrzebują kontaktu np. tylko z jedną osobą na świecie, ani nie lubią innych ludzi ani ich nie potrzebują a wizja spotkania z kimkolwiek wywołuje w nich ogromny lęk?

Bo to się odnosiło do zdania, które wcześniej pisałeś, że nikogo nie potrzebują - a to jest wydumane i czysto teoretyczne. Jeśli potrzebują jednej osoby, to sytuacja się kompletnie zmienia. Fobia społeczna powstaje dopiero, gdy rozmawiają ze sobą co najmniej 3 osoby. Im więcej będzie osób, tym większa fobia. 2 osoby nie wystarczą do powstania fobii społecznej.

W moim przypadku jest jednocześnie nerwica i fobia społeczna, więc trudno odróżnić jedno od drugiego, nerwicę czuję prawie bez przerwy w ciągu dnia, nasila się w kontaktach z drugą osobą, a gdy dochodzi trzecia włącza się fobia społeczna, która się nasila tym bardziej, im więcej jest osób. Tyle że w moim przypadku źródło zarówno nerwicy, jak fobii społ. jest takie samo.

Moim zdaniem to co twierdzisz jest niemożliwe. Wyjaśnienie jest całkiem logiczne: skoro jest ta druga osoba, której pragniesz i się jej nie boisz, to dlaczego niby dowolna trzecia osoba miałaby wywoływać lęk? Jeśli ktoś ma arachnofobię, to boi się wszystkich pająków, a nie jednego kocha, a reszty się boi. To jest niemożliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Moim zdaniem to co twierdzisz jest niemożliwe. Wyjaśnienie jest całkiem logiczne: skoro jest ta druga osoba, której pragniesz i się jej nie boisz, to dlaczego niby dowolna trzecia osoba miałaby wywoływać lęk? Jeśli ktoś ma arachnofobię, to boi się wszystkich pająków, a nie jednego kocha, a reszty się boi. To jest niemożliwe.

Jedna osoba jest "w pełni oswojona" a każda inna jest obca, a co za tym idzie może być w jakiś sposób niebezpieczna.

Można mieć partnera, znajomych, dobre relacje z rodziną, czuć ich akceptacje i cierpieć na fobie społeczna jednocześnie - bać się (czasem panicznie) każdego kontaktu z nieznajomym, każdego obcego oceniającego wzroku. Tak mi się przynajmniej wydaje. 

Jeśli chodzi o Twoje uczucia, czujesz lęk przed każdym czlowiekiem? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Nieistotne00 napisał:

Jedna osoba jest "w pełni oswojona" a każda inna jest obca, a co za tym idzie może być w jakiś sposób niebezpieczna.

Szczerze mówiąc, podchodzi mi to bardziej pod paranoję niż fobię społeczną, ale tylko zgaduję. To nie mój przypadek.

15 minut temu, Nieistotne00 napisał:

Jeśli chodzi o Twoje uczucia, czujesz lęk przed każdym czlowiekiem? 

Nie boję się osób stojących obok, natomiast gdy spojrzy na mnie dłużej dowolny facet (w tym ktoś z rodziny) czy chłopiec (powyżej 10 roku życia), to odczuwam albo lęk, albo agresję. Czasami mam ochotę zabijać, szczególnie osoby które przechodzą obok. Wyobrażam sobie, jak je torturuję albo zabijam z pistoletu.

Gdy pierwsza spojrzy na mnie młoda kobieta (albo dziewczynka powyżej 10-11 roku życia), odczuwam automatycznie pewien lęk, bo włącza się instynkt seksualny.

To nie jest tak, że wszystko to co opisałem wyżej jest tym samym lękiem. Są różne poziomy lęku, czasami odczuwam tylko lekki dyskomfort w brzuchu, czasami silny ucisk. Wszystko zależy od wielu czynników, lęk/nerwica mi towarzyszy całe życie.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×