Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o szukanie wsparcia u rodziców, to różnie z tym jest... Moi rodzice też bagateizowali mój problem. U mnie fobia społeczna rozwijała się od wieku nastoletniego. Gdy próbowałam mówić o problemach spotykałam się z krytyką, według mojej mamy gadałm głupoty i wymyślałam sobie problemy... O fobii społecznej / nerwicy wie mój narzeczony aczkolwiek raczej nie wspiera mnie w tym problemie tylko liczy, że "wezmę się w garść". Tak naprawdę jedyną osobą której mogę mówić o swoich zmaganiach z chorobą, codziennych lękach i przeszkodach, jest psycholog. Niestey jednak i on już na pierwszym spotkaniu powiedział ze wyjscie z fobii społecznej jest bardzo trudne. I tak naprawdę męcząc się na tym świecie 26 lat stwierdziłam, ze jedyną osoba na którą mogę liczyć jestem ja sama. Musimy sami w sobie odnaleźć siłę do walki Bo każdy z nas ją ma, trzeba ją odkryć i wydobyć :)

Poza tym jest całe mnóstwo sposobó na relaks i odnalezienie spokoju wewnętrznego. Ja zaczynam czytać książkę pt "Jak przezwyciężyć nieśmiałość i lęk przed otoczeniem". Podzielę się opinią jeśli będzie tego warta :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was,

mój problem polega na tym, że czuję lęk i stres w kontaktach z ludźmi. Czuję się mało ważna, nieciekawa, niepotrzebna i "przeszkadzająca". Boję się i przez to jestem samotna, nie mam przyjaciół, znajomych. Chcę to zmienić i często wbrew sobie wychodzę do ludzi, ale wymaga to ode mnie dużego wysiłku. Czuję się niepewnie.

Może ktoś z Was przeżywał to samo i sobie poradził: pozbył się fobii społecznej.....?

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

To moj pierwszy post tutaj.

Jakis rok temu sam zdiagnozowalem u siebie fobie spoleczna. Ze swoja - jak sie okazuje - choroba sam walcze juz od okolo 10ciu lat. Nigdy nie chcialem przed soba przyznac ze jestem chory. Zawsze myslalem ze to moj krzyz zyciowy i ze jest to moje zyciowe wyzwanie - pokonac "to".

Ostatnio stwierdzilem ze jednak nie dam sobie sam rady. Juz wiele zrobilem, ale ciagle nie moge przejac kontroli nad lekiem. Nie moge go "zlapac" zeby zaczac z nim walczyc. "To" dziala niezaleznie odemnie.

 

Zdecydowalem sie siegnac konkretnie po pomoc (mysle o terapii grupowej na Lenartowicza w Krakowie).

 

W zwiazku z tym mam do Was pytanie:

Czy ktokolwiek z Was wyszedl na dobre z fobii spolecznej? Albo czy ktokolwiek zna kogokolwiek kto moze powiedziec ze wyszedl z tego calkowicie. Ze juz w pelni ma kontrole nad wlasnym lekiem? Czy jest to w pelni wyleczalne?

Z pytaniem zwracam sie do Was jako do ludzi ktorzy sami z tym walcza (walczyli).

 

Nie chodzi mi o teoretyczne stwierdzenia lekarskie czy naukowe typu "oczywiscie, fobia spoleczna jest w pelni wyleczalna" tylko o to jak jest naprawde. Jakie sa REALNE szanse na wyzdrowienie.

 

Dziekuje z gory i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chodzi mi o utwierdzanie sie w przekonaniu.

 

Przeczytalem juz wiele postow na temat fobii spolecznej i z tonu w jaki ludzie wypowiadaja sie na temat leczenia i poprawy wynikalo by ze to jest praktyczne niuleczalna choroba.

 

Wiele osob pisze ze leki nie pomagaja. Ze siedza w domach zamknieci przed swiatem juz od kilku lat. Ciagle bez nadziei na wyzdrowienie.

Bardzo malo jesli w ogole jest glosow za tym ze komus sie poprawia. Ze widzi swiatelko w tunelu a juz w ogole nie przeczytalem ani jednego posta ze ktos konkretnie mial fobie spoleczna i z tego wyszedl.

 

Stad pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie że nieuleczalna ale po prostu nikt nie wierzy w to że może z niej wyjść. Ja wg psychiatrów miałem f. społeczną - bałem się miejsc publicznych. Teraz ograniczyło się to tylko do lęku przed szkołą - ale to oddzielna sprawa. Sam już nie wiem przez co przeszedłem ale jeżeli była to fobia społeczna to chyba mogę powiedzieć że z niej wyszedłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej pomocy bym nie oczekiwał a jedynie tak jak Misiek zauważył zrozumienia. Tutaj możesz jedynie otrzymać jakieś wskazówki i uczyć się na błędach innych jak w życiu.

 

---- EDIT ----

 

Jeżeli jednak myślisz, że siedząc tutaj wyzdrowiejesz to niestety musisz zmienić lokal :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam już pewien pomysł na pozbycie się tej fobii....I widzę, że to jest jedyne wyjście:

Trzeba skakać na głęboką wodę, albo małymi kroczkami zderzać się ze swoim lękiem. Zauważyłam, że gdy się tylko ucieka to fobia się pogłębia, a gdy często wbrew sobie wychodzę do ludzi, to później się cieszę, że mi się udało i nie było tak tragicznie, chociaż to nie jest dla mnie łatwe. Co o tym myślicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... nie bede pisal standartow w kazdym razie doskonale wiem o co chodzi ale nie wiem jak wy....

Ja nikogo takiego oprocz siebie nie znam i nie ukrywam ze bardzo chetnie poznam choc pewnie umre ze stresu...

mysleliscie o tym zeby moze spotkac sie na jakiegos piwo????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... nie bede pisal standartow w kazdym razie doskonale wiem o co chodzi ale nie wiem jak wy....

Ja nikogo takiego oprocz siebie nie znam i nie ukrywam ze bardzo chetnie poznam choc pewnie umre ze stresu...

mysleliscie o tym zeby moze spotkac sie na jakiegos piwo????

 

 

tak mi się po kojarzyło z serii ala czarny hu,mor: umówić się na piwo i popić nim wieczorną dawkę anty lękowych tabsów z typu benzo...

 

ja nie uawiam się na takie spotkania wcale

chodzę tylko do sklepu jak ognia unikam marketów dlatego że boję się tych tłumów a co niektórym ludziom z obsługi chętnie bym nabluzgała za takie traktowanie klientów... ale czasem z ciekawości zajrzę...niby taniej..

 

ostatnio jak łażę z Łatkiem Psiejem to nie patrze się na ludzi co ich mijam , czasem z powodu nieuzasadnionej narastającej agresji do nich a czasem przeraża mnie spotkanie kogoś obcego na drodze coś jeszcze się czepnie

 

Spacer z psem zło konieczne ale nieco ta czynność mnie socjalizuje baaaaa mój Pies mnie socjalizuje...

 

zwykle mamy swoją trase oczywiście gdzie prawie ludzi nie ma...

 

a wogóle to wcale ostatnio mi dobrze nie jest nawet po tym wszystkim jak wracam do domu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie mozna tu generalizować, ta fobia w różny sposób atakuje ludzi i w różnym nasileniu. Ja na fobię społeczną cieprię od późnego dzieciństwa, wiec gdy kształtowała się moja osobowość już ją miałam i obawiam się że przekształiła się bardziej w zaburzenie osobowości...

Część z Was ma te chorobe od kilku lat wiec tutaj szanse są znacznie większe..

Mój psycholog na pierwszejw izycie powiedział mi że jeżeli fobia społeczna jest w ogole wyleczalna to jest to bardzo bardzo trudne i długotrwałe (wiele lat leczenia).

Ja i tak nie tracę nadziei, ze kiedyś będzie lepiej. Ty też nie trać wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby wyjść z domu robię po dwie trzy próby... czasem mi się udaje czasem nie. Dawno założyłam okulary z krzywym zwierciadłem - jak ktoś krzywo na mnie patrzy ja widzę że się uśmiech... Bożżż, gdyby na tą windę tak te okulary działały... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja juz sobie myśle jak poradze sobie jutro wśród ludzi....i chyba juz znam odpowiedz.....nie rozumiem tego-staram się,chce rozmawiać z ludżmi,chce normalnie żyć z ludżmi......swobodnie sie czuć wśród nich,nie bac się ich........ale mimo tego że sie staram,że powiedzmy się przełamie i odezwe sie do kogoś i do inych osób to i tak ten lęk powraca następnego dnia ze zdwojoną siłą:(to jest bez sensu.Co mam zrobic zeby ta głupia fobia zniknea z mojego życia,żebym mógł normalnie funkcjonować w miejscach gdzie są ludzie,albo gdzie dopiero poznaje ludzi,co mam zrobic zeby się .....zaadaptować w różnych środowiskach?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę sobie tak że żadna choroba nie może być głupia jest już świadomość i duże rozeznanie swojego stanu daje szeroki wachlarz możliwości nie kilka dni

analizowałam się samą swoje reakcje szłam po nitkach do kłębeczków na kłęby czas przyjdzie:D

warto zwrócić się do swojej głębi tylko my przeszliśmy to co spowodowało nasze stany

 

coś zamierzam robić z tym co znalazłam.. zobaczę nic nie stanie się raczej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myślę, że każda choroba jest głupia.

nie ma innej rady niż próbować, próbować, próbować.

Do tego relaks, odpoczynek, dobrze spędzony wolny czas. Nie skupiać uwagi na sobie,

I próbować, próbować, próbować.

Lęk nie zniknie, ale może będzie trochę łatwiej, będzie można robić rzeczy o których wcześniej się nie śniło. Objawy się zmniejszą.

Przeszedłem to na własnej skórze.

Każda izolacja bardzo szybko pogorszy sprawę. Kondycja psychiczna szybko nam siada, bo w większości mamy w ogóle słabsze systemy nerwowe, szybciej się męczymy, mniej możemy wypić itp

Potwierdzacie to?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Największy problem u mnie polega na tym,że ja nie weim jak to jest nie bać się ludzi.....pamietam ze w przedszkolu jak byłem to stałem gdzieś sam w kącie...w szkole tak samo nie umiałem sie jakoś zaadaptować...po prostu się bałem

 

Każda izolacja bardzo szybko pogorszy sprawę. Kondycja psychiczna szybko nam siada, bo w większości mamy w ogóle słabsze systemy nerwowe, szybciej się męczymy, mniej możemy wypić itp

Potwierdzacie to?

Tak jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam fobię społeczną i jestem w cholerę samotny

nieustanne wystawianie się na kontakt z ludźmi nic nie pomaga, a trwa to już bardzo długo

jakoś już nie wierzę, że tylko determinacja i ciągłe doświadczanie i tak dalej

 

powoli oswajam się z tym, że taki już jestem, nadwrażliwy, z wielkim światem w głowie

 

psychiatra mi powiedziała mi kiedyś "przynajmniej się pan nie nudzi"

i rzeczywiście: przynajmniej się pan nie nudzi

 

czasem uderza mnie myśl, że po co ja się tak szarpię, na siłę próbuję iść w jakimś kierunku, podczas gdy nie wiem czy ten kierunek jest faktycznie istotny

 

może w ogóle nie ma co szarpać się nad wyzdrowieniem, tylko realizować wszystko czym się dysponuje - wrażliwością, świadomością i empatią, robić coś z tym na swój sposób

 

choćby i w piwnicy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie, miałem coś napisać, ale mam taki natłok myśli, pewnie przez to że dawno nic nie pisałem.

Na począek może o tym że fobia jaby odpuściła - uczestniczyłem w tzw. naradzie w pracy, co prawda nie miałem tam nic konkretnego do roboty, powiedziałem dwa zdania gdy zadano mi pytanie, którego się domyślałem i tyle. ALe zaryzykowałem i z pełną swobodą wypiłem filiżankę herbaty - rzecz jeszcze jakiś czas temu nie wykonalną. Byłem w publicznej saunie, dosiadł się jakiś facet i zaczęliśmy typową rozmowę, czułem się badzo swobodnie. itp.

Ale np. w dalszym ciągu czułem opór przed telefonem do kontrahenta, choć po kwadransie przedzwoniłem, i myślę że rozmowa przebiegła swobodnie.

Jak pomyślę, jak to wyglądało jak zaczynałem pracę...

Nie biorę do siebie jakich drobnych żartów na swój temat ze strony współpracowników itp.

Ciekawe kiedy silniejsze objawy fobii wrócą.

 

"Największy problem u mnie polega na tym,że ja nie weim jak to jest nie bać się ludzi"

człowiekunerwico: nie masz żadnego znajomego, którego byś się nie bał, przy którymś czuł byś się swobodnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie mam:(

 

---- EDIT ----

 

ostatnie dwa dni na uczelni oczywiście nieudane,znowu bałem się ludzi i nie umiałęm do nich zagadać,i tylko patrzyłem ja kinn swobodnie rozmawiają,śmieją się a ja stałem gdzieś na uboczu sam.....często probowalem podchodzić do ludzi w różnych sytuacjach i nawet to robiłem tyle tylko że nic sensownego nie umialem powiedzieć... a wręcz miałem ochote uciec od danej grupy ludzi.Pomimo tego że w szkole bylo wielu ludzi,ja czułem się strasznie sam...:(.Czemu nie moge normalnie funkcjonować jak większośc spoleczeństwa?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×