Skocz do zawartości
Nerwica.com

RYSPERYDON (Orizon, Risperidon Vipharm, Risperidone Teva, Risperon, Rispolept, Rispolept Consta, Ryspolit, Torendo Q-Tab)


Hadrianus

Czy risperidon pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

79 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy risperidon pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      38
    • Nie
      12
    • Zaszkodził
      35


Rekomendowane odpowiedzi

Ja tego leku nie polecam ze względu na zmiany hormonalne.

Brałem go ponad 2 miesiące i po prostu bolał mnie sutek. Zrobili mi badania na prolaktynę i była zawyżona. Odstawiłem i problem zniknął. Nie ma co się oszukiwać, rispo podbija prolkę. Lecz trzeba przyznać, że w małej dawce (brałem 1mg), ładnie działał na objawy negatywne. Do tego naprawdę pobudzał wyobraźnię i polepszał funkcje kognitywne. Ale są lepsze neuroleptyki, tak czy siak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawali mi szpryce na psychiatryku tego szitu. Przedawkowali mi to (chyba), albo to jest takie gówno. Cały osłabiony, nie mogłem prawie poruszać nogami w łóżku (musiałem się wspomagać rękoma, żeby je bez bardzo dużego wysiłku przesunąć), po chwili stania na nogach przechodziły mnie drgawki, jak się zdecydowałem, żeby po kilku dniach iść się umyć (trzymała mnie ta szpryca z tydzień), to niedokończyłem mycia, bo myślałem, że zemdleję pod prysznicem. Cieżko się było nawet wytrzeć ręcznikiem, takie osłabienie. Ogólnie to cały czas starałem się leżeć w miejscu, każdy, nawet lekki wysiłek przypominał mi co mam za fazę. Dobrze, że dyskinezy żadnej po tym nie dostałem, mogłoby być już po mnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro mówisz o szprycy to dostawałeś/dostałeś Conste. Jaka dawka? Też miałem 2 zastrzyki z tego gówna. 37,5mg. Ale niestety ten lek na mnie słabo działał, wywołał tylko pobudzenie (zamiar był odwrotny) i alergię. Jeszcze mi dodatkowo przybili F20.0 żebym miał to za 3.20 zamiast kilku stów. Żałuję że nie sprzedałem tego gdzieś za grubą monetę. Ale kto by to chciał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6mg! Ja nie wierzę :D czyli że 1-1-1 po 2mg? Masakra jakaś. Ja po jednej dawce rano 1mg i wieczorem byłem "nie-człowiekiem"

Lusesita lek dobrze radzi sobie z urojeniami prześladowczymi i psychozami. Po za tym to śmieć.

Nie przewidziane działania. Mnie ostro pobudzał po wzięciu tabletki jak jakiś koks. Później po tej "fazce" około pół godziny następowała sedacja i "out of control"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po 4mg na raz (1mgx4tabl.) miałem ostrą fazę na kilka dni. Moja lekarka powiedziała że muszę to przeczekać bo nie ma odtrutki. Albo będzie dobrze albo umrzesz. Chciała mnie przyjąć nawet na oddział ale powiedziała że mi nie pomogą. bo nie ma czym. To już wole w domu cierpieć. Objawy podobne do odczuwania umierania, żyganie, w mózgu helikopter, ociężałość ciała (jakbym wypił flache sam na raz). Zatrucie tym lekiem to poważna sprawa. Radzę uważać! Przeżyłem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

haha, ja też :D Jak dla mnie to jest dopalacz. I to jaki!

 

-- 27 maja 2017, 14:15 --

 

Mi pożałowali relanium nawet jak rozstrzęsiony poszedłem bo już za grubo miałem. 2mg mi dali.. Dobrze, że nie myślałem tak jak Ty, że umieram.... Oddałem się fazie... Najlepiej się jej oddaje jak się nie porusza, nie żyje, śpi. Ciekawi mnie jedno... czy miałem wszystkie efekty uboczne (poza dyskinezą), ciekawi mnie "potencjał" tego "leku", to jest jakiś totalny masakrator hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potencjał ma wszechstronny. Osobie zdrowej niebiorącej leków przeciwpsychotycznych wystarczy 2mg żeby była zmasakrowana. Myślę że po 4mg grób. Nie ma odtrutki. Leczenie objawowe. Dobry zabójca w tabletce. Dyskinezy też konkretne. Aktatyzja. Wir w mózgu. Połączyć z alkoholem i mamy tabletkę śmiercionośną.

Współczuję Ci że pożałowali ci relanium. Nie chcę Ci dogryźć, ale mnie tym lekiem tak pobudzili że dostałem kilka strzałów z relanium w pupę. Było elegancko ;) No ale były pasy. Gnojki nie umieją się bawić w lekarza a są lekarzami. Są idiotami na medal. Światowy. Risperidon dla psychiatrów, do podania, na dzień dobry w dniu pracy. Niech sobie pracują pod wpływem. Kocham ich za przepisywanie silnych neuroleptyków. Zacni dilerzy tego gówna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mi wstrzyknęli pewnie z 50mg tego risperidonu haha, albo dali za małą dawkę - no wkońcu nie umarłem :D Ja wgl schizofrenii nie mam w tym rzecz, dlatego tak jak napisałeś - dlatego mnie to zmasakrowało.

 

-- 27 maja 2017, 14:38 --

 

Tak wgl to jak mi ciśnienie skoczyło po yerba macie to 35mg relanium mi sporo nie pomogło - doprawiłem xanaxem, i było git. Ale to pewnie dlatego tak dużo musiałem przyjąć, bo na nootropach ją piłem. A jak umierałem na rispolepcie to dali mi 2mg haha. Przecież w szpitalach psychiatrycznych się dzieją lepsze cyrki niż w tym serialu daleko od noszy... W stosunku lekarz->pacjent Haloperidolem to naturalnie każdego u mnie na oddziale karmią, "lek" na wszystko - wg nich.

 

-- 27 maja 2017, 14:44 --

 

Po chuj osoba od muzykorelaksacji, porannego rozruchu, wycinania w gazetkach, malowania, jakies przypadkowe osoby co gadaja o chorobach psychicznych, i na każdym wykładzie o tym samym... Jak tam na leki nie mają, a płacą na psychiatryku osobom zajmującym się za zarządzanie drużyną malującą obrazki itd..

 

Dają wszystkim haloperdiol, a potem zapraszają na poranny rozruch haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest tak jak palacz papierosów długoterminowy zapali papierosa i nie czuję smrodu ani przyśpieszenia tętna, kołatania serca, krztuszenia się po zaciągnięciu ani "skutków ubocznych" palenia. A jak osoba która nie pali wcale zapali pierwszego bądź któregoś z kolei papierosa w swoim życiu (licząc na palcach dwóch rąk) odczuje przy tym bardzo przykre objawy, czyt. smród i wszystko wyżej tylko w odwrotną stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie najgorszy lek świata, najpierw piorunujący lęk, potem zaplątanie mózgu i akatyzja, każda sekunda była udręką, od rana do nocy, myśli samobójcze. Jeśli po wzięciu zacznie się dziać coś niepokojącego, od razu odstawiać. Na odtrutkę pomógł mi Coaxil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę powiedzieć, że przy okazji rispoleptu pozbyłam się obsesji, która wbijała mnie w ziemię od wielu miesięcy, ale nie było warto, to jakby leczyć kogoś krzesłem elektrycznym. Jeśli ktoś nie ma skutków ubocznych, to może i mu pomoże na natrętne myśli i/lub urojenia i będzie zadowolony. Ale jakbym miała leczyć kogoś z rodziny, to nie podałabym, cokolwiek, ale nie to. Była tu dziewczyna na forum, która miała wiele miesięcy dręczącej akatyzji po rispolepcie, wiele też osób doświadcza po nim zobojętnienia, dystymii, blokady emocji - czy jak to można tam nazwać. Dostałam rispolept dwa razy w życiu i dwa razy zareagowałam tak samo, koszmar, walili we mnie potem zastrzyki uspokajające, a ja chodziłam w tę i z powrotem przez kilkanaście godzin na dobę. Jak dla mnie, jeśli w ogóle, ten lek (?) powinien być dawany wyłącznie w szpitalu i pod obserwacją nastawioną na szybką reakcję. Zaczyna się dziać źle, koniec. Ja dostałam pierwszy raz do domu, nie miałam jeszcze pojęcia o lekach i chorobie i dostałam takiego niepokoju, że się turlałam po podłodze, a potem straciłam prawie kontakt z rzeczywistością. Ale nie wiedziałam, że to od leku i dalej go brałam, masakra. Nie wiem czy lekarze mają taką świadomość, że może ten lek tak działać, pewnie te skutki uboczne to problem zamiatany pod dywan, skoro udało się polskiej psychiatrii dwa razy skazać mnie na to samo. Coś o tym mam w karcie? Ani słowa, bo to, że nie mogłam nawet usiąść, żeby zjeść zupę, latałam po korytarzu szpitala od rana do nocy i miałam myśli samobójcze, to nie jest wcale istotne... Jeszcze by wyszło, że zrobili jakiś błąd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość lekarzy nie ma pojęcia. Stosują metodę: nie uzależnia to mogę wypisać bez problemu. Ja też spotykam się z tym na każdym kroku. Łatwo też dostać olanzapinę. Która wcale nie jest lepsza. A jak trudno diazepam. Jakby to był jakiś straszny lek wpędzający w skutki uboczne poza uzależnieniem. To jest dzisiejsza praktyka lekarzy. Łatwiej im Cię zabić niż uzależnić. Bo się tak martwią o Twoje zdrowie/uzależnienie, że nie myślą o zniszczeniu komuś życia. Klapki na oczach.

Mnie to podawali w szpitalu na bezsenność z marnym skutkiem, próbowano mi odstawić kwetiapinę. Nie działał w ilości 0,5mg. Przerzucili mnie na całą tabletkę. Cyrki były. W końcu i tak wróciłem do kwetiapiny. Ale na wynos zapisali całą paczkę Orizonu 1mg 60tab. takie to niewdzięcznicy. I jeszcze wtedy miałem za to zapłacić 40zł. Pomyślałem że to żart w aptece i podarłem receptę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No oni chcieli mnie się szybko z tego szpitala pozbyć. Nie umieli mi zejść ze 100mg kwety. Przecież to wydaję się takie proste. Trafiłem na oddział S. Po kilku wojenkach nocny na rispolepcie Pani pięlegniarka się zlitowała i podała 75mg hydroksyzyny. W końcu zasnąłem. Kolega z sali podpowiadał mi żebym na sen prosił o klozapinę. Ale lekarka wyjaśniła mi sprawę. Śpi się po niej długo, mocno ale to lek nie na moje zaburzenia. To się pytam to czemu risperidon? Bo działa nasennie. Ale klozapina jeszcze lepiej. Jaki problem? A bo to, bo tamto. Nie chciało im się mnie leczyć. A podpowiadałem żeby mi benzo albo zolpidem zarzucili. To raz dostałem estazolam 2mg. Ale okazało się że nie zadziałał, to syrop z hydroksyzyny i spać. Udało się. Tak leczą i schodzą z leków w Polskich szpitalach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ernest00, zobacz ile kosztuje rispolept bez refundacji. Oni go(jak i inne bardzo drogie, lecz refundowane leki) zamawiąją na oddziały psychiatryczne, część dają ludziom, a część opierdalają na czarnym rynku Cena rispoleptu to 600zł, no tego w zastrzykach. od 300 do 600 zł

 

Przecież u mnie na oddziale karmią na schizofrenie wszystkim tym gówne, haloperdilem. A osobom chorym na depresję jak bywałem na oddziale to dawali leki tj. wellbutrin, brintellix. Które kosztują gruby hajs... Jakby jeszcze te leki się u każdego sprawdzały... Wenlafaksyna np. jest o ile tańsza, a lepsza (biorąc pod uwagę ankiety na nerwicy.com).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat tu masz na myśli Conste która faktycznie bez refundacji jest droga. Ale sam risperidon aktualnie to już koszt nie więcej jak 30zł. I to w większych dawkach niż 1mg. A może faktycznie sprzedają na czarnym rynku. Spotkałem się tylko z benzosami. Lekarz nie dawał pacjentom benzo tylko neuro i sam wynosił. W końcu sam został "wyniesiony".

A co do tematu. Po tej akcji ze szpitalem i próbą odstawienia kwetiapiny rispoleptem to niedługo później znów trafiłem na oddział. Tym razem do swojej Pani doktor. Był eksperyment z Adasuve. Ciekawa ta loksapina w inhalacji. Działa bardzo szybko. Ale nie sprawdziła się. Tabletki też poszły. Na marnę. Ale to już był krok w przód w leczeniu. W końcu dostałem leki które są rzadkie. A nie ciągle na każdym kroku na każde zaburzenie wciskają. Jakby mnie kolano bolało pewnie dostałbym haloperidol WZF.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×