Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam Wszystkich bardzo serdecznie:)


Anieta

Rekomendowane odpowiedzi

Witam jeszcze raz:)

Szczerze powiedziawszy nie wiem -dlaczego tu?.., ale wiem iz każdy kto szuka tu pomocy jest w potrzebie:). Zadaje sobie pytanie ..Czy ja potrzebuje pomocy czy może wystarczy mi napisać Co mi jest..Ale przed tym przedstawie się..Na imię mam Aneta i pochodze z Mazowsza.Byłam zabieganą osobą która cieszyła się z zycia, wszędzie Mnie było pełno, a także nie było rzeczy której nie potrafiłam załatwić:) pisze byłam, bo już taka nie jestem, a czy będę- mam nadzieje iż tak..jak każdy z nas przezyłam coś strasznego..Wypadek komunikacyjny, w styczniu w dniu 8 urodzin mojej córeczki( wracałam z moimi dziećmi z ferii, i straciłam przytomność za kierownicą z powodu jak sie póżniej dowiedziałam niedoczynności tarczycy z chorobą Hashimoto.) Ja i dzieci przeszliśmy cięzki okres leczenia , a także rozłąke. Kiedy zrozumiałam że miałam wypadek, po 10 dniach- bałam sie zapytać czy żyją moje skarby.wtedy także zrozumiałam iż dam rade ,chociaz nie chodze to mam zdrowe rece,aby wychowac moje dzieci..Dzięki Bogu nie było aż tak zle z nimi,miały połamane prawe nózki i córeczce wstawili stabilizatory właśnie w nogi.Jest bardzo dzielna, w lipcu własnie jedziemy wyjąc je..Ale wróce do przebiegu rehabilitacji..Kiedy było ze mna juz na tyle dobrze przewjezli mnie do innego szpitala- gdzie nauczyli mnie siadać, chodzić o kulach..Ciągle myslałam o rodzinie i dzięki właśnie im miałam siłe..Moi rodzice a także Brat i Mąż byli przy mnie, ale ja udawałam że jest wszystko oki ze mną, ale nie było.Każdy mi mówił iz jestem silna psychicznie, a nawet nie wiedzą jak cierpiałam.Jestem juz w domu, początki były bardzo trudne i cięzkie dla mnie..nie potrafiłam sie ubrac , ani rozebrać -dzieci mi pomagały.Patrzac na nie teraz wyobrażam sobie jak cierpiały.A maja 8 i 4 lata.Ale mówie sobie jest już dobrze.Cieszmy sie z tego że jesteśmy razem..Chodze już sama, przez pół roku nauczyłam sie chodzić. Coraz bardziej powracam do zycia..Ale jeszcze mnie to prześladuje..

tak, tak..musiałam to napisać , teraz to już wiem. Chociaz sie wypłakałam..Wiem ze nie jestem pępkiem świata, ale dzieci są moim pępkiem:)..Wiem że nie zapomne tego koszmaru..ale chce żyć normalnie..Ciągle dusze w sobie jaki ból wyrzadziłam bliskim mi osobom..I wiem że kazdego wypadek zmienił..

Przepraszam za literówki, a także błędy, ale pisałam to szybko i nie zwracałam uwagi na to..

Dziekuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aneta witaj :) Przezylas traumę, dramatyczny wypadek, ale wyszlas z tego calo, dzieci tez. Wiesz dobrze ze zasnelas z powodu choroby, nie mozesz sie obwiniac. ALe skoro ta wina w Tobie tkwi moze warto pojsc na psychoterapie, i wyrzucic to z siebie, bo inaczej bedzie to gnębić i nie bedzie dawało Ci spokoju. Przezylas bardzo wiele, ale sama dobrze wiesz ile rodzina Ci okazala wsparcia, oni Cie nie obwiniaja wiec Ty tez sie sama nie powinnas obwiniac, wypadki sie zdarzaja z roznych powodow. Najwazniejsze zebys byla wewnetrznie szczesliwa i zadowolona, a masz zyc dla kogo i cieszyc sie tez dla kogo, wiec zadbaj o siebie i zapisz sie do psychologa -na pewno to nie zaszkodzi :) Pozdrawiam Cie serdecznie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry wszystkim:)

Agusiaww dziękuje za odpowiedz.Widzisz ja miałam cały czas psychologa przy sobie, ponieważ moja mama nią jest.Wole sama sie uporoć niż rozmawiać z kimś obcym na ten temat( dlatego napisałam na tym forum, gdyż tu ,nie widzisz mnie)..Każdy z nas ma bardzo dużo siły wewnętrznej, dzieki której wszystko jest możliwe.Ja wiem że to od nas samych zależy aby było dobrze..poprostu pozytywne myslenie:) Ja zapominam czasem o tym, ale i tak dziekuje Bogu ze tak jest.Tak jak napisałaś -ciesze sie z zycia a także wiem iz moge polegac na wszystkich ktorych kocham, a także na sąsiadach i znajomych.Ale tak jak już pisałam jest pewne ale..Ale czasami samo przychodzi to do mnie- coraz rzadziej, ale przychodzi..Wiedziałam iz musze zająć się czymś ( chociaż jestem niepełnosprawna umiarkowanie) otworzyłam z mężem restauracje, zajmuje sie domem a także wszystko robie co robiłam przed wypadkiem( wolniej, duzo wolniej)-i z tego jestem dumna iz nie musze być zależna od kogoś..Do tego akurat nie byłam gotowa- to mnie dołowało.Wole zajmowac sie kimś niż ktoś mną..Dlatego wybrałam taka pracę - z ludzmi i dla ludzi..Co jeszcze..Może to ,że sami jesteśmy kowalami swojego losu i pisząc te posty zauważamy to czego nie widzielismy przed..to było mi potrzebne:) ..Ciesze sie iz napisałam tu, bo wiem teraz iz dam sobie rade ze wszystkim..

Pozdrawiam i zycze miłego dzionka:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×