Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk wolnopłynący - całodzienny koszmar.


Estel86

Rekomendowane odpowiedzi

Mam natręctwa i lęki napadowe, ale ostatnio uczucie niepokoju towarzyszy mi całymi dniami i ani chwilę nie ustępuje. Bywają godziny, że jest silny, praktycznie napadowy, a potem taki, który czyni przerażającą każdą myśl itd. Nie mogę się na niczym skupić, popadam w błędne koło. Jak radzicie sobie z takimi stanami?? O wiele łatwiej i szybciej potrafię poradzić sobie z lękiem napadowym, niż z tym ciągnącym się cały dzień. Mam ochotę skulić się i zniknąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tak przyznam, że lęk wolnopłynący jest dobijający.

W sumie to on u mnie występuje często po napadzie paniki przez długi czas, albo po prostu bez powodu. Sam nie wiem co gorsze. Czy atak, czy wolnopłynący lęk. Jedno i drugie jest jak dla mnie okropne. No cóż.. Zmuszam się wtedy aby nie myśleć... Robię coś...

Czasami też benzodiazepiny mi pomagają rozwiązać ten problem, no ale wiadomo , że nie na stałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, mnie lęk wolnopłynący cisnął przed i w trakcie samych matur! Już w pierwszy dzień na sali myślałem, że doznaję ataku paniki. Tak mi było źle, ale się ogarnąłem ( nie wiem jakim cudem ). Dalej było też nieciekawie, ale i lepiej. Nie wiem czy to też działanie właśnie zomirenu odejmowało nieco ten strach... No ale w sumie gdy wracałem myślami do tego to strach był dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie właśnie też to bardziej męczy niż ataki... Nic nie mogę zrobić, a sesja egzaminacyjna się zbliża... W ataku potrzęsę się i przechodzi, a to... to trwa i trwa... Staram się czymś zająć, ale nie zawsze jestem w stanie. Dziś mój terapeuta powiedział, że jestem tytanem - mam DDA, współuzależnienie, bulimię, zespół lękowy, osobowość psychoneurotyczną, ale radzę sobie, chodzę na uczelnię, mam bardzo dobre oceny... ale ja czuje, że przez ten ciągły niepokój wszystko zawalę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie cała moja nerwica zaczęła się w 2 klasie gimnazjum:( Czyli męczę się z nią już 7 lat :( Z drobnymi przerwami. Zaczęło się od tego, że we wspomnianej 2 klasie byłam na maratonie matematycznym - 24 h w jednym pomieszczeniu, żadnego wyjścia, cały czas rozwiązywanie zadań. Wcześniej nie miałam zadnych problemów ze zdrowiem, więc stwierdziłam, że mogę wziąc w tym udział. No i minął cały dzień a o godzinie 22 ja siedząc w ławce , nagle jakby coś mną "rzuciło" i tak się zaczęło:(

Później chodziłam do psychiatry, dziecięcego, który dał mi jakieś psychotropy, jakieś słabe, i czułam się po nich trochę otępiała. Odstawiłam je, zaczęłam balowac, pic, palic... I przez rok, czy dwa było lepiej...

Potem poznałam swojego chłopaka, i przestałam tak życ. Uspokoiłam sie:)

No i doszedl do tego fakt, że miałam w klasie w liceum koleżankę, która chorowała na padaczkę. Każdego dnia zastanawiałam się, czy aby przypadkiem nie dostanie ataku. W końcu zaczęłam myslec, ze ja tez mogę dostac takiego ataku... I zaczęły się lęki. Chodziłam do psychiatry, dawała mi Asentrę 50 mg. Brałam ja najpierw po pół tabletki, później całą . Na początku pomagało. Później zrobiłam sobie 2-tygodniową przerwę, i gdy zaczęłam brac je z powrotem przestały działac. Wręcz przeciwnie - czułam się jeszcze gorzej. Poszłam do psychiatry prywatnie, a tam Pani doktor kazała mi odrzucic te leki, bo i tak mi nic nie pomagają, i stwierdziła, że pomoc psychiatry nie jest mi potrzebna, a powinnam pójśc do psychologa, który pomoże mi zlokalizowac źródło lęków i jakoś się z tym uporac.

Kiedy szłam do psychologa, gdy zaczynałam terapię, miałam lęki napadowe - nagle zaczynałam się czuc potwornie, myślałam, że zemdleje, że zaraz umrę, i panicznie się bałam... Najgorzej w Kościele, do którego bardzo czesto chodzilam, a teraz nie chodzę wcale :( A teraz, po 2 miesiącach terapii, nie wiem czy jest lepiej czy gorzej... Nie mam już ataków... Czuję się jakbym nie była soba, czasem jakby mnie tu w ogóle nie było, jakby wszystko to mi się sniło... Czasem myslę, że wolałam miec chyba te lęki... Lek prxyszedł, później minął. A to jest cały czas... :( I nie ma na to żadnego lekarstwa, ktore mogłabym wziąc i po którym by mi to przeszło... I te koszmarne noce, gdy się budzę i nie wiem co się ze mną dzieje :(

Czasem po prostu nie mam juz sily, wiem z 1 strony co mi jest, i ze nie umre, ze nic mi sie nie stanie, a jednak ten niepokoj gdzies tam jest... :(

Wy tez macie cos podobnego? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, właśnie myślę, żeby się wspomóc dodatkowo farmakologicznie, bo nie wytrzymam tego chyba dłużej... Po tym jak napisałam poprzedniego posta miałam taki atak, że przeraziłam siostrę i babcię, myślałam , że umieram :(

Wzięłam hydroksyzyne, która mnie trochę uspokoiła, no ale i tak nie czuje się najlepiej... Zresztą juz nawet nie wiem jak to jest LEPIEJ i NORMALNIE :(

 

[Dodane po edycji:]

 

I przez to cholerstwo będę musiała zacząć w przyszłym roku chyba studia od nowa... Bo nie mogę z tym wytrzymać , w innym mieście, gdy jestem sama :(

 

[Dodane po edycji:]

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokładnie taką samą sytuację - tzn jeśli chodzi o nieobecności. 2 miechy mnie nie było i tez chyba nie dam rady juz tego nadrobic. A nawet jeśli, to pewnie z nerwami bedzie jeszcze gorzej :( a tak sie nazapieprzałam, ze tak powiem w tamtym semestrze (bo to 1 rok, I semsetr najtrudniejszy, zreszta to wiadomo) :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, też czuję ten ciężar strachu w sobie... najlepiej byłoby to przespać... gdybym tylko mogła spać :why: wpadłam w błędne koło... lęk mnie nie opuszcza już 4 dzień...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, ja tez zauważyłam że jak wyjdę do ogrodu pobawię się z psami czy nawet chodzę w kółko to jest lepiej... ale ile można chodzić w kółko :mrgreen::mrgreen:

Lady_B, łączę się w bólu..przespać tak tylko mi się wydaję że senność to jakiś objaw nie wiem czego i coś mi się stanie :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam jedną metodę, ale wątpię, czy u każdego będzie działać, po prostu - jak się pojawia ten lęk, a jest nie do zignorowania to zastanawiam się CZEGO SIĘ BOJĘ, tak konkretnie. Zazwyczaj nic konkretnego nie da się znaleźć - wtedy mi przechodzi, bo się uspakajam (chociaż wiadomo, nie w 100%). A jeśli znajdę coś konkretnego to próbuje rozwiązać ten "problem", daję sobie argumenty, które mnie mają utwierdzić w fakcie, że tak naprawdę to nie powód do lęku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×