Skocz do zawartości
Nerwica.com

śmierć dziecka


ona tylko cabrio

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem od czego zaczać, znalazłam sie tutaj całkiem przypadkiem. Może podświadomie szukam ratunku dla siebie samej? W grudniu 2008 mój syn został zamordowany przez swojego ojca. Sytauacja podwójnie trudna do zniesienia. Dla mnie czas zatrzymał się na 22 grudnia... dla ludzi wszystko toczy się dalej. Tak naprawdę nie czuje potrzeby życia dalej, nawet psychiatra nie daje sobie ze mną rady... Tylko nie radźcie mi, że czas leczy, że mam prawo zyć....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kto uciekl??? ja...???

Ciezko mi sobie wyobrazic nawet co czujesz, ale pomysl tak, Twoj syn bardzo cie kochal i chcialby bys zyla i teraz swoim zyciem musisz tak zyc by coagle dawac swiadectwo, dowod ze zyjesz tak jakby chial Twoj syn abys zyla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To, co się stało przerasta moje mozliwości, ja nie mam siły tego przetrwać, przeżyć, zrozumieć...Mnie się to nie mieści w głowie. Jakoś funkcjonuje, ale tylko jakoś....nie oczekuje zrozumienia, bo nikt kto czegoś takiego nie doświadczył osobiście - nie zrozumie. Więc trwam w tym bólu, tak naprawde sama. Mnie nie mozna pomóc, chciałabym popełnić samobójstwo, tylko że jeszcze się boje. Jestem tchórzem i tyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale pamiętam tamten dzień i telefon do pracy z informacją, że syn nie zyje. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, ze zabił Go jego ojciec. Od jakiegoś czasu syn mieszkał z ojcem, ponieważ sprawiał problemy wychowawcze, a ja sobie z tym nie radziłam.

Nie wiedziałam, ze tak to się skończy - nie przewidziałam tego i za to się winię. To ogromnie skomplikowana sytuacja i chyba nie jestem w stanie tego tutaj do końca wyjaśnić.

Nie umiem żyć po tym, co się stało, każdy dzień to męczarnia by wstać...

Co do rady, by żyć dalej to ja nie chce. Nie czuje takiej potrzeby. Czasem mam ochotę odkopać grób i zostać tam z moim dzieckiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez stracilam kogos bliskiego, pamietam do tej pory jaki to byl bol i szok dla mnie, to co sie stalo. Rozumiem Twoje uczucia, ale jednak na pewno Twoje dziecko nie chialoby zebys Ty popelnila samobojstwo. Twoje zycie nie bedzie juz takie samo jak kiedys, ale z czasem bol okrzepnie i bedziesz znowu z nadzieja patrzec w przyszlosc. Mimo ze to banal to prawda, ze czas leczy rany, choc one w sercu zostaja. Sprobuj poszukac w necie, byc moze istnieja grupy wsparcia dla takich jak Ty osob, na pewno sa w realu - to by Ci choc troche pomoglo, poczucie ze nie jestes sama. A jestes tylko czlowiekiem, ktory nie mogl wszystkiego przewidziec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem pod opieka specjalisty, ale nawet cotygodniowe pranie mózgu u psychiatry mi nie pomaga. On tez przekonuje mnie, ze warto zyć. I z tym jest zasadniczy problem-mnie się juz nie chce! Z reszta, kto powiedział że trzeba? Szkoda, ze zmusza się mnie do życia, bo tak trzeba... Śmierć byłaby moim wyzwoleniem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest straszna tragedia , sama mam dzieci i nie wyobrażam sobie gdyby ktoś je skrzywdził ,nie mogę pojąć jak ojciec mógł zabić własne dziecko , Myślę ,że ten smutek zostanie , bo to twoje dziecko ,lecz możesz wyrzucić ten żal tu do nas , jesteśmy teraz z tobą , nie jesteś sama, czasem jak wyżalisz się tak anonimowo to jest lżej , sama wolę tu się wygadać niż w tzw."realu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Codziennie rano, kiedy otwieram oczy proszę by to wszystko było snem. Niestety po chwili dociera do mnie, że nie ma już mojego dziecka. Pamiętam bardzo dokładnie nasze ostatnie spotkania, plany na Święta Bożego Narodzenia - miał być sernik. Ulubiony sernik. Były plany na przyszłość. To był dobry czas w naszych relacjach, a wcześniej bywało ciężko. Więc kiedy wszystko biegło w dobrą stronę, ojciec zabrał mu życie. Najpierw dał, a potem zabrał.

Coś we mnie pękło od tamtej pory, coś...

W dniu tragedii, nad ranem budziałam się co chwilę. To był dziwny stan, zasypiałam i siadałam na łóżku. Myślałam, co jest..? Potem dowiedziałam się, że w tym czasie przed czwartą nad ranem ratowano bezskutecznie mojego syna. Choć do tej pory nie wierzyłam w takie rzeczy, to teraz postrzegam to zupełnie inaczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podczas ostatniej rozmowy z psychiatrą usłyszałam własnie, że ja zatrzymałam się gdzieś... Przyjaciele i znajomi - bliscy przechodzą żałobę. A ja nie dopuszczam do siebie mysli, że Jego już nie ma. Czasem próbuje nawet dzwonić do niego. Nikt nie odbiera.

Nie rozumiem jak mam zaakceptować to co się stało? Jak? Ktos powiedział mi, ze powinnam mu pozwolić odejść...

A ja myślę, że żądacie ode mnie rzeczy niemożliwch, jesli tak szybko mamy zapomnieć o bliskich to znaczy, że człowiek jest nic nie wart! To smutne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To rodzice powinni pierwsi odchodzić i dlatego to ja tam powinnam być, a nie on.

I jak w tym wszystkim mam żyć dla Niego? Przeżyć ból i iść dalej...

Wmawiacie takim jak ja, że warto heronicznie cos robić, bo tak niby trzeba, tak wypada. Prawda jest taka, ze nikomu na tym nie zależy, stąd walka o powrot do "normalności". TO EGOIZM

 

[Dodane po edycji:]

 

A tak w ogóle to nie chce "ruszać dalej", nie chcę również poszukiwac celów małych i dużych, nie chcę nic. Koniec tematu

 

[Dodane po edycji:]

 

Chcę cudu

 

[Dodane po edycji:]

 

To rodzice powinni pierwsi odchodzić i dlatego to ja tam powinnam być, a nie on.

I jak w tym wszystkim mam żyć dla Niego? Przeżyć ból i iść dalej...

Wmawiacie takim jak ja, że warto heronicznie cos robić, bo tak niby trzeba, tak wypada. Prawda jest taka, ze nikomu na tym nie zależy, stąd walka o powrot do "normalności". TO EGOIZM

 

[Dodane po edycji:]

 

A tak w ogóle to nie chce "ruszać dalej", nie chcę również poszukiwac celów małych i dużych, nie chcę nic. Koniec tematu

 

[Dodane po edycji:]

 

ignoranci

 

[Dodane po edycji:]

 

A ja sobie z tym wszystkim zupełnie nie radzę, czekam na cud... a cudu nie ma... tęskie za Mateuszem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę , że Ty chcesz żyć..W Twoich postach jest wołanie o pomoc..Ja przed laty straciłam też kogoś bardzo mi bliskiego.Przez całe lata , byłam w żałobie.zatonęłam w rozpaczy , smutku i tęsknocie.Dzisiaj wiem , że tak nie można.Straciłam czas, płacząc nad czymś na co nie mam wpływu..Nad śmiercią.Żyj.Oddychaj.Przebacz sobie.Pomódl się.Jestem z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sadze że w połowie wiem co czujesz. wiem jak to jest u psychologa itp .

masz racje czasem nie trzeba żyć .ale są dni dla których warto czasem jest moment na szczęście czasem na ból

 

Czas go nie leczy zgodzę sie z tym .

Jednak musisz próbować . Twój syn na pewno chciałby żebyś była szczęśliwa .

wiem rozumiem te słowa nie dają dużo radości wiem bo mi podobnie mówią.

ale czasem jestem w stanie zrozumieć to ze zła Boga nikt nie przewidzi on każe nas za błędy . ale nie sprawia bólu tym którym nam zabiera .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że utrata dziecka jest niezwykle traumatycznym wydarzeniem w życiu każdej matki. Trudno wyobrazić sobie ogrom Twojego bólu i cierpienia, tym bardziej, że stało się to w tak tragicznych okolicznościach. Rozumiem i nie dziwię się, że trudno jest Ci pozbierać się po takiej tragedii. Zdaję sobie sprawę, że pocieszanie Cię nie przynosi Ci ulgi. W Twych słowach pisanych tu na forum, słychać ogrom tego cierpienia, z którym ciężko teraz żyć. Cieszę się, że trafiłaś na to forum, bo chociaż w ten sposób będziesz mogła wyrzucić z siebie choćby niewielką część tego bólu. Może dzięki temu będzie troszkę lżej. Zostań z nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powrót na to forum zawdzięczam przypadkowi. Zapomniałam o tej stronce zupełnie. Wczoraj wrzucając coś bez sensu w googlach, znalazłam kawałek swojej wypowiedzi. Słowa wydały mi się "znane", a kiedy wczytałam się w nie zrozumiałam, że to "moje" słowa i, że szukałam u Was pomocy. Dlatego, tak mocno zaskoczył mnie ten fakt powrotu tutaj - to jakieś symboliczne wszystko.

 

Nadal, co tydzień spotykam się na psychoterapii. Mam wrażenie, że rozebrałam siebie na części pierwsze podczas tych spotkań. Docieram do samej siebie na nich, a to jest takie trudne, wręcz wyczerpujące po prostu. W tym czasie (w ciągu tego roku) zachorowałam poważnie. Potem w akcie, jakieś desperacji zwolniłam z pracy. Wszystko powywracałam do góry nogami. Wróciłam do malowania, pisania. Żyję skromnie ze zleceń. I mam wrażenie, że uczę się siebie samej na nowo. Zupełnie na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×