Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja kobieta ma depresje i chce mnie zostawić...


staruszek28

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

Ponownie szukam pomocy na forum. Jestem załamany, nie wiem co robić.

Z doswiadczenia wiem ze zycie z osoba ktora leczy depresje jest ciezkie i wymaga cierpliwosci i poświęcenia. Moja kobieta leczyla depresje przez jakies 7-8 lat z różnym skutkiem. Ojciec jej alkoholik - przyczyna choroby. były ciężkie chwile ale teraz nasz związek przeżywa kolejny kryzys który nie wiem jak sie zakończy. Jestem na prawdę wytrwały i kocham ja jak nikogo innego. Jej poprzedni facet wykorzystywał ją i zdradzał co tylko pogorszyło sprawę. Wiedziałem o jej problemach, podkochiwałem się w niej od dawna, wiedziałem że będzie to wymagajacy zwiazek ale sie nie poddaje. Kocham ja i ona kocha mnie a to jest najważniesze. Teraz ma na prawdę solidny kryzys. Pol roku temu odstawila leki i wydywało się ze jest juz dobrze. Ale jednak nie. Wszystko stalo sie nagle - z dnia na dzien. stwierdzila ze jestem za dobry dla niej i nie zasluguje na takie problemy jakie ona stwarza, ze zatrowa mi zycie i ze nie jest szczesliwa mimo iz nie wyobraza sobie zycia z nikim innym. Nigdy nie bylo jeszcze tak zle.

Na przyszły rok planowaliśmy ślub, kocham ja i wiem ze ona kocha mnie. Dzisiaj poszła do lekarza. Rano powiedziała mi ze musi sie wyprowadzić ze z jednej strony nie wyobraża sobie życia beze mnie a z drugiej nie czuje bliskości, nie potrafi sie na mnie otworzyć. Sama nie wie co ma zrobić. Nie chce jej sie żyć. Boje sie ja pościć, nie chce tego, za bardzo ja kocham. Nie chce być z drugiej strony samolubny i ja trzymać na sile. Co robić? Boje sie o nią. proszę mi wierzyć że nie jestem tyranem i traktowałem ją na prawdę dobrze, nigdy się na mnie nie zawiodła. Nie rozumiem tej nagłej zmiany nastroju. Boli mnie to strasznie, ale wiem że ja to przetrzymam, nie zostawię jej w ciężkiej chwili, nigdy mi to przez myśl nie przeszło, ale boję się że sama odejdzie. Jak mogę jej pomóc. Co robić a czego nie żeby nie pogarszać sprawy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmmm, a może depresja to tylko argument? Może Ty sam trzymasz sie kurczowo myśli, że to przez depresję... że da się coś naprawić, że to tylko kryzys, że pomoże tabletka. Wiem, że mówisz, że ją kochasz a ona Ciebie - spokojnie... rozstania dla żadnej ze stron nie są łatwe. Kwestia jest taka, że trzeba umieć dawać drugiej osobie siebie tyle żeby nie stracić samego siebie, żeby z nas zostało coś dla nas. Stąpasz po niepewnym gruncie, więc myśl tez o sobie; nie rób nic na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem ze to ja moge byc tego wszystkiego przyczyna. Ona sama mowi ze nie rozumie co sie z nia dzieje. Ma nadzieje ze sie wszystko ulozy, ale teraz chce byc sama. Przeprasza ze zrujnowala mi zycie. Wyprowadza sie...

Strasznie to boli. Prosi zebym jej pomogl mieszkania szukac. Chce pobyc sama, przemyslec wszystko. Nici ze slubu, wspolnego zycia, dzieci... Sam musze isc chyba po jakies tabsy bo nie wyrobie. Pisanie pomaga troche...

A o mysleniu o sobie to juz chyba za pozno dla mnie bo oddalem sie jej caly, dlatego to tak boli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na razie zostala, mowi ze nie chce mnie zostawic, ze sie stara. powiedziala mi ze lekarz podczas jej wizyty powiedzial jej ze najprawdopodobniej to ja jestem przyczyna jej choroby... ona sama nie wie... ma straszne wahania nastroju, w jednej chwili sie cieszy i tuli a za sekunde placze, trzesie sie, nie da sie zblizyc do siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest to niestety dobry moment na rozstanie. Ona musi złapać balans, wyzdrowieć, stać się na nowo niezależną i silną kobieta - niezależna od wahań nastrojów. teraz jest w takim stanie, ze nie wie czego sama chce - rozumiem, ze trzymasz się wizji bycia razem jak ślepy płotu, ale wiesz spokojnie... idź lepiej do psychologa i pogadaj, pozwól w tej sytuacjo pomoc sobie, bo niebawem będziesz w takim stanie jak ona - DASZ RADE, MUSISZ. wiem, ze bardziej boli Cie kwestia rozstania niz jej depresyjne stany ale uwierz mi, trzeba nazwać problemy po imieniu - wtedy jest łatwiej leczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boze o czy Wy mowice?! Kobieta ma kryzys i potrzebuje teraz trzech rzeczy: dobrego lekarza, dobrze dobranych lekow i swojego mezczyzny! Staruszek jak ja kochasz to nie poddawaj sie i nie pozwol na taka glupote jaka bedzie wyprowadzka! Moze ona zbyt szybko odstawila leki?

Ja w momentach kryzysow w chorobie tez mialam takie jazdy, ze powinnam zostawic mojego meza, ze on zasluguje na lepsza, "normalna" kobiete i takie tam. I gdyby pozwolil mi odejsc to pewnie bym odeszla tyle ze juz bym w tej chwili do Ciebie nie pisala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest to niestety dobry moment na rozstanie. Ona musi złapać balans, wyzdrowieć, stać się na nowo niezależną i silną kobieta - niezależna od wahań nastrojów. teraz jest w takim stanie, ze nie wie czego sama chce - rozumiem, ze trzymasz się wizji bycia razem jak ślepy płotu, ale wiesz spokojnie... idź lepiej do psychologa i pogadaj, pozwól w tej sytuacjo pomoc sobie, bo niebawem będziesz w takim stanie jak ona - DASZ RADE, MUSISZ. wiem, ze bardziej boli Cie kwestia rozstania niz jej depresyjne stany ale uwierz mi, trzeba nazwać problemy po imieniu - wtedy jest łatwiej leczyc.

 

przeciez to ONA jest chora a nie ON! choroba jest ze mu zalezny na niej?????

walcz czlowieku, wiesz, ze warto i wiesz, ze to ta okropna choroba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj bylismy na zakupach na lodach, byla nawet wesola. umowilismy ja na poniedzialek na wizyte do lekarza. myslalem ze minelo, ze jej przeszlo.dzisiaj wrocilem do domu a ona sie pakowala. nie dala sobie wytlumaczyc. blagala zebym zrozumial ze musi pobyc sama zeby wszystko zrozumiec. nie wie co sie stalo i nie wie dlaczego. nie chcialem jej puscic ale nie bylo wyboru. nie mialem sumienia trzymac jej na sile. oddalem jej klucze od mieszkania do wynajecia. pojechala na razie tam dopoki nie znajdzie czegos innego. po 2 godzinach zadzwonila i blagala zebym do niej przyjechal, przepraszala. pognalem do niej jak szalony. utulilem, probowalem pocieszyc. poczula sie lepiej. ale chwilowo. zaczela plakac i pytac dlaczego jej tak wiecznie jest. mowoila ze zrujnowala mi zycie ze wie jak ja kocham i jaki bylem dobry dla niej. sama nie chce byc z innym ale nie wie co ma zrobic, chce odpoczac i pomyslec. jestem zdruzgotany. zaczynam palic znowu, sam zre juz xanax. boli to strasznie. nie wiem co mam wiecej zrobic. na razie wyslalem ja do jej kolezanki z ktora juz sie miesiac temu umowila na odwiedziny. moze niech odsapnie, pomysli. co zrobic? byc stanowczym i na sile ja zabrac do domu? czy dac jej luzu na myslenie? kurde ludzie zaraz zwariuje chyba doradzcie cos prosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

posluchalem rady i poszedlem do psychologa. powiedzial zeby pod zadnym pozorem jej nie zostawiac samej w takim stanie, nie dac jej sie wyprowadzic. Tak tez zrobilem. zabralem ja i jej rzeczy spowrotem do naszego mieszkania - nie bylo to latwe. ale caly czas mi powtarza i wypomina ze to nic nie da ze jej nie pomagam w ten sposob, ze nie daje jej swobody na przemyslenie tego wszystkiego. ogulnie sprawa wyglada tak ze jak jestesmy razem po pracy to jest w miare dobrze do wieczora jak kladziemy sie spac. pozniej budzi sie w nocy i placze, rano to samo. po wyjsciu do pracy odpisuje mi na smsy ze jest zle ze sie zle czuje, ze zle zrobila ze wrocila do mieszkania... ale sa momenty gdy mi odpisze ze normalnie i nawet doda "kochany" bądź coś w tym rodzaju. w czwartek ma kolejna wizyte u lekarza. to jest cos dla mnie niezrozumialego co sie z nia dzieje. najgorsze ze ona nie potrafi sama stwierdzic o co dokladnie jej chodzi i czego chce. mowi ze mnie juz chyba nie kocha a za chwile ze nie wyobraza sobie nikogo innego. ze wypalila sie w niej chec do zycia, ze nie wie czy sie nam ulozy czy zdola sie na mnie jeszcze otworzyc. nic nie rozumiem. mam totalny metlik we lbie i niczego nie jestem pewien juz.. tylko tego ze ja nadal strasznie mocno kocham.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!!! ja miałam ten sam problem! Był okres, że mój Chłopak miał wątpliwości i było też tak, że to ja nie chciałam z Nim być!!! Ale i to jest najważniejsze - jesteśmy razem!!! Uważam, że powinieneś walczyć tak długo jak to możliwe!!! Pokaż jej jak bardzo Ci zależy - jak trzeba to bądź nachalny ale nie upierdliwy!!! Powoli ją oswajaj z tym, że Kochanie kogoś to pomaganie drugiej osobie i bycie z nią!!! Zwłaszcza wtedy kiedy jest źle!!! Trwaj przy niej!!! zapewniaj o uczuciu!!! Ale tez pogadaj z nią szczerze - jak Kocha to bądź, jeśli jej miłość się wypaliła to odejdź!!! Póki Cię Kocha to pokaż jej jak Ty ją Kochasz!!! Wierzę, że warto!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staruszek, tylko nie przegap tego momentu, kiedy naprawdę zniszczy Ci życie. Pamiętaj o sobie, jesteś silny, ale to sie może wypalić przy takiej osobie. Wtedy Ty będziesz potrzebował pomocy, a ona stanie na nogi i odejdzie. Pomagaj jej, bądź przy niej ale nie daj się wykorzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×